Właściciel
Skinęła głową, a po Tobie pozostali członkowie drużyny złożyli jej podziękowania, nawet gburowaty Krasnolud, który czuł do niej widoczną antypatię od samego początku.
To chyba rasowe. Jednakże pora ruszać dalej.
Właściciel
O ile ktoś poniesie Elfkę, najwidoczniej nie jest przystosowana do wykonywania takich czarów w tak stresującej sytuacji i zwyczajnie zemdlała.
I znając życie przypadło mu to w oddziale, bo jako jedyny jest odpowiedniego wzrostu. W przeciwnym razie byłaby po prostu ciągnięta po ziemi.
-Zatrzymujemy się, czy idziemy dalej?
Podszedł do niej. Żyła? Jeżeli tak, to przynajmniej tyle.
Właściciel
Utrata życia i przytomności to dwie różne rzeczy, im szybciej zdasz sobie z tego sprawę tym lepiej. A najlepiej to już w ogóle będzie, jeśli załatwisz drużynie wykwalifikowanego konowała.
- Nie ma co stać, trza by zapi***alać. - odrzekł Krasnolud. Z oczywistych względów długoucha nie odpowiedziała, a Hobbit nie miał zbytnio jak, był przytłoczony adrenaliną i wrażeniami ze swojej pierwszej bitwy na śmierć i życie.
-W kolejnej walce każdy z nas potrzebuje wolnych rąk. Czekamy tutaj, przejmuję pierwszą wartę.
Jak powiedział, tak zrobił.
///W którejś lokalizacji uda się takiego znaleźć. Obietnicą wielkiego skarbu można spróbować zebrać ładną drużynę. Niby będzie to mieszanka rasowa, ale mieszanki są dobre. Zwłaszcza słodyczy.///
Właściciel
Elfka dalej była nieprzytomna, więc Krasnolud tylko położył ją pod drzewami, a sam zaczął sprzątać truchła pająków i rąbać drwa na opał.
- Zjemy to coś? - zapytał z niedowierzaniem Hobbit, widząc martwe Wielkie Pająki. Cóż, albo to, albo podróżne suche racje.
-Chyba mają w sobie więcej trucizny, niż mięsa.
Właściciel
- Wolisz umrzeć z głodu? - zapytał retorycznie Krasnolud i toporem odrąbał mięsiste odnóże, które zaczął smażyć nad ogniem.
-W sumie racja, trucizna zabija szybciej.
Właściciel
Niezbyt się tym przejął, wierząc w zahartowanie swojego organizmu poprzez wypite litry wódki i zjedzone kilogramy kiszonych ogórków, toteż już po chwili zaczął jeść chrupiąc, pajęcze mięsko.
Nachylił się do Hobbita.
-Jak obstawiasz? Ile razy do końca wyprawy zwymiotuje?
Właściciel
Zastanowił się, pocierając dłonią podbródek.
- Trzy. - zawyrokował w końcu, patrząc na Krasnoluda, który, jak gdyby nigdy nic, właśnie zaczynał drugą porcję pajęczaka z rusztu.
- Mięczaki. - mruknął pod Waszym adresem między jednym kęsem a drugim. - Takich jak Wy to ta puszcza zeżre i wysra. I ch*ja będziemy mieli, a nie skarb, chyba że doniosę dalej Wasze zwłoki, o ile będą mi potrzebne.
-Ale wiesz, że my mamy też swoje jedzenie, prawda?
Właściciel
Machnął ręką i skrzywił się nieco.
- Zbrzydło mi już to suszone żarcie, a to mięsko jest wypieczone i soczyste. Nad czym tu wybierać?
-Nad pewnością, że nie będzie się skarżyło na bóle żołądkowe tam, gdzie ktoś może nas postrzelić w tylną część ciałą?
Właściciel
Ponownie machnął ręką i burknął coś pod nosem, wracając do posiłku. Krasnolud jak to Krasnolud, uparty i ciągle obstaje przy swoim, przez co ciężko przekonać go do swoich racji, nawet jeśli mogą być słuszne.
Mówi się na to selekcja naturalna.
Właściciel
Jeśli już o tym mowa, to Ty też powinieneś odpocząć i coś zjeść, zanim ruszycie dalej.
Sprawdził więc swoje zapasy.
Właściciel
Niewiele tego ubyło podczas podróży, więc jest nieźle, o ile wystarczy Ci woda i suchy prowiant.
//Pamiętam, jak nie chciałeś opisywać podczas robienia Karty, jaki to dokładnie prowiant, także masz prowiant i tyle.//
///Jakbym zaczął wymieniać te sery, kiełbaski, pieczywa itd. to miałbym najdłuższą kartę postaci. ///
Podzielił się z Hobbitem i zabrał za posiłek. Krótki, lecz treściwy.
Właściciel
W momencie, gdy wszyscy skończyliście, Elfka odzyskała przytomność, więc jesteście w komplecie i chyba możecie ruszać dalej.
No chyba, że i kobieta chce coś zjeść. One chyba też jedzą, a nie przeprowadzają fotosyntezę? Czy chodziło o driady? W sumie, cholera wie. Czym w ogóle jest ta cholerna fotosynteza?
Właściciel
Zdecydowanie jest osłabiona, a więc i głodna, a nie wygląda, jakby nagle miała sobie wyczarować prowiant. Wypadałoby się z nią podzielić i przy okazji zapytać o tę fotosyntezę.
Podsunął więc jej prowiant. Takie nagłe pytanie o fotosyntezę byłoby dezorientujące.
Właściciel
Zwłaszcza jeśli mogłaby przy okazji udusić Cię jakimś korzeniem. Niemniej, przyjęła prowiant w milczeniu i zjadła, regenerując tak nadwątlone wcześniej siły.
No cóż, chwila przerwy i w drogę, jak to mówią. Chyba tak mówią.
Właściciel
A więc w drogę. Tylko gdzie dokładnie?
Leroy Jenkins
No, mieli mapę, tak? Więc zgodnie z mapą.
Właściciel
//Zmiana tematu na jakąś elficką lokację, bo nie pomagasz. Zacznę, gdy będziesz na miejscu.//
Właściciel
//Ku*wa, jeszcze lepiej.//
///Będę odpisywał częściej, obiecuję ;-;///