- Jak bez mojej broni, to nie umiem. - mamrotnęła, spoglądając w dal.
Kuba
Wszyscy pokiwali głowami, choć nie wszyscy chętnie. Zabijanie stawało się meczące, gdy nie było jak go usprawiedliwić patriotyzmem czy ideologią.
- To jak, napełniamy manierki?
Abbei
- Więc umiesz się posługiwać tymi nożykami?
- Tak. - mruknęła, przekrzywiając głowę i spoglądając na rozmówcę nieco tępym wzrokiem.
Kiwnął głową i jako pierwszy postanowił napełnić manierkę.
Abbei
- Jak dobrze? Potrafisz chociaż nimi rzucać? - dopytywał się
Kuba
Woda była w miarę czysta i nawet chłodna. pozostali żołnierze szybko poszli więc za jego przykładem.
- Potrafię. - mruknęła cicho.
- To dobrze, bo możesz nie mieć wyboru. W tej chwili wszyscy jesteśmy zagrożeni. te dupki z Asyrii prawie na pewno nas nie oszczędzą, a jeśli nawet, to czeka nas wyjątkowo marna egzystencja. Możemy liczyć na twoją współpracę?
- Taak. - mówi, starając się brzmieć odważniej.
- Jak ja kocham to miejsce- pomyślał stawiając kolejny krok za krokiem -.
Napił się i usiadł.
- Dobre miejsce na postój. - powiedział i dodał po namyśle: - Do intruzów strzelać, ale tak by zranić. Zabijać w ostateczności. - uznał, że takie pokrzepienie moralności żołnierzy to zawsze coś.
Abbei
- To zaczekaj tu - mężczyzna odszedł w stronę drzewa, do którego przywiązanych było parę koni.
Bilous
- Ja także. Nawet po tylu latach nie jest tu nudno. Chociaż może w Wahallach byłoby ciekawiej - odezwał się Dżin
Kuba
Wszyscy przytaknęli. Uspokoiwszy pragnienie mógł sobie siedzieć tak siedzieć do wieczora, pomimo potencjalnego problemu z żywnością.
- Jak stoimy z zapasami żywności? - zapytał swoich rozglądając się przy okazji po okolicy.
W takim razie powinniśmy się tam kiedyś wybrać, jeśli się uda . Bo co mi szkodzi ?- zaśmiał się w myślach -. I tak już nie żyję .
Szedł dalej, podróż z Mongołami i możliwie niedługie dotarci do oazy pobudzało go do drogi .
Kuba
- Cóż, mamy trochę suchego chleba i ostatnio upolowaliśmy węża... na parę dni powinno wystarczyć. Ale przydałoby się kogoś obrabować.
Bilous
- Zdziwiłbyś się. Do tego trzeba by otworzyć wrota wymiarów, co delikatnie mówiąc nie jest mile widziane przez bogów
Zapadła noc, ale trzeba było jeszcze znaleźć jakieś w miarę porządne miejsce na postój.
Abbei
Po chwili wędrowiec wrócił i rzucił jej pod nogi noże sprężynowe.
- Jeśli wybuchnie walka, pamiętaj; Ci lepiej opancerzeni to wrogowie. Próbuj trafić ich w twarz, albo chociaż kolana.
//Kiedyś byłem wojownikiem, takim jak ty. Niestety dostałem nożem w kolano.
Zakładam że za próbę zostanę strącony do najgorszego zadupia zaświatów ?
- Właśnie zostaniemy tu dzień czy dwa. Prędzej spotkamy kogoś do obrabowania tutaj niż na pustyni.
- Dobrze. - mruknęła, nie mając ochoty na kłótnie, że nie jest na tyle głupia.
Bilous
- Gorzej. Słyszałeś może o Pustce? Tam wygnano Azraela, najgorsze monstrum w historii istnienia. I to tam cię wrzucą, jeśli będziesz za bardzo podskakiwał
W oddali widoczne zaczynały być całkiem pokaźnej wielkości skały.
Kuba
Nikt nie wyraził sprzeciwu. Jeden z żołnierzy poszedł w znajdujące się nieopodal krzaki, albo się załatwić, albo poszukać czegoś ukrytego.
Abbei
Mężczyzna odszedł i ustawił się obok jednego z drzew, wraz z pozostałymi
- Nareszcie jakaś zmiana na horyzoncie .- zagadał do Mongołów -.
Tak właściwie to czym jest pustka ? Słyszałem tylko plotki.
Podnosi noże. Kijowo się nimi rzuca, ale przeżyję
Czeka w gotowości, ale nie rusza się z miejsca.
Ani w tym, ani w tym raczej mu nie pomoże, więc kontynuował wpatrywanie się w okolicę, pociągając od czasu do czasu łyka z manierki.
Bilous
- To dobry znak. Jesteśmy już w obrębie naszych granic.
- Nic miłego. Z naciskiem na "nic"
Abbei
Zapanowała cisza. Po chwili jednak zaczął ją mącić jakiś odległy hałas.
Kuba
Było mu całkiem przyjemnie, aż dobiegło go wołanie:
- Hej, chyba coś znalazłem!
Oderwał się od wlepiania gał w pustynie i podszedł do tego, który wydał to jakże interesujące oświadczenie.
Ten zdołał już częściowo odkopać coś, co wyglądało na drewnianą skrzynię, w żaden sposób nie oznaczoną. Reszta oddziału także przyszła się przyjrzeć.
- Skrzynia to skrzynia. Ważne co jest w środku.
- Jak ją otworzymy? Nie widać wieka, choć może wystarczy wykopać całą i obejrzeć dokładniej.
- Najpierw wykopmy to cholerstwo, a później zastanawiajmy się jak to otworzyć.
- W takim razie, wszędzie dobrze ale w domu najlepiej .- uśmiechnął się z lekka nadal idąc -.
Kuba
- Nie mamy chyba łopat, co? Będziemy musieli odkopać to dłońmi.
Bilous
W końcu zatrzymali się pod jedną ze skał
- Mamy jeszcze trochę drogi przed sobą - oświadczył Ojun - Spróbujmy odpocząć chociaż przez chwilę. Po ciemku i na własnym terytorium jesteśmy tak samo bezpieczni w ruchu, jak i w spoczynku.
W takim razie przysiadł w cieniu kamienia rozprostowując kończyny .
Miło było przystanąć na chwilę, jednak chwilę potem odezwał się jego lokator:
- Wyglądasz na fajnego gościa. Jak się tu dostałeś?
- Służyłem w Legionach sławnego wodza - Juliusza Cezara jako Centurion . Jego marzeniem było zdobycie krainy zwanej Galią, wyruszyłem wraz z nim żeby zarobić na życie i pokojowo osiąść gdzieś gdzie nikt nie będzie mi przeszkadzał i gdzie umarł bym spokojnie, ze starości . Jednak tak oczywiście się nie stało . Pokonaliśmy Galów, i zajęliśmy ich ziemie ale.. w wielu lasach kryli się berserkowie i wyznawcy tych przerażających mrocznych bóstw . Na jedno wysłano mój oddział . Berserkowie najpierw nie dawali radę jednak gdy wpadli w szał.. no cóż . Jedną z ostatnich rzeczy jakie pamiętam było to jak padam na ziemię po potężnym ciosie, a przerażone twarze moich ludzi raczej dowiodły reszty . Za życie mogłem być też trochę gnojkiem.. skupiałem się głównie na dobrze swoim, swoich ludzi i rodziny nie zważając na krzywdy innych .
- Zawsze można odgarnąć nieco ziemi większymi kamieniami i kawałkami drewna, a dopiero później brać się za kopanie dłońmi.
Bilous
- Całkiem nieźle. Ale w takim razie co robisz z tymi typkami?
Kuba
Zaczęli rozglądać się za kamieniami, gdyż drewna wiele nie było.
Znalazłem ich po wielu latach wędrówki po Krewlod, tak brakowało mi ludzi że do nich dołączyłem .
Również przystąpił do tej czynności i jeśli takowy kamień wypatrzył zaczął odgarniać nim ziemię.
Bilous
- Tak po prostu? Co sprawiło, że im ufasz? Że nie okradną cię, nie zabiją cię podczas snu, nie zostawią na śmierć na pustyni?
Kuba
Znalazł w miarę porządny kamień, więc odkopywanie jakoś szło. Wspólnym wysiłkiem wygrzebali i wyciągnęli skrzynię z piasku.
Każdy człowiek ma swój honor, oni mi pomogli a ja pomogłem im . Razem przeżyliśmy chrzest ognia więc i ufam że mają na tyle dumy żeby tego nie zrobić .
Sprawdził czy jest tam jakiś zamek lub dziurka na klucz.
Kuba
Była tam przerdzewiała kłódka, wyglądająca na dość solidną.
Bilous
- Jak uważasz. Ale zważ na jedno: Nikt nie trafia do Krewlodu bez powodu. Tutaj jedyne znaczące coś więzy to więzy krwi, a takich z nimi nie posiadasz - powiedział dżin. Tymczasem robiło się coraz chłodniej.
Owinął się niedźwiedzim futrem po czym znowuż zagadał do dżina
Wiem, nie zamierzam przy nich być wiecznie . W planach mam poszukiwania Rzymian .
- Odsunąć się! - rozkazał, a i sam oddalił się na kilka kroków. Wtedy wyjął pistolet z kabury, wycelował w kłódkę i wystrzelił.
Bilous
- Życzę powodzenia. Tymczasem radzę na siebie uważać
Zza horyzontu wyłonił się już księżyc. Nie taki, jak ten okrążający ziemię, ale znacznie jaśniejszy, przypominający drugie słońce. Rzucał slaby blask na pustynię, nadając miłej atmosfery.
Kuba
//Pod jakim kątem strzelasz?//
//Ciężko mi opisać kąt... Raczej ostry, gdzieś z 60 stopni, może więcej.//
Oparł się o ścianę wygodniej, otoczył futrem a jeśli było mu zimno ogrzewał magią ognia . I tak starał się powoli czekać.
Bilous
Czas mijał. Niewielu potrafiło zasnąć w takich warunkach i po zacieklej walce, więc bez większych ilości odpoczynku doczekali świtu.
Kuba
Kłódka odpadła, więc skrzynię raczej dałoby się już otworzyć.