-Za czasów Rai'ygiego Oblorda słowo zaufania wśród drowów miało jeszcze jakieś znaczenie...
Westchnął, dalsza kłótnia tylko przedłużała nieuniknione.
-Możecie zakneblować mi usta. Bez moich słów Żywiołak nie zaatakuje, bo jak na razie umie tylko wypełniać rozkazy słowne.
Właściciel
- Skąd niby możesz wiedzieć, jak żyło się za jego czasów?
Spojrzał na niego z lekkim uśmieszkiem. Powinien się domyśleć.
Właściciel
Właściwie to chyba domyślił się w tej samej chwili, w której skończył pytanie, gdyż na jego twarz wstąpił wyraz absolutnego zrozumienia, a później pokiwał lekko głową.
- Więc kim są ci jeńcy, gdzie ich zabierasz i po co? - spytał ponownie, ale tym razem w jego głosie dało się wyczuć nieco więcej szacunku niż wcześniej.
Wskazał na symbole organizacji na ich pancerzach.
-Rozpoznajesz te symbole, prawda?
Właściciel
- To odpowiedź na część mojego pytania. Co z resztą?
-Obecnie wyprowadzam ich z Mrocznej Puszczy. Po co? Każda okazja do zdobycia informacji i osłabienia wroga naszej rasy to coś, co trzeba wykorzystać.
Właściciel
- W takim razie powinieneś polować na Elfy, jak każdy Drow.
-Nie jestem myśliwym, a kimś, kto woli spiskować. Tutaj większą wartość mają agenci na terenie wroga.
Właściciel
//Nie tak agresywnie.//
- Właśnie widzę. - odparł, patrząc na jeńców. - Będą dobrym darem dla Lloth.
-Jak przestaną być użyteczni. Takowy człowiek ma większe szanse na dostanie się do Elfów i poświęcenie swojego życia dla zabicia kilku ważniejszych. Zwłaszcza w ich stolicy.
Właściciel
- Uważasz, że Elfy ich przyjmą?
-Ze względu na ich organizację, inną rasę i brak wrogości co do Państwa Elfów? Jest spora szansa na to.
Właściciel
- I niby czemu mają wykonywać nasze polecenia?
Właściciel
- Zademonstruj. Umysły takich jak oni niełatwo złamać.
-Wróciłbym tylko z informacjami, nie z jeńcami, gdybym był magiem umysłu.
Wymownie spojrzał na swojego Żywiołaka.
Właściciel
- I nic więcej? - spytał, gdy widocznie załapał aluzję co do magicznej profesji.
-Służyłem też jako jeden z głównych doradców Paladynów, więc...
-Wiem mam te i owe informacje.
Właściciel
- A więc zdradź mi je. Natychmiast.
-Nie wiem, jaką rolę pełnisz, więc na razie zdradzę ci, że za pokojem 35a7, za szafką z książkami znajduje się zejście do malutkiego pokoju w którym znajdują się książki dla koniobijców. Nie zdradzę jednak, do kogo należą, gdyż obiecałem mu, że nikomu o tym sekrecie nie powiem.
Właściciel
- Lepiej dla Ciebie, żeby to był jakiś żart.
-Też chciałbym, żeby był.
Właściciel
- Zabrać ich wszystkich. - mruknął i machnął ręką, jednocześnie odwracając się na pięcie. Nim zdążyłeś zareagować, z drzew zeskoczyły zastępy Mrocznych Elfów w liczbie około półtora tuzina, każdy uzbrojony był w trzymaną w dłoniach kuszę, dwa jatagany i sztylet.
Popatrzył na swego Żywiołaka.
-Każdy to każdy. Może uda się porozmawiać.
Właściciel
//A te słowa skierował do...?//
Właściciel
Każdy z Drowów dobył broni, a dwóch ruszyło w Waszym kierunku, oczywiście omijając Żywiołaka szerokim łukiem.
W sumie starał sobie przypomnieć, czy przy sobie ma jakąś broń.
Tej broni raczej nie schowają do torby. Czekał.
Właściciel
Gdy Drowy otoczyły Was ciasnym pierścieniem, Ork natychmiast chwycił jednego za twarz swoją masywną łapą, a sądząc po strużkach dymu oraz przytłumionych krzykach, wypalał mu właśnie twarz Magią Światła. Inny Mroczny Elf spróbował coś zrobić, ale skończył przebity na wylot świetlistym pociskiem. Trom zostawił konającego Elfa i dobył broni, miażdżąc młotem najpierw prawy bark, a potem głowę kolejnego wroga. Pozostali nie stali bezczynnie, jeden z Paladynów zabił trzech wrogów Magią Światła, drugi zrobił to samo, ale bardziej konwencjonalnie, nabijając ich na halabardę lub rozbijając jej ostrzem głowy, czy też je obcinając. Tylko Ty stałeś jak słup soli, a wykorzystał to jeden z żołnierzy, atakując Cię.
Pozostało mu wykonać unik, a następnie popchnąć go w Żywiołaka.
-Rzuć nim o coś Żywiołak! To rozkaz!
Właściciel
Początkowo stwór chciał zdzielić go trzymaną w dłoni kłodą, ale rozkaz to rozkaz, więc zamiast tego chwycił go swoją wodnistą łapą i rzucił o najbliższe drzewo, zaś Drow wylądował obok niego, bez życia, ale za to ze strzaskanym kręgosłupem.
Spróbował wytworzyć sobie z mgły jakiś wodny wodny pocisk do samoobrony.
Właściciel
Nie masz zbytnio przed czym się bronić, dwóch uciekło, jeden to ranny, a reszta poszła prosto do Lloth.
Zbliżył się do rannego i odkopnął mu broń poza jego zasięg.
Właściciel
Udało się, on zaś splunął Ci w twarz, a przynajmniej spróbował, bo ostatecznie ślina wylądowała na bucie.
-Wiesz co jest zabawne? To, że nie kłamałem. Źle to zrozumieliście i tutaj wpadliście.To nie pomaga w skutecznym działaniu. A wiesz co jeszcze nie pomaga?
Przydepnął mu butem szyję. Następnie ją wgniótł, by się udusił.
-Złamany kark.
Właściciel
Wydał z siebie charkot, który zapewne będzie prześladować Cię do końca życia. No, ale zginął, potyczkę też można uznać za zwycięską, zwłaszcza, że obyło się bez strat własnych. Oczywiście, po Waszej stronie, u Drowów wręcz przeciwnie.
Oj tam prześladowania, nie takie rzeczy się w życiu widziało.
-Dwóch uciekło, więc mamy określony czas działania.
Właściciel
- Trzeba narzucić jeszcze szybsze tempo i liczyć na to, że nie ściągną nic dużego na nasze głowy.
-Jak na razie będą wysyłać co najwyżej małe grupki zabójców. Nikt głupi nie rzuci czegoś cennego na te podstawowe zagrożenie. Mniejsza, ruszajmy.
Właściciel
Ork chyba chciał skomentować coś o podstawowym zagrożeniu i Żywiołaku Wody, acz się powstrzymał i ruszył w odpowiednim kierunku, choć kilka minut musiał poświęcić na odzyskanie orientacji w terenie.
Ruszył za nim, dając Żywiołakowi rozkaz, by podążał za swym stworzycielem.