Sprawy wewnętrzne

Avatar gulasz88
Właściciel
- Och, nie wątpię. - Skomentował.
Po chwili dotarliśmy do wybrzeża wyspy. Kolonia nie posiada portu który byłby w stanie obsłużyć coś większego od dużego kutra, dlatego od tego momentu płyneliscie łodzią wiosłową, naturalnie spełniającego wysokie standardy Arcyksiężnej i jej dostojnego gościa. Kilkanaście ruchów wioseł później byliście już przy molo, gdzie powitał was porządnie, choć dość skromnie ubrany tiefling, o rysach łowcy przygód. Ukłonił się gdy tylko zeszliście na ląd.
- Roberto Miraligiano, burmistrz Empio Bondi oraz lord naczelnik Samatry. Do twoich usług, o Arcyksiężno. Oraz pana, drogi panie Tolini... Przepraszam nie dotarła wiadomość o pańskim przybyciu, osobiście zajmę się przygotowaniem pańskich kwater.
- Nie obraziłbym się. - odpowiedział Essa, nieco rozbawiony sytuacją.

Avatar Vader0PL
-Podoba mi się, jak to obecnie wygląda. Oby tak dalej. - Pochwaliła burmistrza. - Jakieś problemy ze szkieletami, lub ze strony barona?

Avatar gulasz88
Właściciel
- Dziękuję, moja pani. - odpowiedział na komplement. - Nie, absolutnie żadnych. Chodzą po dżungli i nawet nie zbliżają się do wioski. Denerwują się tylko jak zajdziemy zbyt głęboko w dżunglę, ale do tej pory nie było żadnych ofiar. Nie było żadnych wieści od Barona, nikt nie widział ani jego ani jego włości. Ba, list który pani wysłał, dostaliśmy poprzez szkieleta którzy wszedł w fale gdy tylko go wręczył. Jedyne co wiemy o jego zamku bądź rezydencji to tyle, że prowadzi do niego pewna droga, wyglądająca niemal na antyczną. Do tej pory nikogo po niej nie wysłaliśmy, nie dalej niż do momentu aż nieumarli zaczynali protestować.

Avatar Vader0PL
Pokiwała głową na te słowa, a następnie spojrzała się na Gwardzistę.
-Wyślij kruka do barona, że czekam na możliwość przejścia. Jeżeli jest tak gościnny, jak w pierwszym liście, to powinien szybko się zgodzić.

Avatar gulasz88
Właściciel
- To nie będzie konieczne, moja pani. - powiedział naczelnik. - Zauważyliśmy pewną zaskakującą zależność. Nieumarli zaczynali być wcześniej agresywni w stosunku do żołnierzy bez rodowodu, niż do tych z lepszych rodzin. Nie jestem powiedzieć jak, ale wszystko wskazuje na to, że są w stanie wykrywać one jakość krwi potencjalnego gościa. Zarówno Pani, jak i pan Tolini nie powinniście mieć problemu z przejściem dalej.

Avatar Vader0PL
-Co jednocześnie sprawi, że będziemy tam pozostawieni sami sobie. - Westchnęła. -Mówi się trudno. Prowadźcie tak daleko, jak tylko możecie, a dalej ruszymy sami.

Avatar wiewiur500kuba
Gregisz III Wspaniały
Gregisz właśnie zmierzał w stronę sali narad, do której zawołał swoją Szpiegmistrzynię oraz Marszałka. W głowie, po przeczytaniu ostatniego raportu, siedziała mu jedna myśl. Czy dałoby radę przerzucić potajemnie wojska przez granicę, by w razie czego wkroczyli do badanej przez sąsiada świątynię? Właśnie o to chciałby zapytać się swoich doradców.

Avatar gulasz88
Właściciel
Costalia
Przytaknął, po czym ruszyliście.
Faktycznie, te kilka kamieni obrośniętych trawą trudno było nazwać traktem, ale to i tak lepiej niż chodzić po omacku po nieznanej wyspie. Im dalej wgłąb dżungli, tym więcej szkieletów widziałaś. Wszystkie trzymały miecze bądź łuki, w stanie niewiele lepszym od ich właścicieli. Z ich oczodołów błyskało złowrogie, fioletowe światło. Roberto miał racje, im dalej szliście, tym bardziej zaaferowani waszą obecnością byli nieumarli. przez pewien czas nawet wam towarzyszyły, ku niepokoju waszych żołnierzy, aż natrafiliście na ruiny, prawdopodobnie, posterunku.
- To tutaj zazwyczaj kościotrupy zaczynały nas atakować...- szepnął ci Miraligiano.
Na waszej drodze stał jeszcze jeden półmartwy żołnierz, wyróżniał się tym, że był w pełniej żelaznej zbroi, a jego czaszka mieniła się bardziej niż innych. Podszedł do was i "przyjrzał" wam się, po czym ukłonił się niezgrabnie i gestem dłoni zaprosił was do kontynuowania podróży.
- Niezły system, muszę zapytać tego całego Rhantirana o przepis. Może się przydać na większych imprezach... - skomentował Essa.

Akeshara
Twój marszałek i szpiegmistrzyni czekali już na ciebie sali, gotowi by odpowiedzieć na twoje pytania.

Avatar Vader0PL
-Pozostańcie tutaj. Panie Tolini, my ruszamy dalej.
Ruszyła dalej, obserwując tego nietypowego szkieleta-żołnierza, jak i to, gdzie stawiała nogi.

Avatar wiewiur500kuba
Gergsz postanowił od razu przejść do sedna sprawy.
- Czy możliwy jest jakikolwiek transport naszych wojsk na teren wroga, tak by szanse na wykrycie były jak najmniejsze? Wiem że pomysł wydaje się bardzo głupi, jednak do ich miejsca badań z naszych ziem jest całkiem niedaleko... Zawsze można powołać jeszcze jednego piaskowca, a na drugą stronę przerzucić nasze najcichsze wojska. Chciałbym zwyczajnie mieć kogoś, kto w razie czego zainterweniowałby, gdyby odkryli oni tam coś wartościowego, co byłoby warto zabrać...

Avatar gulasz88
Właściciel
Costalia
Jego ruchy nie były zbyt finezyjne, trochę jak osoby która nieco przesadziła z alkoholem i starała się nie dać tego po sobie poznać. Kilka minut drogi później dotraliście do zelażnej bramy za którą były kamienne schody. Wrota otworzyły się gdy tylko się zbliżyliście, a po wejściu na schodów ujrzeliście dziedziniec niezwykłej posiadłości. Nie rozpoznawałaś stylu w jakim została zbudowana, ale była imponująca. Trzy piętra, wielkie okna, szeroka baszta w centrum. Wyglądała na luksusową i praktyczna. Na dziedzińcu pełno było dekoracji nadgryzionych zębem czasu, mówiąc delikatnie. Do tego rozstawiono kilka stołów przy których "ucztowało" paręnaście nieumarłych arystokratów. Jedzenie wyglądało na tylko trochę popsute, co w porównaniu do reszty biesiady było zaskoczeniem. Drzwi do samego pałacu stały otworem i tam zdawał się kroczyć sierżant.

Akeshara
- Niestety mój panie, to niemożliwe. Dystans jest zdecydowanie za duży, w dodatku Neroshara ma garnizony na wspólnej granicy.

Avatar Vader0PL
-Trzeba przyznać, że potrafi zrobić pierwsze wrażenie.
Jeżeli to prawda i tam ich prowadził sierżant, to i tam ruszyła.

Avatar maxmaxi123
- Te najważniejsze i najbardziej wpływowe. Jakieś sugestie, co można dla nich wykonać?

Avatar gulasz88
Właściciel
Costalia
Po wejściu do środka zobaczyliście wielką salę, całą zastawioną stołami pełnymi jadła i wina. Na całej ich długości siedziały kościotrupy, wszystkie ubrane w wytworne szaty i suknie o prawdziwie zabytkowym kroju. Ich światło paliło się mocniej niż tych na zewnątrz oraz sług kręcących się po pomieszczeniu; byli oni w stanie prowadzić rozmowy i wyglądali na dość ożywionych. W kącie sali paru nieumarłych bardów grało smętną, żeglarską melodie.
- Ach, nareszcie, nowi goście na moim bankiecie! - Widzieliście jak porusza szczęką, ale głos i tak usłyszeliście w swojej głowie. Na honorowym miejscu siedział sam baron, nieumarły podobnie jak reszta. Ubrany był w przepiękne szaty, a złoto jakie na sobie nosił mogłoby wyżywić małe miasto przez kilkanaście lat. W przeciwieństwie do innych, fioletowe światło wychodziło nie tylko z jego czaszki, ale i z piersi. Podniósł kielich w geście toastu i powiedział.
- Ja, Wielki Baron Insgarlath Rhantiran III, władca Samtatry w służbie jego wysokości Heptenusa IV, mam zaszczyt was powitać w swoich jakże skromnych progach!
Zdjęcie użytkownika gulasz88 w temacie Sprawy wewnętrzne
- Proszę siadajcie! - Zamachnął się dłonią i dwa trupy siedzące najbliżej niego rozpadły się na pojedyncze kosteczki i złożyły się na powrót kawałek dalej, widocznie nieprzejęte wydarzeniem.

Dotenard
- Cóż, uniwersalnych rzeczy jest raczej niewiele. Wino, muzyka, seks, krew, czarna magia. Ostatnio podobno modne są derenarskie rzeźby i artefakty.

Avatar maxmaxi123
- A może zamiast skupić się na uniwersalnych, popatrzymy lepiej na ich rody? Znasz je jakoś lepiej, prawda?

Avatar Vader0PL
Trzeba mu przyznać, świetnie się zaprezentował. A ta melodia...byla pewna, że kiedyś ją już słyszała. Szkoda czasu jednak na rozmyślenia, zasiadla na wskazanym miejscu.
-Wielki Baronie Rhantiranie, to zaszczyt gościć u pana.
Wcale to nie bylo podejrzane. Wcale. Jednakże w razie czego już znalazła wyjście z tej sytuacji, jeżeli jej lekkie obawy się potwierdzą.

Avatar gulasz88
Właściciel
Dotenard
- Cóż... di Flamgiano są od pokoleń najpotężniejszymi magami w Costalii; Mirligiano to ród wielkich wojowników; di Vilecio bez wątpienia są najstarszym rodem, od niemal samego początku ich istnienia trzęsącym Porte Angolini; w zasadzie cały tamtejszy handel opiera się o działania rodziny Tolini; Recuzo są najlepszymi żeglarzami Oceanu Znaków. Verezzo są natomiast patriotami, jako jedyni przekładają interesy państwa ponad swoje własne. Do pewnego stopnia oczywiście.

Costalia
- Och, nie wątpię! - zaśmiał się. - Tak dawno nie zagościł tu żaden nowy głos, żadna nowa idea... Przepraszam najmocniej, ale nie dosłyszałem imienia. Kiedy dowiedziałem się że na mojej wyspie są nowi goście, i to szlachetni, a nie kolejni żałośni piraci, natychmiast rozkazałem wysłać zaproszenie do czystokrwistego reprezentanta. Niestety, zaproszenie nie było imienne.

Avatar Vader0PL
-Proszę się tym nie przejmować, już rozwiązujemy ten problem! Jestem Sly Lumisiano, natomiast mój współtowarzysz to Essa Tolini.

Avatar gulasz88
Właściciel
- Tylko? Żadnych tytułów, nic? - powiedział nieco zdziwiony, jeśli nie zawiedziony. - Czy to jakaś dziwna nowa moda na skromność zrodziła się na kontynencie?

Avatar Vader0PL
-Oczywiście, możesz mnie nazywać Arcyksiężną, gdyż taki jest mój tytuł, tak samo jak pana Toliniego można nazwać Wielkim Ekspertem, jednakże nie uważam tego za konieczne. Mogę się mylić, więc to od ciebie zależy, czy będą dziś tutaj używane, Baronie.

Avatar gulasz88
Właściciel
- Oczywiście że to konieczne, wszak tylko to odróżnia nas od plebsu! - powiedział głośno, aż nieco zadzwoniło ci w uszach. - Hmm... Arcyksiężna... nie przypominam sobie tego tytułu... Z jakiego państwa pochodzisz?

Avatar Vader0PL
-Z Costalii Baronie.

Avatar maxmaxi123
- Czyli coś wzmacniającego czary, pancerze, lepsze wozy handlowe, ożaglowanie lub nowy typ statku kupieckiego i... na patriotów nie mam pomysłów... Ale poprzednie pomysły mogą być, czy niezbyt?

Avatar gulasz88
Właściciel
Costalia
- Costalia? Dziwne, kiedy wyjeżdżałem Costalią rządził król, jak mu tam było, Angelino IX Pobożny, tak.
Essa spojrzał na ciebie zdumiony, widocznie zdał sobie z czegoś sprawę, ale nie wypada szeptać kiedy siedzi się obok gospodarza, więc pozostał w ciszy.
- No i tytuł "Arcyksiężnej", kolejny dziw. Ale wy południowcy zawsze mieliście fantazję. Proszę, dorobiliscie sobie rogi i udajecie demony, ha! - zaśmiał się. - Muszę przyznać, że bardzo ładne. Kozie?

Dotenard
- Wszyscy kochają nowinki techniczne, szczególnie jeśli ułatwiają im życie. Mniejsze lub większe ulepszenia powinny im się spodobać.

Avatar Vader0PL
-Lepiej. Są one prawdziwe, co wynika z naszej rasy. Wiele się zmieniło na tym świecie, baronie.
Tak, ten caly Pobożny to interesująca informacja. Będzie trzeba porozmawiać z doradcami.

Avatar wiewiur500kuba
Gregisz zamyślił się na chwilę jakby poszukując w swym umyśle innego sposobu, na przemknięcie na teren wroga, w międzyczasie rzucając tylko
- Macie jakiś pomysł, jak przerzucić do ich świątyni, czy co to tam jest, więcej żołnierzy? I czy wiemy coś więcej o ich znalezisku?

Avatar maxmaxi123
- To jeszcze ostatnia kwestia - od czego planujecie zacząć badania dla Costalii?

Avatar gulasz88
Właściciel
Costalia
- Rasy? Nowe rasy na kontynencie? Tyle lat upłynęło, tyle lat bez wieści. Ach, jak ja tęsknię za Onaliah i za stałym lądem wolnym od bryzy. Żygałbym tą dżunglą, gdyby jedzenie nie przelatowałoby przeze mnie! - rozłożył się na swoim tronie i oparł szczękę na knykciach spoglądając jakby w przeszłość.
- Ale najbardziej... Najbardziej tęsknię za złotymi placami Derenary... Tak chciałbym wyrwać się z tej wyspy.
Korzystając z tego że Insgarlath akurat nie patrzył, Tolini skorzystał z okazji by prostym i łatwym do zrozumienia gestem dać ci do zrozumienia, że pewne ciekawostki na temat naszego świata należy kulturalnie przemilczeć.

Akeshara
- Tyle co oni, czyli w zasadzie nic. - odpowiedziała szpiegmistrzyni.
- Nie chcę zabrzmieć sarkastycznie, albo nie daj Volsztainie sarkastycznie, ale najprostszym, jeśli nie jedynym sposobem na przerzucenie naszych wojsk bezpośrednio na tereny wykopalisk, będzie przesunięcie granicy pod nie. - oparł obie ręce o stół.
- Bądźmy szczerzy mój panie, ta wojna jest nieunikniona. Jedyna kwestią jest to jak długo zajmie nam pogodzenie się z tym faktem.

Dotenard
- Od czegokolwiek co zaleci nam Wielki Rektor. - rzekł z wyraźnym sarkazmem Damien.

Avatar Vader0PL
Zrozumiała, o co chodzi. Nikt nie chciał się dowiedzieć, że jego ojczyzna już nie istnieje. Grzecznie przemilczała temat, by nie robić przykrości baronowi.

Avatar gulasz88
Właściciel
- Tak, chciałbym zobaczyć swój dom. Ba, chciałbym zobaczyć cokolwiek, poza tą cholerną wyspą! Każdego dnia te same twarze dzień w dzień, rok w rok! Nawet nie wiem ile lat minęło odkąd zostałem przykuty do tego miejsca.
Spojrzał w twoim kierunku, a jego zimne, fioletowe oczy posłały dresz w dół twojej do połowy demonicznej duszy.
- Chyba rozumiesz do czego zmierzam, droga Arcyksiężno...

Avatar wiewiur500kuba
- To że wojna jest nieunikniona to wiem, bardziej za to martwię się o to, czy mamy dostateczną ilość sił by móc skutecznie toczyć wojnę, wszak nasza granica z Nerosharą krótka nie jest. Jak nie na walę na całym froncie, to chociaż czy mamy dostatecznie dużo wojska do przebicia się pod ich wykopaliska. Zgaduję, że je będą mogli chronić najwytrwalej...

Avatar maxmaxi123
//Damnare. Złej formy użyłem...

- Wybierzcie, co Waszym zdaniem byłoby najlepszym projektem na początek.

Avatar gulasz88
Właściciel
Akeshara
- Kwestia inwestycji mój panie. Jesteśmy zamożnym państwem, zwiększenie liczebności naszej armii nie będzie żadnym problemem, a jeśli dobrze wykorzystamy nasze zasoby, zalety i wady szybko zbliżymy się do wykopalisk.

Dotenard
- Trudno tak na poczekaniu wymyśleć przełomowy pomysł. - skomentował drakonoid. - Za kilka dni podamy wyniki naszej pracy.

Avatar maxmaxi123
- Macie jakieś sprawy warte przedyskutowania, czy możemy kończyć na dziś?

Avatar gulasz88
Właściciel
Dotenard
Wszyscy spojrzeli po sobie porozumiewawczo, sygnalizując że nikt nie ma nic do dodania.

Avatar bulorwas
Podczas zwyczajowego zebrania rady, Sendemir wstał razem z Faleth trzymając ją za rękę. - Zamierzamy się pobrać. - Ogłosił swym doradcom pewnym i spokojnym tonem. Patrzył po ich reakcjach

Avatar Vader0PL
gulasz88 pisze:
- Tak, chciałbym zobaczyć swój dom. Ba, chciałbym zobaczyć cokolwiek, poza tą cholerną wyspą! Każdego dnia te same twarze dzień w dzień, rok w rok! Nawet nie wiem ile lat minęło odkąd zostałem przykuty do tego miejsca.
Spojrzał w twoim kierunku, a jego zimne, fioletowe oczy posłały dresz w dół twojej do połowy demonicznej duszy.
- Chyba rozumiesz do czego zmierzam, droga Arcyksiężno...

-Jeżeli zależałoby to jedynie ode mnie, to z chęcią ugościłabym cię w swojej siedzibie, co sprzyjałoby poznawaniu nowych osobistości o szlachetnej krwi. Jednakże, Baronie, muszę zadać to jedno pytanie. Czy jesteś w stanie opuścić wyspę, czy coś cię tutaj trzyma?

Avatar gulasz88
Właściciel
Soleth Vonar
Byli zdecydowanie zaskoczeni, jeśli nie oniemiali. Zdecydowanie nikt nie chciał pierwszy zabrać głosu, ale ktoś musiał. Tym kimś był arcykapłan Ma'al.
- A-ale panie, co ludzie powiedzą!

Costalia
- Na pewno coś potężniejszego niż siła przyzwyczajenia. - prychnął. Wstał powoli i niezgrabnie ze swojego tronu, wprawiając w brzdęk dziesiątki złotych amuletów i naszyjników zdobiących jego kości.
- Zapraszam za mną. Pokażę wam coś, czego na pewno nie widzieliście.

Avatar Vader0PL
Skoro zaproszenie się pojawiło, to z niego skorzystała, ruszając za baronem.

Avatar bulorwas
- Moja ukochana należy do niskiej szlachty, więc ani chłopstwo, ani wysoko urodzeni nie będą mieli z tym problemu. Nikomu mariażu nie obiecywałem, więc żaden z krajów też nie poczuje się zdradzony. Ludzie nic nie powiedzą, jeśli uroczystość zostanie zorganizowana godnie i zostaną zaproszeni wszyscy. Zamierzam przeznaczyć około 5 000 na ten cel. Zorganizujemy osobne bankiety dla plebsu, szlachty i wysokourodzonych. Chłopi też coś dostaną. - Przedstawił swoje plany po czym spojrzał na swojego skarbnika. - Jak idą przygotowania do Święta Światła? Fajerwerki dotarły?

Avatar gulasz88
Właściciel
Costalia
Przeszliście przez jedne z bocznych drzwi, ku zaciekawieniu reszty dworu. Chwilę szliście udekorowanymi, choć dość zaniedbanymi korytarzami, aż dotarliście do imponującej biblioteki, na końcu której znajdowały się schody w dół. Bardzo długie i kręte schody. Na ich końcu był kolejny korytarz, mroczny i wilgotny, na końcu którego znajdowały się wrota pełne dziwnych inskrypcji. Zanim zdążyłaś się do nich zbliżyć, poczułaś ro charakterystyczne swędzenie pod paznokciami - magia. Jeden z amuletów barona był kluczem, którym to otworzył on drzwi. W środku była świątynia, bez dwóch zdań. Okrągła, wypełniona jasnoniebieskim blaskiem płynącym z zaczarowanych pochodni. W centrum stał posąg pięknej kobiety. Przynajmniej tak zakładałaś, bo był on pozbawiony głowy którą ktoś ewidentnie odrąbał. Prawą dłoń trzymała w górze, jakby pozdrawiała tłum, lewa wyciągniętą była w bok, jakby do tego tłumu przemawiała. W obu palił się taki sam ogień jak na pochodniach. U jej stóp stał ołtarz, wszystko wskazywało na to że ofiarny.

Soleth Vonar
Wciąż siedział zdumiony, chyba nawet bardziej po tym jak usłyszał ile pieniędzy chcesz wydać na ślub.
- T-tak, dotarły. I prace idą dość stabilnie, m-mój panie.

Avatar Vader0PL
-Pomimo tego, że mam pewne domysły baronie, to mam nadzieję, że wyjaśnisz nam tę sytuację, oraz to, co trzeba zrobić.

Avatar bulorwas
- Dobrze, omówmy sprawę ślubu. - Rzekł siadając. - Są jacyś władcy, których nie powinniśmy zapraszać poza Królem Vasau oczywiście? - Zapytał się tłumu, ale szczególnie swojego szpiegmistrza

Avatar gulasz88
Właściciel
Costalia
- Ach, gdybym to tylko wiedział! - Zakrzyknął i wolnym krokiem zaczął krążyć po pomieszczeniu, podczas opowiadania ci całej historii.
- Samatra została podarowana Heptenusowi IV jako prezent ślubny od Boskiej Regentki Caseloni Słodkiej. Dostałem misję zmienienia tej wyspy w punkt handlowy i "skromny" przylądek turystyczny dla wszelkiej maści lordów. Nadworny mag króla nauczył mnie nawet zaklęcia wykrywającego stan czystości krwi, jakbym go potrzebował. Na początku wszystko szło dobrze, zbudowaliśmy mały port i osadę, oraz przede wszystkim tą oto posiadłość. Trudno było przedrzeć się przez dżunglę, od samego początku była dziwnie żywa, jednak jak widać udało się. Przeniosłem się tu raz ze swoją żoną, Syphią oraz córką Lisą. Moja córeczka... - głos mu się nieco załamał. - zawsze miała duszę naukowca. Chciała studiować na Dotenardzie, nie wiem czy jeszcze istnieje. Te ruiny znaleźliśmy dość późno, dopiero podczas powiększania piwnicy natknęliśmy się na korytarz i samą świątynie. Wyglądała dokładnie tak jak teraz, głowa była już ucięta kiedy tu przyszliśmy. Lisę strasznie zafascynowało to pomieszczenie, całymi dniami badała posąg, pochodnie, ołtarz, wszystko. Na jej prośbę sprawdzałem tu najlepszych historyków, magów, mistyków i archeologów jakich widziało Onaliah, jednak nikt nie był w stanie określić pochodzenia posągu, ani kogo on przedstawia. Niezbyt się tym przejmowałem, robiłem to tylko dla mojej córeczki, widziałem jaka była podekscytowana kiedy kreśliła te swoje notatki. Do pewnego czasu...

Soleth Vonar
- Cóż... na pewno nie powinniśmy zapraszać nomadów, bo to zwierzęta. Wodza zwierzoludzi możemy zaprosić, ale wtedy musimy zapewnić bardzo rozmaitą kolekcje dań mięsnych. Nie możemy nie zaprosić Boskiej Regentki, bo to obelga wobec bogów, przez co musimy postawić kilka akwariów, ponieważ nawet z zaklęciem suchonogich muszą one od czasu do czasu wracać do wody. To natomiast oznacza że nie możemy przyjąć delegacji z Jab’akht. W zasadzie zapraszanie władców państw którzy toczą ze sobą wojnę może być problematyczne. Albo zapraszamy Imperatora Hadarotu, albo Doże Greshat i Królową Wengatu. Albo Nadarcykapłana Skatrlight, albo Nadherszta Skavilli. Przedstawicieli Wysp Wampirzych, Viridionu i Dól Vederath należy zaprosić tylko przez grzeczność, ponieważ wciąż trwają rozmowy pokojowe.

Avatar Vader0PL
Z racji na to, że historia dotyczyła zarówno ojca, jak i jego córki, to Arcyksiężna milczała, nie zamierzając przerywać. Po prostu nie potrafiłaby zapanować nad swoim głosem, a nie zamierzała okazywać słabości przy głowie innej rodziny.

Avatar wiewiur500kuba
- Hm, a czy mógłbyś mi powiedzieć, co sądzisz o obecnym stanie naszej armii? Chodzi mi głównie o typy jednostek, co moglibyśmy uzupełnić, lub coś podobnego.

Avatar gulasz88
Właściciel
Costalia
- Zacząłem miewać... sny. Dla rodowitego derenarczyka to było nie do pomyślenia, wszak czystokrwiści obywatele Pradawnego Miasta nie miewają snów. Pierwszy miał miejsce na kilka tygodni przed incydentem który doprowadził mnie do tego stanu. Byłem na jakiejś dziwnej łące pośrodku lasu, a wszystko wyglądało jak z obrazka dziecka które nigdy nie widziało świata na zewnątrz i mogło liczyć tylko na swoją wyobraźnie. Szedłem po trawie, tak niebieskiej jak światła tych pochodni aż do klifu z posągiem podobnym do tego, tylko kompletnym. Było tam kilkunastu kapłanów, a w powietrzu unosiło się muzyka której nie da się zagrać na żadnym instrumencie w akompaniamencie śpiewu zbyt słodkiego, by mogła go z siebie wydać materialna krtań. Sny te męczyły mnie noc w noc. Sam fakt ich posiadania mnie odrzucał, ale niech Volstain ograbi mnie z całego złota, jeśli ich nie łaknąłem. Czułem, że ma to związek z energią tej wyspy, jednak nic nie mogłem i tak z tym zrobić.
Przedostatniego dnia lata mieliśmy z żoną dwudziestą rocznicę ślubu. Przybyło wiele znajomych lordów i hrabiów, wtedy też pierwszy raz użyłem zaklęcia krwioczucia na swoich ochroniarzach, by mogli wyczuwać nieproszonych gości. Tamtego wieczora wypadał szafirowy księżyc, a w powietrzu aż duszno było od magii. Bawiliśmy się w najlepsze, kiedy Lisa podekscytowana powiedziała że dokonała niesamowitego odkrycia i bym czym prędzej zszedł na dół, do kaplicy. A ja... ja ją zbyłem, stwierdziłem że nie mam czasu. Wolałem siedzieć a górze z gośćmi niż zobaczyć o co chodziło mojej córce. A ona tak strasznie nalegała! W końcu dla świętego spokoju poszła z nią Syphia. Ledwie pamiętam co się później stało. Jedynie dziwny, nienaturalny pisk i jakby fala magii uderzyła we wszystkich biesiadników. Obudziłem się kilkanaście dni później. Przy stole, biesiadując. Nigdzie nie było ani mojej córki, ani żony. Żadnych zwłok, czy nawet kupki popiołu. Chciałem stąd uciec i to czym prędzej, ale im dalej oddalałem się od posiadłości, tym bardziej czułem że umieram. Jakby moja dusza nie tkwiła dłużej w moim ciele, tylko w tym cholerstwie. - kopnął posąg. - Zawsze potem siadałem na swoim tronie i... zasypiałem. Zawsze śniłem o tamtej biesiadzie, przeżywałem ją na nowo tysiące razy. Zawsze w inny sposób. Budziłem się tylko po to, by zobaczyć ze moje ciało gnije coraz bardziej, coraz więcej mięśni ześlizguje się z moich kości i gnije na posadzce i zmienia się w proch. Samemu zorganizowałem swoją własną klątwę.

Akeshara
- Nasza armia jest zdecydowania za mała na tą chwilę, byśmy mogli przeprowadzić skuteczną inwazje. Do tego zdecydowanie za mało w naszych szeregach jest Dzieci Nocy, a to one przede wszystkim dają nam przewagę nad Neroszarczykami.

Avatar Vader0PL
-Jeżeli...jeżeli coś to da, to mogę tutaj ściągnąć badaczy i naukowców, żeby ruszyli śladami pańskiej córki, baronie. Jest szansa, że uda się ponowić jej odkrycie, a wtedy rozwiążemy tę tajemnicę.

Avatar bulorwas
-Na pewno zaprosimy Imperatora krasnoludów, ale co do Skavenów, to nie mogę się zdecydować. Z kim będzie nam bliżej?

Avatar gulasz88
Właściciel
Costalia
- Swego czasu słynąłem ze szczodrości, zwłaszcza przy okazji spłat długów, droga Arcyksiężno. Mogę cię zapewnić, że sowicie wynagrodzę osobę, dzięki której opuszczę tę przeklęte ziemie. Masz moje słowo.

Soleth Vonar
- Skatrlight to mimo wszystko fanatycy i może im się nie spodobać nasz styl życia, a raczej nasza wiara. Co innego liberalna Skavilia.

Odpowiedź

Pokaż znaczniki BBCode, np. pogrubienie tekstu

Dodaj zdjęcie z dysku

Dodaj nowy temat Dołącz do grupy +
Avatar gulasz88
Właściciel: gulasz88
Grupa posiada 1231 postów, 14 tematów i 17 członków

Opcje grupy Zorze Onalia...

Sortowanie grup

Grupy

Popularne

Wyszukiwarka tematów w grupie Zorze Onaliah [tPBF]