Właściciel
- Jeszcze dziś. - stwierdził wstając i idąc dalej, do grupki ludzi.
Poszedł za nim.
-To jest reszta ekipy?
Właściciel
Ekipa liczyłą kilkadziesiąt osób. Głównie ludzie, ale też kilka Elfów, dwójka Krasnoludów, dwaj Styricy i jeden Smoczy Człowiek.
Czekał w pobliżu, nie miał zamiaru od razu zbliżać się do nowych towarzyszy.
Właściciel
Stałbyś tak jak kołek, gdyby nie fakt, że przywódca wyprawy zwołał resztę grupy i udał się w stronę bram miasta. Wypadałoby iść z nim.
Właściciel
Grupa trafiła pod bramę miasta. Stały tam konie dla Elfów i ludzi, osły do transportu zapasów, których było sporo, a także kucyki dla dwóch Krasnali i dla Ciebie. Tylko Smoczy Człowiek postanowił ruszyć piechotą.
Wsiadł na kucyka.
Sięgnął po manierkę, którą miał pod brodą.
Właściciel
Grupa ruszyła, a manierka była pełna i na swoim miejscu.
Wziął z niej łyka, starał się nie oddalać od grupy.
Właściciel
Podróżni jechali dość wolno, więc nie było problemów.
Nadal jechał z nimi, przyjrzał się krasnoludom.
Właściciel
Niskie, z bujnymi brodami, w zbrojach. Przy pasie miały miecze i topory, a hełmy leżały za siodłami, wraz z tobołkami podróżnymi i tarczami.
Teraz przyjrzał się reszcie.
Właściciel
Pospolici ludzie i rasowe Elfy. Co tu opowiadać?
Właściciel
//Zmiana tematu. Jak wymyślę i dodam.//
Xavier jechał nadal w stronę miasta.
Właściciel
Xavier jechał i jechał, aż dojechał pod bramę miasta.
///Dziewczyny śpią, nieprzytomne czy przytomne?
Jechał nadal.
Może strażnicy poszli się odlać? :V
Właściciel
Strażnicy jednak trwali dumnie na swych pozycjach.
Lecz wynajęło ich Czarne Słońce co otwiera przed Tobą nowe możliwości.
// Przytomne.//
Jechał dalej w kierunku bramy.
-Ja do Vigo Czarnego Słońca.
Właściciel
- A ja do córki cesarza Verden. Po co dokładnie? - zapytał jeden. Pewnie uznał Cię za skrytobójcę z wiadomymi zamiarami.
-Wypełniam dla niego zadanie. Właśnie wracam z Ur, w którym to zadanie wypełniłem.
Właściciel
- A jakie to zadanie? - zapytał.
- I co masz w tym wozie? - wtrącił drugi strażnik.
-Gości, którym niezwykle śpieszno do Vigo Czarnego Słońca panowie. Możemy tak gadać jeszcze dłużej, ale wątpię, że pogadanki ucieszą Vigo Czarnego Słońca.
///Wiadomo, co oznaczało ''goście''
Właściciel
- Jakoś Ci, ku*wa, nie wierzę. - stwierdził strażnik, który z pewnością wiedział co masz na myśli.
Momentalnie przybrał inny ton głosu, ciszą, w której było słyszeć groźbę.
-To zobacz sobie do wozu.
Właściciel
Zawahał się. Był w końcu pewny, że jesteś jakimś zabójcą czy coś. Ale przełamał się i zajrzał.
- No dobra... Możesz wjeżdżać. - stwierdził po chwili.
Ruszył od razu, prosto do Pałacu Księcia Czarnego Słońca.
Właściciel
Pałac był na swoim miejscu.
Właściciel
Jeśli za "kogoś" uznajesz żebraka na ulicy to tak. Był tam ktoś.
Zsiadł z wozu, wszedł do budynku.
-Jest ktoś?
Wrócił się do wozu, wyciągnął trzy kobiety, a następnie zaprowadził je do pałacu.
Sznur od młodszych trzymał w jednej ręce, a w drugiej od najstarszej kobiety.
-Zachować spokój.
Właściciel
Tym razem otrzymałeś odpowiedź. A mianowicie sztylet, który wbił się w belkę za Tobą.
Właściciel
- Spudłowałem. - stwierdził zabójca, którego spotkałeś wcześniej. - Jak widzę misja wykonana?
-Tak. Gdzie dostarczyć cel misji?
Właściciel
Po pstryknięciu palcami dwójka zabójców zeskoczyła z sufitu.
- Oni się tym zajmą. Jakieś pytania?
-Mogę iść powiadomić Vigo Czarnego Słońca o sukcesie misji?
Właściciel
- Oni się tym zajmą. Jakieś pytania? - powiedział z większym naciskiem, choć po chwili roześmiał się.
- Jasne. Idź. - powiedział, gdy skończył.
Kiwnął głowę i zostawiając kobiety ruszył tą samą trasą do Vigo Czarnego Słońca, jaką już wcześniej szedł.
Właściciel
Droga się nie zmieniła, tak jak nic po drodze. Udało Ci się więc trafić.
Wzrokiem poszukał Vigo, następnie złożył mu niski ukłon. Taki, jak poprzednio.
-Kobiety znajdują się już w siedzibie.
Właściciel
- Dobrze. - stwierdził krótko kiwając głową.