Właściciel
Kula trafiła prosto w wielką, zieloną mackę z przyssawkami, która zakołysała się i runęła z powrotem do kipieli. Zarówno Ty jak i marynarze byliście już na brzegu.
- Nikogo nie brakuje? - zapytał kapitan.
Rozejrzał się zatem po liczebności swoich towarzyszy starając się ocenić czy stracili kogoś po drodze, a mogło to być nieco prawdopodobne.
-Ciekawi mnie czy jak serio będzie ten tam róg to przynajmniej damy radę stamtąd wrócić jakimś przejściem czy poskromimy to coś...
Właściciel
Na szczęście wszyscy byli w komplecie.
- Mnie bardziej ciekawi czy ten cały Róg w ogóle będzie na miejscu. - powiedział jeden z marynarzy.
-Jak go nie będzie to liczę chociaż na lepszą drogę powrotną... Skoro wszyscy gotowi do drogi to warto byłoby iść.
Właściciel
Marynarze wzięli tarcze i kusze po czym ruszyli w tym samym szyku co wcześniej.
Ruszył razem z nimi, stworzył tylko kolejną kulę światła rozświetlającą mrok.
Właściciel
Korytarz był niemal identyczny. Nic niezwykłego.
Na szczęście już nie było w nim wody, szedł dalej aż trafiliby w jakieś ciekawsze miejsce.
Właściciel
Przewodnicy puścili się przodem i szybko zniknęli Wam z oczu.
-Najwidoczniej powoli docieramy do celu skoro ci już się odsunęli... Z resztą, może to jakaś pułapka?- Spojrzał na kapitana.
Właściciel
Po chwili usłyszeliście krzyki, bez wątpienia należące do przewodników.
-Może jednak nie wracajmy.- Stwierdził patrząc chwilę przed siebie, po czym ruszył w dalszą drogę.
Właściciel
Przewodnicy wrócili. A właściwie jeden. Darł się w swoim języku pokazując na dalszą drogę.
- Demony. - powiedział kapitan. - Stwierdził, że czają się tam jakieś Demony.
-Nieszczególnie chce mi się to sprawdzać, kapitanie... Może lepiej warto iść dalej zamiast cofać się tam?
Właściciel
//Tyle, że przewodnicy poszli do przodu i to tam są te stworki :V//
//"Przewodnicy puścili się przodem i szybko zniknęli Wam z oczu." Mnie to bardziej wskazuje na to, że jednak poszli w innym kierunku :v//
-Trzeba chyba dalej tam iść, nieważne na co tam trafimy to trzeba temu czemuś stawić czoła.
Właściciel
//Przodem. Przodem. Przodem ku*wa.//
- Ten Wasz zakon obejmuje Magię Światła? - zapytał kapitan.
-Uczymy się tam tylko szkarłatnej energii... Możliwe, że pozytywnie sprawdzi się na demony, bo jest to dobra moc. Zobaczymy jak to będzie z tymi całymi demonami, nawet nie wiemy wciąż czym to jest.
Właściciel
- Idź przodem. - powiedział i przywołał do siebie czterech marynarz z kuszami. Ustawili się za Tobą, na czele z kapitanem.
-Bądźcie gotowi, strzelajcie jak nie będę próbował od razu walczyć z jakimś przeciwnikiem.- Odłączył kawałek energii od kuli światła i posłał ją do przodu by ta miała zinfiltrować owe "demony".
Właściciel
Miałeś przed sobą coś co przewodnicy ochrzcili mianem Demonów. Ale w rzeczywistości były to rasowe Golemy. Kiedyś były żelazne, ale obecnie pokryte są warstwą rdzy i patyny. Mimo to nadal są sprawne. Wskazują na to miecze w ich dłoniach i zwłoki jednego z przewodników u ich stóp.
-No demony to to nie są... Nie mniej jednak nadal jest to jakieś zagrożenie. Ktoś je musiał, więc kiedyś stworzyć... Tylko kto.- Zacisnął swoje pięści, a wokół nich pojawiła się szkarłatna energia, z pordzewiałym przeciwnikiem powinna sobie bardzo dobrze poradzić, pierw jednak ile jest tych golemów.
Właściciel
Widzisz dwa. Może dalej jest ich więcej, ale powinieneś się skupić na tej tu parce, która wolno ruszyła w Twoją stronę.
Postanowił więc wyjść im na przeciw i ruszył wprost na nich ze znacząco większą prędkością, zapewne szybciej od nich potrafił też uderzać, zatem wykorzystał swoją prędkość by wykonać kilka ciosów w głowę pierwszego golema, a następnie obronić się przed ich ewentualnymi atakami swoimi karwaszami.
Właściciel
Golemy są wolne nawet, gdy są w pełni sprawne. A te były pokryte rodzą i patyną, więc miały spore problemy z poruszaniem. Nie zdążyli zadać żadnego ciosu, gdy Ty uderzałeś jednego z nich raz po raz w głowę. Nawet przez zmęczenie materiału nie dało się unieszkodliwić go takim atakiem.
-O rety... Chyba nieco zajmie ta walka.- Odskoczył nieco od golemów. Chyba nie damy rady tak zwyczajnie przejść obok nich, co?- Spojrzał na kapitana za nim.
Właściciel
Kapitan zaprzeczył, a marynarze wystrzelili w jednego z Golemów. Ten okazał się bardziej przeżarty przez korozję i stracił jedną z rąk w barku, a w jego klatce piersiowej sterczały dwa bełty. Mimo to zdecydowanym krokiem ruszył w kierunku kapitana.
Ty natomiast miałeś problem z drugim Golemem, który jednocześnie próbował Cię ciąć w głowę i wymierzyć kopniaka w brzuch.
-Łatwizna...- Rzekł blokując swoim karwaszem cięcie, które było skierowane na jego głowę, a następnie pokrył swoje nogi energią szkarłatu, obrócił się dookoła siebie kierując się na prawo, prawą nogą kopnął w wewnętrzną część nogi golema, a zaraz potem lewą kopnął o jego kolano wykorzystując fakt, że wciąż stał na jednej nodze.
Właściciel
Zablokowałeś cios, kopniak nie zrobił na nim większego wrażenia, ale drugi sprawił, że ten zgiął się i wykonał coś na kształt klęknięcia.
-Orient!- Powiedział, po czym przykładając lewą rękę do podłogi wykonał kopnięcie prawie na 180 stopni w głowę pordzewiałego golema.
Właściciel
Tym razem nie wytrzymała. Po chwili odleciała na drugi koniec jaskini, a bezgłowe ciało Golema upadło na dno jaskini.
Wypadałoby teraz obronić jakoś kapitana, rzucił się na owego golema skacząc mu najpewniej na plecy, po czym pokrywając swoje dłonie energią szkarłatu złapał go za głowę z zamiarem jej wyrwania lub zmiażdżenia, jeżeli to pierwsze nie przyniosłoby oczekiwanego efektu.
Właściciel
Wyrwałeś mu głowę, ale okazało się to niepotrzebne gdyż kolejna salwa kuszników i celne pchnięcie kapitana zakończyło sprawę.
-Dwa z pewnie wielu.- Zeskoczył z resztek golema, po czym podszedł bliżej swoich. To jak, idziemy dalej?
Właściciel
- A co? Wymiękasz, Szkarłatku? - zapytał jeden z marynarzy uśmiechając się szeroko.
-Nie będę się sam pchał nie wiadomo gdzie, nie przesadzajmy.- Zarechotał nieco, po czym wytworzył kulę światła i puścił ją przodem.
Właściciel
Kula oświetliła pusty korytarz, który ciągnął się jeszcze dobre kilkaset metrów. Jak nie więcej.
-Chwila oddechu, ale z pewnością jeszcze pochodzimy przez jakiś czas.- Powiedział, po czym ruszył razem z resztą tunelem.
Właściciel
Idąc tak zauważyłeś, że wrócił przewodnik. Znów poszedł przodem, ale nie tak daleko jak wcześniej, obawiając się kolejnych pułapek.
Samemu cały czas rozświetlał okolicę przed nimi w razie właśnie jakiejś pułapki.
Właściciel
Pułapek nie widać, a przed Wami można zauważyć kolejną jaskinię.
-To miejsce chyba nie ma końca...- Westchnął nieco, po czym dalej szedł z grupką licząc, że w końcu gdzieś trafią.
Właściciel
Właściwie to miało koniec. A mianowicie końcem była ta jaskinia. Również wypełniona wodą, a na jej środku stała skalny podest, a nawet w wątłym świetle widać było, że coś tam leży.
-Czy to ten cały artefakt?- Spytał patrząc się na kapitana, po czym przemieścił swoją kulę światła pod wodę jak zwykle patrząc się co w niej jest.
Właściciel
- Pewnie tak.
Pod wodą sytuacja nie była już tak różowa jak wcześniej. Rekiny. Dużo rekinów. Najmniejsze osiągały cztery metry długości. Większe kończyły na dziesięciu. Choć pewnie głębiej czają się jeszcze większe osobniki.
-No, tędy już za bardzo nie przepłyniemy.- Skrzyżował ręce na piersi przyglądając się sytuacji pod wodą.
Właściciel
Słyszałeś powarkiwania marynarzy, którzy skomentowali sytuacje klnąc siarczyście.
- Jak rozumiem Twoja moc nie obejmuje odstraszania rekinów? - zapytał półżartem i półserio kapitan.
-Nie jestem tak długo marynarzem by wiedzieć czego to rekiny się boją, mogę najwyżej w nie ciskać pociskami, ale czy tak odstraszę wszystkie? Nie wiem.
Właściciel
- Czyli musimy się poddać. Cała podróż na darmo. - mruknął kapitan kopiąc kamień, który wpadł do wody z głośnym pluskiem.
-Hmm... Może da się to jakoś odciągnąć dźwiękiem?- Złapał za jakiś kamień i rzucił go w głąb wody obserwując zachowanie rekinów.