Właściciel
- Od... Dawna. Od zawsze. Na nich, na ich panów... Podróżnik zgładził więcej Demonów i innych pomiotów niż wszyscy Twoi towarzysze razem wzięci.
- Więc mogę liczyć na Twoją pomoc? Zwłaszcza, że część mojej drużyny niezbyt dobrze dogaduje się z innymi...
Właściciel
- Gdy dojdzie do bitwy, Podróżnik będzie przy Was.
- W pewnym sensie cieszy mnie to.
Właściciel
Pokiwał lekko głową i, tak jak przy Waszym pierwszym spotkaniu, zniknął niespodziewanie, z chwili na chwilę.
A chciała z nim jeszcze porozmawiać. Nie mniej, wciąż wartowała i sprawdziła, czy żywiołak drowiego kompana wciąż się świetnie sprawuje.
Właściciel
Nie tak świetnie, bo na Podróżnika w ogóle nie zareagował, ale poza tym to wszystko gra.
Skoro tak, postanowiła się nieco bardziej odprężyć.
Właściciel
Odprężenie długo nie trwało, bo po chwili usłyszałaś za sobą chrzęst elementów pancerza i obok Ciebie pojawił się Ork, drapiąc się po zielonym łbie.
- Idź spać, zmienię Cię. - mruknął, tłumiąc ziewnięcie. - I tak nie mogę spać spokojnie, śmierdzi tu Drowami.
- Co prawda to prawda, ich siedlisko nie jest zbyt dobrym miejscem na nocleg, zwłaszcza, że to Mroczna Puszcza - zamrugała oczami. - Ale czy przypadkiem nie przyjaźnisz się z naszym mrocznoelfim kompanem?
Właściciel
- Widziałaś jaki z niego pie**olony elegancik? Pewnie wydaje na perfumy i inne takie tyle, ile ja przepijam w miesiąc. - powiedział ze śmiechem, a później uściślił: - A to spora sumka.
- Mniejsza o to. Trochę się na tej warcie wynudzisz, bo Żywiołak odwali jej lwią część - odparła, nim skierowała swoje kroki w kierunku jej namiotu.
Właściciel
Pokiwał głową, ale nic nie odpowiedział. Ty zaś, o dziwo, spokojnie zasnęłaś. Wszyscy obudziliście się rano, wyrwani z krainy sennej fantazji przez dość specyficzny zapach, a mianowicie woń smażonego mięsiwa.
//Jakby coś, to teraz już oboje coś piszecie.//
Najpierw, to sprawdził, czy ma swoje rzeczy przy sobie. Później rozejrzał się w poszukiwaniu kucharza.
Sprawdziła tylko, czy przyzwoicie wygląda, poprawiła włosy oraz ubranie, po czym wyjrzała z namiotu.
Właściciel
Razem z Wami opuściła je reszta, a przy ognisku, o dziwo, nie zastaliście Hobbita, lecz Orka, zajętego zdejmowaniem z prowizorycznego rożna (czyli miecza) kolejne kawałki smażonego mięsa. Kilkadziesiąt metrów od obozu zauważyliście też dwa wielkie pająki, które pożywiały się na resztkach jaszczura.
-Zaskakujesz Trom. Tego o tobie nie wiedziałem.
- Naprawdę ci się nudziło na tej warcie...? - zapytała, przeciągając się.
Właściciel
- Samo przylazło. - mruknął, wzruszając ramionami. - No, macie jeść, bo szykuje się długa droga i wątpię, żebyśmy mieli jakiś kolejny postój lub inną okazję na odpoczynek.
No cóż, kulturalnie wypadało dołączyć do posiłku z innymi.
- Jasne, dziękuję za posiłek - odparła. - Swoją drogą, pierwszy raz będę jeść jaszczura... - dodała nieco ciszej i również przystąpiła do posiłku.
Właściciel
O dziwo, jak na jaszczur, nawet Wam smakował... Może i mięso było nieco suche i łykowate, za to w smaku przypominało kurczaka.
Właściciel
Udało się, reszta wzięła się za składanie obozu i szykowanie do drogi.
Nie chciała wyjść na nieroba, więc też pomogła.
Właściciel
Tym sposobem byliście gotowi do drogi, teraz tylko pora rozwiązać kwestię sporną: Kto będzie jechał na Żywiołaku?
Warto przypomnieć, że to Drow jest jego stwórcą, więc i on na nim zasiadł.
Elfce niepotrzebny był żywiołak. Miała konia, którego dosiadła.
Właściciel
Jakoś upchnęliście się na koniach i Żywiołaku, ruszając w dalszą drogę.
Starała się trzymać bliżej grupy.
Bez trzymanki! Znaczy się, nie dziś, ale jechał na Żywiołaku, któremu polecił podążać za resztą.
Właściciel
Szliście dość długo bez jakiejkolwiek reakcji ze strony Drowów, dopóki nie wjechaliście na małą polankę, gdzie to nagle zaroiło się od ich pieszych żołnierzy, kuszników, Wielkich Pająków i kawalerzystów na jaszczurach, którzy to od razu Was otoczyli, ale nie za blisko, nie podjęli też żadnych działań przeciwko Wam. Po prostu stoją. W gotowości do walki, ale stoją.
Postarał zniknąć im z widoku ukrywając się za większymi.
Nachyliła się w miarę możliwości do reszty grupy i zapytała cicho, tak, by Drowy nie były w stanie usłyszeć jej słów.
- Co robimy?
Właściciel
Nim którekolwiek z Was zdołało coś zrobić lub uzyskać odpowiedź na swoje pytanie, nagle zostaliście oślepieni przez kilka kontrolowanych rozbłysków światła w wykonaniu Inkwizytorów, a później usłyszeliście szczęk oręża oraz krzyki rannych i umierających.
Chwyciła dłonią rękojeść swojego jednoręcznego miecza, po omacku oczywiście, czekając na ciąg dalszy.
Właściciel
Ciąg dalszy przyjdzie i Wam pisać, bowiem Worgen, Inkwizytorzy, orczy Paladyn i Elf dawali sobie radę nieźle, ale dopóki wrogowie byli częściowo oślepieni, bo potem ich przewaga liczebna zaczęła się coraz bardziej uwydatniać i wypadałoby coś z tym zrobić.
-Żywiołak, bierz ich! Zniszcz przeciwnika!
Schował się za plecami elfki.
Magią podniosła w powietrze najwyżej jak się dało dwóch, może trzech wrogich Drowów. Potem starała się sprawić, by wszyscy trzej runęli głowami w ziemię i pogruchotali swoje kości.
Właściciel
Kazute:
Poszło sprawnie, ale w Twoim kierunku zaczęły szarżować aż cztery Wielkie Pająki.
Vader:
Ruszył do walki, wedle rozkazu, Ty zaś zauważyłeś jak Elfka pozbywa się trzech Drowów, ale za to atakują ją pająki... Nijak możesz jej pomóc, sam masz przed sobą uzbrojonego w dwa jatagany Mrocznego Elfa, który nagle zeskoczył z drzewa kilka metrów od Ciebie i zaatakował jednoczesnym pchnięciem w brzuch i cięciem na wysokości szyi.
Odskoczył, a następnie postarał się wyciągnąć artefakt. Gdy to zrobił to posłał z dwóch stron kilka wodnych pocisków w przeciwnika, a następnie jeden prosto z góry.
Starała się magią sprawić, by te cztery zwierzaki ustały w miejscu. Gdy to się udało, wyciągnęła miecz i starała się odciąć im po kolei głowy.
Właściciel
Vader:
Zafundowałeś mu w ten sposób całkiem orzeźwiającą kąpiel i kupiłeś sobie nieco czasu, ale tak go nie zabijesz.
Kazute:
Utrzymanie aż czterech stworzeń tego typu było możliwe, ale nie pewne, toteż zdołałaś zatrzymać tylko i wyłącznie połowę, reszta atakowała dalej, wydatnie skracając odległość między Wami.
Ostatnio działało. Postarał się uderzyć go tym razem z dwóch stron w ten sposób, żeby złamać mu kręgosłup.
Spróbowała dwoma pająkami będącymi pod jej kontrolą zmieść z drogi pozostałą dwójkę. Czyli po prostu machnąć tymi kontrolowanymi w te atakujące, tak, by upadły.