Warszawa

Avatar Kuba1001
Właściciel
Krzysiulka:
//Gówno znajduje, przestań GM'ować samą siebie, to był ostatni raz, bo wolę dać bana, niż strzępić ryja, chociaż każdy ma to gdzieś.//
Fakt, że jest ciemno sprawia, że nie wiadomo, czy jest tam cokolwiek.
Bog:
Można spróbować wejść, to nie takie głupie.
Wiewiur:
Zniechęciłeś tak jednego, drugi nadal biegł, a Tobie skończyły się buty.

Avatar wiewiur500kuba
// Rzut kością o tym zadecydował? D: //
Rzucił pudełkiem po butach. Rozglądnął się szybko w biegu, by mieć jakieś podstawy do wymyślania planu.

Avatar Bogkatolicki0
szukała drabiny by wejść na dach

Avatar Kuba1001
Właściciel
Bog:
Brak.
Wiewiur:
//Nie.//
Jeśli rzucanie butami nic nie dawało, to rzucanie pudełkami tym bardziej. Ty zaś biegniesz ulicą, od której rozgałęziają się liczne, mniejsze, boczne uliczki. Widzisz też teren zielony w postaci parku, który teraz rozrósł się w coś na kształt dżungli.

Avatar wiewiur500kuba
Skręcił więc w stronę Parku.

Avatar Kuba1001
Właściciel
//Otak.//
Dotarłeś na jego skraj, a wtedy, z jakiegoś bliżej Ci nieznanego powodu, Zombie zrezygnował i zawrócił.

Avatar wiewiur500kuba
// ;-; //
Zaczął po tym Parku błądzić, będąc gotowym do ucieczki, skoro Zombie sobie darował.

Avatar Bogkatolicki0
Próbowała się jakoś wślizgnąc do centrum, a jest to ruch ryzykowny

Avatar krzysiulka10
//boże ok wiem ze mam nie gm SAMEGO siebie ale napisałem trzykropek żebyś mógł napisać np. kawałek sznurka.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Krzysiulka:
//Sranie w banie, koko dżambo, to właśnie było GM'owanie samego siebie. Żeby choćby pomyśleć o znalezieniu tam nawet jakiegoś śmiecia, musiałabyś tam wejść i mieć jakieś światło.
Więc nie kłóć się, jeśli ja wiem o wiele lepiej.//
Bog:
O dziwo, główne drzwi były otwarte... Niby wszystko łatwo i fajnie, ale czy nie śmierdzi to pułapką?
Wiewiur:
Wejście było dość problematyczne, a przynajmniej z tej strony, bowiem gęste chaszcze, krzewy zaopatrzone w ostre kolce i rozłożyste gałęzie utrudniały wejście tam.

Avatar maxmaxi123
//Krzysiulka to on.

Avatar wiewiur500kuba
Zaczął błądzić w okolicy, szukając jakiegoś lepszego wejścia.

Avatar krzysiulka10
//ok edytowałem post ale serio nie miałem pojęcia ze to też Gm siebie więc dalsze moje posty przemyślę.

Avatar Bogkatolicki0
Weszła lecz ostrożnie, nerwowo się rozglądała, widać było ze jest przerażona

Avatar Kuba1001
Właściciel
Wiewiur:
W końcu takowe znalazłeś, ale trzeba zadać sobie to pytanie, które zadaje sobie każdy podczas takich sytuacji podczas apokalipsy, każdy i zawsze: Czy warto?
Krzysiulka:
Pójście na ślepo to zły pomysł, w końcu uderzyłeś o coś solidnie głową. Bolące czoło jednak nie było dużym problemem, gdyż usłyszałeś także jakieś dziwne dźwięki. Najpierw tylko z lewej, potem z lewej i prawej, później niemalże z każdej strony wokół Ciebie, poza tyłami, gdzie to były drzwi.
Bog:
Przerażenie właściwie minęło jak ręką odjął, gdy zobaczyłaś wnętrze centrum handlowego: Czyste, zadbane, niemalże takie, jak przed apokalipsą. No i bez Zombie lub innych bestii, a to spory plus, nieprawdaż?

Avatar wiewiur500kuba
Zanim tam wszedł, rozejrzał się za miejscem wolnym od Zombie.

Avatar krzysiulka10
wyjmuje pistolet i biegnie w kierunku drzwi.

Avatar Bogkatolicki0
podnieciło ją to, że jest tak zadbane, natychmiast zapomniała że to może być pułapką, szła pewnie i rozglądała się

Avatar Kuba1001
Właściciel
Krzysiulka:
Szczęśliwie do nich dotarłeś.
Bog:
Witryny sklepów były pozbawione szyb, manekinów i wszelkich, tym podobnych rzeczy, ale to w sumie nic dziwnego. No i było jasno, a więc światło działa. A jeśli działa światło, to działa prąd.
Wiewiur:
//To miejsce ma być w parku czy poza parkiem?//

Avatar Bogkatolicki0
zatrzymała się, szukała wzrokiem czegoś co może zabrać

Avatar krzysiulka10
zamyka drzwi i idzie poszukać jakiegoś mniejszego sklepu.

Avatar sluzak4
Krystian siedział w jakimś ślepym zaułku.
-Chodz burek
Wstał i ostrożne wyjżał z rogu.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Wiewiur:
No budynki, ale cholera wie czy są puste, czy pełne Zombie.
Krzysiulka:
Owe drzwi zamknąłeś z najwyższym trudem, będące w środku Wampiry prawie je wyważyły i dobrały się do Ciebie. Uratowało Cię tylko światło słoneczne. Zaś po krótkich poszukiwaniach znalazłeś supermarket, typową Biedronkę.
Bog:
Tutaj nie ma nic, ale w końcu to parter w okolicach wejścia.
Sluzak:
Ulica, a przy niej domy i sklepy. A po jezdni i chodniku spacerują sobie beztrosko Zombie w liczbie pięciu, plus dwóch obgryzających jakieś szczątki ludzie na chodniku.

Avatar wiewiur500kuba
Ale droga do nich jest pusta, bezpieczna?

Avatar Bogkatolicki0
przyspieszyła kroku i poszła dalej

Avatar sluzak4
Sprawdził czy można wejść na dach.

Avatar krzysiulka10
Próbuje wejść na dach sąsiedniego budynku by sprawdzić czy nie ma gdzieś szwendaczy..

Avatar Kuba1001
Właściciel
Krzysiulka:
Udało Ci się wejść po jednej z drabinek na dach, na szczęście pusty. Na otwartej przestrzeni wokół Zombie brak, co najmniej pojedyncze, ale im dalej w miasto, tym więcej Zombie.
Sluzak:
Niezbyt.
Bog:
Po jakimś czasie zatrzymałaś się, zaś po Twoich plecach przeszły ciarki, gdy nad sobą usłyszałaś charakterystyczny dźwięk odbezpieczanego karabinu automatycznego.
Wiewiur:
A i owszem.

Avatar wiewiur500kuba
Skierował więc tam swe kroki, w końcu większe prawdopodobieństwo znalezienia czegoś przydatnego jest w sklepie, niż w zarośniętym Parku.

Avatar Bogkatolicki0
nie odwracała się czekała na rozwój wypadków, przełkneła ślinę oraz odruchowo podniosła ręce w górę

Avatar krzysiulka10
schodzi i idzie w kierunku sklepu

Avatar Kuba1001
Właściciel
Krzysiulka:
Wszedłeś bez problemu, ogółem to wszędzie pełno najróżniejszych śmieci, śmierdzi, ale Zombie nie widać.
Bog:
- A Ty to kto? - spytał jakiś mężczyzna, jeśli sądzić po głosie.
Wiewiur:
No w sumie racja. Pierwszym sklepem był jakiś mniejszy supermarket.

Avatar wiewiur500kuba
Wszedł niepewnie do środka, przez szyby sprawdzając, czy w środku tli się jakieś światło. // Te próby używania mądrych słów :v //

Avatar Bogkatolicki0
-n-nikt ważny
powiedziała szybk o i z przerażeniem w głosie
- j- jeśli pozwolisz to ja już sobie pójdę

Avatar sluzak4
Szuka czegoś co może robić za broń.

Avatar krzysiulka10
szuka narzędzi w tym łopaty.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Wiewiur:
//Chwiejnym i wolnym krokiem wkroczył do wnętrza izby, sprawdzając przez przeźroczyste szyby ze szkła, czy też tli się tam jasny płomień lub jakieś inne źródło światła.
Easy.
Tak w ogóle to wejście i sprawdzenie jak to wszystko wygląda, będąc już w środku, dobrym pomysłem nie jest.//
Krzysiulka:
Narzędzia, zaraz po jedzeniu, wodzie, broni i amunicji, były najczęściej rozchwytywanym towarem, także na znalezienie takowych są nader małe szanse.
Sluzak:
Z pewnego punktu widzenia wszystko może być bronią. A nieco mniej filozoficznie: Nic takiego nie znalazłeś.
Bog:
- Yhym... Jesteś z Bandytów, nie?

Avatar wiewiur500kuba
// Już poprawiam :V //
Zanim wszedł do środka, sprawdził przez szyby jak wygląda wnętrze.

Avatar krzysiulka10
idzie do magazynu tam gdzie jest więcej rzeczy nasłuchując czy nie ma szwendaczy.

Avatar Bogkatolicki0
-Ugh!! ... tak...
Mogę opuścić ręce, tak mi niewygodnie?

Avatar Kuba1001
Właściciel
Wiewiur:
//Ale jak to czytam, to nadal rozumiem to tak:
Wchodzisz do budynku. Olewasz to, co jest w środku. Patrzysz się z wewnątrz przez okno, czy w środku jest jakieś światło. Coś jest nie na miejscu, ale jeszcze nie wiem co...//
Bog:
- Dla Bandytów nie mamy litości, ścierwa.
Krzysiulka:
Nasłuchiwanie było zbędne, gdy zauważyłeś biegnącego z Twojej prawej jednego z nich.

Avatar wiewiur500kuba
Podszedł do budynku i sprawdził, czy w środku świeci się światło. Oczywiście nie wchodził do środka, wchodzenie do środka, bez patrzenia przez szyby jest dla słabych, a on do słabych nie należał.

Avatar Bogkatolicki0
wyraźnie ja to zdenerwowało
- A myślisz, że miałam wybór !?
zaczynało jej robić się słabo // czy zemdleje czy nie zostawiam tobie //

Avatar krzysiulka10
szybkim ruchem wyjmuję zaostrzoną miotłę i próbuję wbić mu ją w głowę.

Avatar sluzak4
//Zabiję się//
Szuka drogi ucieczki.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Sluzak:
Nie potrafisz zbytni chodzić po ścianach lub przebijać się przez mury, więc jedyna droga to prosto jak w mordę strzelił w kierunku większej ulicy.
Krzysiulka:
Sam jego pęd go zabił, gdy nabił się na miotłę niczym na włócznię, choć przy okazji złamał jej prowizoryczny grot.
Bog:
Nie zemdlała.
- Wszyscy tak mówią. I co? Niby mam Cię teraz wypuścić, żebyś wskazała swoim koleżkom, gdzie leży ten azyl?
Wiewiur:
//No, nareszcie.//
Niestety nie, był dzień, więc zapalone światło, świeczka lub coś w tym guście jest raczej bez sensu.

Avatar sluzak4
Biegnie na pałę i stronę bezpiecznej ulicy.

Avatar wiewiur500kuba
// Myślałem, że wcześniej napisałem normalnie :v //
Wszedł więc ostrożnie do środka.

Avatar Bogkatolicki0
spojrzała na niego
- więc co zamierzasz ze mną zrobić?

Odpowiedź

Pokaż znaczniki BBCode, np. pogrubienie tekstu

Dodaj zdjęcie z dysku