Żołnierze zamienili parę słów, których Ra nie zdołał dokładnie usłyszeć. Po chwili jeden z nich odłączył się od grupy, a dwóch innych podeszło do Faraona.
- Powinieneś usiąść - powiedział jeden z nich - Posłaliśmy już po szamana, ważne, żebyś się zaraz nie wykrwawił.
Faraon westchnął i zacisnął wolną pięść. - Niechętnie to mówię, ale masz rację. Gdzie są kwatery oficerskie? - Zapytał.
Ten wskazał całkiem spory namiot na środku pobliskiego obozu, o ile można było tak nazwać grupkę chaotycznie rozłożonych namiotów.
Bez słowa już znów rozejrzała się, po czym ruszyła nieśpiesznym krokiem przed siebie, zastanawiając się widocznie jak to będzie egzystować w tej, a nie innej sferze...
Szła wiec przez pustkowie. Po pewnym czasie teren zaczął się gwałtownie podnosić. Dziewczyna musiała zdecydować, czy idzie w górę, w dół czy prostopadle do krzywizny.
Ra ruszył więc powolnym krokiem w kierunku wskazanego namiotu.
Po chwili dotarł na miejsce, pozostawiając po drodze parę śladów krwi. W namiocie było krzesło przypominające nieco tron, stół z resztkami jedzenia - najwyraźniej poprzedni właściciel nie miał czasu dojeść - i biurko z rozłożonymi na nim kawałkami papirusu lub podobnego materiału.
Usiadł więc na krześle i z chwilowego braku lepszych zajęć czekał na medyka, niecierpliwiąc się lekko.
Było ono całkiem wygodne. Po jakimś czasie do namiotu wszedł jakiś człowiek w białej szacie. Gdy zobaczył siedzącego faraona ukłonił się.
Ra był zadowolony. W końcu ktoś okazał mu choć odrobinę należnego szacunku. - Jesteś medykiem, tak? To chodź tu i opatrz moje rany. - Zażądał ostrym tonem.
- Wolę określenie lekarz, ale mniejsza o to - mężczyzna podszedł do Ra i obejrzał jego ranę - Rozcięcie jest rozległe, ale nie głębokie. Parę szwów załatwi sprawę.
- No, to streszczaj się... - Warknął zniecierpliwiony.
Medyk wyjął spod szaty jakieś białe pudełko z czerwonym symbolem, po czym je otworzył. W środku znajdowała się masa małych, dziwnych przyrządów. Mężczyzna wyjął z niego igłę z nicią oraz niewielką butelkę płynu wyglądającego jak zwykła woda.
Faraon widział w swym życiu wiele przypadków dziwnej, nietypowej medycyny, więc nie obchodziło go, czego będzie używał medyk, dopóki będzie to zrobione dobrze. A gdyby spaprał robotę, to wiedział, co go czeka. A jeśli nie wiedział... Cóż, tak jest zabawniej.
Ten wyciągnął po chwili także białą szmatkę, po czym wylał na nią odrobinę płynu i przyłożył do rany. Zapiekło niespodziewanie mocno, ale Ra był przecież twardym człekiem, więc był w stanie to wytrzymać.
Skrzywił się, ale bardziej ze złości na medyka, niż z bólu. Nie reagował jednak, przynajmniej na razie. Czekał, aż lekarzyna skończy.
Po przepłukaniu rany medyk zawlókł nitkę na igłę.
- Proszę wybaczyć, ale nie mam ze sobą środków znieczulających. To może nieco zaboleć.
- Nie takie rzeczy przetrwałem. Streszczaj się... - Warknął, zniecierpliwiony.
W przeciągu minuty lekarz zszył ranę. Ból był w miarę znośny.
- To wszystko? - Zapytał znudzony już całą tą procedurą.
- Na to wygląda. Mógłbym jeszcze owinąć bandażem, ale jeśli ma... jegomość wkrótce walczyć, lepiej będzie ograniczyć się do szwów.
- No to wynocha! - Warknął. - Potrzebuję odpoczynku! - Dodał równie nieprzyjemnym tonem.
Medyk posłusznie wyszedł z namiotu, zabierając przedtem pudełko
Faraon rozsiadł się w fotelu i odetchnął, po czym przymknął oczy i spróbował zregenerować nieco zapas swej mocy.
Udało mu się nieco podreperować siły. Na dworze słyszał przeróżne hałasy, ale jak na razie nikt go nie niepokoił.
Siedział więc i czekał na raporty, których zażądał wcześniej, pogrążony w zadumie.
W końcu przyszedł jakiś wojownik, trzymając w ręce zwój papirusu. Ukłonił się przy wejściu na tyle, na ile pozwalał mu pancerz, po czym bez słowa położył dokument na biurku i wyszedł.
Faraon zaś wstał, podszedł do biurka, wziął dokument, wrócił na fotel i zaczął czytać.
Raport był następujący:
Obecna siła batalionu: 216 żołnierzy.
Ranni: 26
Braki: Jednej kohorcie brakuje sierżanta, czterem drużynom dowódców. Dostawy wody stają się coraz mniej regularne.
Wsparcie: Rezydujący w pobliskim wąwozie batalion o sile 189 żołnierzy, wyniszczony po ostatnich walkach.
Wrogowie: Na sąsiednich wzgórzach broni się ponad dwustu wyznawców Naidara. Mają lepszą pozycję i porządną broń. Ponadto istnieją podejrzenia, iż grupa bandytów czyha w pobliżu czekając na odpowiedni moment do dokonania napadu.
Zastanawiając się nad odczytanymi właśnie informacjami, rozejrzał się za jakimś łóżkiem, bądź posłaniem, na którym mógłby odpocząć.
W rogu stała całkiem porządnie wyglądająca prycza.
Położył się więc na niej, trzymając broń w pogotowiu. Starał się nie zasypiać snem głębokim, a zamiast tego czuwać. Nie zamierzał ginąć drugi raz...
Zapadł w błogi stan połowicznego snu, z którego po niemożliwym do określenia czasie obudziło go skrzeczenie:
- Przesyłka! Przesyłka dla dowódcy, czy tam sierżanta, no tego nowego. Jest tam kto?
Zerwał się natychmiast na nogi, z furią w oczach rozglądając się za źródłem głosu. - Oby to było coś naprawdę ważnego, bo inaczej każę cię ściąć! - Warknął donośnie.
W wejściu do namiotu stał demon, którego Ra kojarzył z wcześniej. Ten, który zaprowadził go do Nergala gdy przybył do sfery.
- Czy ważne to nie wiem, ale kazali mi to przynieść - wycharczał, wyciągając zza skrzydła podłużne zawiniątko.
Chwycił zawiniątko z gniewem w oczach i rozwinął je, celem sprawdzenia co zawiera.
W środku był stary miecz faraona, na pierwszy rzut oka w nienaruszonym stanie. Był też skrawek papirusu z napisem:
- Zanurzyliśmy ostrze w krwi bestii ognia. Będzie pochłaniać wszelkie ilości ciepła, więc może zostać użyte przeciwko magom ognia i ich żywiołakom. Przeciwko innym istotom radzimy używać broni stalowej
- Możesz odejść. - Rzucił oschle do posłańca, a następnie wszedł z powrotem do namiotu. - Ciekawe... - Pomyślał, odkładając papirus i przyglądając się mieczowi. Następnie, ni z tego ni z owego, spróbował zanurzyć go w swym ogniu, by sprawdzić prawdziwość słów w wiadomości.
Płomień lizał brąz, jednak nie rozgrzewał go w żaden wyczuwalny sposób.
Zamyślony zasiadł na tronie i pogrążył się w zadumie, trzymając miecz oparty o siedzisko.
Było mu dość wygodnie i przy tym z pewnością nieźle wyglądał. Jednak wkrótce zadumę przerwał odgłos eksplozji dochodzący spoza namiotu.
//Twoja postać zapewne słyszała już wybuchy z tymi wszystkimi mocami//
Nasim wylądował na kamieniach, prawdopodobnie łamiąc sobie coś. Leżał w jakimś rowie, wpatrując się w zachmurzone niebo.
Konto usunięte
Sprawdza czy wszystko z ciałem w porządku. Jeśli tak to rozgląda się po tym rowie.
Był w stanie się poruszać, więc było w mare w porządku. Rów wypełniony był kamieniami oraz jakimiś kośćmi, niewykluczone że ludzkimi.
Konto usunięte
Próbuje znaleźć kości piszczeli, i wykorzystać je jako haki do wspinaczki by wydostać się z rowu.
Faraon, w mgnieniu oka rozwścieczony z powodu tego, iż ktoś mu przerywa, zerwał się na równe nogi, łapiąc po drodze miecz i wyskoczył z namiotu, rozglądając się za źródłem odgłosów.
Killroy
Bez większego trudu wydostał się z rowu.
darcus
Zdążył zauważyć, jak uzbrojeni wojownicy biegną w kierunku obrzeża obozowiska, skąd dobywała się smuga dymu.
Konto usunięte
Idzie przed siebie, poszukując czegoś ciekawego.
W oddali zauważył wysoką, czarną fortecę, stojącą nad równiną skał.
Nie namyślając się długo, Ra ruszył truchtem w tamtą stronę.