Natychmiast chwycił za miecz i skoczył na przeciwnika, celem dekapitacji.
darcus
Przeciwnik próbował jeszcze wystrzelić płomień, ale był za wolny. Po chwili padł na ziemię z przeciętym gardłem, drgając spazmatycznie.
killroy
- Nie brakuje ci odwagi, to jest pewne. Powiedz więc, jakie zdolności mógłbyś mi zaoferować?
Faraon, w przypływie szału bojowego, stanął nad przeciwnikiem i wbił mu miecz w klatkę piersiową.
Konto usunięte
-Znakomicie władam nożem, i w ciągu walki mam napad furii przez, który nie myślę zbyt racjonalnie ale moje zdolności bojowe się zwiększają.
darcus
Przeciwnik zdołał jeszcze wypluć nieco krwi z ust, po czym znieruchomiał. W zasięgu wzroku nie było nikogo więcej, więc najwyraźniej starcie dobiegło końca.
Killroy
Władca zaśmiał się upiornie
- Mam wielu wyśmienitych wojowników, którzy umieją posługiwać się nie tylko nożami. Jeśli do tego sprowadzają się twoje umiejętności, nie dziw, że zginąłeś tak młodo.
Ra, którego emocje powoli opadały, rozejrzał się za tym, co chwilę wcześniej tak zdezorientowało martwego już przeciwnika.
Konto usunięte
-W moim świecie władanie mieczem albo łukiem było nic nie warte, ponieważ posługiwano się bronią szybszą niż wiatr, celniejszą niż kusza, o zasięgu większym niż największe łuki. A nie zginąłem dlatego, że posługiwałem się tylko nożem, a dlatego, że sam się zabiłem w destruktywny sposób dla mojego dawnego boga.
darcus
Parę metrów dalej zauważył znanego mu już demona, z niewielką procą w łapie
- Miałem już odlatywać, ale zobaczyłem, że jest jakaś bijatyka - zaczął skrzeczeć - To pomyślałem, że się przyłączę. Ten bałwan nie spodziewał się takiego strzału!
Killroy
- Wyobraź sobie, że wiem, co to broń palna - prychnął demon, jednak chwilę potem dodał z pewnym zainteresowaniem w głosie - Mówisz, że jak zginąłeś?
- Doskonale. Zatem tu zostajesz. - Rzekł oschle, wsuwając wciąż pobrudzony krwią miecz do pochwy.
Konto usunięte
-Skoro wiesz co to broń palna, to wiesz co to ładunki wybuchowe. Wysadziłem się.
darcus
- Jak dotąd tylko przynosiłem pocztę... ale jak tam chcesz panie oficerze.
Dopiero po opadnięciu adrenaliny faraon poczuł, że szwy ledwo powstrzymują jego skórę od rozerwania się.
Killroy
- Może masz w sobie jakiś potencjał. Powiedz mi, lubisz zabijać?
Odruchowo złapał się za zszyte miejsce. - Zatem uznaj to za awans. A teraz niech ktoś mi powie, co tu się do cholery działo! - Krzyknął, odwracając się w kierunku pozostałych żołnierzy.
darcus
Ci wykazali nagłe zainteresowanie wojskowym obuwiem. Po chwili jeden się odezwał:
- Najwyraźniej mieszkańcom wzgórz znudziło się czekanie i postanowili nas zaatakować. Mieli wyjątkowo silnego maga - spojrzał na przeszyte mieczem ciało - i specjalne skóry ochronne, ale jakoś nam się udało ich pokonać.
Killroy
- Mam w lochach warsztat z różnymi fantami przyniesionymi przez umarłych. Część z nich nadawałaby się do stworzenia czegoś wybuchowego. Jeśli zdołasz zbudować jakąś broń czy bombę, uznam cię za przydatnego.
Konto usunięte
-Niech mnie więc twoi strażnicy zaprowadzą.
- Nam?! - Ryknął, odruchowo kładąc dłoń na mieczu.
Killroy
- Już się robi. Tylko nie przestrasz się zbytnio tym, co możesz zobaczyć w lochach. Ci, których nie uznaje za użytecznych kończą uprzyjemniając atmosferę krzykami agonii.
Dwaj strażnicy przeszli z powrotem przez drzwi i zatrzymali się przy schodach, dając terroryście znak, aby za nimi poszedł.
darcus
- Znaczy się tobie... panie... no i temu demonowi... ale w mniejszej mierze - zaczął jąkać żołnierz przepraszająco
- I żeby mi to był ostatni raz... - Warknął. - Medyk w moim namiocie za pięć minut! - Krzyknął, po czym ruszył we wspomniane miejsce.
darcus
Szybko dotarł do namiotu, śledzony ciekawskimi spojrzeniami żołnierzy batalionu. Na miejscu nic się nie zmieniło, najwyraźniej walki nie ogarnęły całego obozowiska.
Killroy
Zeszli po schodach, a następnie do jednego z korytarzy, gdzie czekały kolejne schody. Te prowadziły głęboko w dół, ku gęstej ciemności.
Konto usunięte
-Co się stanie jeśli umrę w tym świecie?
Idzie dalej.
- Zostaniesz ponownie osądzony, zapewne z podobnym rezultatem. Zatem dla większości śmierć to nic wielkiego, a w niektórych wypadkach jedyna szansa na wolność.
Schodzili coraz głębiej, aż w końcu doszli na sam dół, gdzie zaczynał się długi, ciemny korytarz.
Konto usunięte
-Kim jest bóg?
Idzie dalej.
Jeden ze strażników wyciągnął i podpalił pochodnię, ukazując długi korytarz o obsydianowych ścianach
- Istnieje wielu bogów. W tej sferze rządzi Beliar, władca ognia i chaosu - powiedział drugi, po czym wraz z Nasimem poszli wgłąb korytarza. Po drodze mijali zakratowane cele, w których środku kuliły się ludzkie sylwetki.
Konto usunięte
-Sferze...rozumiem, że trafiłem do tej najgorszej. Ile jest jeszcze sfer?
- W sumie jest ich dziewięć. I można by się kłócić, czy ta jest faktycznie najgorsza.
Przemierzali rozwidlające się korytarze. Od czasu do czasu słychać było jakiś wrzask lub przekleństwo niesione echem.
Konto usunięte
-Ta druga gorsza to...?
"Może nie trafiłem tak źle."-Pomyślał.
- Tartar. Tam istnieje uporządkowany system kar dla ludzi dostatecznie złych, aby się tam dostać, a wolności nie ma żadnej. Tutaj można się całkiem nieźle urządzić, o ile ma się dostateczną siłę.
Doszli do solidnych drewnianych drzwi z napisem Warsztat zbrojeniowy
Konto usunięte
"To świat dla mnie"
-Muszę coś jeszcze wiedzieć, zanim wszystko się okaże za drzwiami?
- Tylko jedno. Naprawdę nie chcesz nic zepsuć.
strażnik wykonał parę gestów pazurzastą dłonią, po czym drzwi się otworzyły ukazując obszerne, zwalone gratami pomieszczenie.
Konto usunięte
-Zepsuć to mogę tylko bombą ten zamek, ale musielibyście mieć na prawdę dużo materiałów, to się okaże.
Wchodzi do pomieszczenia i rozgląda się po gratach, czy jest coś z czego można zrobić podstawowy pas szahida, jak ten, którym się wysadził. Ewentualnie mocniejszy pas szahida jeśli będzie się dało.
W warsztacie było mnóstwo mniej lub bardziej pożytecznych przedmiotów. Jedynymi dostępnymi materiałami wybuchowymi było parę lasek dynamitu i dwa w miarę nowoczesne granaty. No i beczka pełna prochu w kącie pomieszczenia.
Faraon, dostawszy się do swojego namiotu, postanowił zerknąć na swoje raporty.
Konto usunięte
No cóż, zaczyna robić najlepszy pas szahida jaki potrafi, czy też jego hybrydę...
darcus
Jeszcze nie przyniesiono nowych raportów.
Killroy
Po jakiejś godzinie bawienia się z dynamitem udało mu się zmajstrować coś na kształt pasa szahidy. Dopiero po skończonej robocie zauważył, że strażnicy odeszli zamykając za sobą drzwi.
Konto usunięte
Zakłada pas szahida.
"To test. Jeśli naprawdę znam się na materiałach wybuchowych to oczekują, że wysadzę te drzwi."
Robi dziurę, czymś ostrym, z tego pomieszczenia w deklu beczki.Turla beczkę prochu pod drzwi, jednocześnie już zrobił się szlak prochu do podpalenia z bezpiecznej odległości.
Skoro to warsztat to znaczy, że jest tu solidny stół warsztatowy, który wytrzyma prawdopodobnie eksplozję.No bo na czym niby robiłem pas.
Przewala stół tak by osłaniał go od strony wybuchu.
Szuka czegoś czym mógłby zapalić proch.
Ra usiadł zatem na swym tronie i oczekiwał na medyka, którego zawołał.
Killroy
Na stole znalazł starą zapalniczkę i pudełko z zapałkami. I owszem, stół warsztatowy wyglądał na dość wytrzymały.
darcus
Medyk zjawił się po paru minutach. Wyglądał na zmęczonego i zdenerwowanego - zapewne miał sporo roboty po ostatniej nawalance. Na białym fartuchu widoczne były plamy krwi. Ukłonił się niedbale.
- Jakieś nowe obrażenia mój panie? - spytał, z nutką ironii w głosie
- Sprawdź mi te szwy, które ostatnio zakładałeś. Migiem. - Rozkazał.
Konto usunięte
Zapala początek prochowej ścieżki zapałką.Szybko chowa się za stołem.
Killroy
Po pełnej napięcia chwili Nasim usłyszał głośny huk, po czym razem ze stołem warsztatowym poleciał wprost na ścianę naprzeciw drzwi. Przy uderzeniu odczuł gwałtowny ból w żebrach, po czym ogłuszony upadł na posadzkę.
darcus
Medyk obejrzał dokładnie szwy, po czym odparł
- Wypadałoby je założyć na nowo, albo chociaż owinąć bandażem, żeby zatrzymać ewentualny upływ krwi.
Konto usunięte
Próbuje wstać. Jeśli wstał, to sprawdza czy drzwi przegrały bitwę z wybuchem.
- No to streszczaj się... - Warknął faraon.
darcus
Po paru minutach lekarz usunął szwy i założył nowe, a w dodatku opasał Ra bandażem.
- Jestem zmuszony prosić, aby następnym razem dowodził pan bitwą z dystansu. Nadwyrężanie się nie jest zbyt dobrym pomysłem.
Killroy
Z pulsującym bólem w klatce piersiowej oraz paru innych częściach ciała udało mu się wstać. Z drzwi zostały jedynie zawiasy, masa drzazg i leżąca pośród nich klamka
Konto usunięte
Stara się wrócić drogą, którą to przyszedł od sali tronowej Agaresa.
- Będę robił, co mi się podoba. Ty masz mnie tylko potem połatać. A teraz wynocha! - Zirytował się Ra.
Killroy
Gdy tylko wyszedł z pomieszczenia zatrzymała go grupka strażników. Pośród nich mogli być ci, którzy go wcześniej prowadzili, ale nie dało się stwierdzić na pewno - wszyscy byli niemal identyczni.
- Na Beliara, co tu się stało? - zapytał jeden z nich groźnym, acz pełnym zdziwienia głosem
darcus
Lekarz zabrał swoje pudełko i wyszedł bez słowa.
Ra, zgłodniawszy odrobinę, rozejrzał się za czymś do jedzenia.
Konto usunięte
-Jestem waszym specem od materiałów wybuchowych, a to były testy...udane.
darcus
Nie znalazł nic do jedzenia. Za to okazało się, że poprzedni właściciel namiotu trzymał w nim różnych rodzajów bronie, trochę dziwacznych ubrań i skrzynkę pełną jakiś metalowych, owalnych przedmiotów.
Killroy
- Co ci przyszło do głowy, aby robić "testy" w pomieszczeniu? - zdziwienie w głosie strażnika ustępowało miejsca gniewowi