- Tak, tak, ale... cóż, ciągle mam wątpliwości. Jeśli facet nie kłamał, a wątpię, by to zrobił, nawet jak pozbędziemy się tych tutaj, to niedługo może zawitać tu grupa, która liczy więcej wojaków, niż my mamy naboi.
- Rozumiem. Tak czy owak powinniśmy być ostrożni. Być może tamci postanowią skorzystać z okazji.
- Więc będziemy trzymać palec na spuście i zastrzelimy wszystko, co choć trochę będzie przypominać człowieka podczas tej burzy. Jeśli to wszystko, to lepiej wejdźmy do namiotu, nie mam ochoty nałykać się piachu.
- Naturalnie - Cedric skierował się do namiotu
Po chwili już wszyscy siedzieli w środku i czekali, aż fala piasku uderzy.
Również czekał. Co niby miał innego robić?
Po jakimś czasie dało się słyszeć odgłosy ziarenek piasku uderzających o ściany namiotu. Jak na razie nie było ich wiele, jednak zapewne burza jeszcze nie uderzyła ich z pełną siłą.
Nadal czekał, a przy okazji wyciągnął broń i nasłuchiwał.
Wiatr stele rósł w siłę, jednak ściany namiotu wciąż trzymały. Bardziej należało się chyba martwić o mocowania - w takim tempie już niedługo mogły puścić i pozwolić namiotowi polecieć wraz z wiatrem, jeśli ten okaże się dostatecznie mocny. W dodatku hałas skutecznie uniemożliwiał usłyszenie czegokolwiek oprócz szumu.
Sprawdził, czy da się jakoś wzmocnić te mocowania. Jakkolwiek to brzmi.
Z wewnątrz namiotu było to niemożliwe. Zresztą chyba niepotrzebne, gdyż częstotliwość uderzeń może nie zmalała, ale chyba przestała narastać.
Z czasem zaczęło się robić nieco ciszej
- Jeśli to wszystko, to jestem trochę zawiedziony - skomentował Martin
- Zawiedziony. - prychnął. - Im tam to spokojnie wystarczyło. Choć to wcale nie musi być koniec.
Po chwili najwyraźniej ów koniec nastał, a w każdym razie wiatr tymczasowo ustał.
W takim razie wystawił głowę i ocenił sytuację.
Widocznie się uspokoiło. Co prawda do oazy wleciało nieco piasku, ale teraz wiatr został zredukowany do lekkiego podmuchu... który wiał od strony wschodniej, co było niespodziewaną zmianą.
Także postanowił wyjść i dać reszcie znak, żeby zrobili to samo.
Pozostali wychylili jedynie głowy. Na zewnątrz nie było wiele do oglądania - jak przedtem, tylko trochę więcej piasku.
Po rozejrzeniu się dostrzegł namiot komunistów, którzy także wyglądali na zewnątrz i sprawiali wrażenie nie mniej zdziwionych niż oni.
Po chwili wszyscy powychodzili ze swoich namiotów i rozglądali się dookoła.
- No... - zaczął. - Tego się nie spodziewałem.
- To było... dziwne - skomentował ktoś z drugiego "obozu" - Nawet nieco nienaturalne.
- Ale ważne, że to już koniec, nie?
- No chyba tak...
W tym momencie ze strony wschodniej oazy dobiegło ich czyjeś głośne przekleństwo
Niewiele się zastanawiając, od razu przeniósł tam wzrok i wycelował broń.
Nie zauważył tam nikogo oprócz jednego widocznie zaskoczonego żołnierza, wpatrującego się ku wschodowi. Obiekt jego zainteresowania był dość oczywisty, gdyż jak Werner właśnie zauważył, w powietrzu nienaturalnie kłębiła się ogromna chmura piasku.
- Czy ta cała burza... zawraca? - z niedowierzaniem w głosie odezwał się ktoś z jego oddziału
- Jeśli się nie mylę, to burze piaskowe tak nie potrafią. Więc wniosek nasuwa się sam. - powiedział i przyszykował broń. - Mag.
- Albo inne potężne źródło magii - skomentował dowódca oddziału - W takowym wypadku jest nawet gorzej. Ktoś zna się na takich sprawach?
On niezbyt, więc zachował milczenie.
Wszyscy także milczeli, łącznie z ich magiem wody. Może chciał ukryć swoje umiejętności przed komunistami, a może na ten temat faktycznie nic nie wiedział.
- No dobrze - westchnął dowódca - Chyba wypadałoby się znowu schować, chociaż to nie rozwiązuje problemu.
No i wszedł razem z resztą do namiotu, czekając, aż burza sprawi, że komuniści nie będą nic słyszeć.
Wszyscy bez słowa weszli do swoich namiotów.
Czekał aż burza piaskowa się zbliży.
- Teraz uderzy niemal bezpośrednio w uszkodzoną część - niespodziewanie odezwał się żołnierz odpowiedzialny za zszywanie namiotu - Nie wiem, na ile nasza łata się sprawdzi, ale raczej nie mamy czasu nic przestawiać.
- Niewiele możemy zrobić, więc pozostaje zdać się na los.
- I się modlić. Tylko pytanie do kogo... - mruknął rozmówca. Tym czasem piasek już zaczynał bębnić o płótno
Odczekał jeszcze kilka minut i przeniósł wzrok na swego Maga Wody.
- Czy wtedy, gdy komunista zapytał o te magiczne sprawy to naprawdę nic nie wiedziałeś, czy może chciałeś coś przed nimi ukryć?
- Naprawdę nic nie wiedziałem - odparł - Co jak co, ale na magii piasku nie znam się w ogóle. Chociaż teraz mam pewne niezbyt konkretne przemyślenia.
- Ja nie mam żadnych, więc śmiało, mów co wymyśliłeś.
- Otóż wątpię, żeby to była robota maga. Ktoś musiałby kontrolować tą całą falę piasku ze znacznej odległości, oraz całkiem niezłą precyzją. Nie, to już prędzej coś rodzimego dla tej sfery, niż ludzka dusza.
- Wcale nie poprawiłeś mi tym humoru, ale w sumie lepsze to, niż wrogi Mag.
- Nie byłbym tego taki pewien. W zaświatach wszędzie roi się od nieprzyjaznych abominacji. Może jakiś dżin? Albo zbiegły demon? Nie zmienia to zbytnio naszej sytuacji, ale warto wiedzieć, na czym stoimy.
- Ciężki jest żywot w Krewlod, nie ma co. - mruknął pod nosem. - Jeśli wspomniałeś o dżinach i demonach, to chyba jednak wolę Maga.
- Nie mogę się temu dziwić.
Piasek szumiał już niepokojąco głośno, jednak łata wciąż trzymała.
Dziura nie była najwyraźniej zaszyta perfekcyjnie, gdyż pojedyncze ziarna piasku zaczęły przedostawać się do środka namiotu. Jednak łata wciąż się trzymała.