Właściciel
Vanetina:
Pałac Buckingham. Królowa wam wpie**oli. W Ameryce: Nowy Jork, Rio, Chicago, Mexico City, Rosvell
Helmut:
-Tak, a co to do cholery?
Przez chwilę widziałeś coś w rodzaju meteorytu który leciał w stronę pałacu Buckingham. I się rozbił.
Helmut westchnął.
-Sprawdzę to... Co jak co, ale to kuzynka esarzowej... A tej lepiej nie denerwować... Z siekierą mnie goniła przez cały Berlin...- po czym odszedł w kierunku Buckingham Palace.
Vanetina to wzięła, po czym wysłała współrzędne do Hawka i swojej siostry.
-dacie radę? Hawk, Twoje drony ogarną sprawę?
Właściciel
Vanetina:
Hawk-Akuralnie jestem trochę zajęty Cesarstwem, zakończenie wojny, różne sprawy i jeszcze te meteoryty, twoja siostra powinna dać radę.
Helmut:
I jesteś przed pałacem.
Magda:
-Ja mam swoje jedzenie....
Magda
-Nie nie... Jakim cudem wyrywacie się z planety?
Vanetina
-Co nie zmienia faktu, żę chyba podrzuci dzieciaka do ambasady w Kopenhadze...
Helmut
No i co, wchodzi.
-Dziwne, że nie ma gwardii...
Właściciel
Helmut:
Przed bramą główną przed którą jest gwardia.
Magda:
-Są różne metody...
Vanetina:
-Ostatecznie mogę się tym zająć. Czemu tyle spraw i spotkań zarezerwowałaś na dzisiaj?
Vanetina
-Zobaczmy... 74 rocznica końca wojny, spotkanie z Obamą, potem z Tuskiem, reportaż w Mediach... Odziwiedzenie szkoły podstawowej w BEłchatowie... Nie, nie tak dużo...
Magda
-A ty jak?
Helmut poszukuje innego wejścia... Ewentualnie je robi.
Właściciel
Vanetina:
//Obamą?//
Magda:
-Jestem z tobą połączony, co ty jesz...
Helmut:
Wszystko pilnuje gwardia.
Magda
-Nazywamy to naleśnikami...
Vanetina
//Jeśli dobrze myślę, cieszy się jeszcze autorytetem... Plus, chciała porozmawiać z kimś na poziomie na temat wyborów w Ameryce. Chciała jeszcze wprowadzić do ebaty kilku pozostałych byłych przywódców, ale... Wolała nie zrażać Francuzów. Zwłaszcza, że na zachodzie jest tylko FKOP. Francuski Korpus Ochrony Pogranicza.
Helmut
Raz kozie śmierć... Przeskakuje.
Właściciel
Magda:
-Nie, co ty jesz, trafia też do mnie.
Vanetina:
-Spotkanie było, i raczej będziemy popierać Trumpa.
Helmut:
I widzisz kilku strażników idących w twoją stronę
Magda
-Aaa... Ti teraz rozumiem waszą nazwę...
Vanetina
-No to masz jeszcze trochę...
Helnut szybcikiem spojrzał się na flagę i biegnie w kierunku pałacu.
//Ciekawostka. Jak flaga na szczycie masztu - królowa w domu. Jak w połowie - gdzieś indziej.
//Dzień dobry :v
-Coś nie tak? Źle się czujesz?
Właściciel
//Dziń dybry//
Fronterin:
-Nie, ze mną jest wszystko w porządku, chodzi bardziej o to jak będzie z dzieckiem, i naszymi mocami. Jak mu to powiemy? Ja napewno będę musiała na jakiś czas zrezygnować z wyglądu Anti Carnage, wystraszyłby się.
Magda:
I symbiot nie odpowiedział.
Helmut:
Flaga w górze. Widzisz meteor rozbity obok pałacu.
-Normalnie mu powiemy, ale jeśli chcesz to możemy to przez jakiś czas ukrywać. Jednak o to samo będziemy musieli poprosić innych.
Magda
-A skąd się wzięło twoje imię?
Helmut tam podbiega. Durne polskie geny, ale...
Właściciel
Fronterin:
-Mówisz że normalnie mu powiemy, ale jaka jest pewność że tego nikomu on nie powie? Z drugiej strony ciężko było by to ukrywać, a z innej strony byłby problem jak by komuś powiedział, albo gdyby sprawdzał czy on ma moce. Ale chyba wygodniej będzie powiedzieć...
Magda:
-Jeszcze się dowiesz....
Helmut:
I widzisz sam meteor. Bez symbiota w środku. Czyli już uciekł
Magda
-Rozumiem...
Helmut
-Ku*wa mać...- przemienił się w niewielkiego smoka i chajla za symbiontem (tropem zapachu).
Właściciel
Fronterin:
-I czy twój symbiot też się dziwnie zachowywał?
Helmut:
Nie możesz wyczuć jego zapachu. Zaginął wśród innych zapachów.
Vanetina:
-Muszę kończyć bo zaraz będzie oficjalne ogłaszanie nazwy nowej serii czołgów. Nie było nic lepszego niż Szmaragd?
Magda:
I jesteś po śniadaniu.
Właściciel
Fronterin:
-Symbiot który ma Magda, mówił o fali symbiotów zmierzającej na Ziemię.
-Będzie trzeba się nimi zająć. Tym bardziej tymi złymi.
Vanetina
-Lud zdecydował... Z resztą, wzięłam tą najnormalniejszą opcję.
Helmut idzie za śladami destrukcji, któą symbiont z pewnością poczynił.
Magda
-No dobra Loud... To wszystko, co potrafisz?
Właściciel
Fronterin:
-Vanetina może ci dać dokładne lokalizacje.
Helmut:
A właśnie nie ma żadnej destrukcji. Praktycznie nikt by nie powiedział że coś tu się stało.
Magda:
-Tak.
Vanetina:
-A co wygrało w głosowaniu?
Vanetina
-Rozku*winator 2000... Ta...
Helmut szpera po pałacu... Albo nie... Ryknął tak, by rozjuszyć tego gluta i go wykurzyć do ataku na niego.
Magda
-Rozumiem... A w ogóke, jak ty możesz się utrzymać w ogniu Feniksa?
-Okej, zajmę się tym.
Przytulił ją.
-Vanetina, zajmujemy się symbiontami, niech ktoś skomunikuje się z Helmutem. Potrzebujemy każdej możliwej pomocy.
Vanetina odpowiedziała.
-Dobra, spoko... Ale sam masz do niego numer...
-Nie sądzę, aby ode mnie odebrał. Jesteśmy nastawieni do siebie... raczej neutralnie.
Właściciel
Vanetina i Fronterin:
Black Hawk-A ja już muszę kończyć
Rozłączył się
//Czekam na odpowiedź Korobova//
Helmut:
W twoją stronę idą duże ilości naraz strażników.
Magda:
-Jeszcze się nie zapaliłaś. Ale wiedz że wtedy nie będę taki miły.
Vanetina
-A skąd wiesz?
Magda
-Feniksy są istotami raczej płomiennymi...Helmut uskakuje w zaułki i się zastanawia, gdzie by polazł, gdyby był Glutem... No jasne... Tam, gdzie jest dużo istot... A może w właśnie w zaułku... Nieważne... Idzie w zaułach i szuka...
Właściciel
Vanetina i Fronterin:
//Czekam na skwarka//
Magda:
//Nie napisałeś aby pióra zapłonęły, po prostu się zamieniła w feniksa//
-Póki nie pokazujesz płomieni jest dobrze.
Helmut:
Nie ma. W pewnym momencie widzisz jednego z psów królowej, tyle że z odgryzioną smyczą.
Helmut
Oho... Ogdryziona smycz, czyli jest dobrze... Szuka.
Magda
-Ale zrozum.... Feniksy są istotami ognia, z resztą, odradzać się jak feniks z popiołów.
-Bo to czuję. Możemy przejść do rzeczy? Alva mówiła, że możesz mi pokazać dokładniejsze lokalizacje symbiontów.
Vanetina
-Jasne... Wysyłam.- i wysłała.
Właściciel
Helmut:
I po chwili ten mały słodki piesek zamienia się w symbiota.
Magda:
-Ale póki co udaje ci się nie zapłonąć.
Fronterin:
I dostałeś lokalizacje kilku rozbić, Warszawa, Berlin, Nowy Jork, Londyn, Tokio, jakieś zadupie w Afryce, Sydney, Mexico City, Rio i jeszcze kilka miast.
Vanetina:
I wysłane.
Magda
-To kwestia czasu...
Helmut
Musi go jakoś obezwłafnić... No nic, rusza na niego.
-Magda, oswoiłaś się już z symbiontem?
Magda
-Trwa walka o feniksowatość...
-Później się o to pokłócicie, lecisz do Berlina.
Właściciel
Vanetina:
Wyczuwasz symbiota w Londynie, tylko problem jest taki że w pałacu Buckingham
Fronterin i Magda:
//Nie będę się aktualnie wtrącał do rozmowy//
Helmut:
Cóż, miałbyś trochę mocno przesrane gdybyś zgniótł ulubionego psa królowej
Helmut
//Będąc pi przez drzwi nieco od niego większym?
Vanetina
-Ludzie... Symbiot jesy w Pałacu Buckingham...
Magda
-Ja wolh...
-Vanetina, ty i ja się tym zajmiemy.
Wszedł do Defenjeta.
Vanetina poszła do Frontiera i do Defenjeta.
-To jak, rezygnacja z mocy na czas dziecka?
Właściciel
Vanetina i Fronterin:
I jesteś w DefenJecie.
Helmut:
Zaczyna uciekać.
Magda:
I możesz lecieć do Berlina.
-Ta, chcieliśmy was też poprosić o to, abyście w bazie nie używali mocy.
Wystartował.
Właściciel
Fronterin:
I wystartowałeś
Vanetina
-Jasne, rozumiem... A może dać wam domek na wsi? No wiesz... Chciałam wam też dać emerytowanego psa policyjnego...
Magda przyszykowała się, przemieniła i leci so Berlina
Helmut
Z kreskówkowych serii, goni go.
-Vanetina, tutaj jest nasz dom. Z wami. Jesteście naszą rodziną, a ty pewnie będziesz chrzestną Michaela.
-Tommy... Do ciężkiej cholery jesteśmy rodziną i chcę zrobić wam taki prezent... Z resztę Moce to jedne sprawa... Druga to mechaniczne zwierzęta, żarłuś oraz.... Niekonwencjonalne wystroje pokoi...
-A rozmawiałaś o tym z Alvą?
-Co do psa tak... Wysłała mnie z tym do ciebie... A jak ty mnie z tym wyślesz do was, to wam zafunduję wilczura...