-Ruszajmy, im szybciej się za to zajmiemy tym lepiej.
Symbiont wrócił do klasycznego już wyglądu a Fronterin wsiadł do DefenJeta.
Właściciel
Vanetina, Fronterin i Magda:
Fronterin wsiadł do DefenJeta.
Spiderman-Nowych też zabieramy?
Helmut:
Wyszczerzył swoje zęby.
-Nie, nie możesz.
-No przydałoby się ich wypróbować.
Vanetina się zerwała.
-Tak, jazda!- ruszyła do DefenJeta
Magda ruszyła za nią.
Helmut dał znak swojej żonie, by ta się oddaliła.
Ryknął.
-Grrr... Im dalej w Anglię, Tym gorzej. Nawet Skandynawskie nie miały tyle gniewu!
//Jaki rozmiar tamtego?
Właściciel
Helmut:
//Mniej więcej równy z tobą//
Helmut:
-A ty niby skąd? Rosja?
Vanetina i Magda oraz Fronterin:
I wszyscy poza Anti Carnage ruszyli do DefenJeta
Magda spojrzała się na Anti i wysiadła.
-A ty co?- spytała się Vanetina.
-Zostanę... Sama nie da sobie rady, jak coś się stanie.
Helmut
-Niemcy i Polska!
-Gotowi do startu?
I tak wystartował bez odpowiedzi.
Właściciel
Fronterin i Vanetina:
I jesteście w drodze.
Magda:
Alva-Dzięki że zostałaś.
Helmut:
-To by tłumaczyło to że chciałeś sobie zagarnąć ten teren, polskie geny złodzieja się aktywowały?
Vanetina sprawdza, co dokładnie.
-Kto stawia na godzillę? Daję 15 euro.
Magda
-To nic takiego... I pozwolić się tym naleśnikom zmarnować?
Helmut
-A ty co, niby ze szlachty? Twój pra-przodek mordował całe wioski dzikusie. Wszędzie rozpoznam zakazaną Gebę Smoka świętego Jerzego.- i urósł na 120 metrów.
-Coś jeszcze? CZy możę przejdziemy do bitki...
-Spadaj kobieto.
Właściciel
Vanetina:
Slasher-A już walczyliście z Godzi..
Spiderman-Tak, dokładnie to trzy razy.
Helmut:
Ona się już dawno odsunęła.
-Wolisz się bić niż po prostu się usunąć z MOJEGO terenu? Ja się nie wpieprzam na tereny innych smoków i wymagam tego samego.
//O Jezu, ale będzie plotkowanie.
Leciał dalej.
Helmut
-Dla twojej walonej informacji, jak inne smoki włażą na MÓJ teren tylko się upewniam, że niczego nie robią złego. Ja chciałam tylko pokazać pratnerce piękno Angielskiego wybrzeża! -Stanął na tylnych łapach.
Vanetina
-Z czego dwa razy potrzebowała dentysty, a raz chciała się przytulić.
Magda
-A w ogóle... Ciekaw co na froncie.- włacza tlewizje, kanał informacyjny.
Właściciel
Helmut:
-To sobie podziwiaj, a tylko zobaczę że próbujesz stąd wziąć jakąś samicę, tknąć jakieś zwierzę albo założyć gniazdo, to zobaczysz.
I odleciał.
Vanetina i Fronterin:
-Ciekawie by było gdyby miała symbiota, wtedy trochę ciężko by było z pokonaniem jej.
Magda:
-Ty jak chcesz to zjedz.
-Zawołałabyś Wolverine'a i po kilku dniach byłoby po problemie.
Helmut
-Mimo sprzeczek potrafimy się dogadać... A z tym pierwszym będzie problem... Od razu wyczuwają... Musiał mieć mnie od dłuższego czasu na oku...
Vanetina
-Bez takich. - sprawdz, co się stało.
Magda jeszcze raz sprawdza, co w TV.
Właściciel
Helmut:
-Jest szansa że żadna nie przyleci? I czy są bardzo zazdrosne?
Vanetina:
MJ-Dobrze trafiłaś z tą Godzillą...
Magda:
Koniec wojny z Hydrą.
Helmut
-Smoczyce przyzwyczaiły się, że smok ma więcej partnerek... Ale te brytysjkie to najchętniej by uciekły. Z resztą, każda ma charakter... Skoro mnie zaatakował, to znaczy że conajmniej jedna miała mnie na oku.
Vanetina
-Bez dodatków?
Magda
-Nareszcie... Koniec.
/I teraz szansa dla Fridy i jej "Sword".
//Zaczekaj jeszcze z pół godziny.
Właściciel
Fronterin:
I jesteście nad Chinami.
Vanetina:
-Bez.
Magda:
-Czyli nie będzie już bombardowań
Helmut
-Raczej nie... Ale rasy nne niż smoki są przez nie... Lekko wyśmiewane.
Vanetina
-Dobra... Co robi?
Magda
-Zabójstw, śmierci, gazu... Koniec... Chyba w MAsrtenburgu została mi butelka miodu jeszcze za Jagiełły robionego.
-Jesteśmy już nad Chinami.
Leciał dalej.
Właściciel
Fronterin:
I jesteś przy Japonii, widzisz Godzillę niszczącą jakiś kontenerowiec.
Vanetina:
I widzisz przez okno Godzillę niszczącą kontenerowiec.
Magda:
-Ja nie piję, przynajmniej teraz.
Helmut:
-A jaka jest twoja opinia na temat kilku partnerek?
Vanetina
-Niedobory żelaza?
Magda
-Wiem wiem...
Helmut
-Z racji rasy to dla mnie jakby... Naturalne. Ale mam też krew feniksów i...
Leci w kierunku Godzilli, poza tym to włącza poszukiwanie Symbiontów, aby cały czas mieć Drake'a na oku.
Właściciel
Vanetina:
Widzisz że z kontenerów się coś wysypuje, były tam ryby. Cała masa ryb.
Magda:
I słyszycie odgłos otwierania śluzy wodnej w hangarze.
-Czyli teraz Ryba, trochę się spóźnił.
Helmut:
-Czyli jest szansa że masz kogoś oprócz mnie? Nie żebym była zazdrosna...
Fronterin:
I jesteś w miarę blisko Godzilli, widzisz że z kontenerów które ona rozrywa wysypują się ryby. Drake dalej jest w Hollywood.
Helmut się zaśmiał.
-Oprócz dziewczyny w liceum nie miałem nikogo... I tak mówi każda lekko zazdrosna.
Vanetina
-Dobra, głód głodem, ale żaecie z puszek jest obrzydliwe.
Magda
-No lekko. Ale śniadanie ma.
Właściciel
Vanetina i Fronterin:
MJ-Coś musi być innego w tych rybach, wcześniej przecież nie atakowała kontenerowców....
Magda:
I wszedł Ryba.
-Zgaduje że znowu mnie ominęła jakaś akcja?
Helmut:
-Każdy jest lekko zazdrosny.
Wyczuwasz coś, znowu smoka ale innego, chociaż bardziej, smoczycę?
-Dobra, panie i panowie. Przygotować się do skoku.
Vanetina się przyszykowała.
-Racja, coś jest źle.
Magda
-Jakaś tak. Śniadanie masz cesarskie, wojny koniec... Hydrze ucięto za wiele głów.
Helmut
-Oho, jakaś się zbliża.
Właściciel
Helmut:
Póki co żadnej nie widzisz.
Magda:
Ryba-A gdzie wszyscy polecieli?
Alva-Do Japonii, coś się znowu stało.
Ryba-O ku*wa....
Alva-O co chodzi?
Ryba-Ja tam zostawiłem kilka "rybek" aby zabezpieczyć bazę awaryjną, jeśli mnie nie ma, są wrogo nastawione do wszystkiego, czyli również Defenders!
Fronterin:
Możesz otworzyć drzwi.
Vanetina:
Inni też się szykują.
Magda
-Chodzi o takie, jak to opieczona tutaj?-pokazała na kuchni na jedną w wędliniarskim stylu przywieszoną.
Vanetina
-Najpierw się dowiedzieć... Potem ewentualnie broić.
Helmut się przypatruje się w kierunku pod wiatr.
-Czyli stamtąd...
//Mógłbyś potem dać obrazek albo dokładnie opisać tamtą?
Właściciel
Fronterin:
Slasher-Tak.
Magda:
-Bardziej o te typu Megalodon, Kraken czy Żarło który pływa w basenie, ten wilko wieloryb.
Vanetina:
-Naipierw trzeba uratować załogę.
Helmut:
Nie widzisz tam nic.
Vanetina
-Alice, spadasz ze mną.
Magda
-A te pierwsze nie wyginęły kilka milionów lat temu?
Helmut się rozgląda po okolicy.
-Uwaga, siadam. - I szykuje się do siadu.
Właściciel
Vanetina:
-Okej.
Magda:
-Nie, znaczy w sporej części tak, ale cały czas jeszcze żyją. Znacznie głębiej, ale żyją. Chociaż robi się ich powoli coraz więcej...
Helmut:
Dalej nic nie widzisz. Aczkolwiek woń jest intensywna.
Otworzył klapę.
-Wyskakiwać.
Helmut
-Dziwne... Widzisz coś?
Vanetina pokryła się symbiotem i na plecach wytworzyła coś w rodzaju spadochronu. Wzięła Alice i wyskoczyła.
Magda
-Rozumiem. Ciekawe jak smakuje.
Właściciel
Helmut:
I zobaczyłeś, dosyć piękną jasnoniebieską smoczycę na wzgórzu, spoglądała w twoją stronę.
Vanetina:
I wyskoczyłyście. Masz jakieś 200 metrów do wody.
Magda:
-Tak samo jak zwykły rekin. Mam nadzieję tylko że żadna z moich rybek ich nie zaatakuje...
Fronterin:
I klapa otworzyła się prawidłowo.
Magda
-Dlatego nie kraczę.
Vanetina na 150 metrach otwiera symbiotyczny spadochron.
Helmut ryknął krótko, dosyć wysoko, co znaczy tyle, że może podejść.
Kiedy już wszyscy wyskoczyli, zamknął klapę.
Właściciel
Helmut;
I podchodzi w twoją stronę.
Magda:
-Najwyżej będą mnie wzywać, albo będzie więcej do suszenia.
Vanetina:
I spadochron się rozpiął.
Fronterin:
I klapa zamknięta.
Vanetina teraz manewruje, by wylądować na pokładzie.
Helmut się lekko ukłonił łbem.
-Jestem Helmut, a ty?
Magda
-Aj Waj. A czego suszenia?
Obserwował rozwój sytuacji, oczywiście z daleka.
Właściciel
Vanetina:
I udało ci się wylądować na pokładzie, tak samo jak reszcie.
Magda:
-Rekinów, ewentualnie ośmiorniczki.
Helmut:
-Jess.
Fronterin:
I widzisz że lądują na pokładzie statku. Przez moment pod wodą widziałeś kilkumetrowy grzbiet. Raczej nie drugiej Godzilli.
Vanetina puściła Alice i zaczęła wyczuwał osoby na pokładzie.
Magda
-Aha.
Helmut
-Piękne imię... A Imię tego, kto wpadł na mnie z mordą to jakie?
Właściciel
Vanetina:
I akurat przy lądowaniu wylądowałaś na rybie która wypadła z kontenera, gdy nadepnęłaś na rybę ta jak by pękła a ze środka wypadła torebeczka z białą proszkowaną zawartością.
Magda:
-Już kilka takich wisi.
Helmut:
-Jim, nie przejmuj się nim, on nawet mnie się boi.
Helmut
-My w Europie jego ród nazywamy "wariatami". I jak to się ciebie Boi? Napadł na mnie, a widzisz mój rozmiar?
Magda
-Rozumiem.
Vanetina
-Powiem tak. Yakuza i Kokaina. Co najmniej.