- W takim razie nasza umowa stoi, wiesz gdzie jest mój fort ? Chcę zebrać siły i tam się przygotować do zamachu .
-No to teraz tylko czekać na posiłek...- Przeciągnął się nieco i pomasował po karku spoglądając wyczekująco w stronę kuchni.
Właściciel
Bilo:
- Oczywiście, że wiem. Ruszaj, a ja po załatwieniu kilku spraw dołączę.
FD_God, Lunaaax:
Elf po jakimś czasie postawił na talerzu wasze zamówienia.
Lunaaax
Zapłaciła elfowi i podziękowała.
W takimż razie Baron odjechał z miasta i skierował się do swojego domu, całą drogę rozmyślając nad zamachem i sprawami późniejszymi .
-Oby miód mieli dobry... Zdrowie, Selene.- Powiedział, po czym z kulturą począł jeść i pić.
Właściciel
Bilo: Więc pojechaliście do fortu w dość szybkim tempie.
Lunaax. FD_God:
W trakcie posiłku przysiadł się do Was jakiś elf. Nie ten, który dawał wam zamówienia.
Spojrzał nieco zdenerwowany na elfa, który się przysiadł i zaraz rzekł.
-Panie, ładnie to tak siadać przy kimś bez pytania?- Przerwał na chwilę posiłek i przyjrzał mu się.
Lunaaax
Z dezaprobatą spojrzała na elfa, który się przysiadł.
- Właśnie -zawtórowała- Kultura nakazuje pytać o takie rzeczy.
Właściciel
- Kultura? Kultura? O czym Wy ku*wa gadacie?! - powiedział po czym zaczął się drzeć:
- Oni nadchodzą! Uciekajcie z miasta! Jeśli zostaniecie czeka Was śmierć! Śmierć!
Kiedy skończył gadać wybiegł z karczmy.
-Nawciągał się idiota jakiegoś świństwa, to teraz mary ma przed oczami.- Spojrzał jeszcze chwilę na wyjście z karczmy, a następnie począł kończyć pożywianie się posiłkiem oraz miodem pitnym.
Lunaaax
- A co, jeśli w jego wypowiedzi było ziarno prawdy? – rzekła jakby bardziej do siebie, lecz po chwili dodała- Ale chyba masz rację. Smacznego – wypiła trochę miodu.
-To wtedy z przyjemnością spojrzę śmierci w oczy i skręcę jej kark... Oczywiście metaforycznie.- Zaśmiał się nieco po ostatniej wypowiedzi. Ach, dziękuję i liczę, że miód wyśmienity.- Uśmiechnął się nieco kończąc już całą zawartość swojego talerza i pijąc już tylko ostatnią połówkę kufla/szklanki z miodem.
Właściciel
A po posiłku usłyszeliście krzyki dochodzące zza karczmy.
Lunaaax
Uśmiechnęła się lekko. Nie wiedziała, co odpowiedzieć i upiła kolejny, duży łyk miodu.
-Oho Selene, czas spotkać się ze śmiercią!- Powiedział uradowany i dopił już swój miód. Ja na pewno nie dam rady uciec dlatego zamierzam przynajmniej dobrze się zabawić przed rzekomym zgonem.- Wstał ze swojego miejsca i wyciągnął swoją Aneczkę zza pasa i wyjrzał zza wyjścia od karczmy.
Właściciel
Ulica przed karczmą była pusta, ale na murach i przy bramie trwała walka między żołnierzami Cesarstwa Verden i... armią złożoną z Demonów i Nieumarłych! Żołnierze póki co dawali sobie radę, ale Nieumarli szli prosto na nich ginąc setkami, ale to była dywersja. Na prawdę to Demony na tyłach siały postrach i mordowały topniejących żołnierzy.
Lunaaax
Dopiła resztę napoju i odstawiła na stół.
- Miło było Cię poznać, Gerwazy. – rzekła do szlachcica wstając i kierując się do wyjścia - No, na mnie już czas. Do zobaczenia, jeśli w ogóle będziemy żyć.
Po czym opuściła karczmę i skierowała się do biblioteki.
-Ciekawi mnie czemu idziesz do biblioteki skoro całe miasto staje w ogniu... Ale do zobaczenia, może spotkamy się po tej czy po tamtej stronie, bywaj.- Ukłonił się wobec kobiety i wyszedł przed karczmę dosiadając swojego rumaka. Następnie pogalopował nim w stronę żołnierzy przy bramie, gdy już dojechał na miejsce uważał czy nic nie poleci w niego od strony atakujących, po czym krzyknął.
-Te demonie sku*wysyny atakują nas z kilku stron!
Lunaaax
//Kurde, nie zauważyłam posta Kuby ;-;
Podbiegła do któregoś z żołnierzy i spytała się, czy może jakoś pomóc.
Właściciel
FD_God:
- Tyle to my kurna wiemy! - krzyknął jeden z żołnierzy po czym padł martwy.
Lunaaax:
Kurde, a ja nie zauważyłem Twojego ;-;
Otrzymałaś podobną odpowiedź.
-Ja pie**olę...- Powiedział nieco ciszej pod nosem, po czym przypomniał sobie o krysztale w mieście. Popędził więc konia w stronę kryształu licząc iż znajdzie się on w miejscu gdzie jest przechowywany.
Właściciel
- ATAK! - tak darli się nieliczni żołnierze ruszając do, skazanej na porażkę, walki.
A Kamień był przechowywany w wieży górującej nad miastem, a wieża była oblegana przez Demony i jakiś ludzi. A pod ich stopami leżeli ludzie w pomarańczowo - czarnych szatach czyli opiekunowie Kamienia z Ruhn. Inni ludzie natomiast wynosili kamień, a jeśli jakiś Demon czy Nieumarły się do niego zbliżał to dosłownie palił się na popiół. Pewnie po to Ci ludzcy najemnicy.
//Ci najemnicy są dobrzy czy źli, bo nie skumałem zbyt po opisie .-.
Właściciel
///Nieumarli i Demony atakują miasto.
Najemnicy wynoszą Kamień, który może ochronić miasto przed wyżej wymienionymi.
Teraz sam sobie odpowiedz.///
-Normalnie świetny dzień...- Powiedział do siebie, po czym zaczął galopować w stronę grupki najemników po drodze zabijając demony czy rzekomych najemników cięciami szabli lub zwyczajnie tratując ich konno. O ile pomyślnie dotarł do grupki najemników to od razu zaczął wybijać ich cięciami szabli z konia. (O ile oczywiście kamień był na jakimś wózku czy coś)
Właściciel
FG_God:
Kamień trzymało czterech najemników, a wóz zaprzęgnięty w konie stał kilka metrów dalej.
-No to mamy mały problem.- Powiedział do siebie, po czym popędził konia w stronę owego wozu przeskakując z konia na wóz i ewentualnie pozbywając się osób, jeżeli jakieś na nim były.
Właściciel
Ludzi na wozie nie było, ale na Ciebie rzuciło się trzech Nieumarłych.
-Wspaniale...- Trzymał nieumarłych w miarę na dystans by nie tracić wiele sił, używał do tego zarówno szabli oraz kopnięć, czekał cały czas aż najemnicy podejdą bliżej, a raczej muszą to zrobić.
Właściciel
Nieumarli ginęli, ale to nie był problem. Ich liczba była równa setkom. Demony i Nieumarli przedarli się przez bramy i rozpoczęli rzeź.
A najemnicy zamiast się zbliżyć z Kamieniem rzucili go na ziemię i zaatakowali Ciebie. Jeden miał topór, drugi włócznię, a pozostali dwaj miecze.
-Myślicie, że co dostaniecie za ten kamulec wy durnie?!- W mgnieniu oka zdążył zniknąć i pojawić się już trzymając włócznika za koniec włóczni. (Oczywiście nie za ostrze) Z tego samego miejsca wykonał młynek nieco się przy tym pochylając w tył przez co powinien on trafić każdego w pobliżu i to całkiem poważnie.
Właściciel
//Zanim Lunaaax odpisze to muszę rozciągnąć fabułę...
O dziwo ten z toporem i ten z mieczem zdążyli się uchylić. Ten z mieczem cofał się powoli, a ten z toporem natarł na Ciebie.
//Czyli zgaduję, że koleżka z mieczem oraz włócznią już padli martwi?
Skoro ma się w ręce włócznię to chyba warto zrobić z niej jakiś użytek, pchnął jej ostry koniec w stronę nadchodzącego topornika celując konkretniej na jego okolice szyjne i nieco pod nimi.
Właściciel
On w tym samym czasie zamachnął się toporem więc włócznia trafiła go w brzuch.
Skoro i został trafiony to warto było pchnąć to nieco głębiej, a zaraz po tym oddalić się na odległość bezpieczną to topora i jednocześnie starając się mieć w zasięgu wzroku obu żywych jeszcze najemników.
Właściciel
Topornik padł jednak martwy w kałuży krwi. A ten z mieczem zamiast powoli się oddalać powoli się zbliżał.
Lunaaax
Przerażona elfka zaczęła szukać jakiejś kryjówki, cały czas uważając, by nie zwrócić na siebie uwagi Nieumarłych lub innych najeźdźców.
-Padło już trzech twoich kolegów, serio myślisz iż masz jakieś szanse?- Ustawił swoją lewą dłoń na lewym biodrze i wystawił ku niemu pióro swej szabli w geście gotowości do ewentualnej walki.
Właściciel
FD_God:
Argument chyba do niego dotarł. Wycofywał się powoli, aż... pięciu Nieumarłych się na niego rzuciło. Łatwo się domyślić co się z nim stało.
Lunaaax:
Mieszkańcy miasta, którzy przeżyli też rzucili się do panicznej ucieczki co zwabiło Nieumarłych. Idą w Twoim kierunku.
-Idiota...- Przyjrzał się bliżej kamieniowi stając dla bezpieczeństwa tuż obok niego. Przyjrzał się wielkości (najpewniej) kryształu oraz spróbował ocenić jego wagę licząc czy uda mu się to samemu podnieść.
Właściciel
Wielkość to około 1.50 metra, a jeśli chodzi o wagę to potrzeba było czterech chłopa, żeby go ruszyć....
-No... To co teraz zrobić...- Włożył kciuk oraz palec serdeczny do ust i zagwizdał głośno by jego koń lub może kilku ludzi się przedarło do miejsca gdzie on stał.
Lunaaax
- Cholera... - mruknęła pod nosem.
Wzięła się w garść, zatrzymała się, wzięła strzałę, napięła cięciwę łuku... I wycelowała nią w najbliższego Nieumarłego. Po czym oddała strzał.
//Ilu konkretnie tych sku*wysynów zmierza w moim kierunku?
Właściciel
FD_God:
Koń cudem przedarł się przez tabuny Nieumarłych, a większość ludzi, albo nie żyła, albo uciekała w popłochu.
Lunaaax:
Zważając na to, że jesteś tuż przy bramie, a tam jest najwięcej Nieumarłych to... kilka setek. Plus minus jeden.
-No i ciebie mi tutaj było potrzeba najbardziej.- Poczochrał konia po jego grzywie, po czym zaczął przeszukiwać swoje bagaże, a z nich wyjął linę, którą obwiązał szczelnie wokół skały oraz konia. No to pchamy!- Powiedział nieco głośniej poganiając konia w stronę wieży oraz samemu też nieco popychając kryształ.
Lunaaax
//Nieźle.
Starała się znaleźć jakieś ukrycie, co jakiś czas strzelając do jakiegoś nieumarłego.