//No pewnie cała wieża jest kamienna :v
Właściciel
FD_God:
Oddalają się i nie atakują. Jak na razie.
A wieża jest wykonana z żelaza, wyłożona kamieniami i otoczona drewnianym rusztowaniem.
Daleko chyba uciekać nie mogli, w końcu wpadliby na skałę. Do tego czasu kontynuował.
Właściciel
FD_God:
Nie byli przyparci do ściany, ale postanowili zaatakować. Pierwszy wykonał pchnięcie w brzuch, drugi zamachnął się maczugą na Twoją głowę, kolejny uderzył toporem po nogach, a ostatni czekał.
Choć same ataki wydawać się mogą skomplikowane, to ktoś jego pokroju poradziłby sobie w całkiem prosty sposób. Lewą ręką złapał za część maczugi nie przeznaczoną do atakowania i nieco odchylił swoją głowę w bok by w razie czego uniknąć spotkania głowy z maczugą, szabelką sparował uderzenie mieczem na brzuch podrzucając obie bronie do góry, najpewniej zrobiłby tym samym krzywdę i orkowi, który chciał zaatakować go maczugą, a przed toporem zwyczajnie nieco by podskoczył i w drodze powrotnej broni zablokowałby ją nadeptując na jej płaz obuwiem, wtedy zaatakowały tylko bezbronnego orka bez możliwości obrony.
Właściciel
FD_God:
Cios mieczem i uderzenie toporem sparowałeś, ale maczuga jednak trafiła Cię w tył głowy nabijając Ci sporego guza.
//To co się stało z orkami, których ciosy zostały sparowane? Nadal dychają?
Skoro sparowane zostały dwa uderzenia to postanowił wykonać uderzenie na obu orków, którzy zostali przed chwilą pokonani, dwa w miarę płynne uderzenia chyba powinny załatwić sprawę, zwłaszcza wykonane w okolicach głowy i szyi.
Właściciel
FD_God:
Pierwszy znów zdążył zrobić unik, a dokładnie zniknąć. Drugi nie miał tyle szczęścia. Jego łeb stoczył się po schodach.
-Cholerni magiczni orkowie... Ta rasa zawsze przysparza tylu kłopotów?- Począł wykonywać nieco wolniejszy młynek w stronę pozostałej widocznej dwójki orków chcąc przedostać się w stronę Selene.
Właściciel
FD_God:
Orkowie cofali się pod ścianę i było niemal pewne, że zaraz zginą.
Gdyby nie pojawił się Ork, który zginął wcześniej i nie zamachnął się an Ciebie maczugą stojąc za Tobą.
Nie tym razem, przeniósł się w mgnieniu oka za owego orka i nim ten dokończył zamach... Otrzymał cięcie z trzymanej dwiema rękami szabli na swój kark.
Lunaaax
Wiedziała, że szanse na to, że to jej się uda, wynoszą 2 do 2000, ale zawsze warto spróbować. Przestając się mocno szarpać, siłą woli starała się oderwać kawałek ściany i przywalić nim w trzymających ją orków.
Właściciel
FD_God:
Przeciwnik zablokował cios swoją maczugą, ale, że była z drewna przeciąłeś ją na pół i miałeś przed sobą niemal bezbronnego przeciwnika.
Lunaaax:
Tak średnio to wychodziło zwłaszcza, że Orkowie warczeli coś w swoim języku tuż na Twoją głową, a także wlekli Cię na wyższą kondygnację wieży.
Lunaaax
Strach zaczął ją ogarniać. Co zamierzają z nią zrobić? Zaczynała się domyślać… Mimo wszystko dalej próbowała sztuczek z magią.
//Finaaaaaal... Slaaaaaaaaaaash!//
Złapał, więc oburącz swoją szabelkę i ciął nią już bezbronnego orka, po jego gardle czy głowie. Gdy ten już padł to pozostało mu tylko skierować się na pozostałą dwójkę i liczyć na to, że po zabiciu dwóch orków szabla się naładowała i przetnie ich dwóch w pół.
Właściciel
Lunaaax:
Zwaliłaś na ich głowy kilka kamyczków, ale nie poskutkowało to za bardzo.
FD_God:
Ci jednak byli lepszymi wojownikami i barowali Twoje uderzenia. Póki co.
Zatem czekamy aż szabla naładuje się w pełni by móc przebić się przez nich jak przez masło, obecna walka to parowanie oraz blokowanie.
Właściciel
FD_God:
Walka jak na razie jest wyrównana. A Ty usłyszałeś ryki za pleców.
Zanim ktokolwiek miałby go ciąć czy trzasnąć zza pleców to ten z miejsca się odwrócił i ciął za siebie cokolwiek miałoby być za nim.
Lunaaax
Niezniechęcona, siłą woli starała oderwać od ściany większy kamień i zwalić go na łeb któremuś z orków.
Właściciel
FD_God:
Z tyłu był Kamień z Ruhn. I sześciu Orków wynoszących go z wieży.
Lunaaax:
Brak efektów.
-Czy wy jesteście poważni... Ale i tak są sprawy ważniejsze...- Rzekł, po czym używając krwi na szabli postarał się oślepić obu orków strzelając im nią prosto w oczęta. Kolejno o ile się to udało pociął ich i czym prędzej ruszyłby ku górze wieży.
Właściciel
FD_God:
Jeden Ork oślepiony i martwy, drugi zdążył się uchylić, jest co prawda oślepiony, ale nadal żywy. No i nie możesz zapomnieć o ostatnim Orku, który dotąd nie mieszał się w walkę.
//Przeto orków było 4, a ja już 3 zabiłem teraz :v//
Zatem oślepiony przeciwnik nie powinien mieć jakichś ułatwień z życiem, ciął go w najbardziej brutalny sposób, jedną ręką od dołu. Od klejnotów po samą szyję.
Właściciel
FD_God:
Masz przed sobą ostatniego Orka, który jednocześnie jest największy, najbardziej napakowany, a w ręce ma topór dorównujący mu wielkością, który trzyma w prawej dłoni. Dodatkowo ma na sobie pełną zbroję. Posiada też małą tarczą na lewym przedramieniu i hełm.
-Cholerni zielonoskórzy.- Powiedział do siebie, po czym dokładniej starał się obadać to jak wygląda zbroja orka i to konkretnie, nawet najmniejsze detale. Raczej nie ma co parować jego ciosów, ale z pewnością nie będzie większych problemów z ich unikaniem.
Właściciel
FD_God:
Detale? Zbroja wykonana z czegoś co przypominało skałę, bogato zdobiona, bez prześwitów, z kolcami a ramionach... A co do ciosów to były one tak silne, że mogłyby przeciąć Cię na pół, ale Ork miał problemy z trafieniem w pojedynczy i ruchomy cel.
Zbroja raczej nie była w pełni wykonana z tego surowca, najpewniej posiadała jakąś kolczugę czy coś podobnego w takich miejscach jak zgięcia kolan czy też pod pachami. Jeżeli ten wykonał cios pionowy to ten ustał na jego trzonku i starał się pchnąć go piórem szabli w jakąś wnękę hełmu. Jeżeli cios był poziomy na wysokości brzucha to cofnął się on i odbijając od ściany wskoczył na płaz topora nim ten go cofnął i wykonał to samo co w przypadku pionowego. Przy uderzeniu poziomo po nogach zwyczajnie wskoczyłby na płaz i zrobił to co w innych przypadkach. A na głowę zwyczajnie by się uchylił i wykonał z miejsca pchnięcie tak jak w innych przypadkach.
Lunaaax
Mimo, iż traciła nadzieję, to powróciła do planu A – na powrót zaczęła się szarpać, gryźć i kopać po nogach.
Właściciel
FD_God:
Jeden z Twoich manewrów mógłby się udać gdyby nie fakt, że Ork zablokował Twój cios swoją tarczą.
Lunaaax:
Znów bez skutków. Zauważyłaś jak inni Orkowie starają się zabrać Kamień.
-Całkiem nieźle, puszeczko.- Rzekł, po czym odetchnął ciężej i począł wykonywać szybkie pchnięcia i cięcia w co mniej chronione punkty jego ciała chcąc jak najbardziej naładować swoją szablę.
Lunaaax
Skoro nie mogła się uwolnić, to postanowiła spróbować utrudnić orkom zabranie Kamienia. Skupiła się, po czym starała się wytworzyć mgłę wokół orków zajmujących się kamieniem.
Właściciel
Lunaaax:
Mgła byłaby dobrym posunięciem gdyby nie to, że Kamień sam tworzył światło, jak mówiłem wcześniej.
FD_God:
- ZDYCHAJ! - krzyknął Ork po czym zamachnął się toporem tak mocno jak tylko się dało.
//Można wiedzieć jak i z której strony wykonał ten zamach?
Właściciel
FD_God:
Ork podniósł topór w górę nad głowę po czym zamachnął się w dół na Ciebie tak mocna jak tylko mógł, a Ork miał sporo pary w łapach.
Raczej nie było problemem wykonanie ruchu w bok, do ściany. Następnie z tego miejsca gdy temu pewnie utknął topór w podłodze to Gerwazy wykonał pchnięcie piórem swej szabli w jego szczeliny w hełmie, jeżeli próbowałby jeszcze coś mu zrobić toporem bez podnoszenia go z ziemi to trzymałby go na dystans za pomocą swojej nogi.
Konto usunięte
W tym samym czasie Daniel ukrywał się w jakimś domu koło straganów z jedzeniem
oprócz niego był przerażony sklepikarz który mieszkał w domu
Właściciel
FD_God:
Topór wbiłby się w podłoże z pewnością gdyby był wykonany z stali lub innego metalu. Tyle, że materiał, ta czarna skała, był o wiele wytrzymalszy i skruszył część podłogi. Impet uderzenia wytrząsnął Orkiem, ale była to tylko chwila. Znów był gotowy do walki, ale jak na razie nie atakował.
Degant:
Przed domem pełno Nieumarłych...
Konto usunięte
- No cóż panie sklepikarzu jakiś pomysł jak uciec
Właściciel
Degant:
- No niestety, nie.
Konto usunięte
Zaczyna się drapać po tyle głowy
- Mam pomysł ........ a raczej dwa pomysły
Właściciel
Degant:
- A tak się składa, że ja nie mam żadnego więc mów.
-Ciekawi mnie czemu my w ogóle, między sobą walczymy...- Otarł nieco pot z czoła i używając swoich skromnych umiejętności magii wody, umiejscowił ją pod nogami orka czyniąc nieco ślizgną nawierzchnię, czekał na jakiś ruch ze strony przeciwnika.
Konto usunięte
- Najpierw powiedz mi czy z tego domu jest jakieś wyjście na aleje z tyłu
Właściciel
Degant:
- Jest, ale pełne Nieumarłych.
FD_God:
Wody było za mało, a wcześniej zrobionych pęknięć było za dużo więc ta "ślizgawka" nie zrobiła większego wrażenia. A Ork jakby od niechcenia kręcił toporem. Jak widać zwlekał z ostatecznym ciosem.
-Czyli małoś gadatliwy...- Rzekł do zielonoskórego cofając się nieco i łapiąc oddech.
Konto usunięte
- Hmm to się da zaradzić
Wstaje
- Prowadź do tego wyjścia
Właściciel
Degant:
- Jak wolisz. - odparł sprzedawca i poprowadził Cię na pełne skrzyń i beczek zaplecze. Było tam też ono i drzwi.
FD_God:
Kątem oka mogłeś dostrzec dwie rzeczy:
Orkowie zabrali Kamień i prawdopodobnie zaraz mieli z nim zniknąć za pomocą Magii Cienia. Pewnie to samo czekało Twoją towarzyszkę, która była niemal na szczycie wieży.