Właściciel
- Po prostu jako grasującego po mieście Maga Umysłu i zarazem szaleńca, więc uznałem to za godne poświęcenia swojego czasu.
Właściciel
- Na razie nie, ale daj mi powód i to Ty pożałujesz.
Resztę drogi siedział cicho, może podziwiając widoczki.
Właściciel
//Zmiana tematu, zacznę Ci jutro jak założę nowy temat.//
Ja, Rerer, Ahlorianin, siedziałem już kilka dobrych chwil w okolicach miasta Hunder. Moja długa wędrówka spod miasta Zefirów mogła się opłacić, gdyż dotarłem do pierwszego nadmorskiego miasta, na które mnie nakierowano. Zobaczyłem blisko mury Hunder a jakiś okres później już pod nimi stałem.
Właściciel
- Co to, ku*wa, jest? - zapytał szeptem jeden ze strażników swojego kompana, a ten tylko wzruszył ramionami.
- Imię, nazwisko, miejsce pochodzenia, stan społeczny i cel przybycia do miasta? - wyrecytował inny brodacz z pamięci, przyglądając Ci się badawczo. - Nieczęsto tu takich widujemy.
- Rerer, nazwiska nie znam bo rodzice zginęli jak miałem mniej niż 2 lata, pochodzę spod góry Zefirów - tam jest takie jedno miasto. Stan społeczny? Obstawiam, że niski. Jestem Magiem Cienia i kusznikiem. Szukam roboty.
////To nie jest góra Zefirów, tylko ogólnie Góra. I takie jedno miasto to stolica Ahlorian, więc wypada je wymienić z nazwy. Sorki za wtrącenie, ale to są błędy rzeczowe///
Właściciel
- No dobra, niby mógłbym Cię wpuścić, ale odpowiedz na jedno pytanie, tak z ciekawości: Czym Ty ku*wa jesteś, hę? Jak mówiłem, rzadko tu takich widujemy i nie są zbyt rozmowni ani nie zostają na długo...
Spojrzałem na Krasnoluda i stwierdziłem że patrząc na niego mógłbym zapytać o to samo, ale wolałem sobie odpuścić potencjalnych nieprzyjemności.
- Jestem Ahlorianinem, taka rasa. Resztę powinieneś wywnioskować po wyglądzie.
Właściciel
Widać, że zrozumiał, iż nieco Cię obraził, więc tylko pokiwał głową i wpuścił Cię do miasta.
Standardowo rozejrzałem się po okolicy, na której teren wszedłem.
Właściciel
Przed bramą nie było wiele, widziałeś głównie brukowane drogi, z czego ta naprzeciwko prowadziła pod miejski ratusz i główny targ, ta po prawej zaprowadziłaby Cię do portu i doków, zaś pozostałe - do domów, karczm, kuźni i tym podobnych... Poza tym w okolicy bramy były koszary dla strażników, domy mieszkańców i kilka karczm, jak to przystało na krasnoludzkie miasto.
Właściciel
Obecnie były w większości puste, straż miejska pełniła służbę pod bramą, w porcie, na targu lub patrolowała Hunder, ale dwóch Krasnoludów, do tej pory pijących wódkie i grających w karty, zostało na straży. Na Twój widok natychmiast dobyli broni, a konkretniej kuszy dwuręcznej w wypadku pierwszego i tarczy oraz jednoręcznego topora, jeśli mowa o drugim.
- A Ty tu czego? - zapytał topornik, dając swojemu kompanowi czas, na wcelowanie się w Ciebie, co nie było raczej trudne.
Odpowiedziałem.
- Mogę do waszego wojska na front z tymi całymi Drowami?
Właściciel
Zmieniłeś wrogość na zdziwienie, a później serdeczną radość objawioną rubasznym śmiechem obu brodaczy.
- A na kogo ja Ci wyglądam? - spytał, uderzając pięścią w napierśnik. - Jestem strażnikiem miejskim, do tego zwykłym, nie do mnie takie sprawy, znajdź sobie jakiego wojskowego oficera.
- Właściwie dlatego stoję przed koszarami.
Właściciel
Pokręcił głową, uznając, że ma do czynienia z kimś głupszym, niż sądził na początku.
- Posłuchaj uważnie, łuskowaty łbie: Tutaj są koszary miejskiej straży, nie wojska. Jeśli chcesz zaciągnąć się do armii, musisz znaleźć koszary żołnierzy, a w nich wojskowego oficera. Czyli masz szukać gdzie indziej, a nam dać święty spokój. Jasne?
- Jak powiesz mi gdzie znajdę koszary wojska...
Właściciel
Wiewiur:
Po jakimś czasie dotarłeś w okolice garnizonu niedaleko miasta, gdzie to miałeś wypełnić swą misję.
//Nie chcę mi się robić dokładnego opisu tego garnizonu teraz, zrobię to w następnym poście.//
Pierwszym czym się zajął, zaraz po przyjrzeniu się garnizonowi była próba zbadania na ile umysłów mógłby wpłynąć.
Właściciel
Garnizon, jako typowy przykład krasnoludzkiej myśli zbrojeniowej, zbudowany był na planie kwadratu, z grubymi murami, drewnianą, dwuskrzydłową bramą wzbogaconą o stalową kratę, dwoma skorpionami nad bramą, wysoką wieżą z balistą i pomostem obserwacyjnym w centrum placu, czyli już w obrębie murów, i garnizonem około pół setki brodaczy, bo tylu wyczułeś, ale kontrolę możesz przejąć nad co najwyżej kilkoma.
Czy któryś z tych krasnali, nad którymi miał władzę posiadał jakieś ważne informacje, które miał tutaj zdobyć? Czy były to tylko zwykłe trepy, i nikt z nich nie wychodził rangą wyżej niż standardowy żołnierz? Sprawdził też ukształtowanie terenu. Jakieś wzgórze z którego mógłby obserwować garnizon, ale sam nie byłby widoczny, czy inne tego typu miejsca.
Właściciel
Twojej woli poddawały się tylko słabsze umysły, a oczywiste, że słabszą wolę ma szeregowy żołnierz, a nie wyedukowany oficer, często ze szlachetnego rodu.
Niestety, teren wokół był płaski jak stół, mógłbyś spróbować obserwacji z pobliskich borów sosnowych, dobrze znanych i wręcz klasycznych w tym klimacie i terenie, ale niewiele więcej.
Przybył tutaj Gonar ze swoim wozem oraz kompanią
W takim razie postarał się jak najlepiej ukryć w sosnowym borze, ale tak by mieć jakiś widok na obóz. Mógł widzieć oczami jednego z tych nad którymi może przejąć kontrolę? W sumie, czy może tam jakby wniknąć w ciało kontrolowanej osoby?
Właściciel
Blawoj:
I tak jak właściwie każdy inny, który zawitał pod bamy nadmorskiej metropolii Krasnoludów, zostałeś poddany szczegółowej kontroli, tak jak Twoi towarzysze.
- Imię, nazwisko, miejsce pochodzenia, status społeczny i cel przybycia do miasta? - zapytał jeden z brodatych wojów.
Wiewiur:
Niestety, Magia Umysłu to jednak mimo wszystko Magia Umysłu i nic więcej. Poza tym to nie obóz, a warowna forteca, ale reszta się zgadza.
- Zwą mnie Gonar Kornidel, jestem kupcem, stałego domu nie mam. Mym celem jest pozwolenie niektórym nawilżenie gardła najlepszym piwem na świecie czyli moim piwem, po warcie możesz przyjść i dostaniesz zniżkę za bycie w wojsku
Właściciel
Tyle to było aż nadto, zostałeś przepuszczony wraz z wozem i towarzyszami przed resztą oczekujących, obietnica zniżki na kufelek z przyjaciółmi po pracy działała zawsze, dzięki czemu znalazłeś się w mieście.
W takim razie dzięki magii zbierał wiadomości o tej wartowni od wszystkich krasnali, nad którymi mógł władać.
- Gunor i Humbor nalewajcie gościom piwa! Wojskowym 10 procent zniżki dodatkowo jeśli ktoś kupi 2 piwa w cenie 3, 3 piwo gratis!
Właściciel
Wiewiur:
//Mam rozumieć, że przejmujesz nad nimi kontrolę, nasłuchujesz i idziesz dalej, do kolejnego czy jak?//
Blawoj:
- A to na pewno dobrze będzie się rozkładać z towarami tutaj? - zapytał jeden z bliźniaków.
- No właśnie. - zawtórował mu brat. - A może by tak spróbować na rynku?
//Czyli że po prostu z każdego po kolei zbiera informacje o tym garnizonie, czy co to jest, nigdy nie pamiętam ;-;//
- W pobliżu bramy pojawi się więcej przechodniów którzy będą sławić nas po całej krainie. Słuchajcie mnie proszę. A teraz nalewać piwo!
Właściciel
Wiewiur:
Poza tym, czego dowiedziałeś się we własnym zakresie, wiedziałeś tylko, że załoga liczy przynajmniej osiemdziesiąt lub stu brodaczy, w większości nowicjuszy po treningu, bo wiarusów i weteranów wysłano na front lub w bardziej zagrożone rejony, nieliczni doświadczeni oficerowie pozostali.
Blawoj:
Nie mieli zamiaru się wykłócać i nalewali piwo, w Waszym kierunku ruszyli nawet dwaj strażnicy.
- A pozwolenie na handlowanie poza rynkiem i utrudnianie ruchu pod bramą się ma? - zagadnął jeden, dziwnie obojętnie patrząc na kufle pieniącego się trunku. Cóż, najpierw praca, a potem obowiązki.
Czyli zadanie wydawało się względnie łatwe. Tylko pozostało mu wymyślić jakiś plan na podejście ich. Czy ktoś z tych nad którymi mógł władać blisko miał do jakichś ważnych planów albo coś?
Właściciel
Jak to już zostało powiedziane, wszyscy byli prostymi Krasnoludami, a więc i szeregowymi trepami, do tego z poboru i bez większego doświadczenia.
Westchnął. Któryś z tych krasnali, które kontrolował miał jakąś wartę na murze, czy coś?
- A spragnieni panowie nie są? Może byście się napili? Zaraz zwinikeu się na rynek i tylko zyskacie pasuje?
Polecił bliźniakom żeby jednak się zwijali ale powoli
Właściciel
Wiewiur:
Jeden przy murze z tyłu, a drugi przy głównej bramie.
Blawoj:
- Chętnie przyjdziemy, ale po pracy, teraz każą nam trzymać wzmożoną czujność, w sumie nie wiemy po kiego, ale oznacza to, że pić nam na służbie nie wolno. Ale jak skończymy...
- Zapraszam
Pojechał wozem na rynek
Właściciel
Pożegnali Cię i wrócili na patrol, Ty zaś spokojnie trafiłeś na główny targ, gdzie bliźniacy rozstawili wóz. Pełno tam było najróżniejszych kramów i straganów, które również oferowały rozmaite trunki, tak jak na krasnoludzkie miasto przystało, ale też pancerze, broń, narzędzia, ubrania, wszelkiej maści pożywienie, a także to, co wynikało z dobrodziejstw sąsiedztwa morza: Muszle, perły, bursztyn i ozdoby z nich oraz ryby i inne owoce morza. Oraz, oczywiście, wiele różnych, innych artykułów.
Przy tym, który stał na murze z tyłu był jeszcze ktoś jeszcze? I czy mógłby przejść pod ten mur niezauważony?
Właściciel
Na pewno nie, okolica była pozbawiona wszelkich zarośli, Krasnoludy znały się na rzeczy i przedpole miały dzięki temu widoczne jak na dłoni. Był jeszcze inny, ale i on pełnił wartę, choć pod główną bramą.
A mógł zrobić cokolwiek pozostałym krasnoludom, czy ich umysły pod każdym względem są dla niego niedostępne? Czy któryś z jego krasnali wiedział coś o jakichś innych tajemnych przejściach?
Właściciel
Nie wiedział, w końcu to szeregowe trepy, ile można powtarzać? Ewentualnie takich przejść tu nie było. Pozostali mieli zbyt mocną wolę, aby nad nimi zapanować, musiałbyś stoczyć z którymś z nich mentalny pojedynek o władzę nad umysłem, a jeśli być przegrał, to mógłbyś zostać zdekonspirowany, a przynajmniej w najgorszym wypadku.
Czy mógł chociaż ocenić który z nich byłby najsłabszym przeciwnikiem, czy to jednak również jest niedostępne dla niego? I może i szeregowe trepy, ale o jakichś przejściach mogliby zostać poinformowani. Ale zresztą co on się zna, w armii nie służył.