- Nie słyszycie tego ? Wydaje mi się że ktoś mówi.. mówi bardzo dziwne rzeczy .
- Słyszymy do cholery! Ale gdzie... co to jest?
-Radujcie się. Powracam. Uwolnię was od tyranii. Odwrócę zbrodnię, jaką było stworzenie. Zakończę istnienie - obwieścił głos, po czym ucichł
- A więc sobie kuźwa powracaj byle byś nam nie przeszkadzał .- mruknął pod nosem -. Stawaj i walcz albo odejdź !
- To raczej nie jest coś, z czym chcemy walczyć - jeden z wojowników przełknął ślinę. W tej samej chwili na miejscu zjawiła się reszta Mongołów. Trzech z nich trzymało łuki, dwóch topory, jeszcze trzech jakiegoś rodzaju broń palną, o której Magnus nie miał większego pojęcia. Tylko Ojin nie miał broni.
- Często coś takiego się tu zdarza ?- zakręcił mieczem i spojrzał na Mongoła-.
- Nie. Wiele popapranych rzeczy się tu dzieje, ale to... to coś znacznie gorszego - powiedział Ojun, jednak chwilę potem Burdeg zabrał głos
- Cokolwiek to jest, musimy mieć się na baczności. Ale nie sądzę, żebyśmy zdołali się lepiej zabezpieczyć. Zostawiamy dotychczasowy system wart.
- Niech będzie .- stwierdził po czym potarł swoję ręce o siebie i zapalił pomiędzy nimi płomyk żeby je ogrzać -.
Poczułeś lekkie ciepło, ale żaden płomień nie powstał. Było to dość dziwne, gdyż nawet jako początkujący mag potrafił rozpalić ogień.
- Co do cholery .- mruknął do siebie i spróbował po raz kolejny utworzyć płomień -.
Tym razem z pomiędzy rąk wyskoczyła pojedyncza iskra.
- Nie możesz użyć magii? - zapytał Ojun z zaciekawieniem.
- Tak.. dziwne..- popatrzył na swoje dłonie zaskoczony -.
Mongoł wykonał gest magiczny ręką. Parę ziarenek piasku podskoczyło, jednak był to jedyny widoczny efekt.
- Coś się musiało stać. Coś, co osłabiło magię na tym terenie, może w całej strefie. Zastanawiam się, czy efekt honoru także przestał działać...
- Efekt honoru ? Cóż to ?- spytał zainteresowany -. I co mogło być na tyle silne żeby osłabić całą magię ?
- Jakby to powiedzieć... im większe masz jaja, tym lepiej sobie poradzisz. Tak to już tutaj jest, że brutal z toporem może pokonać nowoczesną armię, jeśli wierzy dostatecznie z swoje możliwości. A kto mógłby osłabić magię? Nikt, z kim możemy się mierzyć.
- W takim razie wydaje mi się że jeśli ten ktoś grasuje w okolicy to..lepiej stąd uciekać .
- Uciekać? Nigdy! - Wrzasnął jeden z wojowników.
- Zresztą nie ma znaczenia, gdzie uciekniemy. Jeśli ten ktoś jest tak potężny, to będzie w stanie nas dorwać. Proponuję rozstawić trzy warty. W każdej jedna osoba z bronią palną.
- Czym jest broń palna ? Nigdy o tym nie słyszałem .- zapewne wyglądał teraz niczym małe dziecko które wypytuje rodziców o wszystko co może -.
- Chińczycy dali nam parę sztuk w zamian za skóry zwierzęce. To zaawansowana broń dystansowa, łatwa do użycia nawet przez tchórza - wyjaśnił Ojun - Bez urazy panowie.
- Niech będzie, jakieś zastrzeżenia jak tego używać ?
Popatrzyli po sobie nerwowo.
- To raczej kwestia wprawy. Nie sądzę, żebyś umiał jej używać - odezwał się jeden ze strzelców.
Zaśmiał się lekko .
- Więc zostanę przy mieczu i tarczy . A w razie co was ostrzegę .
- Może być. Mustang, zastąp Bayara.
Jeden ze strzelców wyszedł naprzód, podczas gdy jeden z wartowników - uzbrojony w wielki topór - poszedł do namiotu.
On natomiast znowu przysiadł na ziemi lustrując okolicę wzrokiem .
Okolica była ponownie spokojna. Reszta oddziału się rozeszła.
Rozejrzał się za jakąś gałązką, poza tym po prostu czekał aż jego czas na warcie minie .
Gałęzi w pobliżu nie było. Minuty powoli mijały.
- Uwielbiam stanie na warcie .- mruknął do siebie po czym ciaśniej owinął się futrem i nadal czekał -.
Po nie wiadomo jak długim okresie czasu ktoś szturchnął go w ramię.
- Robimy zmianę. Chodź już do środka.
- Jasne .- podniósł się po czym ruszył do namiotu -.
W namiocie było ciemno, jednak Magnus mógł zobaczyć żołnierzy leżących na macie służącej za podłogę. Wyglądało na to, że byli zahartowani.
On postanowił zrobić to samo, nie spał od wielu nocy i chociażby miał spać na podłodze to to zrobi .
Owinął się jak mógł futrem Niedźwiedzia po czym spróbował usnąć .
Namiot był dość ciepły w środku a futro niedźwiedzia robiło swoje. Po chwili już leżał chrapiąc. Snów jak zwykle żadnych.
Obudziło go dęcie w róg.
Podniósł się powoli rozglądając się na boki
- Albo nas atakują..albo ktoś nas próbuje obudzić .- mruknął do siebie i opierając się woli dłuższego leżenia wstał -.
Mongołowie w większości już wstali i kierowali się na zewnątrz. Najwyraźniej była to zwyczajna pobudka.
W takim razie jeszcze lekko zaspany ruszył ku wyjściu .
Na zewnątrz zebrał się cały oddział, który najwyraźniej liczył równe dziesięć osób. Ojun schował róg pod kolczugę, po czym zaczął mówić:
- Robimy jak zwykle: Osiem osób bierze po belce, jedna płótno i jedna zapasy żywności. Jako, że mamy ponad komplet Jastrząb będzie szedł z przodu i wypatrywał zagrożeń. Ale najpierw wypijmy trochę wody.
Kiwnął głową i czekał aż będą podawać kubłak lub cokolwiek w z czego będzie dało się pić wodę .
Faktycznie, chwilę potem jeden z żołnierzy rozdał bukłaki z wodą. O dziwo starczyło dla wszystkich, łącznie z Magnusem.
Woda nigdy nie była tak dobra jak tutaj - zaśmiał się w myślach i zabrał się do pomocy a później do niesienia belki .
Bilous
Belka była zadziwiająco lekka, przynajmniej jak na standardy belek.
- Wszyscy gotowi? - zapytał Burged, po czym nie czekając na odpowiedź wskazał ręką kierunek i w nim podążył.
Abbei
Alice miała piasek w ustach, oczach i zapewne we włosach. Upadek okazał się niezbyt bolesny, ale bynajmniej nie przyjemny. Miecz musiał jej wypaść z dłoni, albo po prostu zniknąć.
Podnosi się lekko do siadu, plując piaskiem i rzucając wokół włosami. Stara się jakoś pozbyć piasku z oczu, po czym patrzy na okolicę.
W takim razie ruszył za swymi nowymi towarzyszami starając się iść z nimi równo . W końcu był Legionistą, był przyzwyczajony do marszu .
Abbei
Znajdowała się na pustyni - tyle dało się stwierdzić z pewnością. W zasięgu wzroku nie było nikogo. Nie było też żadnej roślinności, żadnych obozowisk i generalnie nic oprócz piasku.
Bilous
Razem szli poprzez pustynię. W oddali majaczyły się jakieś wzniesienia, do których Burdeg szybko zmierzał. Nieboskłon powoli się rozjaśniał, rozgrzewając przy tym powietrze.
Jak w legionie- pomyślał, i starał się utrzymać tą miłą myśl idąc dalej za swą nową drużyną -.
Oblizała lekko usta i westchnęła, podnosząc się na nogi. Następnie postanowiła iść prosto przed siebie, nie mówiąc nic.
Bilous
Przewodnik zniknął za wydmą.
- Jakiś pomysł, co to mogło być to dzisiejszej nocy? - odezwał się jeden z wojowników.
Abbei
W zasięgu wzroku nie było nic oprócz paru kęp krzaków i grzybopodobnej formacji skalnej w oddali.
- Dżin ? Zwariowany anioł ? Kto wie .- spytał wzruszając ramionami -.
- Anioły nie zapuszczają się poza Wyspy Błogosławione - zauważył jeden
- A czy Lucyfer nie był przypadkiem upadłym aniołem? - wtrącił drugi
- Może to on, i próbuje mieszać innym bogom .