Sprawy wewnętrzne

Avatar gulasz88
Właściciel
- Wiem o nim tylko tyle ile jest w księgach i planach milordzie. - odpowiedziała spokojnym głosem. - Niestety żadne z nas, nawet panna Saoi, nie wie co obecnie czycha w murach twojego domu.
- Niestety to prawda. - Odparła niechętnie kruczyca i załopotały skrzydłami. - Dlatego, zgodnie ze starą propozycją Asgora, powinniśmy zacząć od zjednoczenia, siłą lub bez, innych obozowisk ocalałych w okolicy.

Avatar Rafael_Rexwent
Gilgamesh Deviantolis
- A o nich dla odmiany coś wiemy? Oprócz tego, że istnieją i nie są żądnymi mordu stworami. - Podparł podbródek dłonią zastygając w zamyślonej pozie. Całkowita niewiedza była gorsza niż najpotężniejszy potwór z mitów i legend. Bo w tym drugim przypadku wie się na co się porywa, a tutaj... Niezwykle irytujące.
- No i czy nasi "przyjaciele" - sarkazm w tym słowie był tak stężony, że mógłby przepalić się na wylot przez hartowaną stalową zbroję. - z murów wykonywali ostatnio jakieś ruchy?

Avatar Radiotelegrafista
Khunwaseli Szara

Zdjęcie użytkownika Radiotelegrafista w temacie Sprawy wewnętrzne

Niektórzy po prostu rodzą się w odpowiednim czasie, w odpowiednim miejscu i dla odpowiedniego celu. Nie inaczej było z Khunwaseli, która urodziła się w szlacheckiej rodzinie patriotów, silnie poczuwającej potrzebę stworzenia niepodległego, silnego państwa Wengatu. Najmłodsza gałąź dzieliła pragnienie swych rodzicieli i już w młodym wieku obiecała sobie, że nie przestanie walczyć, póki nie będzie widziała kraju wyzwolonego spod jarzma Hadarotu, kraju zapewniającego wolność i bezpieczeństwo jego obywatelom. I uwierzcie, długo trenowała by osiągnąć swój cel. Miecz, kusza, topór, ale też dialektyka, retoryka i arytmetyka. Długotrwała nauka i ćwiczenia, pasja i upór wykuły Khunwaseli. Gdy rozpoczęło się powstanie, które miało zadecydować o istnieniu, bądź nieistnieniu Wengatu, kobieta została postawiona na czele grupy partyzantów, których bez chwili zwłoki poprowadziła do walki. Z początku, źle prowadziła swoich podwładnych, próbując wygrywać starcia książkowymi metodami. Doprowadziło to do kilku klęsk w mniejszych walkach, ale Khunwaseli potrafi uczyć się na swoich błędach. Zmieniła metody i strategię, co przysporzyło jej długi pas zwycięstw, z których każde było głośniejsze od drugiego. Atakowała wroga bez litości, nierzadko przypuszczając uderzenia, które balansowały pomiędzy odwagą, a chłodną kalkulacją. To męstwo przysporzyło szlachciance nie tylko blizn, ale też rozgłosu i uznania. Szybko została mianowana naczelnym dowódcą powstania i zatrzymała swą posadę, aż do zwycięskiego zakończenia zbrojnego zrywu. Wtedy to Khunwaseli podjęła ryzykowną decyzję. Mianowała siebie królową Wengatu, pomimo tego, iż wielu oczekiwało zupełnie innego systemu. Oczywiście, czas na republikę przyjdzie, ale teraz kraj potrzebuje silnego władcy, który będzie potrafił podjąć szybkie i pewne decyzje. Tym władcą jest Khunwaseli Szara.

Avatar gulasz88
Właściciel
Gilgamesh Deviantolis
- Sytuacja bez zmian. - Odpowiedział chłodno Asgore. - Dwa patrole w ostatnim miesiącu, tylko jeden wrócił za mur.
- Na południu od nas - zaczął mówić Tsuri - Znajdują się ziemię Farlika Beztwarzowca. To skaven, zupełnie jak większość żywych mieszkańców tamtej okolicy. To dżumiści i to bardzo żarliwi w swojej wierze.
Na wschodzie natomiast dzielnice kontroluje Lady Noulaux. Zarządza ona pozostałościami po dawnej szlachcie zamieszkującej kiedyś tamte tereny. Niestety, nie mamy najmniejszego pojęcia o tym kto mieszka po przeciwległej stronie miasta, oprócz tego że ktoś tam jest.

Avatar Rafael_Rexwent
Gilgamesh Deviantolis
- Czyli obecnie najlepszą opcją będzie powiększenie sił Zbieraczy o 200 rekrutów, a w przyszłości zmobilizowanie dodatkowych dziesięciu wskrzesicieli... - Z pewnych względów Gilgamesh wolał nie mówić wprost słowa "nekromanta" w obecności Saoi. -...I rozrost szeregów ożywieńców co pozwoli nam posiadać względnie silną armię. Interesuje mnie jednak wasza opinia, bo może uznacie coś za bardziej wymagające szybkiej interwencji.,

Avatar gulasz88
Właściciel
- Zima była dość łagodna i udało nam się pozbyć większości dzikich ożywieńców w centrum naszych ziem. - powiedział Asgore - Sytuacja wydaje się póki co stabilna. Nalegam tylko na możliwie szybkie nawiązanie kontaktu z którymś z sąsiadów. Jeśli chcemy w końcu odzyskać miasto, nie możemy działać sami.

Avatar maxmaxi123
gulasz88 pisze:
Dotenard
- Cóż... Poza samymi dziejami powstania naszego uniwersytetu nie ma tu za dużo patriotycznej historii do opowiadania... No i pamiętajmy że poza lokalną ludnością znaczną populację uniwersytetu stanowią studenci z zagranicy. Oni, jeśli żywią uczucia patriotyczne, to kierują je w stronę swojej ojczyzny. A co do symboli, to chyba większą pomoc uzyskasz tu ze strony panny do Errici...
Tieflinka bardziej była zainteresowana stanem swoich paznokci niż rozmową.
- Naszym symbolem od dawna jest kruk smugowy... Nie sądzę by zmiana tego byłaby dobrym pomysłem.

  Dobrze. Zostawi to na następne posiedzenie. Musi to lepiej przemyśleć...
   – Jest jeszcze inna sprawa. – Podjął kolejny temat. – Może ogłosić światu, że jesteśmy otwarci na wszelkie wspieranie projektów? No, przy tym też neutralność, na wszelki wypadek... – Oj tak. Ostatnie czego chciał, to badanie rzeczy dla dwóch państw, które nagle się pogryzą. Pewnie próbowaliby jakoś wmieszać w to uniwersytet... – A, mam jeszcze parę zasad... – I tutaj je im podał.

Avatar gulasz88
Właściciel
Spojrzeli się po sobie i skierowali swój wzrok na ciebie.
- Przecież nasz uniwersytet od dawna specjalizuje się w badaniu różnych rzeczy na zlecenie innych państw. - Powiedział Damien. - Tak jak i owe zasady są respektowane przez naszych... klientów. Jesteśmy neutralni i wykonywanie zleceń dla wrogich sobie państw nie kłóci się z naszymi interesami.

Avatar maxmaxi123
– A kiedy ostatnio mieliśmy takie zlecenie? – Spytał się. – Może warto o tym przypomnieć? A na pewno wprowadzić parę...zmian.

Avatar JurekBzdurek
gulasz88 pisze:
Viridion
Nie byłaś w stanie rozróżnić kroków, gdyż przyszyli tłumem. Pierwszy wszedł twój ojciec, który powitał cię ciepłym uśmiechem. Zaraz za nim szła arcykapłanka Lyshelia Faminne, kobieta tyle piękna, co tajemnicza. Zawsze nosiła kaptur dokładnie zasłaniający jej twarz. Dalej byli bracia bliźniacy Fealan i Usthan Q'lithum, pierwszy był twoim marszałkiem, drugi zarządcą. Role kanclerza przejął twój ojciec. Niestety nie wszyscy mogli się zjawić, twój mistrz szpiegów był na tajnej misji u jednego z twoich sąsiadów, a arcymag i rektor zajmowali się jakąś niecierpiącą zwłoki sprawą na uniwersytecie. Wszyscy już przy wejściu ukłonili ci się nisko i zasiedli na swoich miejscach, czekając na to co masz im do powiedzenia

Młoda Matka odchrząknęła, wzięła głęboki oddech i spojrzała pewnie na twarz każdego ze swych współpracowników. Przeczuwając z jaką reakcją spotkają się jej słowa poprawiła trzymane w rękach kartki, jakby chciała użyć ich troszkę jak tarczy. Odczekała trzy sekundy, po czym rozpoczęła pewnym, mocnym głosem
-Jestem świadoma, że to co za chwilę powiem najprawdopodobniej się wam nie spodoba, ale słuchajcie mnie uważnie do końca, bo łatwo byłoby wam wyciągnąć z mych słów błędne wnioski. Otóż... dobrze, nie przeciągajmy, otóż obawiam się, że niedługo czekać nas wszystkich będą zmiany. Zanim ktoś się zdenerwuje, nie chodzi o to, czego wydaje się im, że chcą młodzi marzyciele. Chodzi mi o coś bardziej naturalnego. Cykle przyrody wydają się przecież niezmienne, ale przy zmianie środowiska, otoczenia, ukierunkowana, spokojna, stopniowa, stabilna zmiana to jedyne co pozwala żywym istotom przetrwać. Wiecie, że nasz kraj podzielony jest na dwie grupy, młodszych i starszych. Obie te grupy mają swoje racje i część z nich jest rozsądna, a inne nie. Jesteście moimi najbliższymi współpracownikami, najbardziej zaufanymi. Ja jestem z pokolenia młodych, ale chyba udowodniłam już, że nie zamąci mi w głowie zapał, który szybko mógłby się wyczerpać. Nie mam zamiaru niczego robić szybko, dlatego daję wam teraz nieco czasu na przemyślenia. Mam nieco pomysłów, jednak myślę, że najlepiej, jeśli przedstawię je wam na odprawie na początku przyszłego miesiąca, dając wam ten czas na przemyślenie. Chciałbym bym, żeby w tym czasie każde z was przyszło do mnie i w sposób rzeczowy i spokojny, odzielnie, przedstawiło mi raport ze wszystkich spraw i postulatów z jego zakresu obowiązków poruszanych przez którąkolwiek stronę konfliktu. Działajmy powoli i spokojnie. Jakieś pytania na teraz?

Avatar Rafael_Rexwent
Gilgamesh Deviantolis
- Kwestia tego czy będą w stanie pokojowo przyjąć władzę prawowitego spadkobiercy tronu. - W oczach Gilgamesha pojawił się złowrogi błysk. Doskonale była wiadome co najprawdopodobniej zrobi w razie sprzeciwu.
- Jest coś na co potrzebujecie części funduszy bądź zapasów? Jakieś bieżące naprawy, odkrywanie nowej wiedzy bądź badanie łupów? - Zapytał spoglądając uważnie po twarzach zebranych. Pragnął jak najszybciej odbić pałac, jednakże nie mógł ignorować potrzeb wykraczających poza aspekt odbijania kolejnych dzielnic bądź utrzymywania obecnych.

Avatar gulasz88
Właściciel
Viridion
Na razie nikt się nie odezwał, czekając na to co masz im do powiedzenia. Ciężko określić czy są negatywnie czy pozytywnie uwarunkowani do tego co chcesz im powiedzieć.

Derenara
- Pewnie będą mieli swoje warunki na których zgodzą się do nas przyłączyć. Nie powinni być szczególnie wymagający, a żywe osoby są obecnie na wagę złota. - skomentowała Ygrith. Nikt więcej nie dodał nic od siebie, póki co ich potrzeby są zaspokojone.

Avatar JurekBzdurek
Dobrze, bała się, że zagłuszą ją już po pierwszych słowach o konieczności zmian. Nie doceniła swoich ludzi, a to błąd za który można nieraz zapłacić głową w koronie.
-Dobrze więc, postaram się mówić krótko i rzeczowo. Poza zdaniem raportu z tego o co przed chwilą was poprosiłam... ten, będę was do niego wzywać w przyszłym //turze// pojedynczo... mam kilka kwestii, które chciałabym, żebyście do następnej narady, tej pod koniec przyszłej //tury// załatwili bądź przemyśleli...O właśnie, od tego chciałabym zacząć. Ta narada będzie bardzo ważna, ustalimy wtedy gryplan państwa na najbliższy i nieco dalszy czas. Będzie też bardziej formalna. Dlatego koniecznie załatwcie na nią czas, nie chcę widzieć żadnych takich nieobecności jak dzisiaj. Dodatkowo chciałbym, żeby grono trochę się poszerzyło. Zaproście najważniejszych magnatów, przewodniczących największych gildii i cechów, szefa służb ochrony państwa, jakiś przedstawicieli protestującej młodzieży lub braci akademickiej, rozumiecie, tego typu osoby. To ma być eleganckie, ale stanowcze zaproszenie. Dobrze, to teraz dalej. Pani Faminne, chciałbym, żebyś przez ten czas zajęła się przygotowaniem w przystępnej formie zbioru wszystkich świąt religijnych, ich terminy, ale również potrzeby dotyczące świątyń i kleru. Dobrze byłoby, aby dowiedziała się pani również czego potrzeba innym kultom, choć oczywiście Volsztanizm będzie na pierwszym miejscu. Dalej, panie Usthanie, przekazałam pewne fundusze na sporządzenie planu niezbędnych wydatków na najbliższy czas. Chciałbym, aby przyjrzał się pan tej sprawie. Dobrze, co dalej... A tak, w co inwestować. Według moich wyliczeń za bardzo niedługi okres czasu nasza produkcja drewna sięgnie pułapu, którego nie będziemy w stanie przekroczyć za pomocą nowych funduszy. Zastanówcie się, co można zrobić, w co inwestować, by nasza gospodarka dalej mogła się rozwijać, a nie stanąć w miejscu, jakkolwiek imponujący nie byłby poziom na którym moglibyśmy spocząć. Oczywiście nie muszę mówić, że podboje innych państw albo wojna nie wchodzą w grę, prawda? Kolejna kwestia. Przygotujcie mi proszę na początek przyszłego //tury// informacje na temat naszych sąsiadów, niekoniecznie te wywiadowcze. Chodzi mi po prostu o bazę informacji na temat kultury, władcy, tradycji i innych kwestii istotnych dla mojego celu, to jest zacieśnienia więzi dyplomatycznej. Wszystkich sąsiadów, już ja sobie wybiorę kto jest godny, żeby z nim paktować, a kto nie. Dobrze, z mojej strony to wszystko, jeżeli nie macie niczego, co koniecznie chcielibyście poruszyć teraz, a nie przy sprawozdaniach w przyszłym //turze, przepraszam, ale nie wiem ile to czasu// ani nie macie pytań, to jesteście wolni, chciałabym jedynie, abyś ty pozostał chwilę dłużej, ojcze, chociaż to już bardziej prywatna niż oficjalna kwestia, niemniej istotna.

Avatar gulasz88
Właściciel
Tura 2
31 dzień Wiosny, 998 lat po Boskiej Wojnie


Costalia
Essa Tolini zaprasza cię, Arcyksiężno, do swojego, ekhem, klubu - "Serca Angolinii", celem przedyskutowania pewnej według niego ważnej sprawy.

Derenara
Twoi doradcy czekają na ciebie w sali narad, by porozmawiać o informacjach jakie zdobyli przez ostatni miesiąc.

Dotenard
Co odpowiesz tajemniczemu nieznajomemu?

Viridion
Pilna sprawa przeszkodziła ojcu w rozmowie. Teraz jednak wrócił do ciebie i ma do ciebie pewną ważną sprawę do przedyskutowania.

Hadarot
Anomalia jaka nawiedziła twój zamek zmusiła twoich doradców do ekspresowego spotkania w sali tronowej. Wszyscy czekają tylko na ciebie.

Avatar JurekBzdurek
Someniscaria skinęła ojcu głową, siedząc za biurkiem w swym małym gabinecie, jak zawsze zasypana masą chaotycznych skrawków papieru
-Proszę, usiądź, powiedz co cię sprowadza, tato? Rozumiem, że nie kwestie czysto rodzinne i towarzyskie?

Avatar Kuba1001
Pokonując trasę ze swej sypialni do sali tronowej, co z oczywistych przyczyn zajęło mu więcej czasu niż zwykle, Imperator Miedziobrody zajął swoje zwyczajowe miejsce na kamiennym tronie.
- Mówcie. - powiedział, skinąwszy na każdego z doradców, pozwalając im wygarnąć to, co mieli mu najpewniej do powiedzenia od dłuższego czasu.

Avatar Vader0PL
Arcyksiężna zgadza się na to spotkanie, jednakże aż do wejścia ma jej towarzyszyć 4 żołnierzy Gwardii. I jeżeli jest to burdel, to jeden z Gwardii ma wejść i powiadomić pana Tolini, że Arcyksiężna przybyła.

Avatar gulasz88
Właściciel
Viridion
- Zależy jak na to spojrzeć Somi. - usiadł powoli na krześle. - Jakby to powiedzieć...jesteś już dojrzałą kobietą i jesteś samotna. Nie przeszkadza to oczywiście w rządzeniu, ale aby potrzymać królewski ród...
Widać że wyjątkowo nie wiedział jak się zabrać za ten trudny dla rodzica temat.
- Wiesz o co mi chodzi prawda? Jesteś dużą i mądrą dziewczyną.

Hadarot
Na swoim dawnym tronie wyglądałeś jak niemowlę które ktoś posadził na fotelu ojca. Nie sięgałeś nogami do ziemi, co było dość kompromitujące. Widocznie i tron jest do poprawy.
- Jak imperator widzi, w nocy nad Khard Hadot przeszła bardzo potężna Zorza, która... no... - kor Gazet bezskutecznie próbował dyplomatycznie wyjaśnić całą sytuacje.-
- Powiększył się trzykrotnie, sprawiając że wszyscy wyglądamy jak lalki w za dużym domku. - uratowała go Halga.
- Tak, dziękuje panno Borgat. Dokonałem już obliczeń i skonsultowałem się z nadwornym architektem. Remont całego zamku będzie kosztował pięć tysięcy sztuk złota i około stu jednostek kamienia messer.
- Ale za to jaki jest teraz imponujący! Ha ha! - Zakrzyknął Holdwar, a echo jego donośnego głosu mocno odbiło się po sali. - Nikt nie odważy się najechać takiego kolosa!

Costalia
Tak, był to w rzeczy samej zamtuz. I to największy w całym kraju, jeśli nie na świecie! Naturalnie podjechałaś pod niego eskortowaną dorożką pod samo wejście. Tam czekał już na ciebie osobisty gwardzista Essy.
- Pan Tolini serdecznie zaprasza jaśnie Arcyksieżną do swojego gabinetu na górze. - powiedział gdy tylko wysiadłaś z wozu, kłaniając się nisko.

Avatar gulasz88
Właściciel
Bez wątpienia weszłaś do właściwego lokalu. Na samym wejściu była szeroka sala pełna szerokich kanap i małych scen do tańczenia. Dziewczyny i mężczyźni niemal wszystkich ras zabawiali równie szeroką klientelę, a w powietrzu unosił się otępiający zapach afrodyzjakalnych kadzidełek i dymu z palonej kieroniny. Idąc szerokimi schodami na górę byłaś pozdrawiana przez pracowników i pracownice tego lokalu, aż dotarłaś na najwyższe piętro gdzie mieścił się gabinet właściciela. Gwardzista kulturalnie otworzył ci drzwi i zamknął je za tobą, pozostawiając twoją ochronę na zewnątrz. W środku, poza samym Essą pijącym drogie wino prosto z butelki było sześć osób: elf wyspiarski, wampirka, krasnolud, elfka bagienna, ludzka kobieta oraz pół-skavenka, bez wątpienia kochankowie prawdziwie dekadenckiego młodzieńca. Ten dość późno cię zauważył, ale gdy to zrobił, niezgrabnie wstał z fotela.
- Och, witaj Sly! Proszę, siadaj. Chcesz trochę wina? Chyba miałem tu gdzieś jakiś kielich... - I zaczął się nieco nerwowo rozglądać za naczyniem.

Avatar JurekBzdurek
-Właściwie to dobrze, że poruszyłeś ten temat, mi byłoby jakoś tak... niezręcznie. Tak. Myślałam już o tym, i to całkiem poważnie, była to nawet jedna z ważniejszych spraw, które chciałam z tobą przedyskutować. Myślałeś o konkretnym kandydacie
***
Matka Lasu siedziała w swoim małym gabinacie i czekała na osoby, którym zleciła w pierwszym miesiącu roku różne zadania by sprawdzić jak zostały one wykonane. Pierwszym, którego do siebie zaprosiła był jej zarządca, Usthan Q'lithum, osoba, z którą ustalić chciała najwięcej kwestii
***
Władczyni Viridionu niezbyt często miała okazję oficjalnie opuszczać pałac, więc każdą okazję do wyjścia traktowała jak coś wyjątkowo przyjemnego. Tym razem spacerowała po Celestariusie z bardzo skromną świtą - czterema gwardzistami trzymającymi się z tyłu, najbardziej zaufaną dwórką i adiutantem czyli absolutnym minimum. Szła niespiesznym krokiem w kierunku miejsca, w którym wiedziała, że może spotkać dowódcę Młodych Pędów, przeprowadzającego w tym czasie zbiórkę. Miała do niego pewną sprawę.
***
Fistia Wetrioweria ostatnio rzadko miała czas, by pojawiać się na Uniwersytecie, jednak bardzo starała się, by mimo obowiązków podwójnej tożsamości zawsze odwiedzić go przynajmniej raz w tygodniu. Przemierzając jego korytarze szukała znajomych twarzy i uważnie słuchała, co mówił tłum dookoła, starając się być przy tym nie tylko uważna i przekonująca, ale przede wszystkim koleżeńska i zwyczajna, by poza wsłuchiwaniem się i zdobywaniem kontaktów zrobić sobie z tej tożsamości pewną odskocznie od codziennego życia i odpocząć od pełnego odpowiedzialności stanowiska

Avatar Vader0PL
-Obędzie się bez podgrzewania atmosfery, panie Tolini. Bardziej od wina interesuje mnie powód zaproszenia mnie tutaj, oprócz ukazania tego, jak dobrze to wszystko działa.

Avatar gulasz88
Właściciel
Viridion
- Cóż, jestem teraz tylko twoim doradcą, nie dla mnie już aranżowanie małżeństw. - powiedział z zakłopotanym uśmiechem - Jestem pewien że jako Matka Lasu znajdziesz sobie odpowiedniego kawalera. Jako ojciec chcę byś znalazła sobie kogoś kto będzie cię traktował dobrze i z szacunkiem, jako kanclerz twierdzę że twój wybranek powinien być wpływowy i z dobrego rodu. No i musi zgodzić się na małżeństwo martenialne.

----------

Siwowłosy elf całkiem szybko zjawił się w twoim gabinecie. Pod pachą miał kilka ksiąg, najpewniej rachunkowych. Ukłonił się nisko i w milczeniu oczekiwał na twoje pytania.

------------

Po długim spacerze dotarłaś do bazy głównej Pędów na granicy miasta. Kilian Osobah osobiście przeprowadzał dziś zbiórkę elfich harcerzy, głośno i energicznie wydając kolejne komendy, które jego podwładni wykonywali perfekcyjnie i bez szemrania. Widocznie chciał ci zaimponować. Kiedy zbliżyłaś się na wystarczającą odległość, odwrócił się i razem z Młodymi Pędami ukłonił się nisko.

-----------

Kampus zdecydowanie wyglądałem nieco lepiej, posprzątano dokładnie, wymieniono ławki, zadbano o roślinność... Niby nic ale jednak wpływa jakoś pozytywnie na całokształt. Idąc korytarzem spotykałaś wielu rówieśników zajętych swoimi sprawami. Widocznie twoja przykrywka działała, bo zdecydowanie nie byłaś w centrum zainteresowania.

Costalia
- Może to i lepiej. To Vosańskie wino - młodzieniec spojrzał na etykietę i beznamiętnie rzucił butelkę za siebie. - Ścierwojady nie potrafią obrabiać winogron. Dobrze że podbijamy ten grajdołek. A skoro o tym mowa - usiadł na swoim krześle - to mam pewne... zarzuty? Propozycję? Koncepcje? Nie wiem jak to nazwać, ale są rzeczy o których muszę ci powiedzieć zanim zaczniesz rozbierać tamten kraj jak ja Revillę po spożyciu syreniej jagody. -Tu wskazał na wampirkę a ta zarzuciła kruczymi włosami i uśmiechnęła się zalotnie.

Avatar Rafael_Rexwent
Gilgamesh Deviantolis
Który to już raz pokonuje tę drogę? Przechodzi przez pełne pajęczyn i gruzu korytarze. Widzi zmurszałe ściany od których odpada tynk. Czuje chłodne, surowe powietrze. Zupełnie jakby przemierzał jakieś ruiny, a nie siedzibę władcy. Jednakże w tym przypadku tytuł "Króla ruin" pasował mu idealnie. W końcu rządził obecnie niedobitkami dawniej świetlanego państwa, zaś za pałac musiał mu wystarczyć ten budynek mający okres chwały dawno za sobą. Ale jedno było pewne. Ten stan rzeczy już wkrótce ulegnie zmianie, a pierwotna siedziba rodu Deviantolisów zostanie odzyskana.
Tak rozważając dotarł w końcu do drzwi prowadzących ku sali narad i pchnął je pewnym, mocnym (acz nie za bardzo) ruchem aby wejść i rozpocząć audiencję.

Avatar gulasz88
Właściciel
Wszyscy wstali gdy otworzyły się drzwi. Nie brakowało nikogo, poza oczywiście tobą. Wiedziałeś jaki był główny temat rozmowy; trzeba zaaranżować spotkanie z Beztwarzowcem, ale nie tylko to mogło siedzieć w głowach twoich doradców.

Avatar gulasz88
Właściciel
- Nie wiem czy wiesz, ale kontroluje, tak jakby, wszystkie szlaki handlowe w tym kraju, z małymi nieznacznymi wyjątkami. I tak głupio wychodzi, ale w zasadzie wszystkie szlaki idące na wschód prowadzą przez Vasau. Jaszczury brutalnie zdzierają na cle, a przez terytorium dzikusów nawet jednego worka ziemniaków bym nie posłał, bo by zjedli je na granicy. Konkluzja? Jak zaczniesz gw**cić i plądrować, postaraj się jak najszybciej ogarnąć wspólną granicę z aniołkami. Bez niej będziemy tracić co miesiąc bardzo brzydkie sumki, ale gdy się już uda... No powiedzmy że podzielę się z tobą bonusem.

Avatar Rafael_Rexwent
Gilgamesh Deviantolis
Skinął głową zebranym aby usiedli po czym skierował się ku swojemu drewnianemu tronowi. Gdy w końcu na nim zasiadł spojrzał po twarzach doradców stukając palcami w podłokietnik.
- Zacznijmy jak zwykle. Co chcecie mi przekazać? Co wymaga natychmiastowego ujawnienia? - Przeniósł swój królewski wzrok na Mistrza Cieni. Chciał zacząć treściwie i sensownie. A do czegoś takiego nie można było wymarzyć sobie lepszego doradcy.
- Ichigo, jak widzisz zapewnienie bezpieczeństwa podczas obrad z Farlikiem w ruinach uniwersytetu? Czy miejsce posiada odpowiednią drogę ewakuacji gdyby coś poszło nie tak i ilu ludzi potrzebowałbyś aby chronić gmach przed zagrożeniem?

Avatar gulasz88
Właściciel
- Myślę że najlepszy sposobem na zapewnienie bezpieczeństwa na obradach jest całkowite zajęcie dzielnicy uniwersytetu. - powiedział. - Nie tylko dlatego że przygotowanie obrad może być czasochłonne, ale też ze względu na precjoza jakie się tam znajdują.
- Głównie sprzęt alchemiczny i księgi o medycynie. Nie mamy zbyt wielu lekarzy; tego typu skarby mogą być na wagę złota. - dodała od siebie Ygirt, a zaraz po niej wtrąciła się Saoi - No i nie można zapomnieć o Eksperymentach. To fascynujące potwory, z chęcią bym na nich... poeksperymentowała.

Avatar JurekBzdurek
Skinęła głową -Mądrze. Zaraz wrócimy do tego tematu, mam kilka pomysłów, o których chciałam się ciebie dopytać, ale najpierw jest kilka innych kwestii, które mogą w moich pomysłach nieco namieszać. Potrzebuję porad w kwestiach dyplomatycznych. Na początku... mógłbyś opowiedzieć mi nieco o władcach naszych sąsiadów? Muszę przyznać, że chciałabym nawiązać bliższe kontakty dyplomatyczne, zwłaszcza z państwami elfimi, a może e przyszłości nawet jakąś unię... Wtedy pozostanie w stanie panieńskim mogłoby być przydatne
***
-Usiądź proszę, to będzie dłuższa rozmowa. Na początku chciałabym zapytać, jak idą prace nad zleconym przezemnie planem zagospodarowania przestrzeni. A, i jak oceniasz moje wydatki z zeszłego miesiąca, co mogłabym poprawić, jak wykorzystać efektywniej tą kasę
***
Młoda władczyni Viridionu uśmiechnęła się -Spocznij! Poczekam aż skończycie, nie spieszcie się. Jak będziesz już wolny podejdź do mnie, chciałbym z tobą pomówić- powiedziała do Kiliana, siadając w zacienionym, przyjemnym miejscu, z którego miałaby dobry widok na Pędy
***
Uśmiechnęła się, widząc efekty swoich zadań. Spróbowała przyłączyć się do jakiejś grupki znajomych studentów i trochę porozmawiać, lub przynajmniej posłuchać

Avatar Rafael_Rexwent
Gilgamesh Deviantolis
- A więc nasze obecne działania skupimy przede wszystkim na przejęciu dzielnicy uniwersytetu oraz najlepiej także sąsiadujących aby mieć większe pole manewru. - Określił przywódca spoglądając zamyślonym wzrokiem na stół. A raczej na leżącą na nim pożółkłą mapę miasta.
- Jeśli już mowa o fascynujących potworach. - Zwrócił się do Dawczyni Iskry.
- Czy badania wymagają żywych okazów, panno Saoi? Musimy minimalizować straty, a próba łapania żywcem może być zbyt kosztowna.

Avatar Vader0PL
gulasz88 pisze:
- Nie wiem czy wiesz, ale kontroluje, tak jakby, wszystkie szlaki handlowe w tym kraju, z małymi nieznacznymi wyjątkami. I tak głupio wychodzi, ale w zasadzie wszystkie szlaki idące na wschód prowadzą przez Vasau. Jaszczury brutalnie zdzierają na cle, a przez terytorium dzikusów nawet jednego worka ziemniaków bym nie posłał, bo by zjedli je na granicy. Konkluzja? Jak zaczniesz gw**cić i plądrować, postaraj się jak najszybciej ogarnąć wspólną granicę z aniołkami. Bez niej będziemy tracić co miesiąc bardzo brzydkie sumki, ale gdy się już uda... No powiedzmy że podzielę się z tobą bonusem.

-Uzgodnię z naszym sojusznikiem plan natychmiastowego zajęcia północnych prowincji. Coś jeszcze?

Avatar Kuba1001
- Już wcześniej atak na naszą stolicę, dodatkowo bronioną przez tak wielką fortecę, byłby głupim pomysłem godnym samobójcy, ale teraz jest to twierdza nie do zdobycia. - przyznał Imperator. - Zaczniemy przebudowę jak najszybciej, rzecz jasna najpewniej trochę to potrwa, wojna z Greshat jest o wiele ważniejsza niż to przedsięwzięcie, więc wszystko będzie wypłacane w ratach. Skoro omówiliśmy tę kwestię, to czy jest jeszcze coś, o czym chcecie ze mną porozmawiać?

Avatar maxmaxi123
Od razu, bez słowa, rzucając wokół nich zaklęcie niewidzialności, zaprowadził nieznajomego pod jeden z murów. Tam odprawił krótki rytuał uruchamiający portal. Zaraz potem chwycił go za rękę i, nim zdążył jakkolwiek zareagować, przekroczył go.
Następnie znaleźli się w jego gabinecie. Sam usiadł za biurkiem, pokazując gestem ręki, że sam może usiąść na krześle naprzeciwko. Położył ręce na biurku, złożył dłonie w koszyczek, oparł na nim brodę i czekał, aż zacznie mówić.

Avatar ThePolishKillerPL
Artur II Jednooki
Artur II to osoba pochodząca z królewskiego rodu Kotarońskich władców, która zasłynął z kolonizacji i kasowania skolonizowanej ludności w pień. Inni mawiają że łaskaw on jak baranek, inni że surowy jak nieprzyrządzona wieprzowina - perspektywa robi swoje. Zazwyczaj Artur nosi na sobie pancerz z najwyższej jakości stali i jednoręczny miecz, z tego samego surowca. Czemu? "Przezorny zawsze ubezpieczony", mawia Artur. Swój przydomek zyskał od tego, że podczas (nieudanego) zamachu 2 lata temu zabójca trafił sztyletem nie w gardziel, a w twarz, pozbawiając Artura wzroku na jedne oko i oszpecając go. Siwizna natomiast wzięła się nie z powodu starości...a zmian genetycznych.
Zdjęcie użytkownika ThePolishKillerPL w temacie Sprawy wewnętrzne
-------------------------------------
Artur II, władca Kotaronu, zasiadywał na swym tronie w sali obrad. Jak na razie sam, gdyż jego radcy jeszcze nie zdążyli dojść na obrady. -z resztą, co tu mówić, ludzie to ludzie. Dzisiejszym tematem obrad będzie nie wojsko, co zazwyczaj było na obradach, a...sprawy cywili. Czemu? Artur wie co potrafi szlachta albo plebs, kiedy zamierzają dokonać rewolucji. A on chce temu zapobiec.

Avatar gulasz88
Właściciel
Viridion
- Niestety, ale od razu mówię że nie masz tutaj na co liczyć. Król Devioncelu, Tahlian III, ma już żonę,Osillę. Jednak nawet gdyby był wolny, nie zgodziłby się na żadne małżeństwo. Mamy bardzo napięte relacje z wysokimi elfami. Dzikie ludy Stagnalionu też raczej nie przyjmą obcej. W dodatku elekcyjny charakter urzędu wodza dodatkowo sprawia że wszelkie układy z bagiennymi elfami są raczej nietrwałe. Jakby tego było mało, obecny Wielki Wódz, Jelenaiah Wierzba jest strasznym fanatykiem, a ty jesteś innowiercą. Paradoksalnie jedyni przyjaźni nam sąsiedzi to obce republiki: Skavilia i Miracia. Tak obecny Nadherszt Skillah Ironian jak i Doża Amelia Helvetica IV Matao to dobrzy przyjaciele naszego Imperium. Publiczne ogłoszenie że szukasz partnera może być dość dobrym pomysłem...
---
Posłusznie usiadł na krześle dla gości i otworzył księgę z wydatkami.
- Wszystko zapisałem w raporcie który wcześniej pani wręczono. - Odpowiedział. - Ludzie są zadowoleni z tej skromnej poprawy życia. Jednakże bardziej konkretne rozporządzanie pieniędzmi byłoby bardziej efektywne. Mieliśmy kilka incydentów z korupcją, czemu dałoby się zapobiec gdyby plan był konkretny od początku.
---
Widok młodych mężczyzn wchodzących na wyżyny swoich możliwości by zaimponować pięknej imperatorce był z pewnością ciekawym widokiem. Po jakimś kwadransie ćwiczeń harcerze rozeszli się do swoich pozostałych zajęć. Kilian podszedł do ciebie, ukłonił się jeszcze raz i głębokim głosem zapytał.
- W czym mogę ci pomóc. moja Pani, Matko Lasu?
---
Trafiłaś na kilku swoich znajomych z roku, Kasilę, Hanalię i Kaletha. Gdy podeszłaś do nich uśmiechnęli się, a Kaleth powiedział.
- Hej Fistia, co u ciebie?

Derenara
- Och, ależ jak najbardziej! Co to za rozrywka, badać stworzenie dwukrotnie zabite i pewnie rozszarpane przez tych brutali, naszych żołnierzy. - Prychnęła i zatrzepotała skrzydłami.
- No i koszta nie muszą być takie wysokie jak sądzisz. - odezwał się do tej pory siedzący cicho Squilik i wyciągnął plany jakieś dziwnej machiny, przypominającej nieco niewielką szubienicę. - Opracowałem urządzenie które nazwałem linograbem. Ta prosta ale i genialna konstrukcja bez problemu spacyfikuje większość potworów i ułatwi ich transport. Jest prosta w użyciu i względnie bezpieczna dla użytkowników. Skonstruowałem już działający prototyp, ale wciąż potrzebuje funduszy i surowców na wyprodukowanie wersji nadającej się do użycia w terenie.

Costalia
- W sumie... tak. Pobawię się teraz w reprezentanta rodzin, ale powiedz mi, jaki jest sens pomagania Kotaronowi? To przecież wiocha, nic tam nie ma. Szlaki handlowe prowadzimy tak tylko przez grzeczność, bo za dochody z nich to mogę sobie co najwyżej działkę serduszka kupić, a to i tak nie najlepszej jakości. Przyznaj, robisz to tylko po to by sprowokować tych puszkomordych z Zakonu.

Hadarot
Nikt się nie odezwał. Dostałeś raporty odnośnie działań wojennych, więc nikt nie czuje potrzeby by dodać coś jeszcze.

Dotenard
Przenieśliście się do twojego gabinetu. Tajemniczy nieznajomy rozejrzał się po pomieszczeniu, upewniając się czy nikogo w nim nie ma i czy drzwi są zamknięte na zamek. Gdy jego paranoja została zaspokojona zdjął on kaptur. Spod materiału wyjrzała twarz ryboludzia, wyraźnie zmęczona.
- Nazywam się Ybga'tgh Om'saltalakalanah, brat Glob’d’hara Jab’akhtu - Um'bhlgla i przyszedłem błagać o pomoc i azyl.

Kotaron
//To trochę moja wina, bo zapomniałem ci powiedzieć, ale pacyfikacja koboldów w Kotaronie miała miejsce niecałe 300 lat temu, a twój władca nie jest wampirem, więc popraw proszę ten wstęp.

Po krótkiej chwili oczekiwania, do sali narad weszli twoi doradcy: Marszałek Adam Baland, Zarządca Stuart Maslemar, Kanclerz Tamara Vinerope i arcybiskup Robert Handler. Usiedli na swoich zwyczajowych miejscach i czekali na to co im powiesz.

Avatar Kuba1001
Skoro tak, to odprawił ich i wezwał do swej sali tronowej kolejną osobę, z którą miał zamiar stoczyć dyskusję, a wolał, aby odbyło się to bez towarzystwa choćby i najwierniejszych spośród doradców, jeśli mógłby ich tak nazwać.
//No i cyk, przenosimy na PW.//

Avatar Vader0PL
-To polityka, panie Tolini. Zostaliśmy obrażeni przez nich w handlu, przez co prowokowanie i groźby z naszej strony to i tak łagodne podejście. Jeżeli jakiś głupiec jest na tyle odważny, żeby grozić wybiciem naszej rasy, to musi się liczyć z tym, że przez nas nie będzie spał spokojnie.

Avatar Rafael_Rexwent
Gilgamesh Deviantolis
Gilgamesh aż poczuł na twarzy powiew wywołany czarnopiórymi skrzydłami swojej doradczyni. Charakterek to ma paskudny. Ale nos piękny. Właściwie nie tylko nos. Nie można zaprzeczyć, że jest na czym oko zawiesić, jednakże gorzej z pokuszeniem się o coś więcej. Cholera wie co ją płodziło. Te skrzydła są bardzo tajemnicze, a za ich posiadaniem może stać niekoniecznie przyjemna historia.
- Z pupilami też byś miała ochotę się pobawić? - Zwrócił się do Saoi z lekkim uśmiechem. Spodziewał się absolutnie każdej odpowiedzi od stanowczego zaprzeczenia po radosną akceptację. Oczywiście nietrudno się było domyśleć, że wolałby usłyszeć pozytywne stwierdzenie ale wolał nie ryzykować zmuszania na siłę kogoś kto ma krucze skrzydła.

Oczekując na odpowiedź przeniósł wzrok na plany machiny jaka swym wyglądem od razu wzbudzała zaufanie. Bez wątpienia będzie istotnym elementem strategii Derenary, a wrogowie stracą dla niej głowy. No może nie dosłownie chociaż fajnie by było.
- Jakaś konkretniejsza kwota czy bardziej elastyczne "co łaska"? - zapytał autora konceptu machiny.

Avatar ThePolishKillerPL
//Poprawione.//
Artur II Jednooki
Artur widząc, iż wszyscy są, odchrząknął, po czym zaczął:
-Witajcie, moi drodzy. Zwołuję was w tej sali dlatego, iż mam do was dwie sprawy. Pierwszą sprawą, o jaką chciałbym was spytać, to cywile. Dobrze wiecie, iż ostatnimi czasy szlachta i "zwykli" ludzie grymaszą. I, jako iż nie chcę podzielić losu wielu innych władców którzy zmarli przez rebelie, chciałbym was spytać o sugestię. Mianowicie, w jaki sposób moglibyśmy zaspokoić niesnaski tych choler tak, by jedni i drudzy nie mięli za złe? Druga sprawa, to sprawa militarna. Mianowicie, Zakon Rękojeści wypowiedział nam wojnę, i w związku z tym Costalia zaoferowała nam pomoc militarną i materialną. Tyle, że...czy powinniśmy jej zaufać? W końcu to kraj Diabląt, aczkolwiek z drugiej strony przysłowie "wróg mojego wroga to mój przyjaciel" tu dobrze opisuje sytuację.

Avatar gulasz88
Właściciel
Costalia
- Ha, dobrze siostro! - Powiedział z uśmiechem. - Tylko od razu o tym mówię, że nie istnieje taka opcja by reszta rodzin się zgodziła na walkę na trzech frontach. To źle działa na interesy, z czego z dwóch z tych wojen będziemy mieli mierne zyski. Honor jest spoko i w ogóle, ale na co mi on jak wannę z winem muszę napełniać tanim sikaczem zamiast dobrej jakości produktem?

Derenara
- Och, z wielką chęcią. - zachichotała słodko i nieco zalotnie. - Albo z tymi mimikami. Zawsze chciałam mieć jednego, najlepiej skrzynię. Tak żeby nikt mi nie grzebał przez przypadek w rzeczach. Byłabym bardzo wdzięczna gdyby ktoś podarował mi takie urocze stworzonko.
---
- Pieniądze to problem drugorzędny, ot wystarczy mi dwieście koron na opłacenie robotników i transportu. Przede wszystkim potrzebuje drewna i stali, co najmniej dziesięć jednostek.

Kotaron
- Jest na to wiele sposobów, poprawa infrastruktury rolnej, przemysłowej, kulturowej i tak dalej. Tylko musi być król konkretny w swoich działaniach, bo inaczej skorumpowani urzędnicy zagarnąć pieniądze dla siebie, tak jak ostatnio. - powiedział Stuart.
- Odnośnie Costalii, to nie ufam im. - rzekł twój marszałek. - To bezbożne diabły a Arcyksiężna jest najpodlejszym z nich wszystkich. Jestem pewien że coś knują za naszymi plecami, tylko czekając na jakieś potknięcie.

Avatar Vader0PL
-O zawartość swojej wanny się nie musisz bać. Jest to odpowiednio zaplanowane, żebyśmy wyszli nie na zero, ale na plus.

Avatar JurekBzdurek
-Dobrze jest to wiedzieć, chyba tak zrobię. Niemniej wolałabym w dalszym ciągu poprawić relacje z innymi szczepami elfów. Na początku z Wysokimi. Masz jakiś pomysł, rady, jak to zrobić? A, i jeszcze jedno. Wiesz, co sądzę o wojnie. Dlatego postanowiłam nie handlować z krasnoludami. Myślisz, że jakiś silniejszy krok dyplomatyczny ma w tej sytuacji sens i jest dobrym pomysłem? Do tego ta wojna między Wyspami Wampirzymi i Morskimi Elfami... To grozi rozlewem krwi. Czy myślisz, że propozycja abyśmy byli mediatorami, by zapobiec walce może być dobrym pomysłem? Nie chcę zostać wzięta za smarkatą, ckliwą romantyczkę na arenie międzynarodowej, ale...- tu głos dziewczyny zawisł ciężko
***
-Masz rację. W tym miesiącu planuję zrobić pewien eksperyment. Oprócz zwykłego funduszu na poprawę... chwila, mamy wiosnę, roztopy... może jakości budowy dróg, jak sądzisz?... utworzę pewną pulę pieniędzy i ogłoszę konkurs na najbardziej obiecujące plany przedsięwzięć społecznych i biznesów, które mogą jakoś służyć państwu, chociażby przez zatrudnianie biednych pracowników, następnie pieniądze z puli zostaną rozdzielone jako dotacja na te plany, oczywiście raczej nie będzie to gigantyczna kwota, ale zawsze coś, nie uważasz? Co myślisz o tym pomyśle? I druga kwestia -jeżeli dobrze rozumiem raporty, nie jesteśmy w stanie bardziej rozwinąć naszego przemysłu drzewnego. Jaki masz pomysł, w co możemy efektywnie inwestować złoto, by nasza gospodarka nie zatrzymała się, tylko dalej rozwijała?
***
Drugim gościem, jakiego Matka Lasu zaprosiła w tym miesiącu był marszałek Fealan. W przeciwieństwie do jego brata władczyni miała z nim niewiele do omówienia, więc czekała teraz z nieco mniejszą niecierpliwością. Niemniej - czekała.
***
Po załatwieniu kwestii z marszałkiem Someniscaria nie opuściła gabinetu, a dalej oczekiwała. Tym razem rozmowa, którą miała odbyć mogła chwilę się przeciągnąć, bo jej gościem była Lyshelia Faminne, a jak wiadomo sprawy boskie należy załatwiać spokojnie, a co nagle to po...
***
Kolejnym gościem, jaki miał się stawić przed Matką był jej szpiegmistrz. Młoda władczyni Viridionu oczekiwała go zaciekawiona, czemu nie było go na ubiegłomiesięcznej odprawie, równocześnie w głowie układając sporą listę spraw, które chciała z nim przedyskutować
***
Ostatnim gościem, jakiego władczyni wezwała przed swe oblicze był arcymag. Wezwanie miało charakter bardziej formalny i kontrolny, niż wynikało z realnej potrzeby, jednak nie znaczyło to wcale, że było bez znaczenia
***
-Panie Kilianie- elfka skinęła głową i gestem wskazała mężczyźnie, by usiadł -Wasza organizacja jest bardzo bliska mojemu sercu. To, jak stawiacie na naukę młodzieży przez młodzież, to, że na raz potraficie narzucić sobie takie prawa i być wolnymi... Myślę, że wasze działanie może stać się niezwykle korzystne dla państwa. Powiedz mi proszę na początku, ilu was działa i jakie są wasze najważniejsze założenia. I w jakim wieku są wasi ludzie
***
Fistia wzruszyła ramionami -Ostatnio sporo myślałam o przyszłości, co będę robić jak zdam i inne takie mało wesołe refleksje mnie nawiedzały. Nie bardzo wiem, co mogę robić w tym skostniałym kraju, chociaż słyszałam plotkę, że... To wam zaraz opowiem. Myśleliście o tym już jakoś? O tym co dalej?
***
Była tylko jedna osoba najwyższej rady Viridionu, której Matka Lasu nie wezwała w tym miesiącu do siebie. Rektor mógłby być tym zdziwiony, lub nawet obrażony. By nie trzymać biedaka w niepewności, Fistia Wetrioweria zapukała do jego gabinetu na ustaloną zawczasu rozmowę.

Avatar Rafael_Rexwent
gulasz88 pisze:

Derenara
- Och, z wielką chęcią. - zachichotała słodko i nieco zalotnie. - Albo z tymi mimikami. Zawsze chciałam mieć jednego, najlepiej skrzynię. Tak żeby nikt mi nie grzebał przez przypadek w rzeczach. Byłabym bardzo wdzięczna gdyby ktoś podarował mi takie urocze stworzonko.
---
- Pieniądze to problem drugorzędny, ot wystarczy mi dwieście koron na opłacenie robotników i transportu. Przede wszystkim potrzebuje drewna i stali, co najmniej dziesięć jednostek.


Gilgamesh Deviantolis
Władca w tym momencie chciał powiedzieć coś bardzo głupiego ale ugryzł się w język. Wolał nie sprawdzać reakcji kruczej kobiety na słowa o pewnym uroczym stworzonku jakie Gilgamesh zawsze nosi przy sobie. Albo raczej o potworze. Jednakże podsumowując słowa obu doradców mężczyzna wysnuł pewne fakty.
- Czyli jak na razie musimy poradzić sobie bez machiny do łapania jaka wymaga dopracowania, co oznacza przejmowanie dzielnicy uniwersyteckiej czystą siłą. Ewentualnie możemy przetestować czy Mimiki oraz Eksperymenty dałyby się nabrać na przynętę z Ożywieńców. Przypuszczam, że nie biegają szybciej... - Blondyn pogłaskał się po podbródku jakby nad czymś rozważając. - A gdyby na razie zastosować pewne uproszczenie i unieruchomić jakiś obiekt za pomocą strzał w kolana? Tsuri, takie coś ma sens według ciebie jako najlepszego strzelca jakiego mam?

Avatar maxmaxi123
No proszę... jaka gruba ryba mu się trafiła... Nie będzie jednak aż tak dobroduszny - wpierw dowie się paru rzeczy.
- O jaką pomoc się rozchodzi? I na jak długo miałby być ten azyl? Możesz zaoferować coś w zamian?

Avatar ThePolishKillerPL
-Rozumiem cię, Marszałku. Też jestem sceptycznie nastawiony co do Costalii, aczkolwiek potrzebujemy sojusznika. Gdyby Marszałek postawił się na moim miejscu to co by wybrał - mieć tymczasowe wsparcie materialne i jednostkowe, czy walczyć samemu z Zakonem i z jego ewentualnymi sojusznikami plus większe straty w ludziach, hm?

Avatar wiewiur500kuba
Gregisz III Wspaniały

Zdjęcie użytkownika wiewiur500kuba w temacie Sprawy wewnętrzne

Gregisz był właśnie w drodze do sali narad. Chwilę temu poinformował swoich doradców o zebraniu, licząc że nie będzie musiał czekać na nich nie wiadomo ile. Nawet jeśli, to przynajmniej nie zmarnuje wtedy swojego czasu i zajmie się rozmyślaniami. Nie wiedział kompletnie co robić, jakie podjąć akcje. Jedyne w sumie czego był pewien, to poruszenie sprawy o jakiej poinformował go Szpiegmistrz. Może na zebraniu pozostali Doradcy podzielą się jakimiś rzeczami, nad którymi warto byłoby trochę podyskutować?

Avatar gulasz88
Właściciel
Costalia
- Mam nadzieje. Życzę ci szczęścia czy coś. Ode mnie to wszystko, jak chcesz możesz zabawić się trochę na dole, ja stawiam.

Viridion
- Bez wątpienia pokazałaś się na arenie międzynarodowej jako władczyni z silnymi zasadami, a to bardzo dobrze. Dalsze działania w tym kierunku byłyby raczej nieopłacalne. Co do kwestii pomocy w rozwiązaniu problemów na Archipelagu Krwawiącego Oka, to oczywiście możesz spróbować. Co prawda wciąż jesteśmy elfami, ale różnimy się od naszych morskich pobratymców w takim stopniu, że wampirom z wysp nie powinno sprawić to problemu.
---
- Nowe drogi zawsze są w cenie moja pani. - odpowiedział. - Konkurs też wydaje się ciekawym pomysłem, pozwoli lepiej zrozumieć problemy niższych klas i odkryć kilka ciekawych młodych umysłów. Jeśli chodzi o zwiększanie wydajności naszej gospodarki, to pozostaje jedynie utworzenie własnych szlaków handlowych, co może być trudne ze względu na dominacje Miracii w naszym regionie.
---
Już od połowy korytarza słyszałaś szczęk zbroi swojego marszałka. Wszedł on kulturalnie do twojego gabinetu i ukłonił się nisko.
---
Panna Fammine niemal wtargnęła do twojego gabinetu, ale zrobiła to z niesłychaną gracją. Stukając swoimi zdecydowanie zbyt wysokimi obcasami przeszła przez cały gabinet i nie czekając na twoje pozwolenie usiadła na krześle. Pozdrowiła cię ciepłym uśmiechem i zapytała
- Wzywałaś, o Pani?
---
Nawet nie zauważyłaś jak Aestar H'liver dostał się do twojego gabinetu; zdecydowanie zasługiwał na swój tytuł. Był dość paranoiczny i podejrzany, zdecydowanie dowiedział się czegoś o czym nie chciał wiedzieć.
---
- Są nas tysiące moja pani. Przyjmujemy kadetów nie starszych niż pięćdziesiąt lat, a naszymi założeniami jest służba Viridionowi.
---
- Meh, nie jestem patriotką. Jak tylko skończę studia wyjeżdżam do Miracii. - odparła Kasila. - Tutaj nie mam czego szukać.
- Ja też uciekam. Zawsze chciałam zobaczyć Costalię. - odparła Hanalia
- Raczej Costalijczyków. Dobrze wiemy co cię kręci...
- Wal się Kas. - Zobaczyłaś lekki rumieniec na twarzy bladej elfki.
- Ja zostaję, ale tylko dlatego że mam jakieś "zobowiązania" wobec mojej rodziny czy coś. - dodał od siebie Kaleth.
---
Siedział za swoim biurkiem w obecności wielkiego maga. Foan Heglih, bo tak się nazywał rektor i arcymag Volethia Moslien z początku cię nie zauważyli, ale gdy to już się stało rektor wstał i oboje się ukłonili.
- Witaj Matko Lasu, właśnie miałam się udać na audiencje do ciebie. - Odpowiedziała czarownica.

Derenara
- Mimiki nie mają kolan. - odparł chłodno. - A większość eksperymentów jest pokryta kawałkami blachy i innych metali, co może utrudnić ich unieruchamianie. Najlepszym pomysłem wydaje się zbudowanie dziesiątek pułapek wielokrotnego użytku i stopniowe ich eliminowanie.

Dotenard
- Na tak długo jak będzie trwała wojna. - odparł bardzo gardłowym głosem. Dobrze znał ludzki, ale inna budowa krtani niecu utrudniała rozmowę.
- Chciałbym przeprowadzić badania nad tym. - tu wyciągnął niewielki amulet w kształcie dysku z wielkim szafirem w środku. Cały pokryty był runami nieznanego ci pochodzenia.. - Do tego potrzebuje kilku naukowców do pomocy. Jeśli chodzi o cenę, to będziecie dobrze opłaceni, gwarantuje.

Kotaron
- Z całym szacunkiem królu, ale nie próbuj mnie głaskać pod włos. - odpowiedział nieco poirytowany. - Nie mamy żadnej gwarancji czy po tej całej ich "pomocy" nam też nie powyrastają rogi!

Akeshara
Nie musiałeś długo czekać, już po chwili do sali narad przybyli twoi doradcy. Kanclerz Hashin von Ista, Marszałek Tardul Tustenoff, Szpiegmistrz Naria Livenstradt i Zarządca Ishalin von Videlhatr. Wszyscy z ciekawością oczekiwali na to co im powiesz.

Avatar wiewiur500kuba
- Przedstawcie mi proszę sytuację, jaka panuje w państwie, tak na dobry początek naszych obrad. - Zaczął, zwracając się do każdego tu zebranego. Zanim on poruszy temat, chciałby wysłuchać reszty swoich doradców, ciekaw czy dzieje się coś godnego omówienia. Owszem, mógłby zacząć rozmawiać o tym, o czym poinformował go Szpiegmistrz, ale może znajdzie się coś bardziej wartego uwagi.

//Coś czuję, że źle to rozgrywam .-. //

Avatar JurekBzdurek
-Dziękuję ci za mądre rady, bez ciebie nie wiem, jak bym sobie radziła. To chyba wszystko na razie, masz do mnie jeszcze jakieś sprawy, ojcze? Jakeś swoje pomysły na kandydata na męża albo kwestie szlachty?
***
-Powiem Ci szczerze, nie wiem, jak mogłabym się za to zabrać, nie mam w tym żadnych doświadczeń. Co byłoby do tego potrzebne?
***
-Panie marszałku, witaj, usiądź proszę. Jak wiesz, nie prowadzimy i w najbliższym czasie nie będziemy, dajcie bogowie, prowadzić wojny. Dlatego zaczęłam się zastanawiać, co robicie, w sensie wojsko, gdy nie ma z kim walczyć? Jak wykorzystujemy nasze zasoby wojskowe? I czy możnaby ich wykorzystać lepiej? Najpierw odpowiedz, ja mam mały plan, ale to za chwilę
***
-Panno Faminne- Nominascaria skłoniła lekko głowę w geście szacunku -Tak, wzywałam, musimy porozmawiać o kilku kwestiach. Na początku chciałabym usłyszeć, jak wygląda sprawa, którą powierzyłam twojej pieczy w zeszłym miesiącu - jakie są potrzeby kultów i religii w państwie, czy powinnam czymś się zająć?
***
-Aestar, przejdźmy do rzeczy, bo nieco ich jest, siadaj. Po pierwsze: gdzie byłeś i czego dowiedziałeś się, gdy Cię nie było? I czemu mam wrażenie, że wolę nie usłyszeć odpowiedzi?
***
-Panie Heglih, pani Moselin- młoda władczyni podparła się pod boki -Nie było was w zeszłym miesiącu, co wam przeszkodziło? I co to za sprawa z tajemniczą mapą? Skarb? Zaufane źródło? I ile potrzebowalibyśmy środków, żeby do końca zbadać mapę i odnaleźć ów skarb?
***
-Widzisz, Kilianie, uważam, że wasza sprawa, jak już mówiłam, jest bardzo istotna, patriotyzm wśród młodzieży to coś czego Viridion bardzo teraz potrzebuje. Jestem więc skłonna pomóc wam, i to w sposób zdecydowany. Powiedz mi, czego potrzebujecie? Rozwiązań prawnych, środków finansowych, miejsca? I jak dokładnie byście to wykorzystali?
***
-No właśnie ja też myślałam o Costalii, tylko ten, no... bo ostatnio usłyszałam, że podobno coś ma się u nas zmieniać, cośtam, że Matka Lasu chce dać możliwość rozwoju młodym, sratatata, takie pierdoły, co zwykle, nic za tym konkretnego nie idzie. Tylko że tym razem coś rzeczywiście się ponoć ruszyło, ktoś mi mówił o jakimś funduszu na rozwój kółek młodzieżowych, na rozkręcanie jakiś biznesów... Jak myślicie, czy da się coś zmienić rzeczywiście, czy ta nasza nowa władczyni może coś zrobić?

Odpowiedź

Pokaż znaczniki BBCode, np. pogrubienie tekstu

Dodaj zdjęcie z dysku

Dodaj nowy temat Dołącz do grupy +
Avatar gulasz88
Właściciel: gulasz88
Grupa posiada 1231 postów, 14 tematów i 17 członków

Opcje grupy Zorze Onalia...

Sortowanie grup

Grupy

Popularne

Wyszukiwarka tematów w grupie Zorze Onaliah [tPBF]