Próbowała zrobić unik, albo jeśli nie udało jej się to postanowiła obronić się pazurami. Wściekła pobiegła jak najszybciej w stronę elfów, którzy w nią strzelili strzały z pazurami. Wydając przy tym dziwny dźwięk
- Kkkkkhhhhhhhaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!
Zarówno wykonanie uniku przed jedną strzałą jak i zablokowanie drugiej pazurem pomyślnie się udały. Dwójka elfów przerażona prędkością bohaterki z miejsca zaczęła tracić swoje morale. Dziewczynie udało się podbiec do jednego z elfów znajdującego się nieco przed tym drugim i najpewniej na niego rzucić zostawiając go na łasce kobiety. Drugi zaś nieco mądrzej wykonał unik w bok i choć drżały mu ręce jak osobie z parkinsonem to postanowił wystrzelić kolejną strzałę. Wystrzał z tak bliska i z takim drżeniem dłoni niezbyt szczególnie był owocny, jednak zdołał trafić ją po części w plecy, po których strzała gładko przejechała i zostawiła za sobą rozcięcie zarówno na koszuli jak i na skórze dziewczyny. W tym samym czasie elf myśliwy zaciekle walczył z pająkami, choć niezbyt duże miał szanse z całą piątką, to jednak większość musiała pilnować by rogacz nie uciekł tym samym zdołał on zabić już jednego.
Próbowała powalić tego co strzelił kolejny raz strzałą. Jeśli się udało to wbiła mu pazury, tuż przy płucach.
Nie było to w żadnym wypadku trudne zadanie, elf nawet nie zdążył wyciągnąć swojej broni gdy pazury dziewczyny wbiły się w jego płuca, a ten ostatni raz splunął krwią na twarz Max i zmarł. W ostatecznym rozrachunku pozostał już tylko jeden elf oraz cztery pająki, wszyscy głodni na tego jednego rogacza, a zwycięzca mógł być tylko jeden. Co zrobiła zatem nasza bohaterka? Para pająków już zaczęła powoli dobierać się do jelenia, a druga parka osaczyła z dwóch stron elfa, który odganiał je od siebie jednoręcznym mieczem.
Spowalnia oddech i odskakuje trochę do przodu po czym odwraca się z mieczem gotowym do cięcia.
Właściciel
Ninja:
Za tobą stał Mroczny Elf w całej swej okazałości.
Ciemne włosy spięte w coś na kształt samurajskiego kucyka, kołczan i łuk na plecach, ciemnoniebieskie oczy uważnie lustrujące każdy Twój ruch. Ubrany był w spodnie ze skóry jelenia i to był cały jego strój. Można też dodać rękawiczki ze skóry, ale poza tym nie miał nic na sobie. Zarówno tors, nogi jak i ramiona miał umięśnione.
Nic nie mówił, ale mogłeś być pewny jednego - na pewno nie przyszedł sam.
- Nie lubię gdy ukrywacie swoich. Przejdźmy do interesów...
Ani na chwilę nie opuszcza miecza.
- Gdzie moja siostra?
Napina mięśnie gotowy do ataku i dostosowuje swój oddech, uważnie lustruje elfa, jego oczy są zimne niczym zimne górskie powietrze, przecina elfa swym spojrzeniem niczym przecina się przeciwnika mieczem. Cały czas okazuje swą gotowość do walki i do śmierci byleby tylko uratować siostrę. Nie porusza się jednak w żadnym razie, stoi niczym posąg, dumny, silny i groźny.
Właściciel
Ninja:
Elf uśmiechnął się pod nosem i powiedział:
- Najpierw zapłata.
- A może najpierw miecz w twoim gardle?
Uśmiecha się zimno, widać jego zęby, a raczej kły. Oblizuje się, widać, że wpadł w coś w rodzaju stanu skupienia.
- Oddam zamek, lecz najpierw siostra ma, inaczej wypruje Ci flaki.
Mówi wesoło lecz w jego oczach widać coś na kształt zabójcy, bardzo złego zabójcy.
Właściciel
Ninja:
Nim zdążyłeś zareagować postawny Mroczny Elf wykręcił Ci rękę, zabrał miecz i podał go jednemu ze swoich kompanów.
- Miecz? Jaki miecz? A wracając do tematu: Zapłata.
Uśmiecha się po czym puszcza w ciało elfa wiązankę piorunów.
- Źle zrobiłeś.
Kopie go w kroczę i wyrywa się, odskakuje i przygotowuje się do kolejnych strzałów magią.
Właściciel
Ninja:
Przygotowanie nic nie dało. Oberwałeś strzałą prosto w plecy. Kolejną dostałeś w prawe udo.
- Głupcy, po co to było?
Próbuje zakryć się mrocznym elfem.
Zaczęła ścigać jelenia. Zdenerwowana na pająki, które to one chcą tąże zwierzynę przecinała je swoimi pazurami.
Właściciel
Ninja:
Z pewnością udałoby się gdyby nie to, że przeciwnicy są wszędzie i Cię otoczyli, a Elf nie zasłoni całego Twojego ciała.
Gonienie za jeleniem i porzucenie całej reszty wydawało się najrozsądniejszą decyzją. Pająki jednak nie chciały dać za wygraną i posłały jednego, który zajęty był niegdyś jeleniem do walki z tobą, ataki pazurami miały to do siebie, że sprawdzały się na cele humanoidalne, gorzej jednak nieco ze stawonogami. Pająk bez problemu cofał się w tył od ataków Max, po czym wystrzelił w nią pajęczyną z odwłoka, czy udało się jej ujść przed tą próbą schwytania w sieć? Kto wie, może warto było polegać na jej przez pazury? Elf za to zaczął przejmować inicjatywę w walce z parką pająków z uwagi na doświadczenie w pozbywaniu się ich, pozostał mu już tylko jeden.
Właściciel
//Ten... Nie za bardzo jej podpowiadasz? ._.//
//A czy to jest na pewno dobra podpowiedź?
Wyrywa się. Pomaga sobie pazurami. Tylko aby być w dobrym stanie do walki. Robiła częste uniki, i starała się jak najbardziej od tyłu go zaatakować.
Wierzganie się spełzło na niczym z uwagi na to iż pająk mógł tylko oblepić resztę ciała twojej postaci w znacznie szybszy sposób. Podobnie z używaniem pazurów jako czegoś do wydostania się, niestety gruba pajęcza nić okazała się twardsza niż niejedna zbroja. Ona już leżała na ziemi i była blisko śmierci od pajęczej trucizny... A cóż to? Z lasu wystrzeliły trzy różne strzały, każda z nich trafiła oddzielnego pająka szybko pozbawiając ich życia, najpewniej posiadały silną truciznę. Zza drzew wyszła kolejna trójka elfów podobna do tej poprzedniej pod każdym względem, nieco tylko różnili się aparycją, ale to szczegół. Zamienili kilka słów ze sobą, po czym pognali za jeleniem, który to korzystając ze śmierci pająków postanowił dać nogę. Została tak sama na polanie pośród gęstej trawy... Pozostało jej najwyżej skonsumować niezatrutego pająka czy mięso mrocznego elfa, czy był to jednak wspaniały posiłek?
Wzdycha po czym próbuje wiązankami piorunów bronić się przed wrogami.
Właściciel
Ninja:
Rany i wcześniejsze użycie Magii nie ułatwiało Ci tego. Wystrzeliłeś kilka mniejszych piorunów, które i tak nie trafiły w cel.
- No to ch*j, dupa i kamieni kupa.
Nadal próbuje się bronić.
Właściciel
Ninja:
Tracisz krew i siły... Padłeś na kolana. Przeciwnik zbliża się powoli.
Zaczyna się śmiać i klepie się w udo.
- Dobra walka, na prawdę.
Spluwa na ziemię i wstaje.
- No dobijaj, albo może moja siostra? Bo pewnie jest z wami w zmowie.
Właściciel
Ninja:
- Gdzie tam. Porwaliśmy ją jak łaziła po lesie. Nie zabijemy jej. Będziemy mieli chociaż co robić w tym Twoim zamku! Hahahahaha! - mówił któryś Elf z tłumu.
- No pewnie tak.
Śmieje się dziwnie, jakby był zadowolony.
- Niech was zaraża. Psy dziwek.
Wybucha śmiechem po czym ociera łzę.
- Mam nadzieję, że już kilku się skusiło, na jej płacz, czy zalotny uśmieszek, to jej talent, za to ją lubię.
Śmieje się znów.
- A zamkiem się i tak nie nacieszycie, rozkazałem kiedyś mym sługom, że mają zawiadomić pobliskie miasta o tym, że bandyci rozpanoszyli się w mym zamczysku. Jeśli nie wrócę, to zamek zostanie zburzony a las podpalony.
Uśmiecha się jak psychopata.
- Niby zdechnę ale jednak i wy pójdziecie do piachu. A wiecie co najlepsze jest? Że moja siostra uwielbia innych zarażać a wy już pewnie ją chędożyliście, taką sobie dziewczynkę wychowałem.
Śmieje się, po czym odpala fajkę i ze spokojem ją pali. Jest przygotowany na śmierć, patrzy w niebo po czym znów przenosi wzrok na tłum.
- No chłopcy i dziewczęta, zabijcie mnie, nie mam całego dnia. Szatan czeka.
Śmieje się, po czym zaciąga się fajką.
Właściciel
//Pogrozić im sobie mogłeś, ale mija się to z prawdą.//
- Skoro nalegasz... - powiedział jeden i podszedł do Ciebie z mieczem.
//A widzisz :V. Grozić to ja mogę :V//
Spluwa na ziemię.
- No chodź.
Czeka na niego po czym próbuje jak najmocniejszym piorunem trafić w wroga.
Robi cokolwiek, aby się wyrwać z pajęczy. Pomaga sobie pazurami. Cokolwiek.
Po męczeniu się kilka minut z pajęczyną ta w końcu ustaje i oswobadza Max, w końcu przyszedł czas na ucztę... Szkoda tylko, że nie taką jaką zaplanowała sobie dziewczyna.
Max była znana z kanibalizmu, ponieważ zeżarła swojego ojca, postanowiła zjeść elfa.
Właściciel
Ninja:
Piorunem strzelić nie mogłeś. Po raz kolejny mówię: Rany i brak energii...
Wojownik stanął za Tobą.
Posiłek w postaci elfa czy nawet dwóch z pewnością był całkiem obfity, a same elfy nie były chude, miały pełno mięsa do zjedzenia przez co mogła się na nich całkiem porządnie najeść, można powiedzieć że taki elf nawet dobrze smakował jak dla jakiego kanibala.
Śmieje się i spluwa na ziemię.
- No to kończ ze mną. Przynajmniej dobra walka.
Kiwa głową na potwierdzenie słów i zapala fajkę. Zaciąga się nią po czym wstaje i przechodzi kawałek. Siada na trawie i opiera się o niewielki kamień, patrzy w niebo.
- Ładnie dziś.
Właściciel
Z przestrzelonymi nogami nie poszedłeś daleko. Potem poczułeś ból i żelazne ostrze przebiło Twoją klatkę piersiową.
Uśmiecha się.
Ech... no to żegnaj świecie.
Zamyka oczy.
Właściciel
Ninja:
Śmierć przyszła szybko...
//Pierwszy trup za nami, może być ich tylko więcej :V
Przykro, ale ktoś musiał zginąć pierwszy...///
//Umarłem, ale ku*wa z przytupem! xD Dobra, mogę nową postać? :3//
//Raczej możesz ._.//
Potem rozejrzała się za jakąś wodą, źródłem, jeziorem, morzem, oceanem...
Właściciel
//Możesz mieć pierdyliard postaci. Każda może zginąć. Możesz zrobić dwa razy tyle. Jasne?//
Valkyr:
Nic w zasięgu wzroku...
Właściciel
Valkyr:
No i piła. Kto kanibalowi zabroni?
//W Ur odpisz...//
Przestała i pochodziła się po okolicy.
//Prosiłeś = Masz//
Właściciel
//Została jeszcze jedna postać :V//
W okolicy nie było nic ciekawego. Jak to w Mrocznej Puszczy.
//Zaraz ją zaaktywuje.//
Chodzi tak długo, aby wybrać sobie miejsce do spania.
Iorweth wszedł zes woim oddziałem Scoi'atel do lasu
-GDzieś tu powinna być kolejna karawana przewążąca naszych braci do niewoli.
Właściciel
Valkyr:
Gałąź drzewa lub borsucza jama to najlepsze opcje.
Korek:
- Wątpię. Przecież nikt nie jest na tyle głupi, żeby przewozić Mroczne Elfy, Mroczną Puszczą, która jest pełna innych Mrocznych Elfów. - powiedział jeden z Twoich żołnierzy.
A Ahsoka i jej wesoła gromadka dotarła na miejsce.