Właściciel
Nim wychyliłeś nos z tego, usłyszałeś strzały.
Spróbował wyjrzeć, chyba że było to niemożliwe. Fajnie że sobie o mnie przypomnieli. Czekał na rozwój wydarzeń.
Właściciel
Możesz z pewnością stwierdzić, że to strzały z gnata większego niż pistolet i dochodzą z ulicy.
Czy to ten facet, którego wcześniej odwiedziłem? Spróbował wyjrzeć przez okno, ale tak żeby mu łba nie urwało.
Właściciel
Musiałbyś przejść do innego mieszkania lub opuścić budynek, bowiem strzały słychać z przeciwnej strony.
W sumie póki co jestem bezpieczny, ale warto zobaczyć co się dzieje . Ostrożnie stąpając, udał się do jakiegoś mieszkania, z którego mógłby mieć widok, na tę strzelaninę.
Właściciel
Najbliższe takie mieszkanie było zamknięte od wewnątrz.
Gdyby wyważył drzwi, to prawdopodobnie osoba po drugiej stronie, od razu odstrzeliłaby mu łeb. Zapukał więc.
Skoro tak, to wyważył drzwi. Chciał wiedzieć, co się tam dzieje.
Właściciel
//Ale wiesz, że strzały dochodzą z ulicy, a nie tego pomieszczenia, tak?//
// Wiem, ale z tego co pamiętam z tego pomieszczenia miałby dobry widok ;-; Chyba że coś pomieszałem, lub o czymś zapomniałem ;-; //
Właściciel
//Nic nie pomieszałeś, ale zawsze może opuścić budynek i wyjść prosto na ulicę.//
// Tam mogą go rozstrzelać, ale trudno ;-; //
Nie chciało mu się dłużej czekać, więc ot tak wyszedł na ulicę. Oczywiście zrobił to jak najciszej umiał, nie chciał zwracać na siebie uwagi. bo mógłby mu ktoś łeb odstrzelić.
Właściciel
Skradanie mijało się tutaj z celem, krzyki ludzi, ryki Zombie i gęsty terkot broni palnej sprawiał, że gdybyś nawet nie próbował ukryć swej obecności, pozostałbyś niezauważony. A zresztą, wszyscy mieli inne priorytety.
Środkiem ulicy posuwał się wolno do przodu transporter opancerzony Rosomak, ostrzeliwując ze swojej armaty automatycznej kalibru trzydziestu milimetrów i karabinu maszynowego zastępy Zombie. Za pojazdem kroczyło dwóch ludzi, oficer i medyk, zaś po jego bokach kolejnych sześciu, uzbrojonych i ostrzeliwujących Zombie.
W tym wypadku były to przeważnie zwykłe Zombie, Świeżaki, Psy Zombie i Twardzi. Wszyscy, nawet ci ostatni, dostawali konkretnego łupnia.
Ciekawe co oni tu robią? Zaczął kroczyć za nimi, oczywiście uważając żeby nie wpaść jakiemuś Zombie do paszczy. Kroczył głównie zaułkami, tak o dla bezpieczeństwa. Żeby go nie wykryli, bo cholera wie, czy chcą być śledzeni.
Właściciel
Niestety, zostałeś zauważony przez medyka i dowódcę, obaj wyjęli pistolety i kazali Ci się zatrzymać.
Zatrzymał się. Podniósł ręce nad głowę, pokazując że nie chce im nic zrobić.
Właściciel
Gest kapitulacji został uznany, bowiem jeszcze żyjesz. Oficer wskazał dłonią, abyś podszedł.
Właściciel
- A Ty czego tu szukasz? Szczęścia? To strefa objęta działaniami wojennymi. - powiedział oficer, prawdopodobnie porucznik.
- Skąd mogłem wiedzieć? Ja chcę tylko przeżyć... Puśćcie mnie wolno, to już nie będę wam przeszkadzał. I w ogóle co tam wieziecie?
Właściciel
//Niby gdzie? W transporterze?//
// Raczej tak ;-; Bo tak dla ozdoby to oni przez środek miasta nie jadą więc muszą coś przewozić ;-; //
Właściciel
//Yhym, jakbyś poczytał trochę o tym transporterze i połączył fakty, to zrozumiałbyś, że jedynym co on przewoził, byli Ci żołnierze.//
- Skąd mogłem wiedzieć? Ja chcę tylko przeżyć... Puśćcie mnie wolno, to już nie będę wam przeszkadzał. I gdzie jedziecie? Spacerek po mieście to to chyba nie jest.
Właściciel
- Niby czemu mam zwierzać się z wojskowych operacji cywilowi?
- W sumie sam nie wiem, myślałem że to nie jest ściśle tajne, skoro połowa miasta słyszy tę operację.
Właściciel
- Bo nie jest ściśle tajne, chodzi o to, że nie mam po co mówić na czym polega nasza misja, skoro jest to oczywiste.
Właściciel
- O ile nie postanowisz nas później zabić, to tak.
- Gdzie tam, debil porywałby się na żołnierzy.- Odszedł od nich, i może tak dla odmiany zajrzał do jakiegoś innego bloku, lub domu, ewentualnie jakiegokolwiek budynku, który znajdował się gdzieś w pobliżu.
Właściciel
Bloków było najwięcej, ale poza nimi nie brakowało, też sklepów.
Ruszył więc tym razem do sklepu.
Właściciel
Tych akurat było kilka, do tego każdy inny...
Wszedł do pierwszego lepszego, jakoś specjalnie nie wybrzydzał.
Właściciel
//W pierwszym momencie chciałem dać sex shop :V//
Udało Ci się wejść do zwykłego, małego sklepiku spożywczego.
// Czemu nie dałeś? Może znalazłby jakieś duże dildo ;v //
Sprawdził czy zostało cokolwiek na półkach.
Właściciel
//Przerażasz mnie ._.//
Paluszki rybne, jedno opakowanie.
//Brrr... Aż mam flasbacki z Apokalipsy ;-;//
// Saints Row 3, czy jak temu tam ;v Tam można było z dużym dildo biegać po ulicy, i walić tym wrogów ;v //
Zaczął szukać czegoś, gdzie mógłby to zapakować.
Właściciel
//Jeszcze bardziej mnie przerażasz ._.//
Znalazła się zwykła, plastikowa reklamówka.
Dobre i tyle. Zapakował do niej wszystko co znalazł. Sprawdził czy jest jakieś zaplecze, lub podobne miejsce, gdzie mógłby sie przespać.
// Fajnie się tym nawalało Zombie :v //
Właściciel
Drzwi na zaplecze były, to fakt.
Poszedł zatem na zaplecze.
Poszukał gdzieś klucza. Gdyby nie było, wyważyłby je.
Właściciel
Był kluczyk, więc może odpuścić sobie wyważanie.
Otworzył nim drzwi na zaplecze. Gotów był do jakiegokolwiek uniku, cholera wie co może się za nimi znajdować. Równie dobrze ktoś mógł tam zamknąć jakiegoś straszliwego Zombie, czy coś.
Właściciel
Byłeś blisko, bo znalazłeś tam parkę Wampirów, a w samym pomieszczeniu panował półmrok. Dostrzegłeś ich tylko dlatego, że leżeli w snopie wpadającego przez otwarte drzwi światła.
Zamknął drzwi na klucz. Gdyby nie zdążył, wybiegłby na ulice.