-To jeszcze nie jest moja godzina...- Powiedział, po czym dalej wyczekiwał nadejścia tych osób przyglądając się jakoś sylwetkom by określić kim są.
Lunaaax
Spojrzała się za siebie, cały czas starając się utrzymać kamień.
Właściciel
FD_God:
Zauważyłeś cienie, ale nikt nie nadszedł.
Lunaaax:
Nikogo tam nie było.
-O nie...- Powiedział, po czym starał się jakoś ciąć ten cień, ewentualnie przypalić go nieco swoją małą wiedzą na temat magii ognia, począł też się cofać w stronę kryształu.
Właściciel
- Cóż.... To był cień. Walka z cieniem to jak walka z wiatrakami.
Zatem pozostało cofnął się do kryształu licząc iż ten zrobi swoje z ich ingerencją.
Nie no, starał się potrzeć kryształ czy w niego zapukać. Może trzeba było wepchnąć kamień wyżej, to coś może da.
No to mamy problem, Gerwazy już wystrzelił się z pomysłów. Pozostaje najwyżej liczyć na to, że cienie za blisko podejść nie mogą lub też nic nie mogą zrobić... Mężczyzna chwycił nieco pewniej za swoją szablę, po czym ciął przed siebie licząc iż nie sięgnie to cienia, a to co mogłoby ten cień rzucać.
Lunaaax
Dalej utrzymywała kamień. Spróbowała sama podnieść go wyżej.
Właściciel
FD_God:
Nie przeciąłeś nic poza powietrzem.
Lunaaax:
Ruszył się kilka centymetrów.
Cienie jako, że nie mają masy to chyba nic nie potrafią zrobić? Tak? Tak? Starał się nieco pchać ku górze kryształ.
Właściciel
Nie ma czegoś takiego jak magiczne Cienie. Na razie...
Kamień znów ruszył się o kilka centymetrów.
Lunaaax
Zwiększyła wysiłek w pchaniu kamienia z pomocą magii.
Zatem wiwat, najwyżej pora czekać na to aż coś się z nich zmaterializuje, same cienie napawały go najwyżej delikatną gęsią skórką, niczym więcej. Nie poprzestawał na przepychaniu kryształu ku szczytowi wieży. Przydałoby się zdecydowanie światło... Może jakaś pochodnia na ścianie?
Właściciel
Powoli wtaszczaliście Kamień co raz wyżej. A co do światła to sam Kamień je zapewniał.
Zatem nie było już odwrotu poza wtaszczaniem kryształu wyżej i wyżej, zwycięstwo wszakże już na wyciągnięcie ręki.
Lunaaax
Jeszcze trochę… – rzekła w myśli i dalej starała się wtaszczyć kamień na szczyt, przy okazji zastanawiając się, co tu robią te cienie.
Właściciel
Było blisko. Bardzo. Aż nagle przed Gerwazym zmaterializowało się dwóch bardzo umięśnionych z orków szczerzących swe białe kły.
//Byle nie nadzy.//
-No i coś myślałem, że tak będzie...- Rzekł, po czym z miejsca usiłował kopnąć jednego z orków w jego kolano, to miejsce choć nie wymaga wiele siły przy uderzeniu to jest w stanie prędko spowodować złamanie nogi, najpewniej też stoczenie się tego orka. Ku drugiemu wykonał zaś cięcie na odlew, które miało zadać obrażenia konkretnie trzem miejscom: Piersi, szyi oraz obojczykowi. Wykonane z prawej strony wykonane na prawym boku orka.
Lunaaax
- No już nie szczerzcie się tak, bo nie macie wyraźnego powodu.
Za wszelką cenę starała się ten kamień donieść na szczyt.
Właściciel
Orkowie mieli na sobie tylko spodnie. Kopniak nie zrobił na nich większego wrażenia, a oni sami dość mocno Cię chwycili i po chwili we trójkę spadaliście po schodach.
-Zaraz do ciebie wrócę, Selene!- Rzekł nieco gniewnie, po czym postanowił chwycić każdego z nich za mordę i jakoś uaktywnić swoje umiejętności magii ognia by przypalić im mordy.
Lunaaax
- Uważaj na siebie! – odkrzyknęła Gerwazemu starając się unieść wyżej ten kryształ.
Właściciel
FD_God:
Wtedy Twoi przeciwnicy dosłownie zniknęli. A Ty toczyłeś się nadal.
Lunaaax:
Przed Tobą pojawiło się dwóch Orków.
-Cho - ku*wa - lera!- Powiedział głośno, próbując złapać się może jakiejś poręczy, w końcu wieża chyba ma jakiejś zabezpieczenia byleby nie spaść przypadkiem w przestrzeń między schodami, ewentualnie spróbowałby zatrzymać się swoimi nogami oraz rękoma łapiąc ręką i nogą za ścianę, jakby miał utrzymywać się z uwagi na małą przestrzeń.
Lunaaax
- Serio nie mieliście kiedy przybyć, prawda?
Starając się cały czas utrzymać kamień w miejscu, Selene wyciągnęła prawą ręką miecz i starała się rzucić nim w głowę jednego z orków, a na drugiego nie miała żadnego pomysłu, więc po prostu starała się dać mocnego kopa w twarz.
Właściciel
FD_God:
Poręczy nie było, ale że było dość ciasno to udało Cię się wyhamować.
Lunaaax:
W chwili kiedy mieli oberwać zniknęli.
-Takie spadanie mi nie służy...- Powiedział do siebie, po czym wstał już na obie nogi i począł szybkim krokiem iść w stronę Selene by ostatecznie pomóc jej z przenoszeniem kryształu. Na szczęście już jestem...- Dodał zaraz jak wrócił.
Lunaaax
- Dobrze, że wróciłeś. Przed chwilą byli tu Orkowie. Dobra, lepiej pomóż mi, może się uda ten kryształ wtaszczyć nim znów się pojawią…
Po wypowiedzianych słowach skupiła całą swoją siłę na tym, by przenieść kamień.
-Obawiam się, że nie będzie to ostatnia wizyta tych ogrzych golasów.- Rzekł, po czym usilnie starał się wtaszczyć kryształ na szczyt wieży.
Właściciel
FD_God, Lunaaax:
Wszystko zdarzyło się w ciągu kilku sekund... Znów pojawili się Orkowie. Jeden z nich wymierzył Ci cios w brzuch, a drugi prawy sierpowy w twarz. Elfkę natomiast chwycił kolejny z nich. Wykręcił Ci ręce i zasłonił dłonią usta. Zaczął odciągać Cię od Twojego towarzysza. Kolejnych czterech Orków postanowiło zabrać Kamień.
//Nawet w te kilka sekund moja postać dałaby radę raczej coś z tego uniknąć...//
Ciosy raczej na pewno odrzuciły go na jedną ze ścian w tym momencie, więc pozostało mu chwycić mocniej szablę, której nie schował i wymierzył kilka szybkich i płynnych uderzeń w stronę atakujących go dwóch orków.
Lunaaax
Wkurzona i przestraszona, szarpiąc się stara się mocno nadepnąć na nogę przeciwnika. Jej mózg mówił jej, że ma się natychmiast wydostać z uchwytu wroga.
Właściciel
FD_God:
Dwaj przeciwnicy szli w Twoim kierunku. Jeden miał topór, a drugi dwa miecze.
Lunaaax:
Nadepnęłaś mu na stopę, on zaklął w swoim języku, ale nadal Cię nie puszczał.
-Ugryź go, kobieto!- Rzucił, w jej stronę, po czym przemieścił się w mgnieniu oka za obu orków i starał się z miejsca pociąć dwójkę po plecach serią płynnych i szybkich cięć.
Lunaaax
Zdesperowana powtórzyła czynność. Kilka razy. No i ugryzła. Nie obchodziło ją, jakie przekleństwa będzie wypowiadał pod jej adresem.
Właściciel
FD_God:
Nie dali się nabrać. Uniknęli śmiertelnych ciosów obrywając lekko w ręce i nogi, ale nic poza tym.
Lunaaax:
Wyrywanie nic nie dało. Ale po tym jak go ugryzłaś odsłonił Ci usta, zaczął krzyczeć i się drzeć.
-Kopnij go gdzie najcenniejsze!- Rzekł ponownie w stronę elfki, po czym ponownie przeniósł się on w mgnieniu oka za nich, tym razem nieco wyżej. Skoczył z miejsca i postanowił obiema nogami kopnąć orków w plecy (Tak, że każdy by oberwał w plecy, a on by upadł na plecy), raczej nie zdążyliby do tego czasu się obrócić i zareagować, a poczęliby tylko spadać.
Lunaaax
- Nie drzyj tak tej mordy. - rzekła po czym wzięła mocny zamach nogą po czym z całej siły kopnęła go w... męskość. Potem czekała aż ją puści by szybko się oddalić od Orka, rozglądając się za swoim mieczem.
Właściciel
FD_God:
To akurat się udało.
Lunaaax:
Ten Ork dosłownie zniknął, ale zaraz pojawiło się dwóch kolejnych, którzy znów Cię złapali.
Lunaaax
- Zabierać łapska, wy durni… - wydusiła z siebie i znowu zaczęła się szarpać, kopać po nogach i gryźć. Nic innego nie przychodziło jej do głowy.
- Aaron! – zawołała swojego ptaka mając nadzieję, że przyleci i domyśli się, że ma spróbować odciągnąć uwagę orków.
Właściciel
Lunaaax:
Znów zasłonili Ci ręką usta, a ptaka złapali i odrzucili an znaczną odległość po czym rąbnął w ścianę.
Skoro dwójka już ma zajęcie w postaci spadania, to Gerwazy ruszył tylko w stronę Selene próbując wspomóc ją swoją szablą przed orkami.
Właściciel
FD_God:
Najpierw musiałeś uporać się z czterema uzbrojonymi w maczugi, topory i miecze Orkami.
Lunaaax
Zapłacicie mi za to, sku*wysyni…!- Wkurzona i popychana rządzą zemsty za swojego sokoła, szarpała się jeszcze mocniej i z większą siłą. Tradycyjnie ugryzła zasłaniającego jej usta ręką orka.
Właściciel
Lunaaax:
Tym razem gryzienie i szarpanie nic nie daje.
-Użyj Mocy, Selene!- Rzekł, po czym złapawszy nieco pewniej za swoją szablę ruszył swoim krokiem w stronę orków wykonując bez przerw młynek, wręcz istny taniec ostrzy.
Lunaaax
Magia? Wątpię, czy by mi pomogła, musiałabym przebywać z orkami na ziemi, żeby grzmotnąć w nich kamieniami podniesionymi siłą woli… Dalej się szarpiąc rozgląda się, czy w pomieszczeniu jest coś wykonanego z kamienia.