//Mało to jest kuźwa w opisie :v//
-Równie dobrze i tak mogę teraz stąd zwiać w przeciągu ledwie kilku sekund i ten cały Kartel mógłby szukać wiatru w polu, ale wtedy wkracza opcja tego co mogliby zrobić komuś z was.
Właściciel
Najemnik wzruszył ramionami wracając do picia, a nikt inny nie miał zamiaru odpowiedzieć.
-Chyba wolę znaleźć jakieś normalniejsze miasto...- Wzruszył ramionami, po czym zebrał do siebie swoich towarzyszy.
Lunaaax
- No tak... przecież mamy różne postrzeganie wieku. - skomentowała, po czym dodała- A co z charakterem? Barbarzyński czy raczej miły? - zadała kolejne pytanie, chociaż mogła domyślać się odpowiedzi. Cóż, kto pyta nie błądzi.
Właściciel
FD_God:
Nie było kogo zbierać. W końcu wszyscy nadal siedzieli przy stole.
Lunaaax:
- Niedługo sama się przekonasz. - powiedział Wampir nakładając na głowę kaptur i prowadząc konia w kierunku bram miasta.
-No to trzeba liczyć się z faktem, że spalą to miejsce... Cóż...- Począł powoli przygotowywać zaklęcie teleportacji, jego ludzie z miejsca powinni podejść do niego i usadzić dłonie na jego oraz kogoś obok ramionach tak by uformować zamknięty krąg.
Właściciel
Zrobiliście kółko, a większość gości miała to gdzieś. Tylko Elfka patrzyła się na Twoje poczynania.
Lunaaax
Przez całą drogę do miasta nic już więcej nie mówiła.
-Zamierzasz się zabierać, Vierna? Jak mnie tu nie zastaną to mogą nieco się zdenerwować, a kto wie co wtedy zrobią.- Spojrzał na kobietę czekając na to czy coś odpowie.
Właściciel
FD_God:
- Godzina już minęła. - powiedziała, a na jej twarz znów wstąpił uśmiech.
Lunaaax:
Kiedy byliście już blisko bramy Wampir znów Cię zakneblował.
- Czego ku*wa?! - ryknął jeden ze strażników przy bramie wyglądających bardziej na takiego co częściej używa mięśni, a nie głowy.
- Interesy. - mruknął Wampir wskazując na Ciebie.
Uśmiechnął się cieplej w jej stronę.
-Zatem zrób to samo co reszta.- W tym czasie zwolniło się jedno miejsce przy jego ramieniu. Zabieramy się do mnie, a to kawałek drogi.
Właściciel
Niepewnie złapała za rękę Ciebie i jednego z towarzyszy.
- A gdzie mieszkasz? I czym właściwie się zajmujesz?
-Mieszkam niedaleko Hammer z powodów w miarę dobrego bezpieczeństwa i niskiej przestępczości, a niegdyś pracowałem jeszcze jako najemnik w służbie różnorakich armii, zawsze przynosiło to jakiś zysk, gdy wystawiałem do walki siebie oraz swoich ludzi. Dobra... Gotowa do drogi?
Właściciel
Kiwnęła głową i zacisnęła rękę na Twojej dłoni.
//Ramieniu*//
-Znikajmy stąd zatem.- Dokończył kilka gestów dłonią, a okrąg energii zaczął pojawiać się wokół ich zamkniętego skupiska, który zaraz ich przetransportował do domu Arkora.
Właściciel
//Czyli takie kółko...//
Transportowaliście się tam bez problemu.
//Zmiana tematu. Dodaj go. Zacznij.//
Lunaaax
Na podstawie zachowania strażnika wywnioskowała stan jego kultury osobistej. Czekała na dalszy rozwój sytuacji.
Właściciel
- Sprzedać ją? Jaka taka brzydka. - powiedział drugi, a pierwszy dodał:
- Przechodź, ku*wa.
I tak brama stało otworem.
Lunaaax
Mając bardzo dużo możliwości będąc związaną i zakneblowaną, starała się myśleć o czymś przyjemnym, czekając na dalszy rozwój sytuacji.
Właściciel
Prowadził Cię miastem, a przechodnie i strażnicy mieli Cię gdzieś. Dojechaliście w końcu pod coś co wyglądało na pałacyk. Z równo wyciosanego granitu i marmuru.
Lunaaax
Eleganckie lokum. - pomyślała, podziwiając budynek. MMijanych wcześniej ludzi oraz przedstawicieli innych ras miała w poważaniu.
Właściciel
Wampir zdjął Cię z konia, rozciął Ci więzy na nogach i za pomocą Magii Krwi przywrócił krążenie. Mogłaś już nimi poruszać, ale nadal miałaś związane ręce i byłaś zakneblowana.
Lunaaax
Jej ciało odczuło ulgę w miejscach, gdzie liny ją trzymały kilka godzin. Starała się kiwnąć lekko w podzięce Wampirowi, mimo iż chowała do niego głęboki uraz.
Właściciel
Pchnął Cię w kierunku bramy pałacu zostawiając przed nią swego konia.
Lunaaax
W milczeniu szła tam, gdzie popychał ją porywacz.
Właściciel
Znalazłał się pod wrotami pałacu. Wampir mruknął coś niewyraźnie i szybko, a brama stała otworem.
Weszliście do drewnianego korytarza oświetlanego przez liczne pochodnie. W ich upiornym świetle wyraźne cienie rzucały głowy i czaszki wielu znanych i nieznanych Ci zwierząt, a także przedstawicieli wielu ras. Na końcu korytarza widać było jaskrawe, zielone światło. I właśnie tam się kierowaliście.
Lunaaax
Nie śpieszyło jej się zbytnio na spotkanie z właścicielem posiadłości, więc zwolniła kroku, niechętnie przystępując ze stopy na stopę. Wystrój wnętrza zrobił na niej wrażenie. Jakie? Można łatwo się domyślić.
Właściciel
Wampir popchnął Cię dalej warcząc coś przy tym.
Lunaaax
- Czy mógłbyś powtórzyć? - zapytała, starając się być miła.
Lunaaax
// O ja mądra. ;-; Przepraszam. //
Gdyby tylko mogła mówić, zapewne spytałaby się wampira, co tam mamrotał. Ale nie mogła, więc przyśpieszyła krok do normalnego, zwykłego tempa.
Właściciel
I tak weszliście do sali tronowej lub czegoś co ją przypominało.
Centralne miejsce zajmował tron i siedzący na nim człowiek. Łysy, z twarzą pokrytą bliznami. Cała sala tronowa była z jakiegoś czarnego kamienia, a oświetlały ją pochodnie. W gorzej oświetlonych kontach sali mogłaś zauważyć jakieś sylwetki.
- Witaj, Lordzie Zaan. - powiedział Wampir kłaniając się nisko. - Cholerny watażka. - mruknął pod nosem podnosząc się.
- Co Cię do mnie sprowadza, Wampirze bez domu? - odrzekł domniemany Lord tubalnym głosem.
- Chciałem byś przebaczył mi moje przewinienia, a i pozwolił odpocząć tu kilka dni.
- Kilak dni?! - zagrzmiał watażka. - Jak śmiesz?! Ostatnio w ciągu tych "kilku dni" straciłem dwóch elfich łuczników, żebyś Ty mógł zaspokoić głód.
- Pamiętam o tym i dlatego przynoszę Ci prezent. - powiedział wskazując na Ciebie. Dopiero teraz watażka zmierzył Cię wzrokiem.
Lunaaax
Dziewczyna pochyliła nieco tułów, jakby oddając (nie)należyty szacunek lordowi. Czekała na dalszy rozwój sytuacji wraz z towarzyszącym jej strachem.
Właściciel
Watażka pokiwał głową kilka razy.
- Nie jest taka zła. Skąd ją wytrzasnąłeś?
- Znamy się już wystarczająco długo byś wiedział, że nie zdradzam wszystkich swoich sekretów.
- Oczywiście, krwiopijco. Przyjmuję dar, a moja służba odprowadzi Cię do pokoju. - powiedział Lord dając znak ręką, a dwaj Orkowie, napakowani i uzbrojeni po zęby poszli z Wampirem by wskazać mu drogę do pokoju.
Lunaaax
Spojrzała pytająco na Lorda w oczekiwaniu podjęcja przez niego decyzji dotyczącej jej skromnej osoby.
Właściciel
Wskazał ręką na Ciebie, a jakiś Elf zbliżył się do Ciebie. Wyjął sztylet i rozciął Ci więzy, po czym zdjął knebel. Rzucił to na ziemię i odszedł na swoje miejsce.
Lunaaax
Chwilę stała w miejscu, zastanawiając się, co począć, rozmasowując jednocześnie niejsca wcześniej związane liną. Nareszcie postanowiła się przedstawić, mimo iż była całej tej sytuacji niechętna:
- Witaj, Lordzie. Nazywam się Vee, pochodzę z małej wioski w Księstwie Ludzi. Tamte wampirzysko mnie porwało i przyprowadziło przed twoje oblicze, panie.
Właściciel
- Nie obchodzi mnie Twoja przeszłość. Teraz jesteś moją własnością.
Lunaaax
- Tak, wiem. Ale uznałam, że warto co nieco wiedzieć o swoich "rzeczach".
Właściciel
- Nie jesteś tu od myślenia. Ktoś pokaże Ci kwaterę. - rzucił i znów machnął ręką.
Lunaaax
Postanowiła zamilknąć i w tym stanie czekała na tego kogoś.
Właściciel
I przybył.
Przed Tobą stoi Mroczny Elf w całej swej okazałości. Przy pasie nosi dwa sejmitary - zakrzywione miecze drowów -, statuetkę przedstawiającą jakieś zwierze i małą sakiewkę. Nosi czarne buty, spodnie, koszulę i pelerynę. Idealnie pasują one do jego mahoniowej skóry i kontrastują z białymi włosami.
Drow skrzyżował ręce na piersi, patrząc na Ciebie z wysokości ponad dwóch metrów.
Lunaaax
- Witaj -przywitała się, jak nakazywały dobre maniery- Będziesz się tak na mnie dalej patrzył czy wykonasz rozkaz swojego pana? - odwróciła wzrok.
Właściciel
- Drizzt. - stwierdził po czym dodał: - Drizzt Do"Urden. - mówił jakby miał gdzieś wolę coraz bardziej zirytowanego watażki.
Lunaaax
Nie rozumiejąc słów Mrocznego Elfa, po prostu rzekła do niego:
- Przepraszam, ale nie zrozumiałam słów. Mówisz może w spólnym?
Właściciel
Elf pokręcił głową.
- Drizzt Do'Urden. - powiedział wskazując dłońmi na siebie. - Jestem Drizzt Do'Urden. - dodał dla pewności.
Lunaaax
- Cześć, Drizzt. To raczej nie czas na poznawanie nowych kolegów. Poza tym Twój szef się denerwuje - tu spojrzała na tego łysego gbura siedzącego na tronie.
Właściciel
Kiwnął jedynie głową i skierował się do jednego z wyjść z sali.
Lunaaax
Miał ją gdzieś zaprowadzić, więc poszła za nim.
Właściciel
Elf zaprowadził Cię do skromnie umeblowanego pokoju. Małe łóżko, szafa, kufer i tobołek w koncie.