Zastanowił się chwilę, patrząc po posągach z wyrazem pogardy i odrazy na niewidocznej spod maski twarzy. Po krótkiej chwili wahania podpalił palenisko pod posągiem tego, który zwany był Nergalem.
Konto usunięte
-Jest tu ktoś? - Zapytał w mroku.
darcus
Ogień zapłonął, po czym przybrał fioletowy kolor i zaczął emanować silną energią magiczną.
Bóbr
- Więc obudziłeś się w końcu. Jak miło - głos był oziębły, niezbyt głośny i wyraźnie kobiecy
Konto usunięte
Spróbował wstać.
-Cholera, to jakiś popie**olony sen...
Na wszelki wypadek przygotował się mentalnie i fizycznie do odparcia wszystkiego, co mógłby wypluć z siebie płomień.
Bóbr
Wciąż nie był w stanie używać nóg, jednak zdołał się nieco podnieść przy pomocy rąk. Ujrzał wysoką sylwetkę, z czymś w rodzaju rogów wyrastających z głowy, pochylającą się nad nim.
- Niestety nie. Utknąłeś w najmroczniejszej ze sfer, ludzka istoto.
darcus
Nic takiego się nie wydarzyło. W zasadzie nic się nie wydarzyło, poza tym, że Ra poczuł przypływ mocy oraz smród zgnilizny w tym samym momencie.
Starając się nie stracić czujności, zaczął rozglądać się za źródłem odoru.
Konto usunięte
-Świetnie. Choć nie wiem czemu miałbym wierzyć ci że to nie sen.
darcus
Bez efektu. Najwyraźniej zapach pochodził właśnie z fioletowego ognia, który zaczął już przygasać. nagle odczuł piekący ból na ramieniu.
Bóbr
- A czy we śnie zdarza ci się odczuwać ból?
Konto usunięte
-Czasem tak... Chociaż... Tak wielkiego jeszcze nie czułem.
Spojrzał na swe ramię, co najmniej zdziwiony, gotów do reakcji na to, co mogło ból wywoływać.
Bóbr
- Przyzwyczajaj się. Taka jest już Otchłań. chociaż zawsze można spróbować uciec.
darcus
Na ramieniu pojawiło się bezkształtne znamię, które w jakiś sposób lśniło w ciemności blaskiem o kolorze podobnym do przygasającego płomienia.
Wykrzywił twarz w grymasie pogardy, po czym naciągnął na ramię kawałek tkaniny celem zasłonięcia go. - I co, to wszystko? - Krzyknął, rozglądając się.
Konto usunięte
-Uciec? Jak? - Spytał się zainteresowany.
Nic się więcej nie wydarzyło poza tym, iż płomień zgasł. Najwyraźniej to był koniec.
- Jedynym sposobem byłoby utworzenie wrót wymiarów, a do tego trzeba ogromnej mocy. Ja takową nie dysponuję, ty najwyraźniej także nie. Trzeba więc ją komuś odebrać.
Faraon pokręcił głową w wyrazie połączenia rezygnacji z pogardą, po czym, zapewne z czystych nudów, spróbował rozniecić ogień ponownie w tym samym miejscu.
Nie udało się.
- Wszystko poszło dobrze? - usłyszał znajomy głos dochodzący ze strony korytarza
- Zgadnij - odpadła istota
Odwrócił się w stronę, z której usłyszał głos. - A coś miało pójść źle? - Zapytał złośliwym tonem.
Ujrzal tego samego demona, gdyż chyba tym był ów stwór, co poprzednio
- Spodziewałeś się fajerwerków? Gdybyś wybrał inaczej, może byś się takowych doczekał. Egoizm to jedna z bezpieczniejszych cech.
- Szkoda. - Ra wzruszył ramionami. - Nieważne, co teraz? - Dodał, zniecierpliwiony.
- Jeśli czujesz się na siłach, możesz ruszać na front nawet teraz. Tutaj wojna trwa zawsze.
- Z kim walczymy? - Zapytał pospiesznie.
- Krótko mówiąc: Ze wszystkimi. Do tej sfery trafiają tylko ludzie okrutni, a większość z nich potrafi się bronić. Ostatnio wyznawcy Naidara sprawiają nam poważne kłopoty.
- Świetnie. - Zatarł ręce. - Którędy na front? - Dopytywał się niecierpliwie.
- Za mną - powiedział, po czym ruszył z powrotem w głąb korytarza
Nie namyślając się długo, faraon ruszył za przewodnikiem.
Dotarli do jakiejś komnaty, której posadzka pełna była jakiś dziwnych symboli, które jednak zdawały się mieć znaczenie.
- Kiedy znajdziesz się na miejscu prawdopodobnie zostanie ci przydzielony jeden z batalionów. Mam dokładniej objaśnić strukturę naszej armii?
- Raczej tak. Ostatni raz dowodziłem tak małą grupą ludzi wiele lat temu. Przyda mi się odświeżenie pamięci... - Odparł Ra.
- Szarańcza bazuje na systemie szóstkowym. Sześciu żołnierzy plus kapral to drużyna. Sześć drużyn plus sierżant to wataha. Sześć watah plus chorąży to batalion. Sześć batalionów plus porucznik to kohorta. Sześć kohort plus major to legion. Sześć legionów plus generał to front. Obecnie dysponujemy czterema w pełni sprawnymi frontami, nad którymi pieczę stanowi Nergal - objaśnił demon
- Brzmi jak całkiem niekiepska armia. - Założył ręce na klatce piersiowej. - Jakiego uzbrojenia używacie? - Dopytywał się.
- Zbroje z ognistego tytanu i broń ze stygilijskiej stali. Mówiąc broń mam na myśli głównie miecze, ewentualnie włócznie lub topory. Korzystamy także z pomocy różnych bestii, czy to je ujeżdżając, czy po prostu nasyłając na wrogów. Raczej nie uciekamy się do walki dystansowej.
- Tytanu? Stali? A co to takiego? - Zapytał zdziwiony.
//Wow. Nieźle odgrywasz postać pod względem historycznym//
- Nieistotne. To tylko metale, choć nieco bardziej niebezpieczne od ziemskich. A propos, twoja broń nie była jakaś szczególna, prawda?
///Emm... Dzięki? ._.///
- Jak to nie?! To miecz wykuty przez najlepszego kowala świata, z najlepszych metali! - Ponownie odezwała się duma i pycha faraona.
- No dobrze... postaram się go dla ciebie odzyskać. Ale tymczasem ruszaj na pole walki. Musimy przegrupować bataliony jak najszybciej.
Faraon westchnął. - Którędy? - Zapytał znudzony, po czym rozejrzał się ostentacyjnie i wymownie.
- Przez portal - odpowiedział, po czym głośno oznajmił - Czterdzieści trzy beta!
Pośrodku pomieszczenia pojawił się obraz suchych, ponurych wzgórz, jakby miraż odległej krainy.
Początkowo zmarszczył brwi, zaskoczony, ale potem tylko prychnął. - Naprawdę sądzisz, że znowu dam się nabrać na coś takiego? - Zapytał głosem przepełnionym pogardą.
- Nabrać? Tutaj nie oszukujemy. A w każdym razie nie bez potrzeby.
- A dlaczego niby miałbym ci wierzyć w coś takiego, hę?! - Rzucił pogardliwie, po czym splunął na podłogę i założył ręce na klatce piersiowej.
- Gdybyśmy chcieli cię odesłać do Suwerena, już byśmy to zrobili. O co nas podejrzewasz?
- O coś znacznie gorszego, niż śmierć... - Mruknął niezadowolony, mrużąc oczy.
- Do Pustki raczej cię nie strącimy, a całej reszty nie masz się co obawiać - odparł
- Pustki? - Zdziwił się Ra.
- Miejsce poza rzeczywistością. Przeznaczone dla dusz zagrażających porządkowi wszechświata - wyjaśnił
- Brzmi strasznie przyjemnie... - Mruknął, uśmiechając się półgębkiem. - Rekrutujecie stamtąd, prawda? - Dodał, już nieco głośniej.
Parsknął śmiechem
- Z Pustki nic nie wraca. I dobrze, bo cokolwiek tam żyje, nie leży w naszym pojęciu rzeczywistości. I z pewnością nie jest przyjaźnie nastawione.