Teraz poszukał wzrokiem czegoś, w co mógłby to wpakować.
i co ze bloki wchodzi do nich i szuka narzędzi i innych takich przydatnych rzeczy
usiadła na środku, czekała na rozwój wypadków
zastanawiała się czy warto iść spać,
cieszyła się że ukryła pistolet by razie wdarcia się jakimś cudem wielu zombie mogła strzelić sobie w głowę
Właściciel
Sluzak:
Życie to nie jakiś RPG na najłatwiejszym poziomie trudności, w którym wszystko, czego akurat potrzebujesz, wala Ci się pod nogami.
Czytaj: Nic takiego nie znalazłeś.
Bog:
Zaśnięcie było niemożliwe, nie przy ciągłej obecności Zombie, ich warczeniu, próbach chwycenia Cię, drapania i gryzienia klatki. Cóż, jeśli tyle dożyjesz, to w ciągu dnia lub kilku dni raczej postradasz zmysły. O ile wcześniej się nie zabijesz.
Krzysiulka:
Na klatce schodowej gówno znalazła. Dosłownie. Poza nim było tam sporo nieczystości i innych śmieci.
Wiewiur:
W magazynku nic takiego nie było.
Cóż, aby mógł czuć się w pełni bezpiecznie, musi sprawdzić te zamknięte drzwi. Strzelanie w klamki od drzwi działa tylko w grach i filmach, czy to zależy od broni jakiej się używa?
poważnie zastanawiała się co zrobić,
wyjęła pistolet z pomiędzy piersi, nie odbezpieczała go ale położyła na kolana,
czekała na rozwój wypadków
Poszedł ulicą rozglądając się
to ze na klatce schodowej nic nie ma to nic wyciąga trochę zaostrzoną miotłę i idzie na górę
// jestem płci męskiej mój nick to zmiękczenie od Krzysia
Właściciel
Krzysiulka:
//Autokorekta.//
Na pierwszym piętrze masz trzy drzwi, każde prowadzi do innego mieszkania.
Sluzak:
A w jakimś konkretnym kierunku?
Bog:
Nic się nie zmieniło, jedynie Tobie zaczęło coraz bardziej przeszkadzać warczenie Zombie, a dokładniej sama ich obecność, a stąd już krok do szaleństwa.
Wiewiur:
W klamkę strzela debil, strzela się w zawiasy.
Zaczęła od tysiąca odejmować liczby ( Tak to wygląda : 1000 - 64 = 936 936 - jakaś randomowa liczba, i uwaga takie coś ma potwierdzone działanie naukowe dzięki temu da się nie zwariować, taka metoda była wykorzystywana przy torturach, jak no wyrywano palce to kazywano liczyć i dzięki temu nie wariowali )
sprawdza czy drzwi są otwarte
Właściciel
Sluzak:
Tak więc ruszyłeś do centrum.
Krzysiulka:
W tym konkretnym wypadku to nie.
Wiewiur:
Zmarnowałeś co prawda cztery naboje, ale teraz możesz wkroczyć do środka.
Bog:
//No popatrz, człowiek codziennie się czegoś uczy.//
Może i Zombie tym nie odstraszyłaś, ale jakoś to szło. Problem w tym, że nie wiesz, ile przyjdzie Ci tu spędzić czasu.
Wszedł więc do środka, gotów że może od czegoś oberwać, z końcu jakby ktoś był w środku, to by go pewno zaatakował.
więc sprawdza czy inne drzwi mogą być otwarte (jakby było tak ze sprawdziłem na tym piętrze wszystkie idę na inne)
// uwierz dzięki temu nie wariowali wgrywanie palców to tylko przykład były gorsze co prawda, pozostawało przy zdrowych zmysłach ale ile wytrzymali to już sprawa indywidualna //
liczyła tak dalej aż dojedzie do jak najniższej cyfry
Właściciel
Wiewiur:
Ciemność, jaka wypełniała pomieszczenie, nie miała ochoty dać Ci w zęby.
Krzysiulka:
Tam podobnie.
Sluzak:
Sklepy, bloki mieszkalne, kina, teatry, zabytki, centra handlowe i wiele, wiele więcej.
Bog:
Gdy wynik wyniósł ledwie trzy, poczułeś znużenie.
wywarza drzwi (kopie pod klamką)
Ciemność nie, ale to co czai się w środku mogłoby mieć inne zamiary. Wszedł ostrożnie do środka.
Krzyknęła
-Jest tu ktoś ?!
- uff niech tu ktoś przyjdzie to go kopnę
Właściciel
Krzysiulka:
Wyważenie drzwi, które można na spokojnie otworzyć, naciskając klamkę? Brzmi świetnie!
Bog:
Brak odpowiedzi, do skopania zaś pozostają tylko Zombie, choć jest to dość ryzykowne.
Wiewiur:
Jak na razie spokój, ale to dopiero początek pomieszczenia. I zabawy.
Taaa.... To ostatnie słowo trochę do zaniepokoiło, ale brnął w to bagno dalej, licząc że może mu się to opłacić.
- wy piepszone śmierdziele zamknijcie te krzywe ryje bo mnie wkurzacie
-Ugh!!
po czym zaczęła cicho płakać.
Właściciel
Wiewiur:
Po kilku krokach zdarzyło się coś ciekawego, a mianowicie drzwi się zamknęły. Lub ktoś je zamknął.
Bog:
Jakiekolwiek słowa ich nie ruszyły, płacz bynajmniej, dzięki czemu powoli dostrzegasz walory tego miejsca jako idealnej wręcz pułapki.
Krzysiulka:
Takowy jeszcze nie nastąpił.
Sluzak:
//To tak nie działa.//
szuka pożywienia lub pitnej wody
Cóż, nie miał innego wyjścia, jak czekać co się dalej wydarzy. Jedyne co zrobił, to stanął w miejscu, i się nie poruszał.
Zastanawiała się co się teraz z nią stanie,
zawineła się w "kłębek" i spróbowała zasnąć.
Właściciel
Krzysiulka:
Znalazł jedynie paczę herbatników, surowe paluszki rybne i ćwierćlitrową butelkę wody gazowanej.
Bog:
Jak zostało już powiedziane, odgłosy wydawane przez Zombie skutecznie Ci to uniemożliwiły.
Sluzak:
Najpierw wypada tam wejść.
Wiewiur:
Charakterystyczny, bo słyszany przez Ciebie wcześniej w wielu filmach akcji, trzask odbezpieczanej dubeltówki był jedynym odgłosem, jaki słyszałeś przez ten czas.
Wiadomo z jakiej strony dobiegał?
Zastanawiała się co może zrobić rozglądneła się pokoju.
bierze to wszystko (wodę gazowaną przelewa do swojej butelki) i idzie do drugiego mieszkania (jeśli drzwi zamknięte to wyważam)
Właściciel
Wiewiur:
Mniej więcej stamtąd, skąd dochodził odgłos zamykanych drzwi, czyli z tyłu.
Sluzak:
Poszło dobrze, z racji resztek drzwi wejściowych, które umożliwiły Ci wejście wprost do zasłanego resztkami jedzenia i napojów holu, gdzie walały się też różnorakie gadżety, maskotki, ubrania, plakaty i tym podobne, zaś wszędzie wokół tego łaziła prawdziwa plaga szczurów.
Bog:
Jest na tyle ciemno, że nie widzisz wiele, ledwie samą klatkę, w której jesteś, i kilka szeregów nieumarłych potworów ją otaczających.
Spróbował wycelować tam bronią nie wydając przy tym dźwięków.
- czyli już po mnie, nikt tu nie przyjdzie
zasmuciła się
usiadła po turecku zakryła twarz w rekąch.
Właściciel
Wiewiur:
- A rusz się, to odstrzelę Ci każdą kończynę po kolei, kończąc na głowie.
Bog:
I tak właśnie trwałaś, otoczona jedynie Zombie i wydawanymi przez nie dźwiękami.
- Mhm.- Mruknął, po czym już się nie ruszał. // Dziwię się, że on jeszcze żyje :V //
tak postanowiła pozostać póki ciąg sie nie stanie lub ktoś nie przyjdzie.
Właściciel
Wiewiur:
//No popatrz... Ty też? :V//
- Giwera na ziemię i kopiesz ją do mnie, jasne?
Bog:
I tak czekasz, a minuty ciągną się niczym godziny. Widać, że nikt nie skończy zbyt prędko tej tortury.
- Mhm.- Wykonał posłusznie polecenie. // Czykom na rzut kostkom :> //
rozejrzała się czy nie ma czegoś do zatkania uszu
Wychodzę i idę do kolejnego mieszkania
Właściciel
Bog:
Co najmniej mogła pokombinować z pocięciem lub porwaniem własnego ubrania.
Krzysiulka:
I tak zostawiłeś te łupy, trafiając do kolejnego mieszkania, w którym już od progu przywitał Cię niespodziewany i niezwykle intensywny smród.
Wiewiur:
//Kostka? *odgłos wystrzału ze strzelby* Jaka kostka?//
- A teraz grzecznie wypi***alaj, jak chcesz żyć.
- No wiesz, po ciemku będzie ciężko. // Z tego co pamiętam, to jest tam ciemno :V //