Podniósł się ociężale, przetarł oczy po czym zaczął rozglądać się za Mongołami . Przysiadł tak szybko że nawet nie zauważył gdzie byli .
Bądź, co bądź był dowódcą, ale uznał, że zaszczyt ten przysługuje tym, którzy znaleźli skrzynie.
- Otwórzcie. - powiedział ustawiając się nieco za nimi.
Bilous
Ci w większości zbierali się już do wymarszu.
Kuba
Dwaj żołnierze podeszli i otworzyli skrzynię. W jej środku leżała sterta granatów, na których widok Niemcy wytrzeszczyli oczy.
- Dobrze, że ta kula nie wbiła się do środka.
W takim razie do nich dołączył .
- Dokładnie. - mruknął chowając broń. - Następnym razem otwieram takie cholerstwo nożem.
Uklęknął przy skrzyni sprawdzając jakie granaty mu się trafiły. No i czy nie są to jakieś buble. Chyba nikt nie lubi gdy rzucony granat przeciwpancerny nie wybucha na pancerzu sowieckiego T-34.
Bilous
Nie rozkładali się tej nocy, więc wszyscy byli już gotowi, aczkolwiek w kiepskim stanie mentalnym. Ojun najwyraźniej postanowił nieco polepszyć nastroje
- Jeśli nie będziemy się obijać, dojdziemy do najbliższej oazy w parę godzin. Tam się napoimy i przy odrobinie szczęści najemy.
Kuba
Wyglądały one inaczej, niż te, których używali na wojnie. Może jakieś nowsze modele. Jednakże Niemiec był prawie pewien, że były sprawne i że w razie konieczności potrafiłby się nimi posłużyć.
Uśmiechnął się z lekka po czym wyszedł na przód zapewne do Ojuna żeby chociaż postawą jakoś dać im sił .
Teraz pozostaje ocenić czy ma do czynienia z grantami przeciwpancernymi, odłamkowymi, dymnymi czy jeszcze innymi.
Bilous
Reszta oddziału poszła za Rzymianinem. Nie widać było jeszcze nic poza piaskiem i skałami, ale przynajmniej nie było zbyt gorąco. Jeszcze.
Kuba
Na dziewięćdziesiąt procent były to granaty odłamkowe, o niewiadomym jednak rozrzucie.
- To na pewno nam się przyda. - rzekł biorąc kilka grantów.
Pozostali też wzięli po sztuce lub dwóch.
- Czyli nie mieszka tu nikt zbytnio pokojowo nastawiony. Powinniśmy się martwić?
- Nie wielu jest gorszych od Ruskich. A z resztą sobie poradzimy.
- Czy ja wiem? - wyraził wątpliwość Martin - Jest nas sześciu, a tych granatów jest dostatecznie dużo dla znacznie większego oddziału. Ktokolwiek normalnie tu rezyduje ma zapewne przewagę liczebną. Może lepiej poszukać innego miejsca na noc...
Nadal pobudzony nadzieją że mogą wreszcie dotrzeć do oazy szedł przed siebie .
- No w sumie... Ile jeszcze do zmierzchu?
Bilous
Słońce unosiło się coraz wyżej a piasek nagrzewał się coraz bardziej, jednak oddział nadal szedł. W końcu Magnus zauważył w oddali skrawek zieleni, który równie dobrze mógłby być oazą, jak i zwykłą fatamorganą.
Kuba
- Sądząc po pozycji słońca... jakieś trzy godziny - oznajmił jeden z żołnierzy, patrząc na niebo
- A więc noc na pustyni jeśli w tym czasie nie znajdziemy schronienia lub postój tutaj, w miejsce, które ma wrogo nastawionych właścicieli. - podsumował sytuację.
- Błagam.. niech to nie będzie fatamorgana .- przyśpieszył lekko kroku -.
Kuba
- Na to wygląda. To... robimy głosowanie czy rzucamy monetą?
Bilous
- Chyba się zbliżamy - oświadczył Ojun - Ale nie ekscytuj się zbytnio. Na pustyni obiekty często wydają się być bliżej, niż są naprawdę.
- Proponuję głosowanie, a jeśli wyjdzie remis do rzucamy monetą. O ile ktoś jakąś ma.
- Dobra. To kto jest za zostaniem tutaj?
Do góry podniosły się trzy ręce.
Miał głos decydujący, więc zaczekał, aż zagłosują pozostali.
Pozostali najwyraźniej byli przeciwko. No chyba, że wstrzymywali się od głosu. Patrzyli się na niego z wyczekiwaniem.
Powoli więc wlókł się tam dalej
- Jest tu gdzieś jakaś ogromna oaza ? Dość mam już piasku...
W końcu stwierdził, że jest na nie i zapytał:
- A kto jest za odejściem?
Bilous
- Spokojnie, niedługo będziemy - powiedział nieco głośniej. Oddział przyśpieszył nieco kroku.
Kuba
Dwóch żołnierzy podniosło ręce z umiarkowanym przekonaniem.
- Wychodzi na to, że mamy remis. - rzekł po czym obszukał kieszenie i stwierdził, że nie ma przy sobie monet. - To ma ktoś monetę?
W takim razie i on też to zrobił jak najszybciej chcąc dostać się do wody .
Kuba
Jeden z nich wygrzebał pięciomarkową monetę z kieszeni.
- To kto bierze orła, a kto reszkę?
Bilous
Marsz trochę się dłużył, ale w końcu znaleźli się parędziesiąt metrów przed skrajem oazy. Paru ludzi na wielbłądach wyjechało im na spotkanie spośród palm.
- Nareszcie..chociaż drzewo .- stwierdził już zmęczony tymże marszem -. A.. i przedstawisz mnie Ojunie ?
- Orzeł za zostaniem, reszka za wyjściem. - zarządził czekając, aż żołnierz rzuci monetą.
Kuba
- Dobra - przygotował monetę, jednak chwilę potem się zawahał - Jak spadnie na piasek może być niesprawiedliwie. Mam ją złapać? Nie jestem pewien, czy zdołam.
Bilous
Jeźdźcy otoczyli ich, ale raczej bez wrogich zamiarów. Mag wyciągnął rękę do góry, najwyraźniej w geście powitania.
- Wracamy z misji zwiadowczej. Paru z nas zginęło podczas ataku dzikusów, ale za to mamy nowego towarzysza w składzie.
Ukłonił się z lekka w geście przywitania.
- Za życia służyłem Rzymowi, teraz błąkam się po tych pustkowiach i szukam jakiegoś nowego domu .
- Przynajmniej spróbuj. Jak się nie uda to ja rzucę i ja złapię.
Kuba
- W porządku - żołnierz podrzucił monetą i jakoś zdołał złapać ją na wierzch dłoni. Ku górze dumnie spoglądał orzeł, w szponach noszący wieniec z symbolem swastyki w środku. Wyglądało na to, że oddział ma się gdzie zatrzymać.
Bilous
Jeźdźcy zlustrowali go wzrokiem, po czym jak jeden mąż wzruszyli ramionami.
- U nas nic szczególnie ciekawego. Dostawy z pól przybywają regularnie i od jakiegoś czasu nikt z zewnątrz nas nie niepokoił. Możecie śmiało wejść i się rozgościć - powiedział jeden z nich, po czym zwrócił wielbłąda z powrotem w stronę oazy
- Niech kilku rozbije obóz i zacznie robić kolację. A reszta ma dobrać się w pary i zrobić obchód tej oazy. - rzekł i mówiąc to sam poszedł na obchód z PM-em w ręku.
- Cóż to za dziwne konie na których oni jeżdżą ? Nie spotkałem w swym życiu niczego podobnego .- zagadał do Ojuna-.
Kuba
Któryś żołnierzy wziął karabin i poszedł w przeciwną stronę, podczas gdy reszta zaczęła rozpakowywać sprzęt.
Bilous
- Wielbłądów nie widziałeś? To stworzenia pustynne, świetnie dostosowane do tutejszych warunków, choć wciąż nie tak dobre w boju jak konie. Rozważaliśmy wzięcie ze sobą paru, ale za dużo z nimi kłopotów. Chodźmy, może dadzą nam coś do pica - Ojun poklepał Magnusa po plecach i podążył w stronę drzew wraz z resztą oddziału
- Oby dali.. oby dali .- burknął kierując się za Mongołami do Oazy -.
Rozglądał się i nasłuchiwał, choć liczył na to, że raczej nikogo tu nie spotka.
Bilous
Oaza okazała się być naprawdę duża. Wszędzie widać było namioty różnych typów i rozmiarów, a dookoła ludzie spokojnie przechadzali się i gawędzili ze sobą. Kontrast pomiędzy tym a pełną niebezpieczeństw pustynią był uderzający.
- I pomyśleć, że wszystko to można by zmieść z powierzchni pustyni jedną silną burzą piaskową. Ci ludzie są zdecydowanie zbyt spokojni
Kuba
Żadnej żywej ani martwej duszy, poza drugim Niemcem, który dość nerwowo sprawdzał każdy kęp trawy. Biorąc pod uwagę dużą ilość napotkanych dotąd ładunków wybuchowych, ostrożność wydawała się konieczna.
- Przypominają mi się stare dobre czasy gdy chadzałem po Rzymie.. taki spokój .- pokiwał głową sam nie dowierzając, czy w to że kiedyś żył poza pustynią czy ową wyrwę w pustyni -.
Teraz żałował, że nie miał w ekipie sapera. Jeśli już musi radzić sobie z tym co ma to wrócił do ogniska patrząc pod nogi.
Bilous
- Ten cały Rzym musiał być fajnym miastem... O, chyba widzę studnię
Faktycznie, niedaleko stała dość prymitywna, wyłożona kamieniami studnia z topornie skleconym żurawiem
Kuba
//Nie przypominam sobie żadnego ogniska//
//Kazałem swoim robić kolację, a węża nie da się zeżreć na surowo, więc logiczne, że powinni zmajstrować jakieś ognisko,nie?//
Widok ten aż pobudził go do życia.. i zorientował się że nigdy nie cieszył się tak na widok studni .
Kuba
Żołnierze nazbierali suchej trawy i parę gałęzi i właśnie próbowali rozniecić ogień.
Bilous
Mongołowie podeszli do studni. Dwóch z nich zaczęło obracać korbą, chcąc w ten sposób zaczerpnąć wody z dna.
Czekał więc aż skończą i podzielą się, lub odejdą i, i jemu dadzą zaczerpnąć .
Jemu pozostało czekać, aż to zrobią.