Sprawy wewnętrzne

Avatar bulorwas
- Nie chce rozwalić miasta, przynajmniej nie w całości, a tylko kawałek murów i bramy. I do tego trzeba zrobić to szybko, zanim Cimetra zrobi to za nas. - Stwierdził patrząc pustym wzrokiem w ścianę. - Co robię źle?

Avatar gulasz88
Właściciel
Costalia
Akurat był w pałacu, zajmował się jakimiś papierami w wielkiej sali. Wcześniej jakoś nie zwróciłaś na to uwagi, ale na herbie rodu Verezzo jest kuroliszek...
- Tak Arcyksiężno, w czym mogę pomóc? - zapytał znudzony, nie podnosząc wzroku znad dokumentów.

Soleth Vonar
- Jesteś Panem Światła, Panie Światła. Nie popełniasz błędów. - odpowiedział. - Tylko że nie możesz być Panem Światła bez przerwy. Czasem trzeba pogodzić się ze swoją... cywilną naturą

Avatar bulorwas
- Dobrze... Więc go nie popełnię, dziękuję. - Odrzekł i wyszedł na balkon, wzbił się w niebo i podążył w kierunku, gdzie udała się Faleth. Przeprosi ją. Choć miał rację, przeprosi ją dla świętego spokoju.

Avatar Vader0PL
Tego może być za wiele. Zwłaszcza, że nie zamierzała być podejrzliwa co do wszystkich, gdyż koniec końców doprowadziłoby to do jej szaleństwa. I czemu miałaby się temu dziwić? Widocznie jego ród był jednym z głównych zamieszanych w tę sprawę. Ale opłaciło się to Costalii...
-Spodziewam się, że już wiesz, że w Soleth Vonar odbędzie się ślub władcy, a na tę uroczystość przybędzie wiele bardzo wpływowych osób z całego świata. To jest wręcz idealna okazja dla nas.

Avatar gulasz88
Właściciel
Soleth Vonar
Niestety, nie wiedziałeś gdzi Faleth poleciała. Może to i lepiej, może potrzebuje chwili spokoju dla siebie.

Costalia
- Och, jak najbardziej że wiem. Ślub z generałem, też mi coś. Równie dobrze mógł oświadczyć się pokojówce. - westchnął. - Świetny pomysł na prezent, swoją drogą; wysadzany kryształami strój vosańskiej pokojówki. Naturalnie z najlepszego jedwabiu. Powiedziałbym że trochę w stylu Toliniego, ale on pewnie już szykuje cały garnizon prostytutek. Przepraszam zamyśliłem się. Co Arcyksiężna rozumie przez "okazje dla nas".

Avatar bulorwas
Zaczął podniebny spacer zastanawiając się gdzie mogła się udać. Znał jakieś miejsce, gdzie lubiła siedzieć? Może dach tego młyna?

Avatar gulasz88
Właściciel
Niestety, nie było jej tam. Latając tak zdałeś sobie sprawę, że znasz ją jedynie jako swoją generał, nie jako przyszłą żonę.

Avatar Vader0PL
gulasz88 pisze:

Costalia
- Och, jak najbardziej że wiem. Ślub z generałem, też mi coś. Równie dobrze mógł oświadczyć się pokojówce. - westchnął. - Świetny pomysł na prezent, swoją drogą; wysadzany kryształami strój vosańskiej pokojówki. Naturalnie z najlepszego jedwabiu. Powiedziałbym że trochę w stylu Toliniego, ale on pewnie już szykuje cały garnizon prostytutek. Przepraszam zamyśliłem się. Co Arcyksiężna rozumie przez "okazje dla nas".

Dyplomacja musi niszczyć ludzi. W sumie, to wyjaśniałoby, dlaczego akurat ta rodzina ma w herbie to królobójskie zwierze. Sly była ciekawa, co w tym czasie robiła jej rodzina, bo koniec końców jakoś się tutaj liczy.
-Wystarczy spojrzeć na listę gości. Wielu możemy zaoferować naszą pomoc, możemy stworzyć nowe rynki zbytu, a przy odrobinie szczęścia zainteresować też niektórych do dołączenia do naszej strony. Zresztą, jest to też zabawa, a my mamy okazję wspólnie zaprezentować Costalię jak najlepiej na świecie, panie Verezzo. O ile zgodzi się pan mi towarzyszyć.

Avatar bulorwas
Nie poświęcał jej wystarczająco dużo czasu... Ba, nawet nie spytał o jej rodziców... Właśnie! Popyta jej przyjaciół! Sierżanci i oficerzy najpewniej siedzą teraz w koszarach, przy okazji zaprosi ich na ślub, nie w ramach tylko ochrony, ale i pełnoprawnych gości. Podleciał do koszar.

Avatar maxmaxi123
Wpierw rozejrzał się po reszcie, aby zobaczyć ich reakcje. Sam zdziwił się tym, że weszła do jego kraju jak do siebie. No i skąd te podejrzenia?
- Skąd te przypuszczenia?
W tym samym czasie, przed dowódcą straży pojawił się napis" Przyprowadźcie tutaj naszego gościa. Przedtem zabierzcie i zabezpieczcie amulet".

Avatar gulasz88
Właściciel
Costalia
- Towarzyszyć Arcyksiężnej? Czym zasłużyłem sobie na ten zaszczyt, ja, skromny sługa republiki? - nie byłaś w stanie określić czy pyta serio czy korzysta z sarkazmu, a jeśli tak, to czy robi to dlatego by cię obrazić, czy zwyczajnie nie jest już w stanie mówić inaczej. - No właśnie republiki. Jedną z jej zalet jest to że teoretycznie wszyscy tutaj rządzimy. Zaproszenie na ślub panny Lumisiano było również zaproszeniem dla pana Verezzo, pana Mirligiano, panny di Flamigiano, panny Recuzo... - przerzucił kilka dokumentów które skończył podpisywać na jedną kupkę i zabrał się za drugą. - Atoli jeśli takie jest życzenie Arcyksieżnej, to z chęcią dostąpię zaszczytu pojawienia się na uroczystości w charakterze jej osoby towarzyszącej.

Soleth Vonar
Koszary nie były tak tłoczne jak zazwyczaj, zapewne ma coś z tym wspólnego tocząca się właśnie wojna. Nie mniej jednak na placu musztrowym wciąż przebywało niemało rekrutów którzy niezdarnie przerywali ćwiczenia by ukłonić się przed tobą.

Dotenard
Oczywiście byli w szoku, najbardziej Damien który szybko wycelował w ciebie dyskretnym, choć zimnym i przenikliwym spojrzeniem.
- Wiedza skąd Inspektorat Samerlionu zbiera informacje nie jest do niczego potrzebna Wielkiemu Rektorowi. - wyciągnęła z kieszeni płaszcza gruby zwój i rzuciła go na stół. Ten rozłożył się na całej długości mebla prezentując swoją zadziwiającą długość. Do ciebie dotarła sama końcówka, gdzie widniał osobisty podpis oraz masywna pieczęć Boskiej Regentki.
- Według punktu czterdziestego czwartego podpunkt pięć traktatów dotenardzkich, w przypadku ukrywania się zbiega na terenie uniwersytetu służby porządkowe mają pełne prawo działać swobodnie i korzystać z zasobów kampusu. - zacytowała kawałek dokumentu.
Kapitan mocno się zdziwił gdy zobaczył wiadomość, ale zaraz po tym kiwnął głową i oddalił się.

Avatar bulorwas
Zasalutował im. Zwrócił się do szkoleniowca, z rękami dumnie złożonymi za plecami. - Widziałeś tu może Panią Marszałek, lub któregoś z jej przyjaciół? Wiesz gdzie mógłbym znaleźć owe osoby, obywatelu? - Spytał spokojnie, z wrodzoną sobie dumą.

Avatar Rafael_Rexwent
gulasz88 pisze:

Derenara
- Tak długo jak będzie miał trochę larw na obiad nie będzie narzekał. - odpowiedziała koboldka, a ptak podniósł łeb z zainteresowaniem.
- Dzielnica jest już w pełni zabezpieczona mój panie. - odpowiedział Asgore. - Najważniejsze budynki zostały już przystosowane do użytku. Udało się zabezpieczyć znaczne ilości sprzętu laboratoryjnego, ku uciesze panny Sati oraz Sqilika. - obydwoje wymienieni wcześniej przytaknęli, potwierdzając słowa wampira.
- Jesteśmy gotowi na spotkanie z Beztwarzowcem.

Gilgamesh Deviantolis
Władca spoglądając na ptaka zaczął rozważać, czy aby sama jego obecność nie byłaby pewną korzyścią. Gdyby tak zabrać go na rozmowy ze Skavenem jako symbol tego, że dziedzic tronu posiada co prawda obecnie bezużyteczny ale przyszłościowy element komunikacji... Tak, to bez wątpienia ciekawa myśl.
- Cóż, im nas więcej tym raźniej. - Uśmiechnął się lekko w kierunku kruka. - Będziesz musiał się przyzwyczaić do warunków. - Dodał wzruszając teatralnie ramionami na wzmocnienie słów. Zwierzę wygląda na tak inteligentne, że kto wie czy nie pojmie takich gestów. Po chwili obrócił głowę w kierunku wampira zachowując na twarzy wyraz zadowolenia.
- Doskonale, jednakże to dopiero początek. Zdobycie dzielnicy uniwersyteckiej zmieniło jedynie to, że dało nam dostęp do nieco większych możliwości. - Określił po czym zwrócił się bezpośrednio do Sqlika:
- Czy obecnie projekt poręcznych lornetek ma już szansę na pomyślny start czy nadal potrzebujemy niezbędnych zasobów?

Avatar gulasz88
Właściciel
Soleth Vonar
- Niestety mój panie. Pani Marszałek nie ma tu przyjaciół. - stwierdził po czym szybko się otrząsnął. - Nie w tym sensie oczywiście. Jest dość lubiana, ale niezbyt skora do spoufalania się... z kimkolwiek. Co jest dość zabawne zgwarzywszy na... - Nabrał wody w usta.

Derenara
- Cóż, uniwersytet oferuje duże ilości szkła, z czego większość nie nadaje się już do niczego poza przetopieniem, więc sądzę że tak, ten projekt ma duże szanse powodzenia.

Avatar Rafael_Rexwent
Gilgamesh Deviantolis
- No dobrze, dostaniesz też nieco funduszy i liczę na pomyślne rezultaty. Chyba że masz jeszcze coś ciekawego w zanadrzu co chciałbyś zrealizować. Te ostatnie machiny były bardzo skutecznym wynalazkiem.

Avatar bulorwas
- A wiesz może, gdzie zastanę jej rodzinę? Chociażby ulicę? - Spytał przeszywając go wzrokiem. Nie pozwoli im kpić ze swej małżonki.

Avatar gulasz88
Właściciel
Derenara
- Mam kilka bardzo, ale to bardzo ambitnych projektów... Jednak ich obecny stan nie zadowala mnie na tyle, bym ośmielił się je pokazać. Nie pochwalę się nieoszlifowanym diamentem, dopóki nie będę miał pewności że nim jest!

Soleth Vonar
Głośno przełknął ślinę.
- J-jeśli się nie mylę, to pani Marszałek pochodzi Caselah, to niewielkie miasteczko nad morzem...

Avatar bulorwas
Był lekko podirytowany, ale nie dał po sobie tego poznać. - A jakieś jej ulubione miejsce, może przychodzi ci na myśl? - Zadał już ostatnie pytanie.

Avatar Rafael_Rexwent
gulasz88 pisze:
Derenara
- Mam kilka bardzo, ale to bardzo ambitnych projektów... Jednak ich obecny stan nie zadowala mnie na tyle, bym ośmielił się je pokazać. Nie pochwalę się nieoszlifowanym diamentem, dopóki nie będę miał pewności że nim jest!

Gilgamesh Deviantolis
- Cóż, w takim razie nie zawahaj się dać znać gdy tylko ocenisz nieskazitelność tego diamentu. - Zapewnił wynalazcę.
- Oczywiście zorganizujemy wspomniane już rozmowy jednakże nie oznacza to stagnacji na innych frontach. Teraz z nowym rodzajem Ożywieńców możemy spróbować nietypowej taktyki do wyłapywania mimików. Panno Saori, czy Eksperymenty odczuwają ból?

Avatar maxmaxi123
gulasz88 pisze:
Dotenard
Oczywiście byli w szoku, najbardziej Damien który szybko wycelował w ciebie dyskretnym, choć zimnym i przenikliwym spojrzeniem.
- Wiedza skąd Inspektorat Samerlionu zbiera informacje nie jest do niczego potrzebna Wielkiemu Rektorowi. - wyciągnęła z kieszeni płaszcza gruby zwój i rzuciła go na stół. Ten rozłożył się na całej długości mebla prezentując swoją zadziwiającą długość. Do ciebie dotarła sama końcówka, gdzie widniał osobisty podpis oraz masywna pieczęć Boskiej Regentki.
- Według punktu czterdziestego czwartego podpunkt pięć traktatów dotenardzkich, w przypadku ukrywania się zbiega na terenie uniwersytetu służby porządkowe mają pełne prawo działać swobodnie i korzystać z zasobów kampusu. - zacytowała kawałek dokumentu.
Kapitan mocno się zdziwił gdy zobaczył wiadomość, ale zaraz po tym kiwnął głową i oddalił się.


Ciekawe czy da się ten punkt zmienić, bo obecnie najchętniej to by właśnie zrobił.
Jak to teraz rozegrać? Nie może na pewno naradzić się z resztą, czego żałował. Już posłał straż po niego, więc właściwie zadecydował w sprawie jego losu, a szkoda. Gdyby był bardziej prawdomówny, może coś by z tego było? Ważniejsza jednak była sprawa Pani przed nim. Co jej powiedzieć? Jak jej powiedzieć? Przyznać się, że go przyjął czy mówić, że był tu nielegalnie? Myśl, myśl, masz mało czasu...
- Jakie informacje na temat zbrodniarza Pani posiada? Już posłałem swoich ludzi, aby go złapali i chętnie udzielę wskazówek też i Pani ludziom. Miałbym tylko jedną prośbę... - skończył w pół słowa, aby wiedzieć, czy w ogóle przyjmie jakąkolwiek prośbę z jego strony. W końcu przed chwilą się przyznał, że faktycznie go tu trzymał. Spojrzał się na rektorów ponownie.

Avatar gulasz88
Właściciel
Soleth Vonar
- Nie wiem mój panie, nigdy nie byłem w bliskich relacjach z marszałek Besheneloth.

Derenara
- Och, nie rozśmieszaj mnie! To zwykłe bestie, od pozostałych nieumarłych różnią się tylko blachą przybitą do ich mięsa i kości. Gdyby opłacało nam to się, sami moglibyśmy sobie kilku takich zrobić.
-Jeśli mogę się wtrącić - wtrącił się Tsuri - Uważam że zamiast łapać wściekłe skrzynki w dzielnicy teatralnej, powinniśmy przejąć Park Wszystkich Imperatorów. Nie ze względu na przeklęte zwierzęta które go zamieszkują, ale na olbrzymi sad który tam się znajduje. Możliwe że nie wszystkie drzewa zmutowały, a jedzenie jakie tam zdobędziemy pozwoli nam przetrwać zimę.

Dotenard
Byli bardzo zawiedzeni twoim marnym doborem słów.
- Och, posłał pan ludzi by go złapali? - zobaczyłeś błysk w rybim oku nadinspektor - Czyli wie pan gdzie on się znajduje, zupełnie jak pana ludzie, co oznacza że przebywa tu jakiś czas, prawda? Nie wiem którego boga pan wyznaje, ale mam szczerą nadzieje, że wyciągnie do pana rękę bo z takiej dupy trudno wydostać się. - prychnęła. - Nie wolno mi wyświadczać żadnych przysług podejrzanym, szczególnie w tak ważnej sprawie.

Avatar Vader0PL
gulasz88 pisze:
Costalia
- Towarzyszyć Arcyksiężnej? Czym zasłużyłem sobie na ten zaszczyt, ja, skromny sługa republiki? - nie byłaś w stanie określić czy pyta serio czy korzysta z sarkazmu, a jeśli tak, to czy robi to dlatego by cię obrazić, czy zwyczajnie nie jest już w stanie mówić inaczej. - No właśnie republiki. Jedną z jej zalet jest to że teoretycznie wszyscy tutaj rządzimy. Zaproszenie na ślub panny Lumisiano było również zaproszeniem dla pana Verezzo, pana Mirligiano, panny di Flamigiano, panny Recuzo... - przerzucił kilka dokumentów które skończył podpisywać na jedną kupkę i zabrał się za drugą. - Atoli jeśli takie jest życzenie Arcyksieżnej, to z chęcią dostąpię zaszczytu pojawienia się na uroczystości w charakterze jej osoby towarzyszącej.

-Nie chcę umniejszać roli nikogo w państwie, panie Verezzo. Jednakże jestem prawie pewna, że nie dam rady ściągnąć nikogo z pola bitwy. Dla pani di Flamgiliano szykuję coś tutaj, w Costalii, natomiast pani di Vilecio i pan Tolini towarzyszyli mi podczas ostatnich podróży. Oprócz tego, to jest również szansa dla mnie, bym mogła poświęcić znacznie więcej czasu każdemu z was, nie tylko podczas oficjalnych spotkań.

Avatar gulasz88
Właściciel
- Jest Pani niesłychanie hojna, rozdając tak swój czas swoim drobnym sługom. - skomentował. - Nie mam nic przeciwko ruszeniu w podróż do Soleth Vonar w towarzystwie Arcyksiężnej... jakkolwiek by nie wskazywał na to ton mego głosu. - a wskazywał.

Avatar Vader0PL
To będzie bardzo długa podróż. No cóż, sama to zapronowała.
-Wydarzyło się w państwie coś ciekawego podczas mojej nieobecności?

Avatar gulasz88
Właściciel
- Nic szczególnie wartego uwagi. To zaskakujące ile to miasto jak i sam kraj traci... a raczej powinienem powiedzieć zyskuje na stabilności kiedy nasi główni chuligani są poza granicami Costalii.

Avatar Vader0PL
Pokiwała głową w lekkim zamyśleniu. Tak, dobrze że nic się nie stało Toliniemu.
-Dziękuję panie Verezzo. W razie czego, wie pan gdzie mnie szukać.
Tymi też to słowami pożegnała się z nim i ruszyła do swojego gabinetu w głowie myśląc, jakie sprawy trzeba załatwić w najbliższych dniach. Z pewnością prezent dla jej sojusznika i dla jego małżonki, ale również Costalia musi się zaprezentować jak najlepiej, przez co trochę więcej wina i fajerwerków... tak, jakiś plan z tego będzie.

Avatar gulasz88
Właściciel
I suknia, przeszło ci przez głowę, nie możesz się pokazać w sukni która będzie co najmniej dwukrotnie bardziej imponująca od sukni panny młodej.

//Tutaj możemy zamknąć wątek, no chyba że chcesz coś jeszcze.

Avatar Vader0PL
//Jeżeli niczego nie szykujesz, to spoko, możemy zakończyć.

Avatar bulorwas
- Dalej pracujcie żołnierzu, a może kiedyś dostąpicie i takiego zaszczytu. - Odrzekł, skinął głową na pożegnanie na następnie odleciał. Cóż, skoro jej nie znajdzie, musi przynajmniej jakoś przygotować się do załagodzenia sytuacji, gdy ta wróci. Ruszył do kwieciarni, by zakupić róże. Żółte, oznaczają przeprosiny, będą odpowiednie. To jedna z rzeczy, których nauczyła go matka, jakie róże dawać na jakie okazje. Myślał, że nigdy mu się to nie przyda, ale jednak miała racje, jak zwykle...

Avatar gulasz88
Właściciel
Przyleciałeś do najlepszej kwiaciarni w Molinth. Przy wejściu poczułeś delikatny chłód i cudowny zapach setek różnych kwiatów ze wszystkich stron świata. Ekspedientka naturalnie na twój widok się speszyła; ukłoniła się niemal uderzając głową o kontuar i zapytała cienkim głosikiem.
- W-witaj o wielki Panie Światła. W-w czym mogę ci s-służyć?

Avatar bulorwas
- Co byś mi poleciła, by kogoś przeprosić? Żółte róże może? - Zapytał z ponurym uśmiechem.

Avatar gulasz88
Właściciel
- Żółte róże to klasyczne podejście, tak. Jednak jeśli mogę coś Panu Światła zaproponować... - rozejrzała się po sali i nachyliła się. - To mamy kilka magicznych roślin, pięknych i niezwykłych dla specjalnych klientów. Oczywiście jeśli Pan Światła jest zainteresowany.

Avatar bulorwas
- Opowiedz mi o nich, dziecko. - Skinął głową nadstawiając ucha.

Avatar gulasz88
Właściciel
- To zapraszam na górę. - Wskazała na kręte schody za sobą z lekkim ukłonem, sugerując że powinieneś iść przodem.

Avatar bulorwas
Tak też uczynił. Kroczył z głową lekko uniesioną. Gdy wszedł na górę, rozejrzał się nonszalancko.

Avatar gulasz88
Właściciel
Jeśli na dole zapach był mocny, to tutaj był oszałamiający. Dziesiątki niezwykłych roślin promieniujących magią, ze wszystkich stron świata. Było w czym wybierać.

Avatar bulorwas
- Co masz tu na sprzedaż? Co byś mi poleciła? - Spytał spacerując i oglądając owe kwiatostany. Zaiste piękny widok.

Avatar gulasz88
Właściciel
- Może Enealonlis? - powiedziała wskazując na rozłożysty, luminescencyjny, błękitny kwiat na krętej łodydze. - Odżywia się złymi snami zostawiając tylko te dobre.
- Albo Dzwonki Szpiegmistrzyni. - tu pokazała kwiat pod sufitem. Na opadających w dół łodygach rosły fioletowo-czarne dzwonkowate kwiaty. - zaczynają wydawać cichy, nieprzyjemny dźwięk w uszach ich opiekuna kiedy ktoś w pobliżu ma w stosunku do niego złe zamiary.
- A może... - tu podeszła do jakiegoś kształtu przykrytego tkaniną. Szybko go ściągnęła, prezentując dorosłą, urodziwą i skutą magicznymi kajdanami... - driadę!
- Witam. - odpowiedziała zainteresowana.

Avatar bulorwas
- Wybacz na chwilę. - Powiedział do driady, po czym zaciągnął sklepikarkę trochę dalej, tak by driada nie słyszała szeptanej rozmowy. - Driady nie są przypadkiem opiekunkami lasu? Świętymi, naw pół boskimi stworzeniami dzielących naród z elfami? - Zapytał szeptem, w czymś na skrzyżowaniu zdziwienia i zdenerwowania w głosie.

Avatar gulasz88
Właściciel
Driada uniosła rękę pokazując że nie ma nic przeciwko.
- Dzięki temu świetnie nadają się do pielęgnacji nawet ogromnych ogrodów z którymi się je zwiąże. - odpowiedziała entuzjastycznie. - I ta "półboskość" to drobna przesada, Panie Światła. Z bogami nie mają nic wspólnego. No i są całkowicie roślinami, przez co handel nimi to nie niewolnictwo.

Avatar bulorwas
- Dobrze, więc, zdecydowałem. Wezmę i te od snów, i Dzwonki Szpiegmistrza i nawet driadę. - Powiedział patrząc w kierunku liściastej kobiety. - Powiedz mi jak to wszystko pielęgnować, by nie zwiędło i najważniejsze, czy zerwane i włożone dajmy na to do kieszeni, dalej będą dawały ten sam efekt? Da się odróżnić o której osobie mowa, gdy stoi się w tłumie? - Zaczął dopytywać, już widząc polityczne zastosowanie tych kwiatów, tym bardziej, że wielkimi krokami zbliża się jego ślub.

Avatar gulasz88
Właściciel
- Niestety, wszystkie rośliny muszą być żywe by ich magiczne właściwości działały. I nie, dzwonki nie są aż tak skuteczne. - powiedziała, po czym wyciągnęła z kieszeni notatnik i kawałkiem węgla zaczęła zapisywać instrukcje odnośnie zarządzania roślinami.

Avatar bulorwas
- Driada musi zostać od razu przypisana do jakiegoś ogrodu? A jeśli tak, to można ją potem "przesadzić"? - Zapytał. Najpewniej będzie nadzorowała ogród w Archikatedrze.

Avatar Rafael_Rexwent
gulasz88 pisze:

Derenara
- Och, nie rozśmieszaj mnie! To zwykłe bestie, od pozostałych nieumarłych różnią się tylko blachą przybitą do ich mięsa i kości. Gdyby opłacało nam to się, sami moglibyśmy sobie kilku takich zrobić.
-Jeśli mogę się wtrącić - wtrącił się Tsuri - Uważam że zamiast łapać wściekłe skrzynki w dzielnicy teatralnej, powinniśmy przejąć Park Wszystkich Imperatorów. Nie ze względu na przeklęte zwierzęta które go zamieszkują, ale na olbrzymi sad który tam się znajduje. Możliwe że nie wszystkie drzewa zmutowały, a jedzenie jakie tam zdobędziemy pozwoli nam przetrwać zimę.

Gilgamesh Deviantolis
- Cóż, to w istocie jest ważniejsze. Tylko niepokoją mnie potencjalne straty. Wykryliśmy wcześniej w tym rejonie różne niezbyt przyjazne stworzenia, nie mówiąc abominacje. A teren będzie im sprzyjał. - Zaakceptował propozycję Tsuriego. Mimiki z głodu nie umrą, co innego podwładni.

Avatar gulasz88
Właściciel
Soleth Vonar
- Wolałabym nie, jeśli mam jakieś zdanie. - Powiedziała sama zainteresowana z flisackimi uśmiechem.
- To nie jest zalecane, zwłaszcza jeśli driada spędzi dłuższy czas w przypisanym wcześniej środowisku. - odpowiedziała kwiaciarka, jakby ignorując słowa stworzenia. - Aaaale bez problemu możemy sprowadzić dla Pana Światła kolejną. Tę tutaj zamówiła jakaś costalijska księżna czy tam książę. Ale ja jestem patriotką, więc Pan ma piorytet.

Derenara
- Straty może nie będą tak duże, jeśli dogadamy się z ludźmi Beztwarzowca. - odpowiedział.

Avatar bulorwas
- Wezmę tę, jeśli jest taka możliwość. - Powiedział po czym podszedł do driady. - Spokojnie, będziesz strzegła jednego z największych ogrodów, jaki widział świat, ogrodu Archikatedry, jednak to dopiero za rok. Przez ten czas będziesz pracowała dla mnie jako służka i ogrodnik, będziesz dostawała wypłatę i posiadała własny pokój, odpowiada ci to? - Spytał z szacunkiem. Mimo tego co powiedziała kwieciarka, czuł pewien autorytet bijący od istoty, nawet jeśli nie była posłańcem żadnego z bogów. - Masz jakiegoś boskiego patrona?

Avatar gulasz88
Właściciel
- Cokolwiek typie. - prychnęła i zastukała kajdanami o klatkę. - Mam tylko jednego bożka i jest to... - przerwało jej kaszlnięcie ekspedientki która przygotowała już rachunek na kwotę tysiąca sztuk złota za całość i pióro namoczone atramentem byś mógłbyś się podpisać.

Avatar Rafael_Rexwent
gulasz88 pisze:
Derenara
- Straty może nie będą tak duże, jeśli dogadamy się z ludźmi Beztwarzowca. - odpowiedział.

Gilgamesh Deviantolis
Jakoś wewnętrznie go te słowa ukuły. Chociaż nie dał po sobie niczego poznać to ten przymus "współpracy", ta obrzydliwa konieczność traktowania kogoś kto nie zasłużył na to osobiście jak równego sobie. To on jest jedynym władcą i jego słowa mają być niepodważalne.
- Raczej za darmo nie pomogą. Zapewne będą czegoś chcieć. - Rozważył chłodnym tonem myśląc w duchu, że może uda się wkrótce pozbyć jednego z problemów. A potem następnego.

Avatar bulorwas
Przeprosił driadę ruchem ręki i podszedł do ekspedientki, przeczytał umowę i jeśli wszystko było dobrze, podpisał. - Po wydanie złota udaj się do Skarbnika. A i daj mi chwilę jeszcze porozmawiać z driadom. - Skwitował i ruszył z powrotem do leśnej boginki. - Jaki to bożek?

Avatar gulasz88
Właściciel
Derenara
- To raczej oczywiście. W końcu musimy najpierw zasiąść z nim do rozmów. Ale jest on w posiadaniu dużej ilości ziem i podobno ma dostęp do magii o, jakby to ująć, innym kolorze. - powiedziała koboldka, a Somi prychnęła gdy to usłyszała.

Soleth Vonar
- Jeszcze jedno. - powiedziała, zanim zawróciłeś do dziewczyny. - Oto klucz do klatki i jej... rzeczy osobiste. - wręczyła ci drobny żelazny kluczyk i niewielkie zawiniątko, na widok którego driadzie szerzej otworzyły się oczy. - oczywiście nie musi Pan jej ich wręczać, jeśli nie chce...

Odpowiedź

Pokaż znaczniki BBCode, np. pogrubienie tekstu

Dodaj zdjęcie z dysku

Dodaj nowy temat Dołącz do grupy +
Avatar gulasz88
Właściciel: gulasz88
Grupa posiada 1231 postów, 14 tematów i 17 członków

Opcje grupy Zorze Onalia...

Sortowanie grup

Grupy

Popularne

Wyszukiwarka tematów w grupie Zorze Onaliah [tPBF]