Właściciel
- Obyśmy stamtąd wypłynęli. - poprawił Cię jeden z marynarzy, a szalupa ruszyła wolno w kierunku szczeliny, która okazała się tak mała, że ledwo się przeciśniecie.
-Jak będzie trzeba to jestem gotów płynąć wpław na statek.- Zaśmiał się nieco i czekał aż będzie możliwość okazji by wysiąść z szalupy.
Właściciel
Wpłynęliście przez przejście, ocierając nieco burty szalupy, do ogromnej jaskini. Była wysoka na przynajmniej kilkaset metrów i na tyle szeroka. Cała tonęła w ciemności, a jedynymi dźwiękami w środku były kapanie wody i szybkie oddechy marynarzy.
Podniósł zatem nieco swoją dłoń kumulując w niej czerwoną błyszczącą kulkę, którą postanowił podnieść nieco wyżej dzięki czemu była ona w stanie rozświetlić okolicę swoim karmazynowym blaskiem.
Właściciel
Pomogło i zobaczyliście chropowate i nierówne ściany jaskini razem z kopułą sięgającą kilkuset metrów. Nie było tam nic poza stalagmitami i stalagnatami. Nic nazbyt interesującego.
-Zatem trzeba płynąć w głąb skoro tutaj jeszcze nic nie ma...
Właściciel
Kapitan wymienił kilka zdań z przewodnikami.
- Właśnie, nie. - powiedział kończąc rozmowę. - Tu gdzieś jest korytarz i to nim powinniśmy iść.
-Zatem trzeba szukać jakiegoś korytarza.- Powiedział do siebie, po czym nieco zwiększył rozmiary kuli świetlnej by widzieć więcej.
Właściciel
Zauważyłeś ciemną plamę w ścianie jaskini, która mogła być korytarzem.
-Hmm...- Odczepił mniejszą kulkę światła od tej większej, którą przemieścił w stronę dziwnej plamy, chciał się dowiedzieć czy dokładnie jest tam ten korytarz.
Właściciel
Szalupa dobiła do kamiennego brzegu i tam gdzie było najniżej marynarze zaczęli schodzić z pokładu na twardy kamień. Bo lądem tego nie nazwiesz.
-Kapitanie, kiedy ostatni raz ktokolwiek tutaj wyruszył od tych tubylców?- Zapytał wychodząc z łodzi i przybliżając do nich kulę światła.
Właściciel
- Dwa, trzy tygodnie. Czemu pytasz?
-Chyba nie przypłynęli tutaj wpław, co?- Odczepił kawałek kuli światła i umieścił ją pod wodą starając się może coś zobaczyć co się kryje w jej głębinach.
Właściciel
Poza rybami, koralowcami, kamieniami i piaskiem zobaczyłeś coś przypominającego drewno.
-Mogę się tylko domyślić, że to chyba drewno, a te było ze statku... Coś musiało je ściągnąć na dno. To wszystko mi się nie podoba.- Westchnął nieco.
Właściciel
- Tobie też? Witamy w klubie. - mruknął jakiś marynarz.
-Miejmy nadzieję iż gdy dalej pójdziemy to nie znajdziemy tam czegoś w rodzaju głębokiego jeziora.
Właściciel
- Ja tam się martwię o pułapki. - powiedział marynarz.
- Cisza. Idziemy. - uciął kapitan i ruszył przodem, ale zawahał się i dał Ci znak ręką żebyś szedł obok niego. Chodziło głównie o światło choć jeśli ma się takiego mistyka u boku to zawsze człowiek czuł się raźniej.
Zaraz tam mieć blisko światło, wysunął je na kilka kroków dalej by oświetlało zarówno ich jak i kawał drogi przed nimi.
Właściciel
I ruszyliście. Najpierw przewodnicy, potem Ty i kapitan, a później reszta śmiałków.
-Nieco mnie przeraża ta cała cisza....- Zacisnął pięści, po czym szedł dalej z resztą tak samo.
Właściciel
- Cicho. Za cicho. - powiedział kapitan dobywając szabli.
-Dokładnie...- Zacisnął swoje pięści i zaraz przybrał gardę chroniąc twarz i szyję.
Właściciel
Spokój i cisza. Normalnie ludzie by się cieszyli, ale teraz to bardziej się bali.
-Jak długo może się ciągnąć ten tunel...- Powiedział jakby do siebie nieco poddenerwowany tym faktem.
Właściciel
Idąc tak trafiliście w końcu do kolejnej jaskini. Jednak ta była prawie cała wypełniona wodą. Jedynym suchym w miarę miejscem był wąski podest, na którym staliście. Przez następne trzydzieści lub więcej metrów ciągnęła się woda. Nie wiadomo jak głęboka i co mogła się w niej kryć. Przepłyniecie jej było jedynym sposobem na dostanie się do kolejnego korytarza.
-Zanim tam ruszymy...- Powiedział, po czym ustawił kulę światła pod wodą by ta miała rozświetlić jego dno. Sam zaś starał się temu przyjrzeć.
Właściciel
Jakieś małe rybki i płaszcza w dole.
//Płaszczkom bym nie ufał .-.//
-Nie wygląda na to by na dnie było niebezpieczeństwo, w przypadku grubej ryby to te małe zaraz by wiały...
Właściciel
- To co? Płyniemy? - zapytał jeden z marynarzy.
- Chyba nie mamy wyjścia. - dodał kapitan.
-Powodzenia w pływaniu z kuszą, nie współgra to zbyt dobrze z jej późniejszym strzelaniem...- Podrapał się po głowie.
Właściciel
- A masz jakiś pomysł? - zapytał kapitan.
Pierw wołał się jak zwykle upewnić czy obecna jaskinia jest w miarę wąska czy też jest dosyć szeroka.
-Cóż, po wodzie chodzić nie umiem... Na deskach może by je puścić czy coś...
Właściciel
- Deski? Szalupy nie będziemy rozbierać.
-No to podest, bo tamto niby drewno na dnie raczej się nie nada...- Skrzyżował ręce na piersi patrząc się na kapitana.
Właściciel
- Desek z szalupy nie bierzemy. Niby jak wrócimy jak będzie uszkodzona?
-No niestety innych pomysłów nie mam na to jak przenieść te kusze... Tarcze mamy?- Spojrzał po marynarzach.
Właściciel
Tylko czterech miało tarcze, ale nie były to małe i okrągłe tylko duże i prostokątne tarcze. W sam raz.
-Można puścić te kusze na tarczach, raczej to nie utonie.
Właściciel
Jeden z nich położył tarczę na tafli wody i gdy ta zaczęła się unosić to położył na niej kuszę innego marynarza.
-Tylko to jakoś trzymajcie by przy wchodzeniu do wody się to zaraz nie obaliło.- Powiedział, po czym dalej rozświetlał dno tej części jaskini.
Właściciel
Nadal nic niezwykłego nie widać, a jeden z marynarzy wskoczył na tak zwaną "bombę" do wody.
- Wskakujcie! Woda jest świetna. - powiedział uśmiechając się szeroko.
-Ech... Wchodźcie, ja wejdę ostatni w razie jakiegoś ataku od pleców czy skądś.
Właściciel
Marynarze zaczęli wchodzić do wody, jedni dość chętnie, a inni powoli i ociężale.
Skoro już wszyscy weszli do wody i nic się nie stało to sam postanowił do niej wejść i całą grupą popłynęli wzdłuż korytarza dalej rozświetlając okolicę pod wodą.
Właściciel
Pokonaliście trzy czwarte długości zbiornika, aż nagle jeden z marynarz powiedział coś co zmroziło krew w żyłach wszystkim.
- Coś otarło mi się o stopę. - mówił z bladą twarzą, co znaczyło, że z pewnością nie kłamie. Albo świetnie gra.
-Są tutaj przecież te małe ryby... Miejmy nadzieję, że to one. Płyńcie lepiej szybko dalej byśmy zaraz nie mieli kłopotów...- Powiedział płynąc nieco szybciej przez zbiornik wodny rozświetlając dalej dno.
Właściciel
Płynęliście dalej, kapitan i dwaj marynarze byli już na brzegu. Nagle jeden z marynarzy krzyknął.
- Tam! W wodzie. - mówił wskazując na jakiś odległy punkt.
-Nie patrzeć na to, płynąć!- powiedział głośniej, po czym posłał kulę energii wcześniej użytej jako źródło światła w stronę odległego punktu by chociaż na trochę to coś zatrzymać przed dalszym kierowaniem się w ich stronę, czym prędzej postanowił płynąć w stronę niby brzegu.