//Kurcze :>, jestem ostatnio bardzo roztargniony ;-; //
- Najechaliście Europę ? To znaczy że dotarliście do mojego Cesarstwa ?- spytał lekko się martwiąc o losy swego kraju -.
Podrapał się po głowie
- Właściwie, to chyba wtedy już nie istniało. Był wprawdzie jakiś cesarz, ale siedział w Germanii i czcił niejakiego Chrestosa. Nie wiemy, jak jest teraz.
Wziął głęboki wdech i spojrzał w niebo
- Nie mam pojęcia kim jest Chrestos, za moich czasów Cesarstwo rozciągało się od Konstantynopola przez Kartaginę do Hiszpanii . Więc zapewne Rzym upadł..jeśli nań nie wpadliście .- przerwał na chwilę ze smutku po czym spytał -. Znacie może jakieś ugrupowania Rzymian ? Chętnie dołączyłbym do swych braci Legionistów .
//Z tego co wiem za Cezara było tylko Bizancjum i nie wschodziło w skład cesarstwa, ale to nieistotne//
- Raczej nie. Nie jestem od tych spraw ekspertem, ale słyszałem, że większość Rzymian trafia do Libri lub Isvalu jeśli mają coś na sumieniu. W tej strefie dominują dzikie ludy. Część z nich nawiasem mówiąc nie przepada za twoim krajem.
//Strzelałem że miasto już istniało bo tamte okolice były już w Cesarstwie//
- Hmm.. muszę się do nich kiedyś jakoś dostać . W takim razie pozostanę na razie z wami .
Wymienili ze sobą spojrzenia. Po chwili łucznik wzruszył ramionami.
- W porządku. Dodatkowa para rąk zawsze się przyda. Przy obecnym tempie marszu za parę dni znajdziemy się na swoim terytorium. Jest tam znacznie bezpieczniej niż tutaj.
- Dziękuję za przyjęcie, skoro już dołączyłem mogę w czymś pomóc ?
- Przydałaby się pomocna dłoń przy stawianiu namiotu.
W takim razie pomógł, nie znał się na mongolskich ale robił to co oni i słuchał ich poleceń .
Namiot był niski i dosyć obszerny. Razem poustawiali belki mocujące, po czym pozostawało tylko rozłożenie płótna.
- Swoją drogą, znasz jakąś magię? - zapytał się jeden z Mongołów.
- Magię ognia, podstawy, ale znam .- stwierdził pomagając rozkładać płótno -.
- Szkoda. Odsuń się proszę - Azjata rozłożył ręce, jakby przygotowując się do rzucenia czaru.
Piasek zaczął wiać Magnusowi w oczy, gdy Mongoł podniósł płachtę przy pomocy magii powietrza, po czym z imponującą precyzją rozłożył ją na belkach. Powstały namiot wyglądał całkiem nieźle.
- Ładna robota, w legionach mieliśmy inne ale ten też zapewne dobrze się spisuje .
- A żebyś wiedział. Przyniosłeś ze sobą coś do jedzenia? Mamy tylko szczury pustynne i parę bochnów chleba.
- Niestety nie, ale nie chcę marnować waszych zapasów . Jadłem dość niedawno przy źródle które udało mi się wykopać .- skłamał -.
- Jak uważasz - wzruszył ramionami - Swoją drogą, masz zamiar zdjąć kiedyś tą maskę?
- Noszę ją jako symbol, i po prostu nie lubię pokazywać swojej rozwalonej twarzy . Ostatnią rzeczą jaką pamiętam był cios pięści gigantycznego gala w moją twarz a później przebicie włócznią i wylądowanie na osądzie . Tak właściwie kim są ci Bogowie ? Nie przypominają żadnego z Panteonu mych Bogów .
Mongoł uśmiechnął się, jakby rozbawiony.
- Zostałeś osądzony, żyjesz w świecie Goruma od nie wiadomo jak dawna, używasz magii ognia i wciąż nie wiesz nic o bogach? To jakby podróżować po świecie i nie mieć pojęcia o jego kształcie.
- Wiadomo mi iż świat jest płaską platformą, jednak.. nigdy nie miałem okazji z nikim porozmawiać o tych bogach . Niewiele nawet wiem o Gorumie .
Popatrzył się na Magnusa jakby z niedowierzaniem, po czym westchnął i zaczął wyjaśniać.
- Bogowie w zaświatach są osobowymi wcieleniami swoich sfer. Nie da się ich zabić ani nawet zranić, no chyba że są w swojej prawdziwej formie. Ale wtedy nie mógłbyś wytrzymać nawet ich widoku. Większość z nich nie ingeruje zbytnio w życie dusz, ale Gorum... - przełknął ślinę - On lubi przybierać materialną formę i ukazywać się ludziom. Dla niego jesteśmy jak owady. Które czasem lubi zmiatać z powierzchni pustyni.
- To.. hmm bardzo nie dobrze, ale nie czyni go to bardzo podatnym na atak ? Zawsze może znaleźć się ktoś kto kiedyś trafi go z łuku i zabije w prawdziwej postaci..
Prychnął
- Powodzenia. Nawet, jeśli uda ci się go w ten sposób zabić, nie zdołasz zniszczyć jego esencji. On z kolei może z łatwością zniszczyć twoją - przerwał - Choć raczej tego nie zrobi. Nawet bogowie muszą się trzymać pewnych zasad.
- Nie chcę mieszać się w sprawy tych wielkich więc dam spokój próbom zabicia Goruma i po prostu będę tu żył swoim życiem .- ciaśniej otulił się się swoim futrem, przez chwilę był cicho po czym spytał -. Mówiłeś że jesteście Mongołami, wasz kraj leży daleko od Chin ? Handlowaliśmy z chińczykami na jedwabnym szlaku .
Większość mężczyzn siedziała już przy ogniu, ale rozmówca najwyraźniej nie palił się, aby do nich dołączyć.
- Można tak powiedzieć. Za moich czasów nasze państwo okupowało większość Chin - odparł z dumą, po czym mniej dumnie kontynuował - Teraz chyba to oni są potęgą. Paręnaście lat temu do siedziby wodza przyszedł niejaki Mao Zedong. Twierdził, że jest władcą Chin i chce nawiązać sojusz z armią Mongolską. Został wyśmiany. Choć jak teraz na to patrzymy... to mógł być błąd.
- Chińczycy są tu silni ?- spytał lekko nie orientując się kim jest Mao Zedong -. Spędziłem tu dużo czasu ale niewiele jeszcze wiem jak się tu sprawy mają .
Przytaknął
- Ostatnio pojawia ich się coraz więcej. Nie mamy wprawdzie danych z całej sfery, ale krążą plotki o nowym imperium formującym się w dalekich stronach. Jeszcze dwieście lat temu większość była podzielona na kraje, teraz zaczęli wyznawać jakieś dziwne ideologie... Zresztą nieważne. Idę jeść. Na pewno nie dołączysz?
- A w sumie.. i tak nie mam co robić . Chętnie dołączę .- chwilę był cicho po czym spytał -. Nie przedstawiłem się jestem Magnus .
Wyciągnął rękę w stronę Mongoła .
Uścisnął rękę.
- Ojun. Po naszemu oznacza to rozum, co w sumie streszcza moją rolę w tym zespole - uśmiechnął się lekko - Ten, z którym rozmawiałeś wcześniej to Burged, jastrząb. Nigdy nie chybia celu.
Kiwnął głową, i zapewne razem podeszli już do ognia .
Razem z nimi przy ognisku siedziało osiem osób. Ktoś już wyciągnął obrane ze skóry gryzonie, które Mongołowie nabijali na patyki.
On spokojnie czekał, dając im się pożywić .
Jeden z nich podał mu kromkę chleba.
- Zjedz coś chociaż. Niezręcznie jest tak siedzieć z zamaskowanym nieznajomym przyglądającym się nam bez ruchu.
Zaśmiał się po czym wziął chleb i delikatnym ruchem ręki zdjął swą maskę . Dawniej nie miał szpetnej twarzy ale.. wiele wojen mu ją zniszczyło, od jego skroni po kraniec przeciwnego do niej policzka przebiegała długa szrama, było także kilkanaście mniejszych ran i niewielka dziura w policzku, pamiątka po strzale .
Zjadł całą kromkę .
Mongołom niespecjalnie przeszkadzał jego wygląd - większość z nich sama nie była specjalnie urodziwa. Spokojnie smażyli sobie szczury.
Jemu natomiast wystarczyła ta mała racja, ubrał maskę do której się już przyzwyczaił i wygrzewał się przy ogniu .
Jedzenia nie było zbyt wiele, więc poszło szybko.
- Wypadałoby ustawić warty. System dwójkowy? - zapytał Mongoł nazwany przez maga Burgedem. Reszta przytaknęła.
On także to zrobił .
- Mogę postać na pierwszej warcie, niedawno odpoczywałem .
- Dobrze. Na pierwszej warcie postawimy trojkę. Magnus - łucznik musiał usłyszeć rozmowę Rzymianina z Ojunem - Otgonbayar i Bayar. Idziecie pierwsi.
Dwóch dość silnie zbudowanych wojowników podniosło się z ziemi.
On także to zrobił i ruszył za nimi .
Rozeszli się bez słowa na dwie strony namiotu, pozostawiając Magnusa samego.
W takim razie on poszedł na trzecią stronę której nikt nie pilnował i osłaniał . Przysiadł na ziemi i czekał .
Dookoła panowały ciemności. Było dość zimno, ale futro niedźwiedzia robiło swoje.
Nie mając co robić po prostu pisał swoim mieczem po ziemi w łacinie, byle co . Tylko po to żeby jego nieśmiertelność mijała mu szybciej .
Pisanie po piasku łatwo mu szło. Nagle usłyszał niski głos:
-Wasz stwórca was porzucił
Podniósł się i przygotował swą broń do walki, rozejrzał się za źródłem głosu .
//Głupio zabrzmiało//
Głos zdawał się dochodzić zewsząd. Nagle ziarnka piasku zaczęły drgać.
-Nie bójcie się, biedne dusze. Zostałyście posegregowane niczym bydło, lecz wasze męki wkrótce dobiegną końca
//Odpisuje tak szybko że czasem jak usunę kawałek zdania to zapominam albo czegoś dopisać albo zostawić ;-;//
- Śmierć Centuriona w walce przysparza legionu chwały ! Stań i walcz !- wykrzyknął w stronę.. niczego i powoli dobył swej tarczy -. Ojunie ! Mamy gości !
Dwójka żołnierzy z innych stron namiotu przybiegła na miejsce.
- Co się dzieje? Widzisz kogoś? - zapytał jeden z nich.
-Koniec nadchodzi. Pustka się rozszerza. Wkrótce wszyscy będziecie mogli opuścić ten wszechświat