Po cichu zakradła się za plecy demona, by następnie do niego podlecieć i spróbować wbić miecz w jego głowę.

Przygotował się do ataku, uderzając jedną pięścią w Rogatego Demona, by nie tyle go zabić, co wyrwać mu młot bojowy.

Kazute:
Udało się najpewniej tylko dlatego, że trafiłaś na jakiś czuły punkt, a i Demon zajęty był walką z kimś innym... Tak czy inaczej, zginął, tak jak chciałaś.
Vader:
Nie udało się, co najmniej lekko go ogłuszyłeś i zdezorientowałeś, a tymczasem drugi podszedł już na tyle blisko, aby dokonać skutecznego poziomego zamachu swą bronią na wysokości Twojego kolana, co też zrobił.

Właśnie taki był plan, by zaatakować przeciwnika, gdy ten był zajęty. Następnego Rogatego zaatakowała, posyłając w kierunku jego głowy czarną dziurę o średnicy kciuka.

Odskoczył do tyłu, a następnie uderzył go od boku, by go odrzucić.

Kazute:
Głowy? Cóż, po chwili nie mogłaś nazwać tego głową, gdy w środku twarzy ziała spora dziura, przez którą Demon zmarł, rzucając oręż i padając trupem. Jednakże inny zdołał to zauważyć i rzucić się na Ciebie, wymachując dziko młotem w poziomie, z lewej do prawej i na odwrót, zapewne licząc, że przynajmniej jeden cios Cię trafił, bo w sumie tylko jednego potrzebował.
Vader:
Udało się, a że zarył przy okazji o ścianę eliminuje go z walki na dłuższą chwilę, jeśli nie na dobre, w zależności co stracił: Przytomność czy życie?

Zrobiła unik, cofając się. Będąc wciąż w powietrzu zrobiła kolejną czarną dziurę, którą usiłowała cisnąć w przeciwnika.

Można łatwo sprawdzić. Zaatakował stojącego przeciwnika tak, by go przewrócić, a następnie zbliżył się do nieprzytomnego i chwycił go w połowie długości ciała, by oddzielić dolne kończyny od reszty ciała.

Kazute:
Demon spróbował odbić ją swoją bronią. Plan może i głupi, ale sprawdził się częściowo, bo za cenę młota zachował życie i rzucił się na Ciebie z gołymi rękoma, które i tak stanowią spore zagrożenie, biorąc pod uwagę jego siłę i wytrzymałość.
Vader:
Teraz na pewno jest martwy, a do tego w dość bolesny i widowiskowy sposób.

Wciąż się cofała. I ponowiła atak.

Jednego mniej, a teraz wrócił do poprzedniego przeciwnika.

Kazute:
Tym razem nie miał niczego, co mogłoby zaabsorbować czarną dziurę, więc padł trupem.
Vader:
Był już na tyle blisko, aby wykonać zamach swoim orężem, czego też nie omieszkał się uczynić.

Czy ktoś potrzebował pomocy w ukatrupieniu demona?

W takim razie spróbował się odratować, przez uderzenie wroga ciosem z boku. Do zamachu potrzebował trochę czasu, a przy okazji się odsłonił.

Kazute:
Ork, ale czy na pewno chcesz porwać się na Czarta i Gwardię Ognia?
Vader:
Udało się, ale wrodzona wytrzymałość pozwoliła mu przeżyć cios, więc szybko się pozbierał i znów ruszył do ataku, acz chociaż dzięki temu kupiłeś sobie te dodatkowe sekundy.

Zamachnął się znowu tak, by uderzyć go w brzuch, ale tylko czekał, aż odskoczy. Wtedy po prostu przedłużył kończynę i spróbował go złapać w pół, a następnie odwrócił do góry nogami i wbić w ziemię.

No dobra, na bliższe spotkanie z Czartem nie ma teraz ochoty. Powróciła do eliminowania z gry Rogatych Demonów. Podleciała do najbardziej zajętego walką z kimś innym, po czym spróbowała wbić swój miecz w jego głowę.

//Nudzi mnie już bicie się z demonami.

Vader:
W ten sposób wbiłeś mu głowę w szyję i tym pozytywnym akcentem skończyłeś walkę.
Kazute:
//Nie że coś, ale tak jakby cała ta misja i wątek na tym polegają.//
Z tym, że jedyne, które się ostały, to te, z którymi walczył Elf, a rodził sobie na tyle dobrze, że zabił je samodzielnie, identycznie u Drowa.

//I tak czuję, że pewnie Vader mi tą postać ukatrupi. //
Więc pomijając Chochliki została tylko Gwardia Ognia i Czart, tak?

A więc ruszył na kolejnego przeciwnika.

Kazute:
//Sam przecież mówił, że Elfki mają różne zastosowania....//
Tak, choć bez pomijania Chochlików, te były już martwe.
Vader:
Został tylko Czart i Gwardia Ognia, z którymi walczy Twój przyjaciel Paladyn.

Postarała się unieruchomić najbliższego Gwardzistę.

No więc pora mu pomóc, poprzez uderzenie z góry na jednego z Gwardii Ognia.

Kazute:
Udało się, ale jeden z jego kompanów zareagował, wysyłając w Twoją stronę pocisk Magii Ognia, chcąc w ten sposób zmusić się do odwrócenia uwagi i zaprzepaszczenia zaklęcia.
Vader:
Nie był to jakiś szeregowy i tępy Demon w rodzaju tego Rogatego, ale doborowy Nadczłowiek, niemalże na poziomie równym Demonom, który zauważył Twój manewr i skontrował go Magią Ognia. Później machnął w poziomie klingą swego miecza, wysyłając w Twoim kierunku ognistą falę.

Jeżeli zdołał, to wykonał unik.

Dwóch takich i pocisku raczej nie dałaby rady zatrzymać. Spróbowała odesłać ogień z powrotem do Gwardzisty, rezygnując z zatrzymywania innego sługusa demonów. Gdyby to się nie udało, to po prostu uciekłaby od pocisku z pomocą magii.

Kazute:
Udało się, ale bez większych efektów, bo po kim, jak po kim, ale po Gwardii Ognia można spodziewać się odporności na tenże żywioł, prawda? Niemniej, jeden z Nadludzi machnął swoimi mieczem i ruszył w Twoim kierunku, od razu zaczynając pojedynek od wypuszczenia kilkunastu niewielkich kul ognia, jakie rozleciały się po pomieszczeniu, aby uderzyć w Ciebie z różnych kierunków.
Vader:
Nie zdołał i jedynie osłonięcie się wodnymi rękoma uratowało Twoją mahoniową skórę, acz teraz prezentują się one jeszcze mnie okazale, niż wcześniej.

Spróbowała odbić te wszystkie kule. Gdyby się nie udało, to po prostu by unikała ich wszystkich.

Ile stracił wody na tym?

Kazute:
I tym, i tamtym sposobem zdołałaś uniknąć owych pocisków, ale to była jedynie dywersja, Nadczłowiek chciał Cię w ten sposób zająć, aby podejść odpowiednio blisko, co też mu się udało, i od razu zaatakował poziomym cięciem na wysokości Twojego brzucha, chcąc przepołowić Cię swoim mieczem na pół.
Vader:
Z tego, co pobrałeś za pierwszym razem, zostało około jedna trzecia lub jedna czwarta.

Postarała się zablokować atak swoim mieczem, w drugiej dłoni na szybko formując malutką, czarną kulkę, którą następnie rzuciła w kierunku przeciwnika.

Słabiutko, więc uważał z kolejnymi atakami. Raczej wolał znaleźć okazję.

Kazute:
Uniknął jej o włos, ale i tak stracił fragment hełmu, choć nie czaszki, wraz z ozdobnym rogiem. Zablokowanie ataku kogoś, kto był od Ciebie o wiele silniejszy było złym pomysłem, Nadczłowiek naparł na tyle mocno, aby przewrócić Cię i posłać kilka metrów dalej, na posadzkę komnaty.
Vader:
Nie dał Ci jej, wciąż będąc w ofensywie, i wykonując dwa identyczne ataki, jak wcześniej, ale więc dwie poziome fale ognia.

Szybko pozbierała się z ziemi i postarała się zatrzymać obie ręce przeciwnika, tak by nie mógł nimi ruszać.

Postarał się wykonać unik.

Kazute:
Udało się, ale w ten sposób bynajmniej nie zmusiłaś go do kapitulacji, Gwardzista miał zamiar walczyć dalej, tym razem za pomocą nóg, kiedy to na jednej stał w miarę stabilnie, a drugą wywijał w pionie i poziomie, posyłają w Twoją stronę kolejne ogniste fale.
Vader:
Udało się, a Nadczłowiek wykorzystał czas, który zajmowały Ci uniki, na skrócenie dystansu tak, aby mógł skrócić Cię mieczem o głowę, czego to spróbował.

Pi razy drzwi, głowa na poziomie dosyć wysokim, kucnięcie zmniejsza wysokość, więc się schylił i wykonał dwa uderzenia z wodnych pięści jednocześnie: W Nadczłowieka i w rękę posiadającą broń.

Musi przyznać, że Nadludzie, a zwłaszcza Gwardziści Ognia naprawdę są tak silni jak piszą w księgach. Postarała się uniknąć wszystkich pocisków, by następnie stworzyć czarną kuleczkę i wystrzelić ją w głowę przeciwnika, tam gdzie jest odkryty.

Vader:
Cały manewr się powiódł i Gwardzista wylądował kilka metrów dalej na posadzce komnaty, ale już się podnosił, zaś jego miecz zatrzymał się jakieś półtora metra od jego dłoni.
Kazute:
Cudem wykonał unik, a następnie, o dziwo, zaczął ustępować pola, wracając do Czarta, który najwidoczniej szykował się do ponownego otworzenia portalu na tyle, aby mógł uciec wraz ze swoimi przybocznymi.

Nie ma ucieczki, nie teraz! Postanowiła w spokoju stworzyć największą czarną dziurę, jaką potrafiła, z zamiarem rzucenia jej w Czarta i resztę jego ferajny.

Połączył pięści razem, żeby miały więcej wody i wyciągnął ją na tyle, żeby chwycić jego miecz i go przyciągnąć do siebie.

Kazute:
Nie była ona tak wielka, jak mogłabyś liczyć, więc jeden z Gwardzistów poświęcił się, kupując reszcie czas i jednocześnie absorbując ową dziurę.
Vader:
Udało Ci się, a Demon wykorzystał okazję, aby ruszyć biegiem w kierunku Czarta, który otwierał już portal, aby wrócić nim z powrotem do Pustki.

Cholera, że też nie zna jakiejś jeszcze magii lub nie jest bardziej uzdolniona w walce... Mogła jakoś wspomóc innych, skoro jej próby nie przynosiły efektu?

Użył miecza niezbyt przepisowo, a mianowicie zrobił z niej włócznię, by wykorzystać brak naturalnych barier takich jak siła w wypadku wody. I tę oto mieczowłócznię posłał w Czarta, by przerwać jego tworzenie portalu, a najlepiej, żeby go zabić.

Kazute, Vader:
Wasze próby, pytania i działania spełzły na niczym, gdy ostatni Gwardzista Ognia skoczył w portal, a ten zamknął się za nim niezwłocznie.. Cóż, i tyle było z Kapłanów Pustki, a przynajmniej na kilka dekad, oni w końcu zawsze wracają.

Więc zadanie wykonane... prawda?

Miecz został?

Vader:
Tak.
Kazute:
Tak.

- Co teraz? - zapytała się wszystkich.

Ruszył po miecz.