Zaczepiał tak ludzi (starał się ludzi) na ulicy i zadawał im to samo pytanie. Jeżeli dziesięć osób robił tak aż do wieczora.
Właściciel
//Ludzi? Ludzi?! Nie, ja się poddaję.//
//Mogą być jacyś. Jeżeli nie, to krasnoludy. //
Właściciel
//Ku*wa, człowieku, następnym razem się zastanów nim napiszesz coś takiego...//
Większość polecała Białą Gwardię, tylko jeden wspomniał o jakichś Paladynach Srebrnej Dłoni, czy jakoś tak.
Wieczorem zawitał do jakiejś karczmy. Podszedł do barmana i spytał:
-Co za to mogę dostać? - Spytał pokazując cały swój majątek, czyli osiem monet.
Właściciel
Wieczór taki średni, bardziej popołudnie.
- A co byś chciał? - spytał barman, mając zapewne na myśli czy coś do jedzenia, czy może do picia.
Właściciel
/Ech...//
W takim razie podał Ci kubek wody i kromkę chleba.
-Ile za to? - Spytał jedząc chleb.
Właściciel
- Chciałeś najtańsze to masz najtańsze, czyli darmowe.
-Pokój jakiś za to dostanę?
Właściciel
- Mam za dziesięć złota, ale te dwie sztuki możesz jakoś odrobić.
Właściciel
- Pozmywasz, pozamiatasz, jakby jakaś burda była, to zareagujesz.
Właściciel
- Jeśli pytasz o zamiatanie i zmywanie to później, jak już klienci mi się skończą. A jako wykidajło możesz zacząć od zaraz, znajdź sobie tylko jakieś miejsce.
Szukał więc miejsca, gdzie będzie miał widok na całą karczme.
Właściciel
W jednym z kątów pomieszczenia masz całkiem niezły widok.
Poszedł więc tam pełnić obowiązki wykidajła.
Właściciel
No i stoisz tak, póki co spokój.
Stoi i wypatruje niebezpieczeństwa.
Właściciel
A co uznaje za niebezpieczne?
Jakieś bójki, broń na wierzchu, kłótnie, kradzieże, ewentualnie coś jeszcze, czego tutaj nie wymieniłem.
Właściciel
Cóż, kradzieży czy bójki nie zauważyłeś, ale że to krasnoludzkie miasto pełne Krasnoludów to każdy miał tu broń na wierzchu, a kłótnie wybuchały raz po raz.
Stał tak więc, czekając na coś ciekawego.
Właściciel
W końcu podczas gry w karty zaczęła się awantura, a jeden z gości dobył topora, a reszta poszła w jego ślady.
Podszedł tam:
- O co poszło?
Właściciel
- Ten ch*j mówi, że oszukuję! - warknął Krasnolud, wskazując na innego.
- No, bo ku*wa oszukujesz. - odparł pewnie tamten.
- To umiejętności tyle. - oburzył się pierwszy.
- Umiejętności? Raczej as w rękawie. Dosłownie, ku*wa.
-Jak niby oszukuje? Jeżeli oszukuje - dodał pospiesznie.
Właściciel
- Powiedziałem już, ku*wa debilu. - warknął oskarżający.
- Nie wpi***alaj się, sami to rozwiążemy. - dodał drugi i mocniej ścisnął topór, na co drugi brodacz odpowiedział tym samym.
-Może zagracie a ja usiądę przy rzekomym oszuście i popatrzę czy będzie oszukiwać. - Powiedział łapiąc topory.
Właściciel
No i tu przegiąłeś, bowiem topór dla Krasnolud rzecz święta, prawie tak jak broda. Gdybyś był Krasnoludem to pół biedy, ale że nim nie jesteś to obaj wyszarpnęli swoją broń i odwrócili się do Ciebie, zapewne aby najpierw wpie**olić Tobie, a później sobie nawzajem.
-Możemy to załatwić inaczej! Czemu od razu bronią!? Jeżeli już walka to poza karczmą. //Wspomniałem coś o przebłyskach czarów? Wiesz, że czasami sobie przypomina jakiś? //
Właściciel
//Wspomniałeś w samej Karcie, a ja to pamiętam i wiem o tym, ale nie uznawałem, żeby były one potrzebne podczas eliminacji szczurów.//
- To idziemy. - odparł Krasnal. - Ty pierwszy.
-Ale pomiędzy sobą. Nie ze mną. Mam pilnować spokoju w karczmie. Nikt nic nie wspomniał o okolicach.
Właściciel
- To możemy Ci obić mordę tutaj, ja problemu nie widzę.
-Mi chodzi o ten konflikt z tym oszukiwaniem. Panowie go rozwiążą na zewnątrz. Potem wrócicie tutaj po mnie.
Właściciel
- Teraz się nie wymigasz, idziemy!
-Wymigam. - Powiedział po czym chciał pobiec na piętro.
Właściciel
Nie udało się, Krasnoludy zaraz Cię pochwyciły i tyle było z ucieczki.
Szybkie są skubane. Nie wyglądają na takie.
Właściciel
Nie wyglądają też na tak silne, a jednak zdołały Cię wywlec przed karczmę, mimo protestów karczmarza.
Rozejrzał się po okolicy, szukając drogi ucieczki.
Właściciel
Okolica jakoś niespecjalnie się zmieniła. Poza Tobą i dwójką brodaczy, z karczmy wylęgła reszta gości, aby obserwować jak ktoś dostaje wpie**ol.
Głównie rozglądał się za drogą ucieczki.
-Mogę dla was pracować, jeżeli mnie puście...
Właściciel
- Przekupić nas nie możesz, to już jest sprawa honoru. - rzekł jeden z Krasnoludów.
- Dobra, wybierz sobie przeciwnika. - dodał drugi, mając na myśli oczywiście jednego z nich.