Właściciel
- Gulasz, a przynajmniej tak na to mówię, żeby mogło jakoś udawać jedzenie.
– Na kilka dni to czy zapraszasz kogoś?
Właściciel
- Nie mam za bardzo jak, a zgaduję, że teraz na dodatek robota ruszy nam z kopyta, także wolę mieć zawsze coś do żarcia, gdy wyjdę z warsztatu.
– Te dwa samochody i motocykl należą do Zygmunta czy do was?
Właściciel
- Są nasze, ale on pomaga nam znajdować części, czasem nawet holuje tu w miarę sprawne wraki, które da się potem odremontować.
Właściciel
- Nikt nie wie, gdzie mieszka. Nie jest zbyt ufny, ale ciężko przyznać, żeby wyszło mu to na złe.
– Prześpię się z godzinę i możemy zaczynać. Który pokój mogę sobie wybrać?
Właściciel
- Ten najbliżej kuchni jest mój, reszta jest wolna po tym, jak wszyscy nasi mechanicy i ich pomocnicy zostali zabici przez Bandytów i Zombie, gdy wybraliśmy się na stację metra w poszukiwaniu sprzętu i innych łupów.
– Dzięki. – podziękował i poszedł po plecak. Następnie udał się do jakiegoś pokoju, rozpakował i poszedł spać.
Właściciel
Pokój nie oferował wiele, był mały i znajdowało się tu niewiele mebli, ale za to miał coś, czego nie spotkałeś tu od dawna. Nie tylko miękkie łóżko z czystą pościelą, bo te też się czasem trafiały, ale również poczucie bezpieczeństwa, że nikt nie poderżnie Ci gardła albo nie zeżre, gdy będziesz spać. Dzięki temu obudziłeś się wczesnym rankiem następnego dnia, a pomimo faktu, że pewnie nie było jeszcze siódmej rano, to i tak byłeś wypoczęty.
Jeszcze by się przydała kąpiel lub prysznic, aby się w końcu pozbyć starego potu i brudu, który się nazbierał przez ten czas, ale to może wieczorem. Wstał z wyrka, ubrał się i sprawdził czy Robcio śpi. Jeżeli tak, to zrobił sobie małą wycieczkę po osadzie.
Właściciel
Nie widziałeś go w żadnym ze wspólnych pomieszczeń, również warsztat świecił pustkami, więc pewnie jeszcze korzystał z tych kilku godzin snu, które mu pozostały, nim zacznie pracę. Swój nowy dom opuściłeś bez problemu, ale gdzie udasz się najpierw? Czy może ruszysz bez konkretnego planu?
Ruszy bez celu. Chce on się po prostu przejść po okolicy.
Właściciel
Najpierw trafiłeś na obrzeża, gdzie widziałeś sklecone prowizorycznie szałasy czy liche domki, w których zmieściłaby się jedna czy dwie osoby, a mieszkało ich tam pewnie przynajmniej pięć Z ich lichym zakwaterowaniem kontrastowało to, że wszyscy, dzieci w różnym wieku, mężczyźni, kobiety i starcy, byli dość dobrze odziani, odżywieni i czyści. Dalej były już tylko zabezpieczenia osady, wyjście i ruiny Warszawy.
Zdziwiło go to trochę, że ci ludzie mieszkają w takich szałasach, skoro w domu, w którym przenocował pierwszą noc, zmieściłoby się przynajmniej troje ludzi. Może panuje tu jakaś hierarchia, o której jeszcze nie wie? Zapyta o to Roberta, jak będzie jakaś okazja. Ruszył do warsztatu i może spróbuje samemu coś w nim zrobić.
Właściciel
Warsztat w ogóle nie zmienił się od Twojej wizyty, więc możesz zabierać się do pracy. Tylko czym się dokładnie zajmiesz?
Może tak motocykl? Prostszy, mniej skomplikowany i w może uda mu się go zrobić w pojedynkę.
– Bo do tanga trzeba dwojga... – zanucił pod nosem i sprawdził czego brakuje motocyklowi.
Właściciel
Baku, to na pewno, ponieważ jeden leżał obok, podziurawiony, ale raczej nie kulami, wtedy pojazd nie byłby w tak dobrym stanie. Albo w ogóle by nie był. Poza tym elektryka i inne pierdoły, ale mając części i narzędzia, to będzie właściwie rozgrzewka, a nie pełnoprawna praca.
Nada się ten bak do połatania czy znajdzie tutaj jakiś inny? Najpierw zajął się elektryką i innymi pierdołami, a później weźmie się za bak.
Właściciel
Innego nie znajdziesz, więc pozostaje kombinowanie z uszczelnieniem tego, czym dysponujesz. Wykończenie pierdół zajęło Ci około trzech kwadransów, po tym czasie dołączył do Ciebie Robert.
- Potrzebujesz pomocy czy mam zająć się czymś innym?
– Masz pomysł jak połatać ten bak? – spojrzał się na podziurawiony bak, a potem na Roberta. –Spawarki raczej tutaj nie masz, co?
Właściciel
- Mam, ale boję się, że to rozwiązanie na krótką metę, lepiej byłoby skołować nowy.
– Jak się nie znajdzie jakiegoś innego, to można samemu coś skleić z blach. Lepszy jakiś prowizoryczny niż wcale.
Właściciel
- Też prawda. To co robimy? Sami coś kombinujemy czy spawamy? A może zajmiemy się czymś innym i powiemy Zygmuntowi, żeby skołował nam taką część, gdy znowu tu do nas zawita?
– Wziąłbym się za samochód, bo nie wiem, kiedy on przyjedzie. A, właśnie, co ile on przyjeżdża?
Właściciel
- Nie ma jakichś ustalonych z góry terminów, to zależy od niego. Czasem przez kilka dni pojawia się codziennie, potem znika na tydzień i tak dalej.
– Czyli jest wolny. Chodź, weźmiemy się za Opelka. – podszedł do tegoż samochodu.
Właściciel
Samochód jak był wcześniej wybebeszony, tak pozostał wybebeszony do tej porty.
- Brakuje kilku części, resztę mam pod ręką, ale nie chciałem go jeszcze składać, skoro i tak nie mam wszystkiego. Poza tym, trzeba mu wymienić rurę wydechową.
– Mieliście kiedyś problemy z dużymi atakami sztywnych? Bo naszła mnie teraz taka myśl... Wiadomo, pojazd bez tłumika robi dużo hałasu, ale gdyby to tak wykorzystać w odciąganiu ich?
Właściciel
- Niby niegłupie, ale trzeba jeszcze znaleźć jakiegoś frajera, który będzie tak wabić te Zombie.
– Zawsze można ten samochód jakoś opancerzyć, uzbroić, aby był bezpieczniejszy dla osoby w środku. A co z tym drugim? – spojrzał się na drugi samochód.
Właściciel
- Zdezelowany od środka, stoi tu dobre dwa miesiące i rdzewieje, bo nie ma do niego części, a szkoda wywalić skorupę i resztę badziewia.
– A tłumik ma? – spojrzał pod spód.
Właściciel
Robert nie odpowiedział, bo i po co, skoro widać, że ma, a do tego jest sprawny.
– Można jakoś spróbować go przenieść z niego do tego drugiego.
Właściciel
- I jesteś pewien, że zadziała?
– Pospawa się, powygina i może będzie działać. Lepiej spróbować, niż siedzieć z założonymi rękoma i czekać, aż samo się zrobi.
Właściciel
Przyznał Ci rację i po chwili zdjął tłumik, który Ci wręczył.
- Twój pomysł, Twoja nagroda, jak się uda, ale Twoja wina, jak się zje*ie. Ja do tego ręki nie przykładam.
Wziął suwmiarkę, miarę i zaczął mierzyć wyjęty tłumik. Potem sprawdził co by musiał odjąć, dodać lub wygiąć, a potem się za to zabrał.
Właściciel
Zajęło Ci to około pół godziny, ale po tym czasie tłumik był gotów do założenia. To, czy będzie w ogóle działać, to już zupełnie inna historia.
Więc założył i uruchomił silnik.
Właściciel
Jak na razie wszystko wskazuje na to, że całość działa i ma się świetnie. Cholera wie, czy pie**olnie podczas przejażdżki, ale w sumie jest tylko jeden sposób, żeby się przekonać...
– Jedziesz się przejechać?
Właściciel
- Paliwo jest wydzielane tylko na większe wyprawy w jakimś określonym celu... Ale możesz spróbować, może ktoś uzna, że faktycznie, robota mechanika zakłada przejechanie się naprawionymi pojazdami, żeby wiedzieć, czy są rzeczywiście sprawne. Wtedy chętnie się zabiorę.
– Ch*j z tym, jak zrobimy sobie małą przejażdżkę, to nam nic nie zrobią.