Kim
- Dobra, no to wracamy, nie?
Średnio go obchodziło co się stało.
Ray
Znalazł całkiem zgrabny, czarny komplet z koronką i cienkimi pończochami na podwiązkach w zestawie. Całkiem całkiem.
Właściciel
Ray
Wziął komplet i pobiegł do Febronie. - znalazłem!
Ray
- Szybko się odnalazłeś w sklepie z żeńską bielizną, widzę - powiedziała nieco kąśliwie, ale z uśmiechem, biorąc od niego komplet.
- Idę to przymierzalni, zaraz wracam, tak?
Powiedziawszy to ruszyła do przymierzalni.
niemamnietu
Kim:
- Jasne. To chodź.
//Dalej w Hogwardzie.//
Właściciel
Ray
- oczywiście! - zaraz po tym, jak stracił ją ze wzroku, wyciągnął soniczny śrubokręt i zaczął się skanować, szukając śladów czegoś nietypowego. Modyfikacja wspomnień, anomalie czasowe, coś w tym stylu.
Ray
Wszystko było w jak najlepszym porządku.
Jedynie serce waliło mu strasznie szybko.
Właściciel
Ray
Czyli wszystko w porządku - westchnął z ulgą. Wyciągnął z kieszeni notes ojca i zaczął coś notować.
Ray
- Ej, Ray! Podejdź tutaj!
Zawołała go nagle Febrione.
Właściciel
Ray
Schował notes i poszedł do niej.
- co się dzieje?
Ray
Odsunęła zasłonę i pokazała mu się.
Miała na sobie ten komplet, który jej podał.
- Jak wyglądam? - uśmiechnęła się nieco drapieżnie, odsłaniając swe wampirze kły.
Właściciel
Ray
- jak królowa - Nie gap się na cycki, nie gap się na cycki, NIE GAP SIĘ NA CYCKI
Ray
- Jak myślisz, stanik dobrze leży?~
//Zastanawiam się, kiedy ujawnić o co chodzi z tą tutaj Febrione. Hm... Nie teraz. Jeszcze nie ten czas. Jeszcze nie ten.
Właściciel
Ray
- jest idealnie - uśmiechnął się. - No i gapię się na cycki. Przynajmniej mam pozwolenie. A mamusia mówiła, nie gap się po patrzały wypadną
//Ray cofnie się w czasie i ją uratuje? Nie żebym coś planował z tą wizytą w laboratorium
Ray
- Okeeej, to kupuję. Chyba, że ty chcesz zapłacić, hm? - aż ciężko takiej odmówić.
//Na razie nie wie nawet o jej śmierci.
Właściciel
Ray
- z chęcią zapłacę! Jak dobrze pamiętam, mój lokaj dał mi przed wyjazdem trzydzieści tysięcy funtów - zastanowił się. - albo więcej? Mam nadzieję, że nie za dużo, Archibald przed śmiercią prosił go, aby nie przesadzał - uśmiechnął się.
//Faktycznie, będę musiał na to uważać
Ray
- No dobrze - zasłoniła z powrotem kabinę.
Po chwili wyszła już ubrana tak jak wcześniej, trzymając komplet na rękach.
- To chodźmy do kasy - zakomendowała.
Właściciel
Ray
- dobrze - odpowiedział, biorąc od niej komplet i idąc do kasy.
Ray
Kasjerka uśmiechnęła się sztucznie.
Skasowała i podała cenę. Dodała:
- Czy życzy pan sobie Durex Intimissi w promocyjnej cenie z żelem grzejącym?
Właściciel
Ray
- nie, dziękuję - wyciągnął portfel.
Ray
- Na pewno? - upewniła się kasjerka.
Ray
- No dobrze. Karta czy gotówka?
Ray
- Jaki rozmiar tego Durexa?
Czy ona nie zrozumiała słowa 'nie'?
Właściciel
Ray
- obejdzie się - przewrócił oczami.
Ray
- Czyli rozmiar uniwersalny?
Właściciel
Ray
- niech będzie - wolał już wydać te dodatkowe parę groszy niż kłócić się z kasjerką.
Ray
No więc podała mu jeszcze raz cenę.
Tym razem z wliczonym Durexem.
Właściciel
Ray
Podał jej należną kwotę.
Ray
- Dziękuję i życzę miłego dnia.
Właściciel
Ray
- nawzajem - odparł tylko, po czym wrócił do Febronie. - zapłacone. To możemy teraz wpaść do laboratorium?
Ray
- Czemu kupiłeś prezerwatywę?
Była nieco zaczerwieniona na twarzy.
Właściciel
Ray
- kasjerka chyba miała Alzheimera i nie ogarniała, że jej nie chcę. Poza tym rozmiar i tak jest za mały - uśmiechnął się.
Ray
- Ta, jasne - nadęła nieco policzki.
- Akurat ci wierzę, że jej nie chciałeś.
Wypowiedź aż ociekała sarkazmem.
Właściciel
Ray
Zarumienił się. - idziemy dalej?
Właściciel
//a może jakaś mała podpowiedź, kim jest ta Febronie z którą Ray się zadaje? Tak ładnie proszę
Ray
Po chwili skinęła głową.
- Okej. To gdzie chciałeś teraz iść?
//Powiem tylko tyle - nic mu nie grozi.
Właściciel
Ray
- do laboratorium. Może już wymyślili te perfumy, co zmieniają zapach w zależności od samopoczucia? - rozmarzył się. - Ach Francja, dwa tysiące lat w przyszłości. Wyglądała przepięknie. Nawet mimo zamachu nuklearnego...
Ray
- Dobrze, chodźmy - uśmiechnęła się. Chyba zainteresowała ją ta wzmianka o perfumach zmieniających swój zapach.
Właściciel
Ray
No i poszedł z Febronie do laboratorium.
- hej, macie ten prototyp perfum neuronowych? - rzucił od progu.
Ray
Spojrzeli na niego podejrzliwie.
- Od pięciu minut, skąd ty to wiesz.
Właściciel
Ray
- dla podróżujących w czasie, takie informacje to chleb powszedni - uśmiechnął się. - mógłbym dostać dostęp do waszego sprzętu? W zamian mógłbym użyczyć kawałek naprawdę niezłej technologii
Ray
- ...zgoda... - zgodził się z dozą nieufności jakiś mężczyzna, który stał najbliżej drzwi.
Właściciel
Ray
- w takim razie wybierzcie jedno, inżyniera wymiarowa, broń fotonowa, technologia przebudowy genetycznej, czyli innymi słowy transformacja, czy niekończące się ciastko czekoladowe? - zapytał już przyglądając się, z jakim sprzętem ma do czynienia. Przydałoby się coś naprawdę dobrego, aby zmontować manipulator wiru czasowego. (Wehikułu czasu w postaci zegarka na rękę)
Ray
- Technologia przebudowy genetycznej.
Odpowiedziała kobieta o dość azjatyckiej karnacji, zanim grupa zdążyła się naradzić, za co zaś zgarnęła kilka nieprzychylnych spojrzeń. Ale ostatecznie kilka spośród osób przytaknęło na jej głośną decyzję.
Co do tego sprzętu... Hm, coś się znajdzie.
Właściciel
Ray
- a już myślałem że wybierzecie ciastko - zaśmiał się pod nosem szukając szafki z chemikaliami.
Ray
Po chwili szukania znalazł.
Właściciel
Ray
Wziął najważniejsze składniki czyli:
- dużo enzymów restrykcyjnych
- jakieś badziewie, które reaguje ze skórą
- kwas solny
- i parę innych chemikaliów których nazw nie chce mi się wymieniać. (Bo nie mam pojęcia jak się robi takie eliksiry)
Podszedł do jakiegoś stolika i to wszystko rozłożył.
- potrzebuję jeszcze wirówki i dwóch strzykawek - zwrócił się do jednego z naukowców.
Ray
Dostał wirówkę i dwie strzykawki.
//Sr, ale ja tam się na niczym nie znam.
//Dlatego moje odpisy tu takie ubogie .-.
Właściciel
Ray
Zmiksował ze sobą enzymy, pokazując kolejność.
- zawsze musicie to robić w takiej kolejności. W każdym innym przypadku efekt będzie... raczej nie za fajny -
Przygotowywał kolejne elementy "mikstury" cały czas na chwilę przerywając, aby upewnić się czy wszystko idzie jak należy.
//Nie ma problemu, i tak robisz zajebiste odpisy