// k //
Spróbował jakoś wyrwać jakiegoś szpona, czy inne dziadostwo zdolne jakoś zranić olbrzyma. Oczywiście cały czas podśpiewywał jakąś kołysankę.
No cóż, czekał więc. Ewentualnie usiadł gdzieś, jeżeli przy ladzie nie było miejsca.
Właściciel
Wiewiur:
//Tego szpona to chcesz wyrwać z niedźwiedzia?//
Max:
Przy ladzie było miejsce, a i tak długo nie czekałeś, bo po chwili dostałeś mięso wraz z kuflem pełnym wody. Jednakże znając Krasnoludy, będzie ona nieco smakowała piwem, bo głównie to tu się leje do kufli.
// Tqk, patrząc na to co ten niedźwiadek mógłby umieć gdyby sie go wyleczyło, to nie warto byłoby go trzymać przy życiu.//
Właściciel
Wiewiur:
Wyrwałeś go, uzbrajając się w całkiem porządną broń. Niestety, coś musiało się skomplikować, w tym wypadku był to wrzask protestu, wściekłości i bólu w wykonaniu niedźwiedzia, który przytłumił Twój śpiew i wyrwał Olbrzyma z jego stanu. W związku z tym dobył on na powrót maczugi i wstał, zapewne zastanawiając się, kogo z Was zabić najpierw.
Max:
Nie było to szczególnie smaczne, ale bez dwóch zdań Cię pokrzepiło.
-Wielki olbrzym za dnia biegał,
a że z niego jest lebiega.
To se upadł, ryj rozwalił,
przy okazji ziemię splamił.
Krwią? Bez jaj, to nie ta bajka.
To olbrzyma pękły jajka.
Biała ciecz już wypłynęła,
autorka wiersza w niej utonęła- Wyrecytował mu ten wierszyk w głowie, licząc że Olbrzym ma jakieś poczucie humoru.// Jak chcesz to usuń ten wierszyk, jestem kiepski w pisaniu czegoś zabawnego, a ten napisał Rafał do Preciwnej Góry ;-; //
Właściciel
Max:
Wszystko się powiodło i obudziłeś się następnego dnia.
Wiewiur:
Widać, że kołysanka nie przypadła mu do gustu, bo jednym ciosem maczugi dobił Twego zmutowanego miśka.
- Miensko mie wku*wia. - powiedział pod Twoim adresem, stawiając jeden krok, którym pokonał całą, dzielącą Was, odległość.
Wniknął do jego umysłu.
- Może pobawimy się w zagadki? Jeśli wygram, to staniesz się moim sługą i się mi nigdy nie sprzeciwisz. Jeśli Ty wygrasz, to ja stanę się Twoim.
Kiedy wstał, zszedł na dół z kluczykiem.
-Co Pan poleca na śniadanie?
Właściciel
Max:
- Jajecznicę?
Wiewiur:
- Jak ja wygrać, to Cię zjeść. - sprostował Olbrzym, zaś podczas sondowania jego umysłu wyczułeś, że pożre Cię niezależnie od wyniku zabawy w zgadywanki.
Szukał czegoś czym mógły go pokonać. Jakiś słaby punkt, może trauma z dzieciństwa?
Właściciel
Max:
Wystawił rękę, gdyż zapewne odpowiedzią na to pytanie było złoto, a dokładniej jego niedostateczna ilość.
Wiewiur:
Możesz co najmniej zagrać na jego ego, to jest większe, niż on sam.
// Najwyżej się pomylę.//
Zaczął mu słodzić i mówić jaki to on wielki, silny i mądry.
Właściciel
Wiewiur:
//Tak też można, ale bardziej chodziło o podpuszczenie go, typu: "Widzisz ten głaz? Na pewno nie rozbijesz go łbem!" "Potrzymaj mi maczugę." A potem jebs, zgon i wygryw.//
Oczywiście, przypadło mu to do gustu, lecz Olbrzymy to prosty lud, więc takie psychiczne pierdoły to dla niego za mało, dlatego też wzniósł maczugę, aby z Tobą skończyć.
Max:
I po kwadransie miałeś przed sobą talerz pełen jajecznicy na boczku.
Jadł sobie, kiedy zjadł, spytał się karczmarza:
-Ile to kosztuje przyzwoita broń?
Właściciel
- A skąd mam wiedzieć? Handluję piwem i żarciem, a nie bronią.
- Czekaj, serio taki mocarz jak Ty zadowoli się zabiciem czegoś jak ja? Pokaż że stać Cię na więcej!- Na wszelki wypadek ustawił się tak żeby jeden cios nie zmiótł go z powierzchni ziemi.
-To gdzie jest najbliższy Kowal, sklep z bronią?
Właściciel
Wiewiur:
Choć maczuga wisi w powietrzu idealnie tak, żeby Cię zmiażdżyć, to Olbrzym przekrzywił głowę, ciekaw co masz na myśli.
Max:
- Kowali to tu pełno, z reguły sprzedają broń w kuźniach albo na straganach na rynku.
-Dziękuję.
Wyszedł z karczmy w poszukiwaniu takowych miejsc.
- Takie coś jak ja nie zadowoliłoby prawdziwego wojownika! Mogę Ci wskazać kogoś, kto sprawi że Olbrzymki będą Ciebie pragnęły. Wystarczy że przeżyję, a inni ludzie twojego gatunku będą opowiadały o Tobie wieki! A jeden wiek to i tak dużo, to pomyśl o kilku. // Szkoda, teraz to go nawet polubiłem, a sam kopię mu grób ;-; #Pesymizm //
Właściciel
Max:
Rzeczywiście, trafienie na kuźnię było tak łatwe, jak na karczmę, więc szybko na nią trafiłeś. Siedział przed nią kowal, zajadając się sporym kręgiem sera, najzwyczajniej miał przerwę.
Wiewiur:
- Wskazać kogoś? - powtórzył zainteresowany.
-Witam. W jakich cenach chodzi jakaś dobra broń?
- Jak pójdziesz ze mną to pokaże Ci kogo musiałbyś zabić, by stać się najpotężniejszym olbrzymem!- Wykrzyknął pełen szczęścia i entuzjazmu. Sprawdził tez, co myśli sobie olbrzym.
Właściciel
Max:
- Dubra bruń, dubra bruń. - odparł, jednocześnie przedrzeźniając Cię i przeżuwając ser. - Niby jaka? Konkret, ku*wa.
Wiewiur:
- Powiedz mnie teraz, miensko. - odparł Olbrzym, a sądząc po tym, że nazwał Cię "mienskiem," to raczej nie wypada odmówić.
-Taka bardzo ostra, co się łatwo nie złamie.
// Wpadłem na genialny pomysł ;-; //
- Król Krasnoludów, Gorin Żelazny Młot. Jeśli nie wiesz, gdzie jest i jak wygląda, to mogę pójść i o niego popytać w mieście niedaleko. Jeśli zabijesz króla krasnoludów, to sam się nim staniesz i inne olbrzymki będą chciały być Twymi żonami! Na dodatek będziesz mógł kazać swoim poddanym by gotowali dla Ciebie najlepsze posiłki! Każdy by chciał, by taki wspaniały olbrzym jak Ty był ich królem!
// Magia umysłu może przesyłać obrazy? Wiesz np wysłałbym temu olbrzymowi jak siedzi otoczony pięknymi olbrzymkami ;-; //
Właściciel
Wiewiur:
- Król wszyzdgich olbrzymuf? - spytał, chcąc się upewnić, bowiem pewnie uważał to za zbyt piękne, żeby było prawdziwe.
Max:
- Ale ku*wa miecz, ku*wa topór, ku*wa halabarda, czy ku*wa co?
- Pewnie! Przecież to logiczne, zabijesz króla to stajesz się królem. Jak myślisz, czemu jest tyle zamachów? Ponieważ oni też chcą stać się królami!- Mówił to wesołym i pogodnym tonem.
Przewrócił oczami.
-Dwa miecze.
Właściciel
Max:
- Niby po co miałbym kuć miecze?
Wiewiur:
- A gdzi on jest?
- Mogę pójść do miasta i się o niego popytać.// Ponowię pytanie: Czy mag umysłu może przekazywać komuś obrazy? Wiesz np dam temu olbrzymowi obraz jak siedzi na stronie w otoczeniu pięknych olbrzymek :V //
Poszedł szukać innego kowala, bądź sprzedawcy. Na rynek na przykład.
Właściciel
Max:
No i na rynku znalazłeś wiele kramów z bronią, niektóre oferowały nawet miecze.
Wiewiur:
//Upsik, byłem pewien, że odpowiedziałem na to pytanie ;-;
Tak, możesz.//
- Jak nie wrócisz to Cię znajdem i zeżrem, miensko. - odparł Olbrzym, uderzając maczugą o ziemię.
//Najzabawniejsze w tym wszystkim jest chyba to, że on rzeczywiście może mieć okazje na walkę z królem, bo on tu się niedługo wybiera :V//
Szukał takiego, gdzie broń wyglądała na w miarę porządną.
// Może nawet zabije? W sumie, mógłby koleżków skrzyknąć. Tylko trza by mu nagadać że z bandą będzie lepiej :v//
Dobrze, chcesz to możesz zjeść o tam to- Wskazał niedźwiedzia, po czym wyszedł z jaskini kierują się w stronę miasta. Oczywiście dalej był uzbrojony w to co wyrwał z niedźwiadka.
Właściciel
Max:
To krasnoludzkie wyroby, nikt tu nie robi broni na odpie**ol.
Wiewiur:
Olbrzym wziął niedźwiedzia w łapę, zaś Ty wracałeś do miasta już ciemną nocą.
Szedł dalej, w stronę gdzie powinno być miasto.
Jeżeli znalazł kogoś, kto sprzedaje miecze, to się zapytał:
-Po ile one?
Właściciel
Wiewiur:
Słyszysz terkot wozu za sobą. Może zabierzesz się z tym wozem do miasta?
Max:
- Ano po dwadzieścia pięć za sztukę. - odrzekł handlującym nimi Krasnal.
// Mam wrażenie że to Bilo ;-; //
Odwrócił się, sprawdzając kto jedzie tym wozem.
- Hmmm... a z pochwą w zestawie?
Właściciel
Max:
- Nie, to na straganie obok.
Wiewiur:
//Myślisz, że król Krasnoludów popi***alałby jakimś zwykłym wozem? On się wozi, je**ny.//
Był to Krasnolud w ciemnym płaszczu z kapturem, który chronił go przed mrozem. Powoził zaś wozem zaprzęgniętym w jednego konia, w jednej ręce trzymając lejce, a w drugiej topór.
Bilo:
Na czele swego zajebistego orszaku wpie**oliłeś się do miasta.
Spojrzał tam.
-Tutaj są miecze z pochwami, czy same pochwy?
Spytał się osobę urzędującą przy tamtym straganie.
- Nie zawiózłby mnie pan do miasta? // Masz jakiś pomysł na fabułę? //
Właściciel
Wiewiur:
//Być może.//
- A skąd mam wiedzieć czy mnie nie zapie**olisz, hę?
Max:
- A nie widać? - spytał, wskazując na skórzane pochwy, do których mieczy nie było.