Właściciel
Vader:
Pusta i w ogółem takim stanie, w jakim ją ostatnio zostawiłeś.
Wiewiur:
Jak już zostało powiedziane, był ich tuzin, z czego trzech miało dwuręczne halabardy, dwóch dwuręczne młoty, trzech dysponowało dwuręcznymi kuszami, a postali okrągła tarczą i jednoręcznym toporkiem o pojedynczym ostrzu.
A ten jego nowy kompan jakie uzbrojenie posiada?
Dalej podchodzi coraz bliżej.
I dobrze. Ruszył, by zasiąść za fotelem.
Właściciel
Wiewiur:
Dwuręczny topór o podwójnym ostrzu.
W końcu i Ciebie zatrzymano, a strażnik zaczął poddawać Cię kontroli.
- Zdejm no tę chustę z mordy, bo muszę Ci się przyjrzeć. - powiedział, marszcząc brwi.
Vader:
Udało Ci się to.
//To ten co jego umysł może kontrolować?//
Odpoczynek, bo ten teges.
Właściciel
Wiewiur:
//Nie.//
Vader:
Podczas relaksu nie zauważyłeś, kiedy czas tak szybko minął i dostrzegłeś wracających z portu marynarzy, tak więc niedługo będzie można odpłynąć.
No więc kiedy miał już zdjąć swe piękne nakrycie głowy, rozkazał by ten jego sługus zaatakował najbliższego strażnika, najlepiej by zaatakował tego z bronią dystansową i mu ją odebrał i zabił kolejnego z bronią dystansową. Nasz bohater natomiast, wtedy krzyknąłby spanikowany licząc że żołnierz stojący przed nim jakoś go obroni albo co.
Poczekał jeszcze z dwadzieścia minut.
Właściciel
Vader:
Czas minął, pora podnieść kotwicę i ahoj przygodo!
Wiewiur:
Plan miałeś ambitny i tak po chwili jedne brodacz stracił życie w wyniku permanentnej dekapitacji toporem, ale za to manewr z kuszą nie był tak udany: Widać, że Twój pionek nie potrafił z niej strzelać, toteż spudłował fatalnie, w przeciwieństwie do strażników, których dwa bełty zagłębiły się w jego klatce piersiowej.
Opuścił kajutę.
-Wypływamy! Na stanowiska!
Właściciel
Marynarzom dwa razy nie trzeba było powtarzać, toteż szybko pozbyto się cum, podniesiono kotwicę i bryg ruszył przed siebie, prując morskie fale swym dziobem.
//Jak coś to jutro dodam temat zawierający morza i oceany w okolicach Verden, Nirgaldu i Karak'Akes, także wtedy Ci tam zacznę. Chyba że chcesz kontynuować na brygu, wtedy nie ma problemu.//
Cholera... Czy temu strażnikowi co sprawdzał może wpłynąć na umysł by było że już go sprawdził podczas tego zamieszania?
///Na otwartych wodach zawsze to były okręty, więc...
Właściciel
Vader:
//Nie zawsze jest sens zakładać temat ze statkiem lub okrętem, więc może być zawsze jakaś alternatywa.
To ten, przenoś akcje i zaczynaj.//
Wiewiur:
Niezbyt, tak jak nie mogłeś wpłynąć na jego umysł wcześniej, tak i nie możesz zrobić tego teraz.
A jakieś zwierzęta, bądź cokolwiek nad czym mógłby zapanować?
Właściciel
Ten, nad którym zapanowałeś wcześniej, wciąż się trzyma, ale ledwo.
To niechaj chwyci za jakąś broń i wyeliminuje krasnali dzierżących broń dystansową.
Właściciel
Było to problematyczne z dwoma bełtami w klacie, zwłaszcza że dostał jeszcze jednym. Ale mimo to wykazał się nadludzkim (nadkrasnoludzkim?) wysiłkiem, za pomocą swojego topora siekając dwóch ze strażników.
// Powtórzę swoje pytanie, które pewno zadałem dawno temu.. Magia mutacji nie ma jak działać na odległość? czy on by mu nie mógł jakoś pomóc? Nie wiem jakoś go wzmocnić fizycznie, czy coś by nie padł nam tutaj? //
Właściciel
//Magia Mutacji nie działa w ten sposób, od tego zacznijmy.//
// ok, tyle na tę chwilę chciałem wiedzieć.//
Jeśli jeszcze żyje, niechaj zaatakuje kolejnych, wszystko by dać krasnalowi czas do namysłu, co jeszcze mógłby zrobić...
Właściciel
Odwrócił ich uwagę na chwilę, kolejny bełt wymierzony był nieco celniej, trafiając go w gardło, więc w tej chwili nawet potężny brodacz musiał upaść, co też uczynił, ostatecznie umierając w kałuży krwi.
//Ale właśnie Ci na fabułę wpadłem...//
//?//
Cholera, cholera... Co teraz mógłby zrobić...? ! Może żołnierz się nabierze...
- Słabo mi, można gdzieś usiąść?- Zwróciłby się do strażnika, gdyby ten dalej stał gdzieś w jego okolicy i nie był jakoś rozproszony. Szukał wzrokiem czegoś gdzie mógłby usiąść. Mógłby uciec, ale żołnierze mogliby pomyśleć o wszystkim. Jeśli im powie że mu słabo, że chciałby się położyć to może na coś w międzyczasie wpadnie?
Właściciel
//Graj, nie pie**ol.//
Cóż, otrzymałeś swoje miejsce siedzące, a nawet leżące, na bruku, gdy któryś ze strażników zorientował się, że Ty to Ty i zdzielił Cię solidnie po twarzy opancerzoną piąchą.
Obudziłeś się później... W sumie to dziwne, że w ogóle się obudziłeś, jako Mag Umysłu powinieneś zginąć na miejscu, ale może w zamian za wszystkie szkody, jakich dokonałeś, otrzymasz widowiskową egzekucję? Niemniej, siedziałeś przypięty łańcuchami do kamiennej ściany w małej celi, naprzeciw okratowanych drzwi. Było Ci zimno, czułeś głód i pragnienie, a do tego nos bolał Cię niemiłosiernie, zaś w jego okolicach czułeś zakrzepłą krew... No cóż, mogłoby być gorzej. A nie, jednak raczej nie mogłoby być gorzej...
A jednak w końcu się doigrał. Zamiast iść w stronę miasta po ataku Olbrzyma mógł równie dobrze gdzieś uciec... Powinien zacząć doceniać swą rasę, dwa razy uznał ich za debili, nie docenił ich i dwa razy tego pożałował. Niemniej, wciąć pozostaje jakaś szansa ucieczki! Skoro na niektórych osobników swej rasy potrafi wpływać mając dosyć słabo opanowaną tę magię... Kiedyś będzie musiał skupić się bardziej na rozwijaniu jej. Tradycyjnie zaczął szukać jakiegoś żyjątka nad którego umysłem mógłby zawładnąć. Fajnie gdyby był to krasnolud, ale jakaś mysz też by chyba nie była zła opcją.
Właściciel
O dziwo, znalazł się i Krasnolud, co można poznać po odbijających się echem po korytarzu krokach. Z czasem przed drzwiami celi pojawił się Krasnolud w czarnym płaszczu z kapturem, który doskonale ukrywał jego wygląd. Poza tym, że stał tam i przyglądał Ci się, nie robił nic specjalnego.
Ma jakieś szanse by zawładnąć nad umysłem owego krasnala?
Właściciel
Szanse są zawsze, mniejsze lub większe, ale bez próbowania nic pewnego nie ustalisz.
Na tym osobniku chyba lepiej by było gdyby nie próbował. Skoro tutejsze władze dowiedziały się że włada czyimiś umysłami nie postawili na straży byle kogo. A ten osobnik sprawia wrażenie bardzo podejrzanego, nic dziwnego gdyby był wyspecjalizowany w obronie umysłowej. Nie, na tym polu sobie nie poradzi. Odwrócił wzrok od swego strażnika, wyszukując nim jakiś dziur w ścianie. W okolicy żadnych zwierzątek, nawet myszy?
Właściciel
Nigdzie i nic, tak więc raczej się stąd nie wydostaniesz.
- Myślę, że będziesz użyteczny. - powiedział po kilku minutach Krasnolud, otwierając drzwi do celi i rozkuwając wcześniej skute łańcuchami ręce.
- Chodź ze mną, jeśli chcesz żyć i osiągnąć coś ponad zrobieniem zamieszania w tym mieście.
Czyli jednak to nie jest strażnik... To kto w takim razie? Jakiś Wielki Mistrz jakieś gildii? Skrytobójców, mistrzów umysłu? Cholera go wie. Ważne że pomógł i oferuje pomoc dalej, tylko czy można mu zaufać?
- A w czym mogę Ci się przydać?
Właściciel
- Tego dowiesz się później. - odrzekł, od razu ruszając w kierunku wyjścia, więc powinieneś namyślać się na szybko nad dalszymi krokami, jeśli nie chcesz stracić go z oczu, a o zgubienie się w krasnoludzkim kompleksie więziennym nietrudno.
Westchnął tylko i zaczął za nim podążać. Używał swej magii by spróbować namierzyć umysły jakiś innych krasnali... Może chociaż dzięki temu prędzej dowie się czy zostaje zwabiany w zasadzkę czy nie.
Właściciel
Nic nie wyczuwałeś, dopóki nie opuściliście więzienia i nie udaliście się do miasta, choć wyczuwanie tam innych Krasnoludów było tak oczywiste jak to, że ten gość z pewnością nie jest nikim z obozu tak zwanych "dobrych."
Więc dalej za nim podążał szukając wzrokiem strażników ciekaw czy w ogóle są w okolicy i jak zareagują na niego po za więzieniem.
Właściciel
Co ciekawe, żaden się nie pojawił, a Wy wspólnie opuściliście miasto, gdzie kilkadziesiąt metrów dalej, na uboczu gościńca czekał Wasz środek transportu w postaci Wielkiego Jaszczura, najpewniej wprost z Mrocznej Puszczy.
Jaszczur zmieści dwoje krasnoludów? Nieźle, aczkolwiek pytanie czy da radę wsiąść z ranną nogą. Co prawda ma ją opatrzoną, ale nie chciałby jej nadwyrężać.
Właściciel
Drugi Krasnal Ci pomógł, więc ten problem rozwiązany. Zaś kwestia jaszczura... Paaanie, on to by z pół tuzina takich jak Ty na grzbiecie uciągnął! Niemniej, ruszyliście dalej, oczywiście omijając gościniec, z czym gad radził sobie doskonale.
- Interesujesz się może polityką? - zagadnął Twój kompan po kilku minutach jazdy.
- Skąd takie dziwne pytanie? W ogóle się nią nie interesuję.
Właściciel
- A wiesz chociaż, że doszło do zmiany Księcia ponad rok temu? I kto kogo zastąpił?
- Coś tam słyszałem. Wiem że ostatnio był nawet w Hunder, a czemu pytasz?
Właściciel
- Mam zamiar go zabić. Niekoniecznie obalić, ale zabić. Za to, że on zabił mojego brata.
- Mógłbyś opowiedzieć jak zamierzasz to zrobić, albo przynajmniej przedstawić w tym moją rolę?
Właściciel
- Zostaniesz wtajemniczony w swoim czasie. A Twoja rola? Cóż, talent do Magii Umysłu masz niebywały, ale dość surowy, wymagający oszlifowania. Gwarantuję, że jeśli się zgodzisz, będziesz mógł zostać władcą tego miasta za pomocą jednej tylko myśli.
- Ile mniej więcej potrwa moje szkolenie w tej dziedzinie? I dzięki za komplement, opanowałem tę magię tylko w podstawach... I jak o mnie usłyszałeś?
Właściciel
- Było o Tobie dość głośno, wbrew pozorom. A trening zajmie tyle czasu, ile doszlifowanie szczegółów mojego planu, czyli mniej więcej kilka tygodni, góra miesiąc.
- A gdzie teraz zmierzamy? I jak mnie przedstawiano?
Właściciel
- Do mojego domu. - odparł, ignorując drugie pytanie, bo zapewne nie wiedział o co Ci chodzi (czytaj: Ja nie wiedziałem, o co Ci chodzi).
// Chodziło czy jako "Ten idiota który ledwo drasnął miasto!", czy "Potężny zamachowiec, bardzo niebezpieczny, lepiej na niego uważać!" //
- Jak mnie ludzie opisywali, skoro o mnie słyszałeś?