Właściciel
Udało Ci się schronić w jakimś budynku, a chwilę później nieopodal przejechał jakiś czarny, obity złomem, blachami i drutem kolczastym, samochód, za którym biegła istna sfora psów, acz zdrowych, nie Zombie.
Rozejrzał się wzrokiem za jakimś budynkiem mieszkalnym, który wyglądał na niezbadany.
Właściciel
Z zewnątrz każdy na taki wyglądał, w praktyce pewnie wszystkie lub większość zostały dokładnie wyczyszczone przez szabrowników, którzy zawitali tu przed Tobą.
Wyszedł na ulicę i zaczął się kierować za dźwiękiem samochodu czy też psów.
Jakieś miejsce godne do wbicia?
Właściciel
Zohan:
Wychodzenie nie miało większego sensu, bo i pojazd wraz ze sforą został na miejscu.
Killer:
Dziwny głos w głowie mówi niewyraźnie?
Spróbował wślizgnąć się niezauważony do jednego z budynków, który wyglądał obiecująco.
Cofnął się tak by go nie zobaczyli, o ile było to możliwe.
Właściciel
Killer:
Wszystkie wyglądały tak samo, więc wślizgnąłeś się do jakiegoś "obiecującego" bloku.
Zohan:
Nic na to nie wskazuje, choć psy, jak to psy, zaczynają węszyć, a i samochód opuścił jakiś dryblas, stąd widzisz że ma ponad dwa metry wzrostu, odziany jest w czarne bojówki, buty podbite metalem oraz skórzaną kurtkę w tym samym kolorze, przy pasie ma spory nóż i rewolwer, na plecach dwa obrzyny, a w dłoni strzelbę. Ponadto zapalony papieros w ustach i okulary przeciwsłoneczne na nosie.
Wszedł na parter z siekierą w gotowości i spróbował wejść do jednego z mieszkań, by następnie je przeszukać.
Złapał jakąś cegłę lub coś co mogłoby narobić hałasu i rzucił hen daleko by odciągnąć ich uwagę.
Właściciel
Zohan:
Większość psów rzuciła się w tamto miejsce, acz kilka zostało przy swoim panu, który rozglądał się czujnie wokół, ze strzelbą gotową do strzału.
Killer:
Akurat to pierwsze mieszkanie, do którego chciałeś wejść, było zamknięte. Czyżby to jakiś dobry omen?
Spróbował rozwalić drzwi siekierą.
Zaczął się wycofywać gdzieś w głąb budynku, ewentualnie przeszedł do innego.
Właściciel
Killer:
Udało się, chwilę po dokonaniu tego wyczynu zauważyłeś trzy Zombie idące gęsiego w Twoim kierunku, które wyłoniły się z pomieszczeń w mieszkaniu.
Zohan:
Wyjście do innego narażałoby Cię na zauważenie przez psy lub ich właściciela, więc wycofanie się było jedyną opcją i jak na razie idzie sprawnie.
Nadal się wycofywał jak najciszej jak tylko mógł.
Właściciel
W końcu znalazłeś się na jednym ze środkowych pięter budynku, skąd raczej nikt Cię nie zauważy.
Spróbował wyjrzeć przez okno na ulice, aby zobaczyć co robi koleś na dole.
Właściciel
Zniknął, acz samochód i większość psów pozostała, więc pewnie wszedł do jakiegoś budynku lub pałęta się gdzieś po okolicy.
Spróbował je wyrżnąć siekierą. Mianowicie, tego frontowemu je**ąć siekierą w podbródek od dołu z całej siły tak, by "otworzyć" jego głowę, przy drugim to cofnął się na klatkę schodową i gdy ten wyszedł na klatkę to cięciem w szyję spróbował mu odciąć głowę. Gdy mu się to udało to uczynił to samo z ostatnim zdechlakiem.
Właściciel
Zabiłeś tylko dwóch, ostatni postanowił się wycofać i czekał na Ciebie w środku.
Czeka aż ten zdechlak wyjdzie, by co poczęstować stalą.
Udał się na ostatnie piętro i ukryć tam łupy z automatu, następnie zszedł na przedostatnie i spróbował się jakoś ukryć.
Właściciel
Killer:
Nie miał takiego zamiaru, nie ruszył się nawet o krok.
Zohan:
Miałeś cztery mieszkania do wyboru, bo klatka schodowa zbytniej ochrony nie gwarantuje, tak jak i jedno z mieszkań, a ściślej mówiąc to z wyważonymi drzwiami.
Postanowił wejść, ale powoleńku. Kiedy ten drań postanowił na niego wyskoczyć zza ściany to odepchnął go od siebie kopniakiem, a następnie zatopił siekierę w jego głowie.
Właściciel
I w ten sposób pozbawiłeś go życia na dobre.
Wybrał mieszkanie, które nie miało wyważonych drzwi oczywiście.
Właściciel
Już na progu poczułeś ogromny smród, ale poza tym nic na Ciebie nie naskoczyło.
Przeszukał mieszkanie za czymś przydatnym.
Nabrał powietrza w płuca i zaczął sprawdzać co tak śmierdzi.
Właściciel
Killer:
Zależy co w ogóle uważałeś za przydatne...
Zohan:
Z pewnością zwłoki, a konkretniej trzy sztuki, jednakże zaawansowane stadium rozkładu pozwala nawet Tobie stwierdzić, ze to z całą pewnością martwe trupy, a nie te żywe. Choć słyszysz jakieś powarkiwania i pochrapywania z pomieszczenia obok...
Cokolwiek, co pomoże w przetrwaniu. Zdatne do spożycia jedzenie, rzeczy typu scyzoryk, jakakolwiek możliwa rzecz zdatna do bycia bronią itp.
Właściciel
Jedyne jedzenie, jakie znalazłeś, było stare, zatęchłe czy też spleśniałe, więc nie nadawało się do niczego. Poza tym nie odkryłeś nic użytecznego, żadnej broni czy narzędzi, może z wyjątkiem małego nożyka kuchennego, którego właściciele zapomnieli zabrać, a szabrownicy uznali za zbyt nieciekawy przedmiot, a więc niegodny złupienia.
Popukał lekko palcem w ścianę by zwabić martwego nieprzyjaciela.
Właściciel
Kolejny ryk, ale nic poza tym, najwidoczniej martwy nieprzyjaciel nie miał zamiaru do Ciebie przyjść, tudzież nie mógł.
Zobaczył co u nieprzyjaciela.
Właściciel
Zlokalizowałeś go w pokoju nieopodal. Był to zwykły Szwendacz, ale niezwykle wychudzony, niemalże sama skóra i kości. Jego stan mogło tłumaczyć to, że był przykuty za jedną z dłoni do kaloryfera, przez co nie miał gdzie się ruszyć i jak zapolować. Jednakże instynkty wzięły górę i próbował się na Ciebie rzucić, choć bez efektu. Gdy zdał sobie sprawę, że nic Ci nie zrobi, wrócił do powarkiwania i gryzienia swoimi nielicznymi zębami ręki, którą miał skutą, a którą zdarł już do kości.
Zostawił go w spokoju. Mieszkanie zostało splądrowane czy nie?
Właściciel
Wyczyszczone niemalże do czysta, może z wyjątkiem tego pokoju z Zombie, do którego pewnie pierwszy lepszy i nieuzbrojony szabrownik bał się zajrzeć.
Przeszukał truposze. Jeśli było coś godnego uwagi to wziął to, a jeśli nie - wyszedł z mieszkania na górne piętra w celu poszukiwania innych mieszkań do rabunku.
Czas na przeszukanie pokoju.
Właściciel
Zohan:
Zombie może Ci w tym nieco przeszkadzać...
Killer:
Znalazłeś przy nich działającą zapalniczkę, kilka miętusów i nieprzydatne bibeloty. Na górnej klatce schodowej zastałeś niemalże ten sam obraz nędzy i rozpaczy, co niżej.
No to siup, nożem od góry w jego czaszkę.
Właściciel
Był zbyt osłabiony, aby spróbować Cię zatrzymać, a nawet jeśli, to co by zdziałał? Tak czy inaczej, padł martwy. Wreszcie, bo pewnie siedział to już dobre miesiące, jeśli nie dłużej.
Wziął jedynie zapalniczkę i jeden z bibelotów. Zapalniczka może się przydać, a bibelot to będzie się całkiem fajnie tłuc. Przeszukał górne poziomy.
Powrócił do przeszukiwania.
Właściciel
Killer:
Mieszkania były puste w każdym znaczeniu tego słowa: Bez jedzenia, broni, amunicji, narzędzi, mieszkańców czy Zombie, acz w jednym z nich znalazłeś słabo cieknący, ale jednak, kran, czyli źródło czystej wody, jak przed apokalipsą - prawdziwego skarbu.
Zohan:
Pokój jednak zrabowano, ale niezbyt dokładnie, przy samym Zombie znalazłeś działający długopis, złożoną kartkę papieru, notes, ołówek, nieco spleśniałego jedzenia, nieotwieraną litrową butelkę wody gazowanej o smaku cytrynowym oraz nieco pierdół bez wartości. Poza tym w pomieszczeniu znalazłeś więcej takowych oraz kilka książek i zabawek.
Zabrał długopis, ołówek, kartkę papieru, notes i butelkę wody. Jest coś zapisane w notesie bądź na kartce papieru?
Właściciel
Owszem, notes był zapisany niemalże w całości, były to różnorakie refleksje i przemyślenia tego Zombie, gdy był jeszcze człowiekiem oraz opis zmian stopniowo zachodzących w jego ciele i tym podobnych, najwidoczniej uznał, że i tak zginie, więc zaczął na sobie eksperymentować, zapewne licząc, że ktoś odkryje jego zapiski i jakoś mu to pomoże. Na kartce papieru znajdował się lis pożegnalny nieszczęśnika do rodziny, z tekstem urwanym pod koniec, jakby to właśnie wtedy nastąpiła główna przemiana.
Włożył wszystko do plecaka i wyjrzał przez okno, aby zobaczyć czy tamten koleś już sobie odjechał.