Właściciel
Podszedł do Waszego stolika i bez żadnych wstępów usiadł na jednym z krzeseł.
Czekała aż ktoś się odezwie.
Właściciel
Inni chyba przyjęli podobną strategię.
-Tak więc... Rozmawiajcie sobie, a ja rozejrzę się po mieście... - Powiedziała i zaczęła się kierować do wyjścia.
Właściciel
Nikt Cię nie zatrzymał, więc wyszłaś bez problemów. Problemy mogą zacząć się teraz, gdyż musisz wybrać, gdzie się udać.
Po prostu szła przed siebie i próbowała się kierować do centrum miasta.
Właściciel
Trafiłaś tam. Najbardziej wyróżniającym je miejscem była spora rzeka płynąca przez środek miasta.
Usiadła sobie koło rzeki, ściągnęła buty i zanurzyła swoje nogi w wodzie.
Właściciel
Było to dość nietypowe zachowanie, ale zrobiłaś tak. Woda przyjemnie chłodziła.
Machała nogami w wodzie jeszcze przez chwilę. Gdy już jej się znudziło założyła buty i poszła dalej w głąb miasta.
Właściciel
Cóż, w to w centrum było najwięcej atrakcji, a zagłębianie się bez przewodnika i ochroniarzy nie jest zbyt mądre.
Szła jeszcze chwilę, ale po krótkim namyśle wróciła do karczmy, w której była wcześniej.
Właściciel
//Pewna jesteś? W centrum masz sporo atrakcji.//
//Czyli moja postać będzie chodzić w tą i w drugą stronę.//
Zawróciła jednak, z myślą o kupieniu sobie lekkiego pancerza, który zawsze może się przydać.
Właściciel
Mądre słowa, więc możesz udać się na jakiś stragan, które sporo oferują, albo do jednej z kuźni i wziąć towar z pierwszej ręki.
Więc zaczęła poszukiwania kuźni.
Więc weszła do pierwszej lepszej kuźni.
Właściciel
Zastałaś tam Krasnoluda, który zawzięcie uderzał młotem o rozgrzany metal na kowadle.
-Eee... Dzień dobry? - Powiedziała niepewnie.
Właściciel
Krasnolud usłyszał Cię w hałasie i machnął Ci kowalskim młotem prosto przed twarzą.
- Nigdy. Nie. Zaskakuj. Kowala. Przy. Pracy. - wycedził każde słowo, po czym odłożył młot. - To niebezpieczny sport, zwłaszcza, gdy kowal to Krasnal, jak ja.
-Przepraszam... - Powiedziała cicho. - Chciałam zamówić u pana pancerz lub przynajmniej kupić gotowca.
Właściciel
- Idź i szukaj przy straganach. Mój syn ma tam jeden, najbliżej rzeki. Sprzedaje tam moją broń i pancerze.
-Dziękuję. - Uśmiechnęła się i wyszła z kuźni, szukając wcześniej wspomnianego straganu.
Właściciel
Znalazłaś go tam, gdzie mówił kowal.
Podeszła do straganu i spytała się faceta, jeśli tam był.
-Mogłabym kupić pancerz? - Spytała się z uśmiechem na ustach.
Właściciel
Krasnolud podrapał się w brodę.
- No nie wiem. - odparł. - Tatko robi same ciężkie pancerze, a Ty byś chyba najlżejszego z nich nie uniosła.
-A wiesz, gdzie znajdę lekkie pancerze? - Spytała się.
Właściciel
- A poszukaj po straganach.
Odeszła bez słowa i zaczęła szukać straganu ze skórzanymi zbrojami.
Właściciel
Niestety, nie było takowego. Najbliżej im było do kolczug, jakie sprzedawał jakiś mężczyzna.
Więc podeszła do straganu.
-Dzień dobry. - Powiedziała do faceta z uśmiechem, choć było w nim trochę podirytowania.
Właściciel
- Tak? - zapytał, nie zwracając większej uwagi na uśmiech.
-Chciałabym kupić jakąś kolczugę u pana... - Powiedziała.
Właściciel
- A dokładniej? Mam ich tu trochę.
-Nie znam się za bardzo... - Uśmiechnęła się. - Najlepiej z elementami płytowymi.
Właściciel
- Nie mam takiej, ale mogę opchnąć pani najlepszą, jeśli dostanę z... no, powiedzmy sto złota.
-Sto...? Nie można trochę mniej? - Spojrzała się na niego błagalnym wzrokiem.
Właściciel
- No to może najpierw pokażę, a wtedy się potargujemy, hę?
-No dobrze, pokaż pan tą kolczugę.
Właściciel
A więc pokazał tę kolczugę. Mała, lekka wykonana z wielu kółek. Zapewne idealnie dopasowywała się do ciała. Przy każdym ruchu sprzedawcy połyskiwała odbitym światłem słonecznym.
-Widzę, że masz dobry towar... - Uśmiechnęła się jeszcze bardziej niż wcześniej. - Ale mógłbyś obniżyć cenę choć o 10 monet?
Właściciel
- Nie da się. - pokręcił głową. - Wiesz, gdybyś znała jej historię...
-Historia jest ważna dla pancerza? - Podniosła brew.
Właściciel
- Zwiększa cenę. - odparł i mrugnął porozumiewawczo. - To pancerz Drowów, prosto z ich stolicy. Lekki, dobrze leży i wytrzyma nawet postrzał. Z łuku Elfa! Widziałem na własne oczy. Sam go zdarłem z zimnych zwłok tego czerwonookiego sku*wysyna.
-Czyli kradziony i do tego używany.
Właściciel
- A jakiego się tu spodziewałaś? Raaanyy, pierwszy raz w tym mieście? Zresztą, nie pasuje to nie kupuj. Lepszego tu nie znajdziesz.
Przewróciła oczami.
-Dobra, wezmę. - Dała facetowi mieszek, a którym na około było 100 monet.
Właściciel
Na około było równo sto, jednak dał Ci pancerz dopiero, gdy sam przeliczył.
Zabrała kolczugę i wróciła do karczmy, w której była wcześniej.