darcus
Na miejscu zastał płonące zgliszcza namiotu, a obok nich grupkę ludzi walczących ze sobą. Z jednej strony bronili się jego nowi żołnierze, z drugiej napierali znacznie liczniejsi ludzie w zwierzęcych skórach (choć w sumie mogły to być jakieś potwory znając to miejsce). Wrogowie walczyli krótkimi mieczami i toporami, oprócz jednego, który stał nieruchomo za linią walki, tuż przy ogniu.
Jillroy
Bez problemu dotarł pod ściany twierdzy, jednak nigdzie nie był w stanie dostrzec wejścia.
Wydał z siebie coś w rodzaju okrzyku wojennego, po czym zaczął miotać we wrogów płomienie, uważając przy tym, by nie uszkodzić swych własnych żołnierzy.
Konto usunięte
-Jeśli nie ma nigdzie wejścia, to może specjalnie by nic się stąd nie wydostało...cokolwiek tam jest.
Bada mur.
killroy
Mur był wykonany z czarnych, gładkich cegieł. Nie było pomiędzy nimi żadnej widocznej zaprawy, wiec dziw, że cała konstrukcja się nie waliła.
darcus
Płomienie ogarnęły wrogów, ale z jakiegoś powodu niewiele im zrobiły. Walczący obejrzeli się w stronę faraona, po czym ku jego irytacji wrócili do walki jak gdyby nigdy nic, najwyraźniej nie uznając go za zagrożenie.
Konto usunięte
Szura nożem po cegłach idąc wzdłuż muru.
Rozwścieczony jeszcze bardziej, podchodził od tyłu do walczących i dekapitował ich. A przynajmniej próbował.
Killroy
Gdy tylko dotknął muru nożem usłyszał niski głos:
- Ej, gdzie z tym ostrzem? Rodzice nie nauczyli cię szanować ścian?
darcus
To wyszło nieco lepiej. Udało mu się szybko ubić jednego z wrogów, jednak zaraz po tym dwaj jego towarzysze ruszyli na faraona z mieczami. Trzymali je pewnie, więc musieli być w pewnym stopniu wyszkoleni.
Ale on był lepiej wyszkolony... A przynajmniej znacznie bardziej wściekły. Rzucił się na wrogów, starając się użyć ognia w taki sposób, by zasłonić nim oczy przeciwników. Pomyślał, że może to by coś dało. W każdym razie, walczył z pomocą ostrza z pełną zaciętością.
Konto usunięte
-Nie uczyli, wpuścisz mnie do środka? Ściano?
Killroy
- Mam za zadanie powstrzymywać intruzów przed wejściem.A ty nie wyglądasz na kogoś upoważnionego - odpowiedziała ściana
darcus
Ogień widocznie ich nie ranił, ale służył za dobrą dystrakcję. Przeciwnicy mieli wyraźne problemy z walką w ten sposób, choć bronili się jak mogli. W końcu jeden z nich odsłonił się na tyle, że Ra udało się wbić mu ostrze prosto w pierś.
Rzucił się zatem na drugiego, przy okazji zakrywając ogniem oczy kilku okolicznych nieprzyjaciół, by jego żołnierze mieli lżej.
darcus
Udało mu się rozproszyć wrogów na tyle, aby dać żołnierzom batalionu przewagę w walce. Jego oponent szybko ocenił sytuację i zaczął uciekać.
Killroy
- To siedziba demonicznego władcy Agaresa, jedna z najpotężniejszych twierdz w całej Otchłani. Więc dobrze zrobisz, jeśli się odwrócisz i pójdziesz irytować kogoś innego
Konto usunięte
-Czy jest coś co przekona Cię do wpuszczenia mnie?
- Jeśli zostawisz wszelką broń wpuszczę cię... ale raczej nie masz czego szukać w środku. Pan tego zamku nie należy do najbardziej uprzejmych
Konto usunięte
-Do stracenia mam tylko ten nóż.
Po czym zrzucił go na ziemię.
-Co mi zaszkodzi? Potrzebuje nowego celu w życiu...jeśli można to teraz nazwać życiem.
- Nie mów potem, że cię nie ostrzegałem
W ścianie pojawił się otwór wielkości podwójnych drzwi, prowadzący wgłąb korytarza.
Gdy tylko wszedł do środka ściana zmaterializowała się za nim, odcinając ewentualną drogę powrotną.
W końcu doszedł do pokaźnej rozmiarów sali oświetlanej wiszącymi na ścianach pochodniami. Od pomieszczenia odchodziło parę innych korytarzy, a bezpośrednio naprzeciw korytarza z którego przyszedł piętrzyły się schody, których koniec niknął w mroku.
Konto usunięte
No co ma zrobić, jak nie iść dalej przed siebie?
Idzie dalej.
Ra stanął w miejscu, nie chcąc przemęczać swego ciała, które uważał za boską świątynię, w celu pogoni za wrogiem, o którym nic nie wiedział. Zamiast tego pospiesznie rozejrzał się po swoich żołnierzach.
Gdy jednak znalazł się na środku pomieszczenia został zatrzymany przez dwie potężnie wyglądające postacie w pełnych zbrojach i halabardami w dłoniach.
- Czego szukasz w tym zamku, nędzny człowieku? - odezwał się jeden ze strażników ochrypłym głosem
Konto usunięte
-Odpowiedzi. Ale widzę, że to nie będzie łatwe.
- A jakie masz pytania, marna istoto?
Konto usunięte
-Chociażby to gdzie jestem, po co tu jestem? Nazywasz mnie marną istotą, a czym ty jesteś?
darcus
//Wybacz, odpowiedź w tej samej minucie//
Żołnierze właśnie odpierali desperackie ataki reszty przeciwników. Nie wyglądali na zbyt wprawnych, przez większość walki dźgali tylko mieczami. Choć z drugiej strony w pełnych zbrojach nie musieli się zbytnio martwić o obronę, a krótkie ostrza do dźgania nadawały się najlepiej.
Killroy
- Jesteśmy istotami ognia, strażnikami fortecy Agaresa, do której ty tak nieumyślnie wkroczyłeś.
Ruszył więc na pomoc swym ludziom, stosując tę samą taktykę do radzenia sobie z wrogiem, co wcześniej.
Konto usunięte
-No dobrze, istoty ognia, strażnicy fortecy Agaresa. Przepuścicie mnie?
Killroy
- A gdzie chcesz się udać? Być może zdołamy cię tam zaprowadzić.
darcus
Taktyka była ta była dość skuteczna. Po jakiejś minucie wspólnej walki cześć wrogów zbiegła z pola walki, a reszta padła pod ciosami mieczy. Jedynie jeden, w skórze niedźwiedzia i bez widocznej broni stał obok dogasających szczątków namiotu, nie zwracając większej uwagi na otoczenie.
- Brać go żywcem! - Warknął do swoich żołnierzy, 'zatykając' wrogowi oczy ogniem i wskazując go mieczem.
Jednak gdy płomień dotknął twarzy przeciwnika nie wyrządził mu on żadnej krzywdy, ani nie przygasł w normalny sposób. Ogień wraz z całym swoim ciepłem został jakoś... wchłonięty przez dziwnego mężczyznę, który teraz zaczął mruczeć coś pod nosem. Żołnierze Szarańczy stali jak wryci, zaskoczeni obrotem spraw.
- Wydałem rozkaz! - Krzyknął na żołnierzy. Gdyby wzrok mógł zabijać, wojacy już byliby martwi. I to podwójnie.
Killroy
- Tak więc chodź z nami, lecz nie oczekuj ciepłego przyjęcia - strażnicy powoli poszli w stronę schodów
darcus
Słysząc to paru żołnierzy zdecydowało się na atak. Ruszyli na ubranego w skórę mężczyznę z mieczami gotowymi do użycia. Gdy jednak zbliżyli się do przeciwnika, ten uniósł ręce i wystrzelił z nich białe płomienie, które szybko przeżarły się przez metalowe zbroje piekąc ich właścicieli żywcem... martwcem... pośmiertcem... tak czy owak, po napastnikach wiele nie zostało.
Wskazał gestem reszcie żołnierzy, że mają zostać na miejscu, a sam wystąpił krok naprzód. - Hej, ty, śmierdzielu! Gadaj co z ciebie za pokraka! - Krzyknął na nieprzyjaciela, zgrzytając zębami w międzyczasie.
darcus
Nieprzyjaciel spojrzał na faraona i lekko się uśmiechnął. Jego twarz była pokryta zmarszczkami, bliznami oraz oparzeniami. Wyglądała szpetnie, niemalże strasznie. Jednak znacznie straszniejszy był strumień ognia, który poszybował z rąk mężczyzny prosto w kierunku Ra.
Killroy
Wspólnie weszli po schodach i przez hebanowe drzwi, po czym znaleźli się w ogromnej, oświetlonej pochodniami sali. Po jej drugiej stronie na podwyższeniu stał tron, na którym siedziała postać z twarzą ukrytą w mroku.
Faraon, wiedziony czystą furią, użył swych mocy, by zatrzymać płomień. Jeśli się udało, pobiegł na przeciwnika z mieczem i krzykiem. Jeśli nie, zapewne spłonął.
Konto usunięte
-Mam do Ciebie pytania Agaresie.
Killroy
- Kim jesteś, że ośmielasz się do mnie odzywać bez pozwolenia? - odpowiedziała postać na tronie niskim, chłodnym głosem
darcus
Udało mu się zatrzymać płomień parę stóp przed swoją twarzą. Nie był jednak w stanie go odbić, gdyż przeciwnik wciąż napierał na ogień swoją mocą. Przypominało to siłowanie się, jednak tutaj liczyła się nie siła mięśni, a siła magiczna.
Faraon nie dawał za wygraną. Napierał, jak tylko mógł, wytężając wszystkie obszary swej mocy magicznej.
Konto usunięte
-Jestem Nasim Zul Faqar. Czy możesz mi powiedzieć gdzie się znalazłem po śmierci? Nadać mojemu bytowi sens?
darcus
Mimo całej mocy faraona przeciwnik był najwyraźniej silniejszy. Gdy płomień niemal dotykał brwi Egipcjanina, coś śmignęło w powietrzu i trafiło oponenta w łeb, przez co na chwilę stracił koncentracje oddając Ra władzę nad płomieniem.
Killroy
- Znalazłeś się w Otchłani, a konkretnie w moim pałacu. Dawno nikt nie przyszedł tu z własnej woli, poza moimi wrogami. Musisz więc być jednym z nich, albo kimś szczególnie głupim
Natychmiast skierował płomień prosto na przeciwnika, celem spowodowania poważnych oparzeń trzeciego stopnia.
Ogień ogarnął przeciwnika od stóp do głów. Gdy płomienie opadły on wciąż stał w miejscu, o dziwo niespecjalnie ranny, ale z pewnością skonfundowany. Jeśli Ra chciał załatwić sprawę przy pomocy ostrzy, to teraz była okazja.
Konto usunięte
-Nie powiedziałbym, że jestem szczególnie głupi, raczej niedoświadczony. Umarłem, jakiś starzec powiedział mi, że nie żyłem tak jak żyć się powinno i wysyła mnie do piekła. Skoro Allah i reszta bogów to kłamstwo, to wolę służyć tobie, zapewne jesteś cholernie okrutnym władcą ale to nie ma znaczenia jeśli nadasz mojemu bytowi sens.