Właściciel
Mark
- też masz jakiś wrogów? - zapytał. - kogoś, przez kogo twoje życie traci sens? -
Filizaneczkaherbaty
Febrione
- Miałam, ale zginęli z moich rąk. Mark, wiesz? Wiem, że to ciężko, gdy twoi wrogowie są je**nymi i żywymi ludźmi. To jest straszne. Ale... Mam zamiar tobie pomóc. Nikt nie powinien pozostawać w takiej walce sam. Nie jest równa. Jak nie masz zwolenników, lub siły, to przegrasz. - powiedziała trochę mocniej ściskając rękę Mark'a, i patrząc na niebo.
GrandAutismo
Natasza
Ma już przygotowany plan B w razie kiedy pokojowe wystrzały w powietrze się nie powiodą...
Filizaneczkaherbaty
Zoe
Uśmiecha się lekko i wygląda to chyba już od tak dawna, uroczo.
Właściciel
Mark
Mark również spojrzał na niebo.
- świat byłby piękniejszy, gdyby było więcej takich jak ty -
Filizaneczkaherbaty
Febrione
Świat byłby piękniejszy. Zgodziła się z tym. Lekko pokiwała głową, zamyślona.
Świat byłby piękniejszy, gdyby było więcej takich ludzi jak oni.
Filizaneczkaherbaty
Febrione
Lekko się zarumieniła na myśl, że ktoś sądzi o niej dobrze, a ta osoba jest jej bardzo bliska. Szare, falowane włosy lekko falowały pod wpływem wiatru
Właściciel
Mark
Cały czas szedł, nie puszczając ręki Febronie.
- wiesz, nigdy nie sądziłem, że spotkam kogokolwiek, kto by mnie zrozumiał. Zawsze uciekali, albo chcieli mnie odesłać, tam skąd przyszłem. Właśnie dlatego żywię taką nienawiścią do ludzkości. Nawet nie dadzą szansy - westchnął. - chciałbym móc zacząć od początku -
Filizaneczkaherbaty
Febrione
- Nie trzeba zaczynać od początku, by zacząć na nowo. Trzeba samemu znaleźć w sobie siły, by chcieć kontynuować i ulepszać z dnia na dzień swoje życie. - powiedziała spokojnie, czując się najspokojniej za całego swojego żywotu.
Moderator
// będzie z nich piękny ship❤❤❤❤//
Filizaneczkaherbaty
//też tak sądzę. Idealny. //
Właściciel
Mark
- hmm - zamyślił się.
Filizaneczkaherbaty
Febrione
Uśmiechnęła się lekko.
Także się zamyśliła nad swoimi słowami.
Była między nimi cisza, a krok zwolnił. Ale to jej nie przeszkadzało, bo to była ta odmiana ciszy, która koi nerwy.
Właściciel
Mark
Szedł równo z nią. Zaczął się zastanawiać jak to jest się zakochać.
Filizaneczkaherbaty
Febrione
Idzie równo i spokojnie. Chyba jeszcze nigdy nie poczuła się aż tak spokojna. Nigdy.
Zamyśliła się, dlaczego zaproponowała pomoc, skoro ma swoje problemy? To... Po prostu nie podobne do niej.
Właściciel
Mark
Zaczęło go gryźć sumienie. Albo chęć mordu.
Filizaneczkaherbaty
Febrione
A ta po prostu jest wyciszona bardziej niż wagon medytujących, buddyjskich mnichów.
Właściciel
Mark
Postarał się wyluzować. Starał się robić to, co kazał mu psycholog. Myśleć o miłych rzeczach. Płonące wsie. Globalne ocieplenie. Tortury.
Filizaneczkaherbaty
Febrione
Jakie piękne czasy średniowiecza. Spalanie na stosie, miedziany byk... Piękne. Może przez to ludzie czasami lubią średniowiecze...? Eh, ważne, że śmierć ciekawa. Albo podczas wojny Rosyjsko - Niemieckiej, gdy to Rosjanie polewali ogolonych, bez ubrań Niemców na targach, robiąc z nich żywe, lodowe posągi.
Właściciel
Mark
Spojrzał na niebo.
- myślisz, że jesteśmy sami? -
Filizaneczkaherbaty
Febrione
Także patrzy się na niebo.
- Zawsze, nawet gdy jesteśmy wśród ludzi, jesteśmy sami. - powiedziała swoim cichym i podstępnym głosem, ale teraz on brzmiał spokojnie i nawet kojąco.
Właściciel
Mark
- masz rację. Ludzie nie są tacy jak my. Przez te różnice nikt nikogo nie potrafi zrozumieć - odparł.
Filizaneczkaherbaty
Febrione
- Jesteśmy do siebie podobni, ale różnimy się swoimi poglądami tak mocno i mamy tak wiele sprzeczności, że nie potrafimy zrozumieć siebie, nawet siebie samych... Jesteśmy ludźmi, którzy grzeszą głupotą w tak filozoficznej rzeczywistości, naginającej każde nerwy. - powiedziała patrząc na niebo.
Właściciel
Mark
- ale czy w takim razie nasza egzystencja ma sens? Wychodzi na to, że życie to jedynie stos sprzecznych ze sobą racji, kompletnie do siebie niepasujących bzdur. Cały wszechświat to jedna wielka komedia, która tylko czeka na koniec, który wreszcie zabierze nas wszystkich, kończąc tą pętle bezsensowności i cierpienia, prawda? -
Filizaneczkaherbaty
Febrione
- Jesteśmy zamknięci w dniu dzisiejszym, a gdy wymyślimy coś pięknego i odstającego od normy, będziemy komedią dla innych. Jesteśmy zamknięci w rzeczywistości, ale nie pragniemy śmierci i słusznie. Gdybyśmy ją chcieli, drzwi wyobraźni byłyby otwarte u każdego człowieka, by uciec od dzisiaj, od powtarzającej się w koło monotonności. Ludzie to chodząca sprzeczność i choć chcemy umrzeć, to gdy umieramy, chwytamy żywą osobę. Stoimy na skraju naszej psychiki, gdy umieramy. Nie, nie mamy racji. Bo wszyscy i nikt mają rację. - powiedziała melodyjnie.
Właściciel
Mark
- zaczynamy tu urządzać jakąś debatę - zaśmiał się.
Filizaneczkaherbaty
Febrione
Oderwała się od swoich myśli wartych filozofa i się zaśmiała.
niemamnietu
Mark
Podszedł do ciebie jakiś przedszkolak.
- Siema kuce, co robicie? - powiedział i uciekł, śmiejąc się.
Filizaneczkaherbaty
Febrione
Spojrzała na dziecko. Kolejna, nieudana, służąca do psucia planety, ludzka istota. Pasożyt. Nic nie powiedziała, bo nie miała do tego dzieciaka nic. Nawet szacunku.
//A do naszej pokojowej strzelaniny to już GM'a nie ma. Możemy uznać, że się udało i ludzie się rozeszli po tej całej akcji?
niemamnietu
Kot
Spadasz. Prosto na jakieś truchło. O dziwo nic sobie nie zrobiłeś.
Enny & Adrian
Dotarli na miejsce i nawet starczyło Enny'emu na dwa soczki owocowe z rureczkami. Usiedli gdzieś na ławce, w cieniu. Czarnowłosy od razu zajął się przygryzaniem kolorowej rurki i wpatrywaniem się gdzieś w przestrzeń. Nagle zrobił się taki mało rozmowny.
Kociarz
Otrzepuje się.
Nawet ona? To wszystko jakieś nienormalne
Orientuje się, że jest na jakiś zwłokach i szybko z nich schodzi
O Boże! Kto to jest?!
Widzi jakiegoś zakupowicza
Przepraszam, gdzie jestem? I czyje to zwłoki, jeśli można zapytać?
niemamnietu
Enny
- Przepraszam, gdzie jestem? I czyje to zwłoki, jeśli można zapytać? - zagadał do ciebie jakiś neko.
Enny
Zmarszczył brwi i odwrócił się do neko. - Centrum handlowe, zwłoki nie wiem. Nie moje.
Adrian
Czyje co ku*wa
Spojrzał za tego neko, już nie skomentuje, jak typiarz wygląda, i rzeczywiście były tam zwłoki
- Co do ch*ja
Kociarz
Ja nikogo nie zabiłem. Ja po prostu zostałem wepchnięty w jakiś portal i spadłem tutaj, na tamtego gościa.
Adrian
- Jasne - Powiedział tonem który jasno sugerował, że w ch*j mu nie wierzy
Kim jest ten poje**niec
//"Czyje to zwłoki?! - Nie wiem, nie moje" xd
Enny
- Jak na niego spadłeś, to raczej go zabiłeś. Przynajmniej miałeś miękkie lądowanie.
Kociarz
Jestem Marek Kociarz. Chodzę do takiej szkoły co jest duża, a przed nią jest taki duży i dość ładny plac. A i pewnie dziwnie wyglądam. Cóż, miałem sweter i normalne spodnie, ale zostałem pojmany i przebrany w różową suknię i stanik. Potem jacyś kolesie chcieli się ze mną bić, więc sprzedałem jednemu łomot i przypadkiem zabiłem. Potem jacyś dziwacy łazili za mną przez pół dnia, bo byłem jakimś "bogiem". A potem matka mnie wrzuciła do jakiegoś portalu i tak tu trafiłem. Ja nie kłamię, bo się brzydzę kłamcami.
Milknie na chwilę
To znaczy, że dziś zabiłem przypadkiem dwie osoby?
Filizaneczkaherbaty
Zoe
Czeka na reakcję przechodni
Bronni
Trzyma Marka za rękę i śmieje się lekko
Adrian
- Po ch*j przyznajesz się do zabójstwa? Ułomny jesteś? - Znowu tylko prychnął ale trochę kisnął z typa w środku
Kociarz
Jestem troszkę nierozgarnięty, ale jest to przez zmęczenie. Cały dzień to było jakieś wariatkowo. A więc wiecie gdzie jest taka szkoła, która jest duża i ma spory oraz ładny plac?
Właściciel
Mark
Mark spojrzał na dzieciaka.
- zmykaj młody. I nie rozmawiaj z nieznajomymi -
Enny
Pomachał lekko dłonią z zlekceważeniem. - Jeden z naszej szkoły? Rany.
Kociarz
To wy też do niej chodzicie? Wiecie gdzie ona jest? Moi przyjaciele się pewnie martwią o mnie.