Sprawy wewnętrzne

Avatar Vader0PL
Kiwnęła głową i ruszyła do wyjścia. Jak już dotarła do swojej Gwardii, to nakazała powrót do siedziby.

Avatar Radiotelegrafista
Khunwaseli Szara

Khunwaseli siedziała samotnie w sali obrad. Prawda, swych doradców zwołała na godzinę, która wybije dopiero za kilkanaście minut, jednak ona lubiła być przed czasem, wybiegać w przyszłość. Lubiła być także zawsze przygotowaną, kolczugę zdejmowała rzadko, a miecz i toporek odpinała od pasa jeszcze rzadziej.

Doradcy powinni za moment się stawić. Na tą chwilę, Khunwaseli zatopiła się w myślach.

Avatar gulasz88
Właściciel
Akeshara
- Sytuacja stabilna, aczkolwiek nieco nijaka. - zaczął twój zarządca. - Ludzie żyją swoim życiem, oset rośnie, słońce świeci, piasek praży. Nikt by nie pogardził odrobiną rozrywki.

Viridion
- Powiedziałbym coś banalnego w stylu "słuchaj głosu serca", ale to się nie sprawdza w polityce. Po prostu... znajdź kogoś dobrego. Tak dla ciebie, jak i dla Viridionu. - Przytulił cię na pożegnanie i wyszedł z gabinetu.
---
- Najprościej byłoby odseparować od głównego państwa kilka nadmorskich prowincji i utworzyć z nich podległą nam republikę. To proste i stosunkowo tanie rozwiązanie, jednak występuje tutaj ryzyko trwałego oddzielenia się od imperium. Nieco drożej wyjdzie samodzielne utworzenie spółki, trzeba będzie zbudować punkty handlowe i wiele statków, ale to wciąż nieco mniejsze ryzyko.
---
- Cóż moja pani, trenujemy "na sucho". Ot standardowe treningi na placach z manekinami lub między sobą i od czasu do czasu symulujemy bitwy, by nie wyjść z wprawy.
--
- Och, jesteśmy dość zadowoleni. Volsteinowi podoba się nasze skromne imperium, mimo że więcej w nim dnia niż nocy. - skomentowała. - Choć nie ukrywam, że brakuje nam miejsca odpowiedniej czci, czegoś dużego, majestatycznego. Nasz obecny kościół w Celestiariusie jest strasznie... nudny.
---
Zanim cokolwiek powiedział, wyciągnął z kieszeni coś co wyglądało jak mały żyroskop na podstawce. Stuknął w niego trzy razy i a ten uniósł się i zaczął promieniować fioletowym blaskiem. Szpieg rozejrzał się, jakby nie ufając nawet magicznemu urządzeniu i cichym, konspiracyjnym tonem powiedział.
- Droga Matko, obawiam się że masz kreta w swoim ogródku. A przez ogródek mam na myśli radę złożoną z twoich "najbliższych" osób.
---
- Proszę spójrz. - Powiedział i wskazał na wielki zwój na swoim biurku. Nie przypominało to mapy, raczej zbitek słów z nieznanego języka. Poukładane tak chaotyczny sposób, że ciężko było znaleźć jakieś zdanie.
- Piękna prawda - skomentowała Moselin. - Została zapisana w driadzkiml; języku pierwszych elfów! To co wydaje ci się bełkotem, jest tak na prawdę szczegółową trasą do jakiegoś niesamowitego artefaktu sprzed Boskiej Wojny!
---
- Meh, brzmi jak coś co mnie nie obchodzi. - zaśmiała się Hanalia. - Kółka młodzieżowe? Ile my mamy lat? Trzydzieści?.
- Biznesy to już lepszy pomysł, mój kuzyn próbował zrobić własny zakład stolarski i nie mógł się przez biurokracje przebić.
- Jak się postara to może jej się uda. Tylko najpierw musiałby wyjść z pałacu. - Prychnęła Kasila.

Wengat
Przyszłość twojego kraju jest niespokojna, zupełnie jak twoje sny i myśli. Ciężko jest władać państwem które dopiero co pojawiło się na mapie świata. Na szczęście miałaś swoich doradców. Kanclerza Sigmunda Agrasta, Marszałak Stafena Vas, Zarządce Sobka Isesa oraz Szpiegmistrzynię Katarynę Pesta. Wszyscy z mniejszym lub większym spóźnieniem dotarli do sali narad.

Avatar JurekBzdurek
Władczyni pokiwała w zamyśleniu głową -Hmm, trzeba by to dobrze rozegrać, a może uda nam się upiec dwie pieczenie na jednym ogniu... Ha!- przyklasnęła nagle -Dobrze, podoba mi się ten pomysł z podległą republiką! Ile zajmie Ci przygotowanie odpowiednich papierów i jaka kwota będzie do tego potrzebna?
***
-Rozumiem, to rozsądne, ale...- królowa zamyśliła się na jakiś czas -Właściwie to zanim powiem Ci, o co mi właściwie chodzi muszę jeszcze przemyśleć i popytać. Przepraszam, że zmarnowałam twój czas, marszałku, możesz odejść. Chyba, że masz do mnie jakąś sprawę.-
***
-Masz jakieś konkretne pomysły, pani, jak mogłaby owa świątynia wyglądać? Też wydaje mi się, że nasza aktualna katedra wydaje się nieco nudna jak wiele innych rzeczy w naszym państwie, chętnie więc wydam na ten cel pewne fundusze. Czy udałoby się do owej świątyni zdobyć jakieś poważne relikwie?
***
Matka Lasu obserwowała szpiega z uśmiechem i ramionami skrzyżowanymi na piersi, jednak na jego słowa natychmiast spochmurniała i spoważniała -Czy te informacje są pewne? Czy wiesz coś więcej?- zapytała gwałtownie
***
-Dobrze, macie rację, to jest wystarczająco imponujące, by opuścić naradę- władczyni uważnie oglądała pergamin -Bardzo ciekawi mnie ta sprawa. Czego potrzeba, by odcyfrować to do końca i odnaleźć ów artefakt? -
***
Fistia pokiwała głową ze śmiechem, po czym przeniosła rozmowę na lżejsze tematy, do końca dnia starając się bardziej słuchać, niż mówić. Gdy wróciła do pałacu długo siedziała jeszcze za biurkiem, pisząc i zgniatając na małe kulki kolejne wersje przemówienia na najbliższą okazję

Avatar Rafael_Rexwent
gulasz88 pisze:

Derenara
- Mimiki nie mają kolan. - odparł chłodno. - A większość eksperymentów jest pokryta kawałkami blachy i innych metali, co może utrudnić ich unieruchamianie. Najlepszym pomysłem wydaje się zbudowanie dziesiątek pułapek wielokrotnego użytku i stopniowe ich eliminowanie.

Gilgamesh Deviantolis
- Sqilik, miałbyś coś takiego? Oczywiście oprócz tej machiny, ta będzie swoją drogą. - Zwrócił się do Skavena widząc w nim nadzieję. Co to małe pułapki dla takiego geniusza inżynierii?
- Zaś w kwestii pacyfikacji Eksperymentów mam pewien luźny koncept. Można by im spróbować zmniejszyć terytorium do życia, a konkretniej - zwabić w jakiś ślepy zaułek i odciąć wyjście. - Gilgamesh podzielił się swoją wizją z podwładnymi licząc, że Ci szybko wytkną jej błędy i zapewne obalą. Najlepiej przygotować się na najgorsze, bo wtedy można się miło zaskoczyć. Jednakże co na to powie koboldzka ekspertka od historycznej topografii miasta oraz zwiadowczy ekspert od aktualnej topografii (gruzografii) miasta? Czy okoliczności okażą się łaskawe dla pomysłu przywódcy Derenary?

Avatar wiewiur500kuba
Gregisz III Wspaniały
- Zdefiniuj proszę rozrywkę... Czy chodzi o wojnę, czy zorganizowanie jakichś zawodów? - Spytał Gregisz, chcąc się upewnić, co jego Zarządca rozumie pod pojęciem rozrywka. Są ludzie, którzy nazywają tak wojnę, czego w obecnej chwili nie chciałby za bardzo sam Sułtan.

Avatar bulorwas
Co miesięczne zebranie znowu się rozpoczęło. Pan Światła Siedział na obitym skórą siedzisku, biały barwnik nadawał mu dostojności, jednak nie był to zwyczajny tron na jakim siedzieli władcy. Z zewnątrz przypominał bardziej kamienne trony jarlów, jakie zobaczyć można na północy, z tym, że z litego marmuru i o niebo lepiej wykończone. - Zacznijmy od spraw bieżących. Faleth, udało się coś wskórać w sprawie ceny transportu? Oferta zwierzoludzi zalicza się jedynie do transportu, czy będziemy mogli ich także wykorzystać w walce? - Zaczął dopytywać Panią Marszałek. O Kurierze, jakie ona ma piękne oczy... Po chwili topienia się w jej oczach potrząsnął głową, zwrócił wzrok na Zarządcę Majątku. - Pieniądze na hodowlę jedwabników otrzymasz, jednak chciałbym przed tym wiedzieć, jakie są szacunkowe zyski. Dodatkowo chciałbym, abyś przygotował wycenę budowy Arcykatedry w Molinth, czegoś godnego naszego Boga. - Wydał rozkazy. -Szpiegmistrzu, miesiąc temu kazałem ci nasłuchiwać w miastach i wsiach, czego ludność pragnie, jakie są nastroje społeczne i co zyskuje uznanie. Chciałbym byś podzielił się z nami tym. - Rozporządził kolejnego. - A poza tym wszystkim, posiadacie jakieś pomysły lub macie wolę coś uczynić? Chętnie wysłucham waszych propozycji. - Spojrzał miło na każdego z osobna, choć na chwilę dłużej zatrzymał się przy Faleth, podziwiając jej włosy. Biało złote... niczym najcenniejszy klejnot...

Avatar maxmaxi123
- Dostaniesz pokój na uniwersytecie z wyżywieniem, dopóki nie załatwię bezpieczniejszego lokum. Nie kręć się też zbytnio po ośrodku, wezmę skądś albo dostawy potraw do pokoju lub portal do jadalni, osobnego pomieszcze... - Przerwał w pół słowa. Przyszła mu do głowy ciekawa myśl. - A może chciałbyś zostać wykładowcą na bliżej nieokreślony czas? A, i posiadasz jakieś umiejętności lub wyszkolenie w zakresie doradzania lub zarządzania?

Avatar gulasz88
Właściciel
Viridion
- Coś około miesiąca moja pani. No i zależy ile prowincji chcesz oddać republice? Każdy region będzie kosztował skarb państwa czterysta sztuk złota, no i możemy przekształcić tylko tereny nad morzem.
---
- Nie, to wszystko. - wstał, ukłonił się i wyszedł.
---
- Och, mam pewne plany. Kosztowne, ale absolutnie nie pożałujesz. Będą nam zazdrościć wszyscy volsztaniści! Co do relikwi, to pytaj Hegliha, on jest w końcu historykiem.
---
- To pewne jak to że oboje teraz oddychamy. - skomentował. - Nie znam jeszcze tożsamości zdrajcy, ale czyha on, lub ona, gdzieś pod latarnią, czyli tobą. Na dodatek wszystkie ślady prowadzą do Devioncel. Cholerne wysokie elfy chcą nas zniszczyć od środka!
---
- Jest pewien stary szaman w Stagnalionie, podobno jeden z niewielu którzy jeszcze potrafią przeczytać to pradawne pismo. Potrzebuje tysiąca sztuk złota by go tutaj bezpiecznie sprowadzić.

Derenara
- Błagam. Wilcze doły, ogłuszające cegły, automatyczne szubienice, miny, luźne deski; czego tylko ci potrzeba. Sam fakt że mnie o to pytasz sprawia że czuje się urażony. - odpowiedział szczuroludź.
- Obawiam się że Eksperymenty to nie są króliki, mój panie. - skomentował Tsuri. - Nie da się ich tak po prostu zagonić w kozi róg. No i jest ich dość dużo.

Akeshara
- Raczej coś mniej krwawego mój panie. Festyny, zabawy, coś zwykłego co sprawi że zapomną o codzienności. Coś co uatrakcyjni ich zwykły dzień.

Soleth Vonar
- Udało się zejść jedynie do półtora tysiąca, mój panie. - odpowiedziała. - I tylko jeśli zgodzi się Pan na splądrowanie wrogiego brzegu rzeki. Taki zabieg z pewnością ułatwi zdobycie prowincji, ale wymusi na nas odbudowanie spalonych miast i wiosek.
- Koszty powinny się zwrócić dwukrotnie w ciągu najbliższych kilku miesięcy. - odpowiedział zarządca i zaraz po nim wtrącił się szpiegmistrz.
- Wadą naszej rasy jest to że nie narzekamy... ani w ogóle nie rozmawiamy. Nie udało mi się dowiedzieć niczego konkretnego.

Dotenard
- Cóż, mam szerokie wykształcenie historyczne, szczególnie jeśli chodzi o region Oceanu Oczu...

Avatar JurekBzdurek
-Myślę, że ja początku w projekcie może wziąć udział 8 prowincji, niekoniecznie przylegających do siebie, jednak to już zależy od ciebie, co będzie efektywniejsze. Daję ci wolną rękę jeśli chodzi o obowiązujące tam ulgi finansowe, podatki i tak dalej. Będziesz za to odpowiedzialny, więc również rozliczany z efektów. Przeznaczę na to odpowiednie środki, plus coś na wszelki wypadek. Czy o czymś jeszcze powinnam wiedzieć, o czymś myśleć, na coś rzucić kasą?-
***
-Dobrze, niech tak będzie. Jak mniej więcej prezentują się owe 'pewne plany'? I ile potrzebowałabyś na to funduszy?-
***
-Chcę, żebyś odnalazł tego zdrajcę. I to odnalazł go szybko i cicho. Potrzebujesz do tego jakiś środków. No, I chciałbym odpłacić kuzynom pięknym za nadobne. Jak wygląda sprawa naszego wywiadu w ich państwie?
***
-Dobrze. Postaram się znaleźć na to nieco więcej złota - chcę, żebyście wykorzystali je, by utrwalić wiedzę owego szamana i uchować ten język od zapomnienia. Powinnam wiedzieć o tej sprawie coś jeszcze? A, tak przy okazji, nadrektorze, czy myślisz, że udałoby ci się pozyskać nam poważne relikwie Volsztanistów? Niedługo planuję rozpocząć budowę nowej katedry i chciałbym zrobić to z prawdziwym przytupem

Avatar wiewiur500kuba
Gregisz III Wspaniały
Gregisz odetchnął z ulgą.
- To bardzo dobrze, bałem się, że chodzi o najgorszy scenariusz. Czy ktoś z Was chciałby się zająć zorganizowaniem tego typu uroczystości? Z moich kalkulacji wynika, że chyba zostanie mi niewiele pieniędzy, by sfinansować to na już, ale obiecuję, że kiedy tylko znów poczuję zastrzyk gotówki, odłożę trochę dla naszego narodu. - Rzekł całkiem spokojnie Gregisz, spoglądając na każdego ze swoich doradców. - Skoro tylko to jest naszym problemem w państwie, to czy wiadomo coś o naszych sąsiadach? - Z tym pytaniem zwrócił się bardziej do Szpiegmistrza, jednak nie wykluczał możliwości zabrania głosu komukolwiek innemu z zebranych. - Prócz tego, co mi podesłałeś wcześniej, o tym porozmawiamy później. - Dodał na koniec, wyraźnie zwracając się do Nariego/Narii//Kurde, nie wiem jak to odmienić i jaką to ma płeć ;-;//.

Avatar gulasz88
Właściciel
Viridion
- Nie, to wszystko. A teraz wybacz moja pani, ale jeśli ma to dojść do skutku, to muszę się tym zająć w trybie natychmiastowym. Miłego dnia życzę. - ukłonił się i w te pędy ruszył do wyjścia.
---
- Są piękne, zapewniam. Blichtr, buduar, złoto i natura. To będzie dzieło sztuki! Potrzebuje co najmniej dziesięciu tysięcy, czterystu sztuk drewna oraz pomocy przynajmniej trzech magów lasu. Gwarantuje jednak, że nie pożałujesz!
---
- Jesteśmy w posiadaniu kilku uśpionych komórek na terenie wroga, bo chyba mogę śmiało tak ich nazwać. Najwyższy czas zakończyć ich drzemkę. Poradzę sobie z tym co mam, ale każdy wpłacony grosz zwiększy moje szanse na odkrycie szpiega zanim dojdzie do czegoś złego.
---
- Większość relikwii jest w posiadaniu Zakonu Rubinowej Jaskini, ale z pewnością jest kilka jeszcze nieodkrytych. Atoli zapewniam, że wynik tego projektu jest o wiele cenniejszy, a nie dam rady szukać obu na raz.

Akeshara
- Pieniędzy mamy dość dużo mój panie, no chyba że szykujesz panie poważne wypadki. - skomentował zarządca.
- Wiadomo o nich całkiem sporo. - stwierdziła. - Co chcesz wiedzieć konkretnie, sułtanie?

Avatar JurekBzdurek
-Wybacz, pani, ale jeśli mówimy o takich środkach trzeba będzie jakiś czas poczekać, bo nie dysponuję nimi od tak, od ręki. Niemniej jestem skłonna na to przystać. Powiedzmy, że wszystkie fundusze oddam do dyspozycji... jakaś ważna okazja, pomyślmy...na festyn Matki Lasu, w dzień moich urodzin. Do tego czasu będę dostarczała kilka mniejszych rat. Nie muszę mówić, że w wypadku takiej ilości funduszy należy zadbać, by wszystko było szczególnie dobrze rozliczone i zaksięgowane. Czy są jeszcze jakieś kwestie, na które powinnam zwrócić uwagę?
***
-Wybudź ich wszystkich, tylko z wyczuciem... Zresztą wiesz lepiej ode mnie jak to zrobić. Przeznaczę stosowne środki, o to się nie martw. Będą oznaczone jako "Projekt: Zielony Płomień". Wykorzystaj je mądrze. Powinnam wiedzieć o czymś jeszcze?
***
-Dobrze. W takim razie skup... oboje skupcie się na nim. Wyślę też pewne projekty do opracowania, ale nie zajmujcie się nimi, dopóki nie dokończycie sprawy artefaktu. Potrzebować będziecie pomocy wojska, jakiś oddziałów ekspedycyjnych?

Avatar Radiotelegrafista
Spojrzała na przybyłych. Szczerze? Nie lubiła tej całej polityki, o wiele chętniej zostawiłaby ją w dłoniach zupełnie innym osobom. Khunwaseli pozostanie królową, a Wengat królestwem, aż sytuacja nie ulegnie uspokojeniu. Wtedy kobieta z chęcią odda władzę w dłonie republiki.
- Witajcie. - Rozpoczęła, jednakże szybko przechodząc do sedna: - Chciałabym przedyskutować nasze kroki wobec inwazji na Greshat. - Oznajmiła poważnym tonem.

Avatar wiewiur500kuba
- Och, tylko to co się u nich dzieje ostatnimi czasy. Zawarli jakieś nowe sojusze, jakieś się zerwały? Cokolwiek ważnego, co wydarzyło się u nich ostatnimi czasy.

Avatar bulorwas
-"Kiedy odbijasz wrogi kraj i chcesz go utrzymać, masz dwie opcje. Albo zrównać ich z ziemią, znieważyć, zmienić w zwierzęta podpalając ich ziemię, albo zaspokoić ich wszystkie potrzeby z przepychem jak przygłupawej księżniczce." Marszałku, jak myślisz, którą z dróg powinniśmy obrać? Zwykli ludzie nigdy nie zrozumieją Aasmairów, są zbyt uczuciowi, ich dusze przeszywa impuls, którego nam brak. Teraz pytanie brzmi, uczynimy ich niewolnikami, czy sprawimy, że będą chcieli nam służyć przez płynące z tego korzyści?- Spytał ją. -Mistrzu Szpiegów, w takim razie mam dla ciebie nową misję. W związku z wojną, potrzebujemy siatki szpiegowskiej we wrogim kraju. Chciałbym mieć co najmniej po jednym informatorze wśród ich ludu, wojsku i w wysokiej szlachcie. Byłbym też zadowolony z kogoś, kto przekaże nam informacje z ręki bliższej królowi, damę dworu, albo najlepiej któregoś z doradców, choć to będzie ciężkie. Dodatkowo oczywiście poślij tam jednego z naszych ludzi, by inflitrował i zbierał informację na własną rękę. Jak to wyceniasz? - Wydał kolejny rozkaz. Dzięki takiemu podziałowi szpiegów, będą w stanie w pełni wykorzystać potencjał jaki niesie za sobą lud. Człowiek wśród plebsu, powie kiedy będzie dobry moment na odezwę w jego kierunku. Żołnierz powie jak mają się morale i dyscyplina wroga, może uda nam się zasiać nawet nasiono dezercji. Ktoś w szlachcie pozwoli wykorzystać dworskie intrygi do zdobycia kilku mocniejszych haków i sprawi, że łatwiej opanujemy butnych i dumnych ludzi. A człowiek na dworze władcy da nam informacje o r*chach wroga, co będzie na pewno bezcenne. Nie muszą prowadzić tej wojny szybko, wiedział, że i tak ma zagwarantowane południe, stolica też nie interesuje Diablików, więc najpewniej taki podział im odpowie. Celem Sendemira w tej kampanii było zabezpieczenie brzegu rzeki, zbyt wiele kłopotów sprawiałby ona w dalszych podbojach. -A i trzeba wysłać dyplomatę z drobnym podarunkiem do Drakonoidów, by poprawił nasze relacje, niedługo będziemy z nimi graniczyć.

Avatar gulasz88
Właściciel
Viridion
- Meh, to wszystko. - skomentowała. - Jeśli Matka pozwoli, wrócę do swoich obowiązków. - I rzeczywiście, bez pozwolenia, wyszła wracając najpewniej do swoich spraw.
---
- Oczywiście że tak. Ale najpierw osobiście muszę się tego dowiedzieć. - Wyłączył artefakt, schował go do kieszeni i wyskoczył przez otwarte okno.
---
- Wszystko czego potrzebujemy mamy na uniwersytecie... za wyjątkiem pieniędzy. - Powiedział smętnie.

Wengat
- Zobowiązaliśmy się do ich ochrony, więc nie ma możliwości abyśmy się teraz wycofali! - stanowczo powiedział twój marszałek, uderzając pięścią w stół.
- To oczywiste, jednak musimy pamiętać o dwóch rzeczach. - zaczął Sigmund - Po pierwsze, wciąż obowiązuje nas traktat pokojowy z Hadarotem, przez co nie możemy wkroczyć na ziemie imperium.Wszelkie działania zbrojne muszą dziać się na terenie Greshatu. Na szczęście odbijanie zdobytych terenów się nie liczy jako złamanie umowy, ponieważ dopóki republika nie podpisze traktatu pokojowego te ziemie prawnie należą do niej. Po drugie, nasze wojsko nie jest idealne. Musimy sprawnie wykorzystać swoje wady i zalety, żeby mieć szanse z imperialistami.

Akeshara
- Na szczęście lub nieszczęście nic. Ostatnie kilka lat było spokojne dla naszego regionu. Dopiero od pojawienia się zórz sytuacja się napina...

Soleth Vonar
- Mordowanie i zniewalanie nie jest w naszym interesie mój panie. - odpowiedziała Faleth. - Zostaniemy uznani przez świat za potwory którymi nie jesteśmy. Vosańczycy naturalnie będą nam się opierać, ale wolne, stopniowe wypieranie ich kultury, oraz łączenie ich dusz z poltergeistami by również stali się aasimarami, Przez jakiś czas będą się opierać, ale w końcu zrozumieją swoją sytuacje.
- Naturalnie mamy już kilku szpiegów w Vasau, jak każde szanujące się państwo prowadzimy własny wywiad. - odpowiedział Lother Easlinth, twój szpiegmistrz. - Głównie wśród kupców i pospólstwa. Jednak jeśli chce Pan Światła mieć kruczki na nieco wyższych stanowiskach, sugeruje nieco zainwestować. Około półtora tysiąca.

Avatar JurekBzdurek
-W kwestii pieniędzy, będę robić co w mojej mocy, ale moje środki są w tym momencie dosyć ograniczone. Niemniej postaram się tym zająć

Avatar wiewiur500kuba
- Och, to wspaniale, że mamy względny spokój... Kiedy tylko wydarzy się cokolwiek ważnego, poinformujcie mnie natychmiast. - Rzekł, po czym zwrócił się w stronę Szpiegmistrza. - Dobra, wiesz może coś więcej na temat sprawy, o której mnie poinformowałeś?
//Teraz proszę o pw c: //

Avatar maxmaxi123
- Dobrze, zostajesz przyjęty w poczet wykładowców. No, o ile chcesz. I na okres próbny, bo jeszcze obgadam sprawę z rektorami. A teraz załatwmy formalności, a wszelki wypadek......- Powiedział, wyciągając papiery i szykując pióra.
//Tu wolałbym, to już zakończyć. No chyba, że uważasz to za rzecz ważną.//
*
Kolejny dzwon rozległ się po akademii. Maksymilian siedział już w swoim gabinecie, czekając na pozostałych. Na stanowiskach znów leżały jakieś papiery, a koło nich kałamarze z piórami. Kiedy tylko zjawiali się kolejni, nakazywał im milczenie gestem dłoni. Kiedy tylko zebrali się wszyscy, oznajmił:
- Papiery macie wypełnić i zostawić. Pozbieram je i przeanalizuję po spotkaniu. A teraz przechodząc do ważniejszych spraw... Niedawno na uniwersytecie pojawił się pewien osobnik, a dokładniej Ybga'tgh Om'saltalakalanah, brat Glob’d’hara Jab’akhtu - Um'bhlgla. Chciał azylu. Wstępnie mu go udzieliłem. Stało się to wczoraj. Przyjąłem go jako wykładowcę, jutro ma zacząć. - Tu spojrzał na profesora Damiena.- Zna się na historii Oceanu Oczu. Sądzę, że przed rozpoczęciem wykładów i obwieszczeniem go pełnoprawnym wykładowcą powinni panowie ze sobą porozmawiać. Oddałem mu jeden z domów pod wynajem niedaleko uniwersytetu. No, ale to tylko wstępne założenia, bo jednak chciałbym poznać zdanie reszty w tej sprawie - kontynuował spokojnym, chłodnym tonem. Oczami przebiegał powoli od jednego do drugiego, analizując ich ruchy, spojrzenia, próbując wyłapać z tej mowy jakieś znaki, które nakierują go an daną wypowiedź lub chociaż dadzą znaki, jakie kto może mieć o tym zdanie, nim nawet padną jakieś słowa.

//Mam nadzieję, że nie muszę wspominać, która część tej mowy ma zostać wycięta, jakby jednak się nie zgodził na zostanie wykładowcą.

Avatar Rafael_Rexwent
gulasz88 pisze:

- Błagam. Wilcze doły, ogłuszające cegły, automatyczne szubienice, miny, luźne deski; czego tylko ci potrzeba. Sam fakt że mnie o to pytasz sprawia że czuje się urażony. - odpowiedział szczuroludź.
- Obawiam się że Eksperymenty to nie są króliki, mój panie. - skomentował Tsuri. - Nie da się ich tak po prostu zagonić w kozi róg. No i jest ich dość dużo.

Gilgamesh Deviantolis
Władca lekko się zaśmiał słysząc szczuroludzia po czym wykonał dłońmi gest jakby się przed czymś wzbraniał mówiąc:
- W żadnym razie nie miałem na myśli cię urazić, mój drogi. Po prostu potrzebowałem jakiegoś punktu zaczepienia nie mając równie dużej wiedzy w tym temacie. Cieszę się, że ty dostarczyłeś mi ich tak dużo. - Wytłumaczył się Sqilikowi jednocześnie opuszczając dłonie w kierunku oparć.
- Oprócz testów machiny mogę liczyć na twoją pomoc w organizacji swoistego oddziału "łowców"? A właściwie nie tylko twoją ale też i was. - Spojrzał na Tsuriego oraz Wampira jako że oni także są zaangażowani w szkolenie wojsk Derenary. - Jeśli wybrałoby się najbardziej wprawne i utalentowane pod tym kątem osoby, a następnie wyszkolić je w tworzeniu, rozkładaniu i maskowaniu pułapek to Derenara posiadłaby bardzo przydatny rodzaj specjalistycznego pododdziału. - Roztoczył swoją wizję Gilgamesh czując, że na tym może oprzeć siłę swoich wątłych ale dosyć zaprawionych w tutejszych warunkach sił zbrojnych.
- Pani Ygrith, ma pani dostęp do wielu niezwykle interesujących źródeł. Czy mogłaby pani znaleźć więcej informacji odnośnie Farlika Beztwarzowca oraz Lady Noulaux? Absolutnie wszystko jest tutaj na wagę złota, bo i wszystkiego można użyć w ewentualnych rozmowach.

Avatar gulasz88
Właściciel
Dotenard
Wszyscy szeroko otworzyli oczy, a Penelopa zachłysnęła się winem które właśnie piła. Kiedy Rehaskangrat pomagał jej odzyskać oddech, Damien głośno zaprotestował.
- Przepraszam komu dałeś azyl? Bratu przywódcy cholernego powstania ryboludzi? Temu który sprawuje piecze nad rabowaniem i niszczeniem sztuki Samerlionu na Bosalionie i Quela Assa? Odpowiedzialnego za mordy na syrenich cywilach?
- Na to ostatnie nie ma dowodu! - wtrącił się drakonoid. - I nie była ona niszczona, tylko sprzedawana. Głównie do Miracii.
-O, i to niby ma mnie uspokoić! Wielki Rektorze, zdajesz sobie sprawę kogo tutaj wpuściłeś? Boska Renegatka przerobi nas na oczko wodne jeśli się dowie kogo tutaj przetrzymujemy!
- Został on chociaż ucharakteryzowany? - Zapytała dość spokojnie Iosefka. - Ważne jest by nikt nie poznał jego tożsamości...

Derenara
- To jak najbardziej możliwe. - odpowiedział Asgore. - Jednak jeśli chodzi o aspekty łowieckie radzę jednak patrzeć na elfa. To on specjalizuje się w tego typu sprawach.
- To prawda - skomentował. - i tak, to możliwe by stworzyć specjalny oddział tylko do zastawiania pułapek, jeśli takie jest twoje życzenie.
- Jestem historyczką milordzie, nie szpiegmistrzem. - odpowiedziała. - Farlik jest najpewniej dalekim potomkiem skavenów którzy uciekli ze Skavenhalli, po jej rozpadzie. Można by powiedzieć, że uciekali z tonącego okrętu. - ucichła widząc urażony wzrok Sqilika. - Za to mogę coś powiedzieć o Lady Noulaux. Jeśli rzeczywiście jest przedstawicielką tego rodu, to jest potomkinią najznakomitszej Derenarskiej arystokracji. Ta rodzina kontrolowała większość liczących się karczm, teatrów, zamtuzów. Słowem, obiektów rozrywkowych. Poree Noulaux, jej przodek, był nawet kanclerzem imperatora i zapewne brał on udział w rytuale.

Avatar maxmaxi123
– Każdy, kto nie jest związany ze złem może czuć się u Nas z początku bezpieczny – rzekł chłodno do Damiena. – A z tego co się orientuję, nie pała się jakimiś zakazanymi arkanami sztuki magicznej, więc początkowo został przyjęty. I Boska się nie dowie, zapewniam cię.
  Zaś pytanie kobiety nieco go ruszyło.
   – Powiedziałem mu, żeby jakoś ukrył... swój wygląd. W końcu jakoś musiał dotrzeć aż tu - na uniwersytet. A skoro nikt go nie dopadł, to i też nie rozpoznali go. No i poradziłem mu, aby nie wychodził zbyt często z tego domu i nie wałęsał się daleko od niego. Zapewniłem mu pięciu strażników, którzy robiąc patrol mają czasami spoglądać na jego domostwo, aby nie wyglądało to jakoś podejrzanie... Na chwilę obecną ma tam wszystko, co jest potrzebne. Dodam jeszcze, że zaprowadziłem go tam będąc cały czas pod czarem niewidzialności.
   – A, tak poza tym, chciał też, abyśmy zbadali to. – Zaraz po pstryknięciu, nad stołem pojawiła się dokładna kopia amuletu, który mu zaprezentował Rzecz jasna była to iluzja. – Nie zabrałem mu go, tylko pozwoliłem zachować. Przed tym jednak dobrze mu się przyjrzałem. Powiedział, też, że sowicie nas przy tym wynagrodzi(jeżeli coś przekręciłem, to nie bierz tego pod uwagę). Wezmę go do badań, jak tylko zdecydujemy się na azyl. No, chyba że zgodzi się na przeprowadzanie badań, kiedy sam będzie gdzieś poza Naszym Uniwersytetem. Głosujemy za przyjęciem go, bo jednak też macie realny wpływ na to, co się tutaj dzieje... Wygra przewaga głosów. Sam jestem Za. – Tutaj znów zaczął rozglądać się po wszystkich zebranych.

Avatar gulasz88
Właściciel
Wszyscy przyjrzeli się dokładnie iluzji amuletu.
- Niewątpliwie jest syreni. - skomentował von Haselgrad. - Ale z iluzji, nawet dokładnej, wiele nie wyciągnę. Jestem przeciw.
- Możliwe że jest magiczny, ale podobnie jak Damien, nie wywnioskuje nic tylko ze wspomnienia. - odpowiedziała Amelion. - mimo wszystko jestem za.
- Źle zrobiłeś nie biorąc pieniędzy z góry. - powiedziała Penelopa. - Mamy zero gwarancji czy po ukończonych badaniach nie ucieknie do swojego kraju. Jestem przeciw.
Wszystkie oczy spoczęły na drakonoidzie. Yghretsogronthosh zastanowił się przez chwilę i powiedxiał.
- Nie powinniśmy odmawiać nikomu kto potrzebuje pomocy, bez względu na to co może nam dać.
Jestem Za.

Avatar maxmaxi123
– To w takim razie będzie pod strażą, ewentualnie wymyślę jakiś bezpieczny sposób, abyśmy mogli go nadzorować, jeżeli to Cię zadowoli – powiedział do Penelopy. - Jeżeli nikt nie ma innej sprawy, to już kończmy.
Jeżeli nikt nie miał nic do dodania, to rzekł na odchodne:
– Uzgodnijcie więc, kto ma mu przekazać więcej wiedzy na temat tutejszej akademii, w tym też o sprawach organizacyjnych. Ja mam obecnie inne rzeczy do roboty, niemniej ważne. Jakby co jego dom znajduje się dokładnie tam. – Po tych słowach pstryknął ponownie swymi palcami, a wtedy na miejsce iluzjonistycznego amuletu pojawił się dom i jego okolice, wraz z Uniwersytetem w tle.
Papiery, które mieli wypełnić, uniosły się i wleciały wprost pod pachę Maksymiliana, kiedy ten wychodził z pomieszczenia, kończąc tym samym posiedzenie.

Avatar gulasz88
Właściciel
Tura 3
61 dzień Wiosny, 998 lat po Boskiej Wojnie


Viridion
Dopóki nie porozmawiasz ze swoim szpiegmistrzem, nie możesz prowadzić Spraw Wewnętrznych

Soleth Vonar
Rothg Mordopysk wciąż jest w porcie, jeśli chcesz z nim porozmawiać.

Costalia
Jak odpowiesz na zaproszenie tajemniczego spiskowca?

Dotenard
Damien nalega na rozmowę z tobą i to rychło.

Avatar JurekBzdurek
-Aestarze- Someniscaria, przebierając nerwowo palcami po kartkach na biurku w swoim gabinecie patrzyła twardym wzrokiem na szpiegmistrza -Jakie wieści?- była zbyt roztrzęsiona na wylewność

//W rozgrywce napisałeś, że nie znam jego imienia, tu przedstawiłeś go jako Aestara H'livera

Avatar gulasz88
Właściciel
- Matko, najgorsze możliwe i to w wielokrotnej ilości. Nie mamy jednego zdrajcy. Mamy ich aż trzech! Rektor, Arcykapłanka i Arcymag, to oni sprzedali się obcym potęgom jak portowe kurtyzany!
Heglih zrobił kilkanaście kopii mapy i wykupił sobie miejsce na statku płynącym w nieznanym kierunku.
W domu Moselin odkryliśmy bluźniercze księgi i zwoje. Mamy podjerzenie że może dokonać aktu terroru i to jeszcze dzisiaj.
Faminne okazała się kochanką zarówno króla i królowej Devioncel! W chwili jak rozmawiamy pędzi w kierunku granicy.
Wie jednak matka co jest w tym wszystkim najgorsze?

// Bo jestem bambaryłom i zapomniałem że nadałem mu imię :V

Avatar JurekBzdurek
Młoda władczyni siedziała z rozwartymi ustami i pokręciła głową. Potrzebowała chwili, aby przetrawić to, co właśnie usłyszała, gdyż przerosło to jej najgorsze przypuszczenia. Czekała na resztę słów szpiega.

Avatar gulasz88
Właściciel
- Nasze środki pozwalają nam jedynie na aresztowanie dwójki z nich. Musisz zdecydować pani, kto z trójki zdrajców ma najmniejszy piorytet? Możemy go lub ją dorwać później, niestety szkody jakie wywoła będą niezaprzeczalne. Czyj wątek odkładamy na później?

Avatar JurekBzdurek
Dziewczyna siarczyście zaklęła i ze zmarszonymi brwiami gwałtownie wstała. - Priorytet ma bezpieczeństwo, a jemu najbardziej zagrażać może Arcymag, pojmanie Moselin ma absolutne pierszństwo, nie musisz przebierać w środkach by ją spacyfikować, choć wolałabym ją żywą. W drugiej kolejności jest nasz czcigodny rektor Heglih. Fammine dostaniemy potem. Sąd pojmanych ma się zacząć natychmiast gdy ich dostaniemy. Chcę zająć się tym osobiście. No już, ruchy!- warknęła. Nigdy jeszcze nie musiała się chyba mierzyć z czymś takim - Lepiej, żebyś miał solidne dowody na ich zdradę, tu nie ma miejsca na pomyłkę

Avatar gulasz88
Właściciel
- W moim słowniku nie ma wielu słów, a "pomyłka" jest jednym z nich. . Wyjął z kieszeni kawałek płótna i rozłożył je na podłodze. Miało na sobie narysowany okrąg pełen dziwnych inskrypcji. H'livier położył na nim rękę, wypowiedział inkantacje, a okrąg zaczął się świecić na niebiesko. Następnie szpieg wskoczył do niego robiąc podwójne salto w tył i tyle go widziałaś. Jednorazowy portal spłonął zaraz po tym jak został użyty.

Możesz prowadzić Sprawy Wewnętrzne, konsekwencje swoich decyzji poznasz w następnej turze.

Avatar JurekBzdurek
Someniscaria czekała w swym gabinecie na swojego najbardziej zaufanego doradcę, ojca. Musiała z nim porozmawiać tak szybko, jak było to możliwe.

Avatar gulasz88
Właściciel
Przybył dosłownie chwilę po tym jak go wezwałaś. Wyglądał na zmartwionego i zaniepokojonego.
- Somi, już wiem o wszystkim. Tak mi przykro...

Avatar JurekBzdurek
Władczyni fuknęła, nabrała powietrza w płuca jakby chciała krzyknąć, po czym wstrzymała się, policzyła do dziesięciu zagryzając wagę, nieco się uspokoiła i odgarnęła z czoła nieistniejący kosmyk. Zaczęła mówić cichym, spokojnym głosem -Przykro? Mi też, ale nawet nie w połowie tak, jak jestem zła, na siebie i na nich. Najgorsze jest to, że nie mam nawet na to czasu, Święto Leśnych Dzieci, republika handlowa, zamążpójście, pertraktacje Morskich Elfów z Wampirami, wysokie elfy, artefakt, a to wszystko bez najbliższych pomocników... Dobrze, będę się martwić, jak to się wszystko uspokoi, teraz trzeba wziąć się do roboty, wszyscy musimy nadrabiać głową i dać z siebie sto procent możliwości. Na początku tak: kogo proponujesz, by zastąpił niedawno, hmm, zwolnione stanowiska? I jak twoim powinnam zareagować w stosunku do Devioncelu? A jak już mowa o dyplomacji, czy myślisz, że ucieczka i zdrada Fammine będzie miała bardzo negatywne skutki w naszych relacjach z Volsztanistami, czy raczej to ona zostanie wykluczona?- mówiła coraz szybciej, powoli tracąc nad sobą kontrolę

Avatar Vader0PL
Arcyksiężna Sly Lumisiano
Obiady w Płonącym Pałacu to rzeczywiście ładne określenie. I ostatni ważny obiad odbył się bez rozróby, gdyż pokazała głowom rodzin, że coś się zmienia. A dzisiaj przyjdzie jej to wszystko odwołać. To będzie bardzo trudne spotkanie, jednakże nie zamierzała się wycofać. Dlatego też siedziała w półmroku, czekając na przybycie gości. Miała przy sobie kilka dokumentów, które wcześniej przygotowała właśnie na to spotkanie. Zresztą, wszystko wcześniej też było przygotowane, a wyszło, jak wyszło. Ale dosyć tych rozmyśleń! Powinna mieć sługę, który będzie się martwił za nią i ewentualnie popełni samobójstwo. Pokazałoby to reszcie, z jakimi sprawami radzi sobie ich "dzielna" Arcyksiężna. Ale teraz dosyć. Starczy tego. Teraz pora czekać. Goście przypędą i się wszystkiego dowiedzą.
Bo to musi zostać zrobione.

Avatar gulasz88
Właściciel
Viridion
- Cóż, odnośnie nowych doradców to w polityce nie ma próżni. Już wkrótce zgłoszą się do ciebie zainteresowani zajęciem miejsca zdrajców, ale zanim w ogóle ci ich przedstawimy, to porządnie ich sprawdzimy. Odnośnie Devioncelu twoja reakcja powinna być stanowcza i bezprecedensowa. Wysokie elfy dosłownie wypowiedziały nam wojnę, kto wie czego Famine nie zabrała za sobą. Z pewnością już wkrótce możemy się spodziewać inwazji wysokich. Powinniśmy przyszykować armię. Nie musisz się martwić o relacje z wiernymi. Jedna kapłanka to nie kościół.

Costalia
- Ugh, ciemno tutaj. - Powiedziała di Flamgiliano gdy tylko weszła do środka i rozpaliła świece i pochodnie do maksymalnej jasności. Zaraz za nią weszły głowy pozostałych rodzin. Oczywiście każdy z kolei był spóźniony o pół godziny. Zasiedli na swoich miejscach raczej obojętnie, a po chwili weszła pałacowa służba i wyłożyła obiad na stołach. Dzisiaj w menu: stek z wiwerny. Mocno krwisty naturalnie i czerwone costalijskie wino do tego. Wszyscy mniej lub chętnej zabrali się do jedzenia; tylko Lucius sprawdził mięso pod kątem trucizny. Nikt nie oczekiwał specjalnie tego co im powiesz

Avatar Vader0PL
///Przy sobie. Nigdzie nie napisałem, że oni je dostali. A światła i tak nie było, bo i gości nie było.

Avatar JurekBzdurek
-Przedstawienie musi trwać, dobrze. Martwi mnie, że w trzech dziedzinach życia pojawi się zastój, ale rozumiem, że to niezbędne. Chciałbym, zajął się dwiema kwestiami, dobrze? Właściwie, to są one połączone. Za pasem Dzień Dzieci Lasu, jeśli wysocy zaatakują, to może być to ostatni dzień spokoju przed wojną. Ja jednak muszę się teraz zająć negocjacjami w Porcie Kwiatów i dyplomatycznymi krokami w stronę wysokich elfów. Zorganizujesz festyn i przygotujesz festyn? Chciałbym podczas niego wygłosić przemówienie, na którym ogłoszę, że poszukuję męża. Jedno dla szlachty, a drugie, mniej oficjalne, ale bardziej otwarte dla mieszczan stolicy. Mogę ci to powierzyć

// Tu czy w dyplomacji kwestia Wampirów i Morskich Elfów?

Avatar gulasz88
Właściciel
- Bez problemu moja droga. Zajmę się wszystkim, ty pędź do portu.

//Tutaj

////Już ci poprawiłem Vader :V

Avatar Vader0PL
Można się było tego spodziewać po głowach rodzin. Dała im chwilę na zaspokojenie swoich potrzeb, zanim rozpoczęła to wszystko.
-Odwołuję to, co powiedziałam podczas ostatniego naszego wspólnego spotkania tutaj.

Avatar gulasz88
Właściciel
- Co? - zapytał Essa, ale mówił głosem wszystkich tu zebranych.
- Wszystko? - dodała po chwili Morgana. - Czyli stan armii też? Mam nadzieje że tylko żeby go powiększyć... - wysyczała a w oczach jej i Violantego pojawiły się ogniki.
- Można wiedzieć skąd ta zmiana? - zapytał Verezzo, jedyny stoik w tym pomieszczeniu, jeśli nie w kraju.

Avatar Vader0PL
-Uznałam, że źle do tego podeszliśmy. Możemy sobie pozwolić na liczną flotę czy armię, ale to nie jest to, czego potrzebujemy. -Westchnęła. - Potrzebujemy potęgi. Siły, która jest dla nas wyjątkowa i bezpieczna.
Jednakże taka forma wypowiedzi nie starczy, jeżeli miałaby zabezpieczyć swoją sytuację. To akurat wiedziała z całą pewnością. I dlatego też postarała się o kontratak.
-Pani Recuzo, nadal bardzo chętnie przyjmę pani propozycję co do okrętów. Jednakże z góry informuję, że przynajmniej jeden okręt każdego typu pojawi się we flocie dla pani dyspozycji, żeby mogła pani sprawdzić i powiadomić, który typ okrętów odpowiada pani w nowej formie najbardziej, żeby produkcję skupić właśnie na tym typie w ilości wystarczającej, by nawet Wielka Inkwizycja miała obawy przed zaatakowaniem naszych okrętów. -Skierowała głowę w stronę drugiego przedstawiciela rodzin. -Panie Mirligiano. Wprowadzam dzisiaj kilka zmian do armii, między innymi można się spodziewać dodania jednostek strzeleckich, jak i pewnego wzmocnienia dla reszty. Jeżeli dobrze obstawiam, to strzelcy powoli będą zajmować miejsce piechoty, aż ją do końca zepchną na margines. Jednakże ja nie o tym. Kilka jednostek na zawsze zostanie wyłączonych ze służby, w tym znienawidzeni przez pana Młotnicy. Jeżeli są jakieś oddziały, z których pan zrezygnowałby na korzyść oddziałów z bronią palną, to proszę się zastanowić i mi powiedzieć. W tej sytuacji chcę doprowadzić do tego samego, co w wypadku floty. Żeby nawet obecni najsilniejsi się nas obawiali, a tego nie możemy z góry określić liczbami. -Odetchnęła, kierując dalszą część swojej przemowy do Tolini'ego - W najbliższym czasie wywołamy wojnę z Vasau, którą poprzedzi to, że wypijemy ostatni raz ich wino, lub je wylejemy do wody. To ma być symbol przeminięcia ich czasów z rynku świata. Oczywiście biorę pod uwagę to, co mi powiedziałeś, dzięki temu jak najszybciej będę dążyła do uzyskania wspólnej granicy z naszym sojusznikiem. -Pora na nowy cel, padło na Verezzo. - Tymczasem pan, panie Verezzo... mógłby pan przejrzeć oferty najemników? Znam kilka grup, jednakże nie wydają się oni warci swojej ceny, gdyż nie mają tego, co pomogłoby nam na frontach. Na tym cholernym świecie musi być banda najemników, którzy oferują albo głównie machiny, albo tanią, lecz bardzo liczną armię. -Arcyksiężna nie przestawała ciągnąć tego wątku. -Pani di Flamgiliano. Zgadzam się z wartością Magii. Dlatego też uznałam, że potrzebujemy ich w sporej ilości. Mamy wystarczająco wiele funduszy, by z samych Magów stworzyć liczną armię, jednakże obecnie interesuje mnie 300 Akolitów Ognia i 3 Piromantów, z czego każdy trafi na inny front. W krasnoludzkie góry, na ziemie Vasau i na ziemie Zakonu. Zależy mi na sprawdzeniu ich skuteczności w różnych warunkach i z różnymi siłami, dlatego takie cele. -Na koniec pozostała już tylko jedna głowa. Ta najstarsza i najprawdopodobniej najgroźniejsza. - Pani di Vilecio. Zastanawia mnie, czy mogłaby pani towarzyszyć mi w mojej podróży do tej "sławnej" Akademii i na wyspę, na której znajduje się ten dziwny facet ze szkieletami. Nie spodziewam się wielkich trudności, jednakże potrzebuję tam osoby, która sprawi, że naszym rozmówcom będzie bardzo trudno odmówić.
Oparła się o krzesło. To było już prawie wszystko.
-W Hadarocie wysyłam wojska, ale jako wsparcie. Nie wciągam Costalii w wojnę. Przeciwko Zakonowi sami zgłaszają nam się sojusznicy, a Vasau już zostało zaatakowane, co z pewnością odciągnęło część wojsk naszego wroga. Rezygnuje obecnie tylko z jednego celu, o którym wszyscy wiecie. Tego, który jest położony na naszym półwyspie.

///Pisałem to zaraz po tym, jak dostałem od ciebie wiadomość zwrotną. Czyli tak gdzieś od 19:32///

Avatar bulorwas
Kolejny piękny dzień. Cóż, Zorza nadeszła i przyniosła to co zazwyczaj przynosi, chaos. Jedynie inteligentny człowiek jest w stanie ją dobrze wykorzystać. A Sendemir ma już pomysł, może lekko sprzeczny z moralnością, ale na pewno opłacalny dla niego i jego ludzi. W końcu, Kurier im zesłał tego Anioła Zemsty, prawda?

----

Sen usiadł na swym tronie i czekał na przybycie doradców. Gdy już wszyscy się zebrali, spojrzał na Mistrza Szpiegów. - Słyszałem o powodzeniu twej misji. Powiedz mi na czym stoimy, gdzie dokładnie mamy szpiegów i co donoszą? Jakie są nastroje ludzi? Jakie morale armii? Jaką taktykę i strategię zamierzają obrać oddziały i gdzie uderzyć? Mamy kogoś we wrogiej radzie? Gdy już wszystko mi opowiesz, reszta może wygłosić swoje postulaty, projekty i tak dalej. - Zaczął rozpytywać, by zdobyć nurtujące go informacje i dał swym ludziom chwilę do namysłu. Miał dziś dobry humor i to wyjątkowo dobry. Miał w zamiarze samodzielnie przeprowadzić atak na stolicę wroga, gdy już do niej dobiją.

Avatar JurekBzdurek
Skinęła głową i ruszyła do wyjścia energicznym krokiem, jednak tuż przed drzwiami zatrzymała się na chwilę -Przekaż marszałkowi, żeby był gotowy na w...- nie mogła przełknąć tego słowa -... wszystko.- po czym szybko wyszła

Matka Lasu, siedząc w wielkiej sali, do której zaraz mieli przybyć dyplomaci państw, którym miała mediować, wyglądała o wiele porządniej niż w swoim gabinecie - starannie uczesana, umyta i ubrana, bez stert pozgniatanych papierów i z subtelnym makijażem ukrywającym zmęczenie nie wyglądała inaczej niż zazwyczaj. Jedynie przebieranie palcami po blacie, jak po niewidzialnym pianinie zdradzało jej zestresowanie i zdenerwowanie. Uśmiechała się jednak przyjaźnie, a jej postura łączyła w sobie odprężenie i powagę, rola władczyni i odpowiedni stanik mogły zdziałać prawdziwe cuda. Były jej one teraz naprawdę potrzebne, posłowie powinni już niedługo się zjawić

Avatar gulasz88
Właściciel
Costalia
Pierwszy odezwał się Verezzo, ratując cię przed oburzonym Violantem i Morganą.
- Nie sądzę żebyśmy potrzebowali armii najemnych, droga Arcyksiężno. Nasze wojska są najwyższej, światowej klasy z którą nie mogą się równać żadne bandy mieczów do wynajęcia. Jednakże mogę podzielić się kilkoma swoimi kontaktami, jeśli takie jest twoje życzenie.
- To i tak jest głupi pomysł Sly. - protestowała Recuzo. - Nie wystarczy ci że mamy Violante, serio chcesz wpuszczać więcej psów wojny do Costalii? A co do okrętów to chyba już mówiłam; galeony! Małe do pościgów i wsparcia oraz wielkie do siania zniszczenia! No i fregaty, wielkie fregaty! Widziałaś "Ostatni dzień wojny"? To dosłownie pływająca twierdza!
- Co? - zapytał Mirligiano pod wpływem obrazy, ale szybko się otrząsnął. - Skoro idziemy w nowoczesność to najlepiej się pozbyć łuczników i kuszników. Salwa z broni palnej działa na piechotę tak samo jak wysunięte piki, więc z włóczników też możemy zrezygnować.
- Och dawno nie byłam w Dotenardzie, to prawda. Mogłabym zobaczyć co u mojej siostrzenicy Penelopy di Ericci. Jest tam rektorkom. Na to się mogę zgodzić, ale nie licz na to że będę szlajała się po dżungli w poszukiwani cholera wie kogo! Za stara na to jestem...

Soleth Vonar
Lother Easlinth, bo tak się nazywa twój szpiegmistrz wyciągnął na stół torbę pełną dokumentów i zaczął odpowiadać na twoje pytania.
- Szpiegów mamy wszędzie mój panie. Nie mają na razie informacji które są godne zaprzątania głowy Pana Światła. Ludzie są oburzeni atakiem z naszej strony, a propaganda zrobiła swoje przez co wiele osób zaciąga się do armii, a morale są wysokie. Jeśli można zaufać raportom z armii, to vosańczycy szykują się do natychmiastowego kontrataku z użyciem kawalerii. Chcą z powrotem zepchnąć nas za rzekę. Nie mamy nikogo w radzie króla, jedynie kilka osób pod bezpośrednią komendą jego ludzi.

Viridion
Szczególnie stanik miał decydującą rolę, zwłaszcza przy dominacji męskiej części audiencji. Sala była wypełniona niemal po brzegi. Po twojej lewej byli przedstawiciele Wysp Wampirzych, po prawej Dól Vederath. Po różnych stronach dostrzegałaś delegatów z innych państw, zainteresowanych przebiegiem pertraktacji. Był tu ambasador Skavilii, Miracii, Viservanii a nawet Devioncelu! Pewnie jeszcze nie wie o aresztowaniach... W sali panował gwar rozmów, narzekań i przypuszczeń. Byłaś nieco poddenerwowana, ale pamiętałaś o notatkach pozostawionych ci przez ojca na temat państw z którymi będziesz rozmawiała. Głupio byłoby popełnić jakąś gafę w takim momencie. Trwało to przez dłuższą chwilę, aż drzwi z przeciwległych końców sali otworzyły się z hukiem i zapadła cisza. Z jednej strony nadeszła Królowa Creutair Aainn , jak zawsze w prostych, choć zadbanych ubraniach. Mocno dopasowanych, tak by dobrze podkreślały jej świetną figurę. Zaraz za nią pojawił się Król-Kapitan Mercurio von Tolenberg Wyglądał na... chwila moment, widziałaś go już wcześniej! Wtedy, w tym dziwnym śnie, on też tam był. Idąc do krzesła spojrzał na ciebie swoimi czerwonymi oczami, a te się rozszerzyły szeroko. Wygląda na to że czuje w tym momencie to samo co ty... Po chwili usiadł na swoim miejscu. Można było oficjalnie zacząć rozmowy.

Avatar bulorwas
-Teraz ważniejsze sprawy. Jak pewnie wiecie, ostatnio podczas jednego z rytuałów, doszło do incydentu spowodowanego Zorzą. Mamy dwie opcje, albo zabić monstrum, albo je wykorzystać. Dogadać się, jeśli jest rozumne, czy wytresować, jeśli nie. W jeden miesiąc, było w stanie zadać nam straty liczone w setkach monet, więc zastanówcie się, jak potężną bronią, mogłoby się stać, gdyby mieć je pod kontrolą. W sumie nie potrzebowalibyśmy machin do oblegania stolicy wroga, czy wojska liczniejszego, niż dwie setki wojaków. - Przedstawił swój punkt widzenia. - Pozostaje tylko pytanie jak takiego Anioła Pomsty złapać/uśmiercić, które kieruję do Pani Marszałek i naszego Arcymaga. - Nadał im przydział po czym zwrócił się głową w miejsce, gdzie siedzieli rządca majątku i Szpiegmistrz. - Dla was mam trochę ważniejsze zadanie, jednak nie związane z militariami. Zbliżam się... do pewnego wieku i wypadałoby mi już znaleźć sobie małżonkę. Jak dobrze wiemy, w polityce nie ma miejsca na miłość, znajdźcie kogoś z odpowiednimi wpływami, dużym posagiem i renomą. - Przedstawił im sytuację i zaczekał na propozycje.

Avatar JurekBzdurek
Młoda Matka poczuła instynktownie ulgę, widząc że władcy nie wyglądają na wiele starszych od niej, może irracjonalną, biorąc pod uwagę jak przebiega proces starzenia zarówno u elfów jak i wampirów, ale przynajmniej nie będzie to wyglądać niepoważnie. Gdy władcy przechodzili odpowiedziała wampirowi identycznym spojrzeniem, jedna na tyle krótkim i dyskretnym by nie zwracać niczyjej uwagi. Powitała zebranych gości, starając się zachować wszelkie zasady dworskiej etykiety, po czym rozpoczęła właściwą przemowę -Szanowni goście! Wszyscy wiemy, jaki jest powód naszego spotkania: nawarstwiający się od wieków konflikt dwóch państw, Dól Vederath i Wysp Wampirzych, który niedawno w związku z wydażeniami na Isla Dolorem przerodził się w kryzys dyplomatyczny, mogący szybko przerodzić się w wojnę. Wojna zaś to na papierze tylko krótkie, zwięzłe słówko, jednak w rzeczywistości oznacza tragedię i śmierć. Dlatego właśnie naszym wspólnym celem i powinnością jest, by zapobiec takiemu rozwojowi wypadków. Chciałabym teraz poprosić władców obu krajów, by przedstawili nam wszystkim swoje patrzenie na zaistniałą sytuację- powiedziała pewnym, spokojnym głosem. O kolejności wypowiedzi decydowała oczywiście etykieta, by nikt nie poczuł się urażony

Avatar Vader0PL
Costalia
Pierwszy odezwał się Verezzo, ratując cię przed oburzonym Violantem i Morganą.
- Nie sądzę żebyśmy potrzebowali armii najemnych, droga Arcyksiężno. Nasze wojska są najwyższej, światowej klasy z którą nie mogą się równać żadne bandy mieczów do wynajęcia. Jednakże mogę podzielić się kilkoma swoimi kontaktami, jeśli takie jest twoje życzenie.
- To i tak jest głupi pomysł Sly. - protestowała Recuzo. - Nie wystarczy ci że mamy Violante, serio chcesz wpuszczać więcej psów wojny do Costalii? A co do okrętów to chyba już mówiłam; galeony! Małe do pościgów i wsparcia oraz wielkie do siania zniszczenia! No i fregaty, wielkie fregaty! Widziałaś "Ostatni dzień wojny"? To dosłownie pływająca twierdza!
- Co? - zapytał Mirligiano pod wpływem obrazy, ale szybko się otrząsnął. - Skoro idziemy w nowoczesność to najlepiej się pozbyć łuczników i kuszników. Salwa z broni palnej działa na piechotę tak samo jak wysunięte piki, więc z włóczników też możemy zrezygnować.
- Och dawno nie byłam w Dotenardzie, to prawda. Mogłabym zobaczyć co u mojej siostrzenicy Penelopy di Ericci. Jest tam rektorkom. Na to się mogę zgodzić, ale nie licz na to że będę szlajała się po dżungli w poszukiwani cholera wie kogo! Za stara na to jestem...

-Najemnicy to okazja, żebyśmy nie musieli brudzić swoich rąk w starciu z niektórymi z naszych wrogów. Nie musimy nawet wpuszczać ich do państwa, bo mogą działać i uderzać tam, gdzie wroga jest najwięcej, podczas gdy my będziemy zajmowali tereny, które nam się należą bez większych problemów. Nie marzy wam się obiad z widokiem na płonącą stolicę Vasau? -Arcyksiężna nalała sobie wina do kielicha. -Przykro mi pani Recuzo, nie czuję się wystarczająco doświadczona, by móc oceniać okręty. Skoro jednak jest to pływająca twierdza, to chętnie dałabym środki na kilka takich do naszej floty z wiedzą, że zrobiłaby pani z nich użytek. Łucznicy i Kusznicy, panie Mirligiano, idą w tym samym kierunku, co Włócznicy. Wzmocnienia. Mam pewne pomysły do nich, jednakże nie będa wprowadzone teraz, bo byłoby to za szybko. A co do naszej wspólnej podróży pani di Vilecio, to w pełni rozumiem. Po załatwieniu tamtejszych spraw w dalszą podróż udam się już sama.

Avatar gulasz88
Właściciel
Soleth Vonar
Faleth zdawała się wzdrygnąć gdy usłyszała o twoich zamiarach względem ożenku, ale to był ruch tak skromny i szybki, że nawet nie zauważyłeś zmiany.
- Jeśli chodzi o małżonkę, to najlepiej wystosować list otwarty do wszelkich nadobnych pań w Onaliah. To najlepszy sposób na odnalezienie odpowiednio wpływowej wybranki. - skomentował Ma'al.
- Sądzę że Anioł Pomsty, jak go nazywa Pan Światła nie jest już naszym problemem. Tego samego dnia w którym sterroryzował całą okolicę uciekł daleko na północ, w Góry Sercowe. Pewnie jest teraz w jakieś niedostępnej jaskini i czyha na nieostrożnych drakonoidów.

Viridion
- Tutaj nie ma co patrzeć, sytuacja jest oczywista. - powiedział Mercurio i pstryknął palcami, a niewysoki wampir pojawił się za jego plecami i rozwinął na stole dużą i bardzo dokładną mapę Archipelagu.
- Bierzemy dla siebie Isla Dolorem, Isla Conscien (wyspa najbardziej na zachód), Parva Comas i Isla Capillum (dwie wolne wyspy na wchodzie, kolejno mniejsza i większa). No i oczywiście cała Duża Powieka, skoro i tak mamy na niej większość.
Wyspiarka tylko prychnęła gdy usłyszała o planach wampira.
- Szkoda że nie powiedziałeś że będziemy organizowali pojedynku na żarty, to bym zabrała swojego błazna ze statku. Jesteście bardzo podobni wiesz? - zanim ten zareagował ona zdążyła kontynuować.
- Bierzemy wszystkie wolne wyspy i przynajmniej połowę Dużej Powieki. To nasze ziemie i...
- O proszę, znowu się zaczyna! "To nasze ziemię! Żyjemy tutaj od stuleci! Pierwsi tu byliśmy!" - przedrzeźniał elfkę. - Gówno mnie to obchodzi! Ja też urodziłem się na Archipelagu, podobnie jak większość moich ludzi i mamy do niego takie same prawa jak ty! Właśnie przez takie pieprzenie nie da się z tobą rozmawiać!
W całej sali podniósł się gwar, a ty zdałaś sobie sprawę, że szybko stąd nie wyjdziesz.

Costalia
- Z widokiem? Ha! Mam zamiar zjeść spagetti na dachu płonącego zamku królewskiego! - zaśmiał się Violante. - tak długo jak nie będę musiał z tymi psami walczyć ramię w ramie, marnuj pieniądze na co chcesz. Skoro chcesz ich posłać na śmierć, to jakbym śmiał odbierać ci przyjemność!

Odpowiedź

Pokaż znaczniki BBCode, np. pogrubienie tekstu

Dodaj zdjęcie z dysku

Dodaj nowy temat Dołącz do grupy +
Avatar gulasz88
Właściciel: gulasz88
Grupa posiada 1231 postów, 14 tematów i 17 członków

Opcje grupy Zorze Onalia...

Sortowanie grup

Grupy

Popularne

Wyszukiwarka tematów w grupie Zorze Onaliah [tPBF]