Poszerzył chmurę tak, by dosięgnęła owadów. Jednocześnie z pogardą rzucał spojrzenia w kierunku ich rojów.
Parę owadów padło, ale większość nadal latała dookoła. Z jakiegoś powodu ognista bariera zdawała się słabnąć.
Coraz bardziej wkurzony, zaczął gwałtownie ją powiększać, celem spalenia pozostałych owadów.
Parę z nich upadło, trochę odleciało. Ale większość dalej się kłębiła, podczas gdy bariera słabła. Podtrzymywanie jej powoli, acz pewnie wyczerpywało siły faraona.
- Zdychaj wreszcie! - Wrzasnął, wyrzucając kule ognia w kierunku owadów.
Niestety kule ognia okazały się mało skuteczne przeciwko chmarze. Owady zaczęły podlatywać do Ra przenikając barierę i niczym maleńkie kleszcze przylegać do jego skóry.
- Twoja siła jest imponująca. Wiszę, że Suweren dobrze cię przydzielił
Przypalał owady bezpośrednio, tuż przy swojej skórze. - Niech cię szlag, pokrako! -
Udało mu się wypalić kilka, lecz coraz więcej przylatywało i przylegało do jego skóry. W dodatku zaczął mieć zawroty głowy.
- DOŚĆ! - Użył całej swej dostępnej mocy by wywołać eksplozję o sile i temperaturze, która na pewno spaliłaby owady.
Niestety, to nie wystarczyło. Ma miejsce spalonych owadów przybyły nowe, w przeciwieństwie do sił faraona. Mimowolnie upadł na kolana.
- A niech cię... Szlag trafi... - Dyszał. Resztkami sił próbował zrzucać z siebie owady rękoma.
- To życzenie raczej się nie spełni
Faraon czuł, jak traci przytomność. Towarzyszyło temu dziwne poczucie lekkości.
- Przysięgam... Na Beliara... Znajdę cię... I zabiję... - Oparł się rękami o ziemię, kurczowo trzymając się resztek świadomości.
- Życzę powodzenia - usłyszał Ra, po czym wszystko ucichło i pociemniało.
Obudził się w jakimś ciemnym i jednocześnie gorącym miejscu.
Natychmiast spróbował się podnieść. - Szlag... -
Udało mu się wstać. Nagle z ciemności rozległ się głos:
- O, ktoś nowy w towarzystwie.
John upadł na twardą i ciepłą kamienną posadzkę.
Konto usunięte
-Cholera... Może to sen? - Spróbował wstać a następnie rozejrzeć się.
Obie czynności się powiodły. Znajdował się w ruinach czegoś, co kiedyś mogło być świątynią. Dookoła panował półmrok i zaduch.
- Gadaj... Kim jesteś... I co to za miejsce... - Wysapał, po czym zamrugał i postarał się stworzyć w dłoni płomyk, który rozświetliłby okolicę.
Darcus
Płomień był mały, ale pozwalał zobaczyć otoczenie. Najwyraźniej faraon znalazł się w celi z kratami wykonanymi z lśniącego metalu. Miejsce to było tak ponure, jak tylko lochy mogą być.
- Kogo się pytasz, przyjacielu? - z ciemności rozległ się głos
Bóbr
Znalazł się na szczycie jakiegoś wzniesienia. Na zewnątrz nie było o wiele jaśniej, niż w świątyni, więc niewiele mógł dostrzec.
Konto usunięte
Spróbował zejść ze wzniesienia.
- Tego kto mówi! - Warknął.
Bóbr
Było dość strome, ale Johnowi udało się zejść. Na dole rósł jeden krzak, ale poza tym nie było nic interesującego.
Darcus
- Ej, trochę szacunku! Może i jestem martwy, ale za życia byłem kimś ważnym.
- Głupcze! - Wykrzyknął. - Mówisz do władcy świata, pana ognia! Gadaj kim jesteś! - Zakaszlał.
Bóbr
Ledwo widoczna część krajobrazu przypominała postnuklearne pustkowie. Nagle John usłyszał dziwny odgłos przypominający kwiczenie dochodzący z daleka.
darcus
- Gaius Iulius Caesar Germanicus. Jeśli jesteś z któregoś z nowszych okresów możesz mnie znać jako Kaligulę, cesarza Rzymu. Mniemam, iż ty także byleś kimś ważnym.
Konto usunięte
-Co to ma być? To musi być sen, nie ma innej możliwości. - Poszedł w kierunku, gdzie słyszał kwiczenie.
- Głupcze! Za kogo ty się masz?! Na świecie jest tylko jeden władca i jestem nim ja! Ja jestem Ra, pan ognia, syn słońca i władca świata! Najwyższy i najpotężniejszy byt na Ziemi, usadowiony po prawicy jedynego prawdziwego boga, Beliara, którego wola prowadzi mą dłoń! Oddaj mi należną cześć, albo spalę cię na popiół! - Wykrzykiwał, wymach*jąc płomieniem w swej dłoni.
Bóbr
W oddali zauważył jakieś dziwne, ruchliwe kształty. Z lekka przypominały ludzkie, jednak poruszały się bardziej jak zwierzęta.
darcus
- Spróbuj - Faraonowi wydało się, że usłyszał parsknięcie śmiechem
Konto usunięte
Zbliżył się do istot Z pistoletem w ręku.
Odetchnął głęboko i skupił się. Chciał sprawdzić, ile mocy mu zostało.
darcus
Obecnie miał niecałą jedną trzecią pełnej mocy, co prawdopodobnie wystarczyłoby do spalenia paru osób żywcem.
Bóbr
Najwyraźniej istoty go zauważyły, gdyż znikły w mroku zanim zdążył się do nich zbliżyć. Słyszał jak tupoczą poruszając się dookoła, jakby chciały go otoczyć.
Konto usunięte
Westchnął i zaczął strzelać dookoła siebie.
Ra skupił więc się, by utworzyć płomień na tyle duży, coby rozświetlić całe pomieszczenie.
Bobr
Nie miał pewności, czy w cokolwiek trafił. Usłyszał głośne tupanie, co sugerowało, że stwory pouciekały.
darcus
Cela okazała się niezbyt duża. Na zewnątrz Ra mógł zobaczyć kolejny rząd krat, a za nimi identyczne pomieszczenie, z kimś siedzącym w kącie.
Konto usunięte
Z bronią w ręku poszedł naprzód.
Podszedł do krat i złapał za nie obiema rękami. Przywołał tyle mocy, ile potrzebował, by rozgrzać metal do momentu jego stopienia.
Bobr
Przeszedł paręset metrów nie znajdując niczego interesującego, poza leżącymi pośród cierni śmieciami.
darcus
Niestety się nie udało. Niezależnie od włożonej w to mocy metal nawet się nie ogrzewał.
Konto usunięte
Nadal szedł do przodu czasem się rozgladajac.
- Co do diabła?! - Warknął, po czym rozeźlony wysłał płomienie na osobę siedzącą w kącie.
Bóbr
Po jakimś czasie doszedł do krawędzi jakiegoś wąwozu. W dole mógł zobaczyć łunę ognia, jedną z nielicznych rzeczy rozświetlających tutejsze ciemności.
darcus
Płomienie zgasły gdy tylko opuściły celę.
- Życzę powodzenia - powiedział mężczyzna z lekką kpiną w głosie - Nergal nie jest idiotą, aby dawać więźniom szansę na pozabijanie się nawzajem.
Konto usunięte
Dałby radę pójść na drugą stronę wąwozu?
- NIE JESTEM NICZYIM WIĘŹNIEM! - Wykrzyczał rozgniewany Ra.
Bobr
Mógłby spróbować skoczyć, ale było to niezwykle ryzykowne. Mógł też spuścić się ostrożnie na dół, licząc, iż nie wszystko się tam pali. Albo mógł podążać krawędzią licząc na jakiś most.
darcus
- To przepraszam, ale odnoszę przeciwne wrażenie.
- Szlag by to! - Walnął pięściami w kraty. - Gadaj jak stąd wyjść! -
darcus
- Kombinowałem nad tym trochę. I najwyraźniej jedyną opcją jest dobrowolne dołączenie do armii Szarańczy. Zakładam, że nie wiesz, co to jest?
Bóbr
Po jakimś czasie dotarł do długiego drewnianego mostu. Wyglądał solidnie, choć jego koniec ginął w mroku.
- Nie... - Syknął, zakładając ręce na klatce piersiowej.