Iwan
Jeśli się dało to zapalił światło, będąc bacznym by coś mu nie wyje**ło wraz z włączeniem światła.
Właściciel
Killer:
Dwie wiadomości, dobra i zła: Dobra jest taka, że nic nie jebło. Zła jest taka, że nic nie jebło, bo brak prądu i nadal ciemno.
//Zdania bez myślnika będę traktował jak myśl.//
Bez słowa ruszyli w kierunku owego budynku, tylko jeden z mężczyzn odłączył się od grupy i udał się w kierunku namiotów, jednakże wychodzi na to, że musisz iść razem z tamtą dwójką.
Udał się do najbliższego budynku. Powoli i jak najciszej, aby nie przykuć uwagi Twardego.
Iwan
Poszukał w markecie rzeczy, które mogłyby mu się przydać do oświetlenia, np. Latarka, baterie do niej itp.
Ruszyła dalej z nimi
//o ty Кurwa mały cwaniaczku
Właściciel
Zohan:
Z tym, że on Cię już zauważył, ale masz przewagę szybkości, więc spokojnie dotarłeś na parter bloku mieszkalnego.
Killer:
Szabrownicy zabierali takie rzeczy w pierwszej kolejności, zaraz po jedzeniu, wodzie i medykamentach.
Wiewiur:
- Musisz się zgodzić.
Bog:
//:)//
Sprawnie to szło, może do chwili, gdzie pod wejściem zatrzymała Cię para strażników, zaś Twoi dotychczasowi towarzysze kazali Ci zostać.
Iwan
A więc wrócił się i po omacku przeszukiwał magazyn, uważając czy jakieś g*wno nie czyha na jego życie.
Wbiegł na pierwsze piętro i w tym czasie przygotował klucz francuski na wszelki wypadek.
Właściciel
Killer:
Ciche powarkiwanie jakie usłyszałeś gdzieś w głębi magazynu sugeruje, że jak najbardziej coś się tu czai, a do tego pewnie jest głodne.
Wiewiur:
- Macie dostarczyć ładunek, jeśli po drodze dacie radę przywieźć jakieś łupy to tym lepiej. Wszystko jasne?
Zohan:
Byłaby to marna obrona, ale szczęśliwie po kilku próbach schwytania Cię lub wejścia do środka zrezygnował. Najwidoczniej nie zawsze większy może więcej.
Bog:
Wszyscy obecni zignorowali Twoje słowa, ale po kilku minutach znów zobaczyłaś jednego z towarzyszących Ci mężczyzn, zaś strażnicy przepuścili Cię, żebyś mógł wejść.
- Nie. Gdzie mam się stawić, kiedy się to zaczyna, z kim wyruszam i gdzie jest miejsce do którego mam to dostarczyć?
Iwan
Wycofał się z magazynu, a następnie sprawdził w ekwipunku, czy ma coś czym mógłby wypłoszyć to gówno stamtąd. Granat z napalmem odpada, gdyż mógłby spalić rzeczy, które prawdopodobnie tam są i mogłyby mu się przydać.
Zaczął przeszukiwać mieszkania na pierwszym piętrze. Przy okazji obejrzał okolicę poprzez okna mieszkań.
ruszyła wkurzona dalej...rzecz jasna starała się trącić jakoś tego na wejśćiu
Właściciel
Bog:
Byli to słusznej postury zakapiory, więc jednocześnie trąciłaś obu, ale z drugiej strony właściwie niewiele to dało. Niemniej, ruszyłaś dalej, wiedziona przez swego kompana.
- Przedyskutowaliśmy wszystko i możesz tu zostać, choć są pewne warunki.
Zohan:
Okolica taka sama jak wcześniej, a więc puste ulice, ruiny, gdzieniegdzie wraki aut, ciała i szwendające się Zombie. Poza tym Twardy zaczął odchodzić w inny rejon miasta.
W mieszkaniach nic nie znalazłeś, wszystko było dokładnie rozkradzione już wcześniej.
Killer:
Skoro nie granaty to nie masz nic takiego. W sumie to nawet się obejdzie, bo dwa Wampiry same biegną w Twoim kierunku.
Wiewiur:
- Tego dowiesz się na dole. - odparł, wskazując na grupkę ludzi stojących przed wejściem, a sam udał się w przeciwnym kierunku.
Dołączył więc do owej grupki ludzi.
- To Wy macie coś przetransportować?
Właściciel
- Ta. - odparł jeden, prawdopodobnie przywódca zgrai. - Gotowy?
Iwan
Spróbował podziurawić je w głowy. Jeśli któryś podszedł na odpowiednią rangę to odepchnął to od siebie i dobił headshotem.
Właściciel
Killer:
Zabiłeś je, ale nie masz pewności, że to wszystkie.
Wiewiur:
Tak więc wyszli na zewnątrz, czego można było się w sumie spodziewać.
I wyszedł za nimi, czego można było się w sumie spodziewać.
Wyszedł z bloku, zaczął iść w tym samym kierunku co wcześniej i co jakiś czas patrzył za siebie czy Twardy nie idzie za nim.
Iwan
Podszedł do magazynu, nasłuchując czy coś miało zamiar przywitać go z otwartymi ramionami i paszczą pełną zgniłych zębów.
Właściciel
Wiewiur:
Teraz pora zapakować się do samochodu i ruszać na przygodę.
Killer:
Nie lub też nie było na tyle głupie, aby się z tym tak afiszować.
Zohan:
Nie było go nigdzie widać, a nawet jeśli podjąłby pościg, to zdecydowanie trochę by mu to zajęło. No i naprawdę ciężko byłoby go nie usłyszeć.
Bog:
- Stosujesz się do zasad, jakie tu panują, robisz co każemy i tak dalej.
-Zgoda zgoda...dacie mi odpocząć ? Czy nie ?
//Czekaj, z jakiego materiału jest wykonany magazyn?
Czas zacząć się zaglądać za jakimś dogodnym miejscem by się schronić podczas nocy. Podczas marszu rozglądał się za jakimś w miarę bezpiecznym budynkiem.
Właściciel
Killer:
//To magazyn w hipermarkecie, na pewno z drewna, liści, słomy i innej podpałki.//
Zohan:
Z zewnątrz prawie wszystkie tak wyglądały.
Wiewiur:
Po chwili pojazd ruszył przed siebie.
Bog:
- Ktoś wskaże Ci kwatery. Na razie musisz zamieszkać w namiocie.
Postanowił podziwiać widoczki za oknem. Może akurat będzie mógł domyślić się gdzie jadą? Warszawę mniej więcej znał więc...
Iwan
Przeszukuje magazyn, nasłuchując za jakimś gównem. Jeśli coś usłyszał to spie**olił z magazynu z gnatem w gotowości do odstrzelenia łba zagrożeniu.
Właściciel
Killer:
Nie znalazłeś nic groźnego, zaś z rzeczy ciekawych natrafiłeś na trzy zamknięte skrzynie.
Wiewiur:
Znał, przed apokalipsą, teraz to morze ruin i gruzów, więc ciężko określić gdzie się kierujecie.
Przestał więc podziwiać piękne widoczki za oknem i zaczął rozglądać się po wnętrzu pojazdu. Może zobaczy jaką bronią dysponują, ewentualnie mógłby się przyjrzeć osobom z którymi wyrusza na misję.
Rozumiem, że wszystkie budynki to bloki mieszkalne? Zatem kontynuował marsz, może w końcu coś się ciekawego zdarzy. Może napotka żywą duszę nastawioną pokojowo?
Właściciel
Wiewiur:
Każdy miał pistolet lub rewolwer i nóż, pewnie gdzieś w samochodzie (na przykład w bagażniku) był schowek, w którym chowali jakieś większe gnaty, choć obecnie go nie widzisz. Idąc dalej, wszyscy byli mężczyznami po trzydziestce, odziani jak typowi ocaleni, czyli w praktycznie wszystko, co było pod ręką.
Zohan:
Żywej duszy brak, a jeśli o budynkach mowa, to znalazłoby się też nieco sklepów... O, kino nawet było!
Cóż, czyli raczej nie będą się patyczkować jeśli będzie trzeba walczyć... W sumie to nawet dobrze, w końcu jego umiejętności strzeleckie na coś się przydadzą.
O! Zaczął szukać wejścia do kina, jeżeli owe znalazł to wszedł przez nie. Oczywiście klucz w dłoni na wszelki wypadek.
Iwan
Wyjmuje obie skrzynie z magazynu, a następnie je otwiera. Jeśli nie normalnie, to za pomocą siekiery.
Właściciel
Wiewiur:
W końcu samochód zatrzymał się, a reszta zaczęła wysiadać.
Zohan:
Wkroczyłeś do niego bez większych kłopotów, bo na kolejki na pewno teraz nie natrafisz.
Bog:
- Pytania?
Killer:
Nie były zamknięte łańcuchem, kłódką czy innym takim badziewiem, musiałeś znaleźć inny sposób, a mówiąc konkretnie to jakiś klucz.
No i wysiadł razem z nimi rozglądając się po okolicy. Czy obserwując ich w samochodzie dało radę domyślić się kto jest szefem grupy. Wiesz, wydaje jakieś rozkazy i inne tego typu szajstwa.
- "pytania " nie nie mam pytam...chce tylko odpocząć
Iwan
Poszukał w magazynie owego klucza do tego badziewia. Przetrzepał caluśki magazyn.
No to może czas zacząć szukać jakiegoś sklepiku z jedzeniem? Zaczął szukać owego sklepiku.
Właściciel
Wiewiur:
Nie, ale z pewnością był to ten, który wziął się za wydawanie rozkazów teraz.
Ty zaś zauważyłeś, że jesteście w całkiem nieźle utrzymanej dzielnicy niedaleko centrum handlowego. Z czasem zauważyłeś też gdzieniegdzie jakieś żywe zwierzęta, a później również ludzi.
Bog:
Kiwnął głową i ruszył w kierunku namiotów, gdzie to pewnie miałaś mieć kwaterę do odpoczynku.
Killer:
Po ciemku było to dość problematyczne zadanie, zwłaszcza że klucz za wielki to na pewno nie jest.
Zohan:
Praktycznie od razu rzucał Ci się w oczy automat z przekąskami, w większości pełny.
Zamachnął się kluczem w szybę od automatu.
Iwan
Jeśli przeczesał cały magazyn, a nic dalej nie znalazł, to najzwyczajniej pootwierał skrzynie siekierą.