Helmut tylko się uśmiechnął, po czym rozerał się i przemienił się w 40-metrowgo smoka i połóżył się na ziemi. Pokazał, żę można wejść.
Vanetina zajęła się robeniem Naleśników. A Magda patrzyła....

//Co z tego, że Fronterina tak długo nie ma.

//Każdy jest raczej przywyczajony, że członkówie co jakiś czas wychodzą, więc..

//Tylko, że on nawet znać o sobie nie daje.

//Sam napisał, by mu nie zawracać trąby.

//Ale o DC XD

//dał znać że jest zajęty//
Helmut:
I wsiadła na ciebie.
Vanetina:
I je robisz.
Magda:
Większość usiadła do stołu.

Helmut wstał, przyszykował się do lotu i wystartował.
Vanetina robi jeden, drugi... 60 naleśnik... 80... 100... 120...
Magda usiadła przy na wolnym miejscu.

Helmut:
I wyleciałeś w powietrze, jesteś nad bazą.
Vanetina:
I chyba tyle wystarczy.
Magda:
Czyli usiadłaś obok Anti Carnage.

Vantina dała to na talerze, przykryła to innymi i stara się to zanieść na stół.
Magda pojrzała się na Anti.
-KIedy poród?- powiedziała z uśmiechem na ustach.
-Samam pamiętam, jak byłam...
Helmut
-Gdzie chcez lecieć?

Vanetina:
I udało się bez strat zanieść.
Magda:
-planowo 6 dni.
Helmut:
-Gdzieś gdzie jest ładnie, sam wybierz.

Helmut skorzystał to jako zaproszenie... Skierował się w Kierunku Dover.
Magda
-Rozumiem... Chociaż czasem wolą wyjść wcześnij... Albo później...
Vanetina położyła na stole, po czym przyniosła talerze do nałożenia dla każdego, łyżki, noże, dżemy, ser do naleśników, nutellę...

Helmut:
I zaczął buczeć twój komunikator. Telefon od Fronterina.
Magda:
-Zobaczymy jak będzie tutaj.
Vanetina:
I wszystko nałożone.

Magda
-Wiem wiem...
Vanetina usiadła.
-Brać i zajadać.
Helmut odebrał (jakoś).
-O co chodzi?

Helmut:
//Mógłbyś w trakcie rozmowy odpisać w Hollywood?//
Magda:
Anti nałożyła sobie naleśnika.
Vanetina:
I zaczęli brać.

Magda wzięła i zrobiła miks sera do naleśników, nutelli i masła orzechowego.
-No co, szybciej trawię niż Hulk.
Vanetina też sobie wzięła, ale suchego.

Magda:
I masz swojego mega naleśnika.
Vanetina:
I go wzięłaś.

Hlmut zmienił kierunek na zachód.
Magda go zjadła, a Vanetina też.

Helmut:
I dostałeś informacje od Fronterina "jednak odwołane".
Vanetina i Magda:
I je zjadłyście. Słychać odgłos silnika z hangaru.
Spiderman-Trzeba będzie przy okazji tego remontu wyciszyć ściany hangaru.

Vanetina
-Ryba raczej nie, Hawk też... To kto teraz przyleciał?
Helmut spowrotem na Dover.

Przyleciał, wylądował i zaparkował. Przyszedł do reszty.
-Też mogę?

Vanetina i Magda:
I do pokoju wszedł Fronterin.
Anti Carnage-Już wróciłeś? Czemu tak długo?
Helmut:
I lecisz w tamtą stronę.

-Ten smok był uciążliwy
//Jak jestem w bazie to weź pisz Alva, bo to ona, prawda?

//Tak.//

Vanetina
-Akurat Zeromus wszedł, gdy powiedziałam, że będę robiła śniadanie... Bierz bierz.
Helmut
No leci, aż doleci.

//Miejsce przy Alvie wolne?

Vanetina, Magda i Fronterin:
Alva-Smok? Nie pamiętam innych symbiotów niż pajęcze...
//Wolne z prawej strony//
Helmut:
I jesteś w Dover.

Helmut wylądował przy skałach. Oby żaden Lokalny samie go nie zauważył... Co jest mało prawdopodobne, ale...
Vanetina
-Interesujące...
Magda
-Amerykański?

Usiadł przy Alvie, z prawej strony i pocałował ją w policzek. Następnie nałożył sobie naleśnika, potem poszedł szukać syropu klonowego.
-Nie jestem pewien czy Amerykański, ale raczej nie. Nie lubi technologii, szuka swojego ojca, nie ufa nikomu, nawet symbiontowi, którego sam nosi. Trochę paranoik z niego, ale pewnie jest nowy na Ziemi.

Magda
-Raczej dużo przeszedł...

Helmut:
Póki co żaden smok cię nie widzi. I wylądowałeś przy skałach.
Fronterin, Vanetina i Magda:
Spiderman-Nie próbowałeś wziąć próbki symbiota? Te smocze są chyba dosyć rzadkie.

Vanetina
-Tak, dosyć rzadkie... A, zapomniałbym.- wytwarza portal, zabiera z wieży Avegers zdobytą tarczą Kapitana Hydry.
-No i półmisek.
Melmut rozłożył się na ziemi. Ale brzuchem do dołu.

Wziął syrop klonowy i polał nim swojego naleśnika.
-Nic na siłę, jeżeli będzie chciał znaleźć swojego ojca to przyjdzie do nas, a właściwie to zadzwoni do nas.

Vanetina
-Jeśli jest uparty jak Amerykanie, to możemy do śmierci czekać...

-Możemy go poza tym poszukać.

Vanetina
-Jeśli nie zajęli się nim Avengers.

-To niech ktoś do nich zadzwoni, żeby symbionty zostawiali nam.

Vanetina wyciąga komunikator i dzwoni do Starka.
-Stark, jest sprawa...

Vanetina:
"Tu automatyczna poczta głosowa, nagraj wiadomość a może kiedyś ją znajdę w potoku wiadomości od fanek"
Magda i Fronterin:
MJ-A co sądzicie o nowych członkach Avengers? Squirrel i Agencie Venomie?
Helmut:
//A już chciałem dać że ją zgniotłeś :V//
I ona zeszła z ciebie.
-Piękny tu widok.

-A co mam sądzić? Jak się sprawdzą to zostaną a jak nie to odeślą ich albo do nas, albo z powrotem do akademii.

Magda
-MNie bardziej ciekawi, co się stało z oyginalną drużyną Pająka...
Vanetina
-Stark, Symbioty to nasza sprawa i nie wtrącajcie się. Wdowa i Agent są wasi, ale reszta to nasza broszka, kapiszi?
Helmut
-Tak... W dobrą pogodę widać tu nawet FRancję.

-Pewnie siedzą w Akademii lub dostali swój przydział w jakimś kraju.

Helmut:
Wydaje ci się że coś wyczuwasz zapachem, smoka.
Vanetina, Fronterin i Magda:
Spiderman-Dopiero u nich byliśmy, w drużynie jest dalej Szkarłatny, Miles i Cho.
MJ-Chodziło o starszą drużynę.
Spidernan-Iron Fist, gdzieś napewno jest, znając go medytuje. A White Tiger prawie się dostała do Avengers, chyba jeden test oblała.

Skończył jeść naleśniki.

Vanetina
-To chyba dla niej była tragedia.
Helmut nastawił glowę i nawąchuje.
-Ktoś inny... Z mego rodzaju...- powstał.

-Na pewno pozbiera się.

Vanetina
-No... Chyba powinnam przestać smażyć na oliwie z oliwek...

-Jak się czujesz?
Spytał się Alvy.

Helmut:
I nagle na ciebie skoczyło coś dużego i zielonego. Był to tutejszy smok.
-Co robisz na moim terytorium?
Vanetina:
Dostałaś wiadomość od Hawka.
"Koniec wojny, ostatnie oddziały Hydry się poddały. Te które nie zdarzyły się ewakuować".
Fronterin:
-Dziś czuje się dobrze, może trochę gorzej niż wczoraj...
Magda, Vanetina i Fronterin:
I alarm. Czyli łotry znów nie dadzą wam spokoju. Tym razem alarm z Japonii.

Vanetina wstała.
-Panowie, panie... Melduję, że dzisiaj, o godzinie 10:20 dnia 8 maja 2019 roku Wojna się skończyła. Wygraliśmy! - A na Alarm
-No co znowu...- Maga zerwała się na równe nogi i do pokoju, a tam się przebrała i zbarała zwoje uzbrojenie.
Halmut tylko wstał, spojrzał się na niego i się tak powiększył do 60 metrów.
-A co, nie mogę?- i wyszczerzył zęby. Ogon jego położył tuż przed swoją żoną.