Wyglądały smakowicie, już miał po nie wyciągnąć rękę, ale zawahał się. Nie. Nie powinien przyzwyczajać żołądka do tylu smaków, bo i tak ledwo wytrzymuje. Zjadł już sporo. Pewnie wyglądał dziwnie z ręką uniesioną nad stołem, ale nie zwrócił na to uwagi.
-Weź sobie coś, bo reszta na wynos.
No to spojrzał na te owoce, czy któryś z nich kojarzy.
Gruszki, jabłka, truskawki...
Cóż, truskawki kojarzyły mu się dość jednoznacznie. Nawet nie zwrócił uwagi, gdy się przez nie zarumienił. Ostatecznie wziął sobie dwie gruszki.
Właściciel
- Nie umiesz czytać czy jak? - burknął kaleki Krasnolud.
Natomiast Kapitan wybrał jabłko. Chwilę później dwie kelnerki spakowały resztę na wynos i wręczyły Victorowi.
-Czyli idziemy prosto na statek.
Chłopak wstał od stołu z lekkim grymasem. Czuł się lekko przejedzony, ale poza tym gotowy do drogi.
To dobrze, że był gotowy do drogi, gdyż jego towarzysz od razu opuścił karczmę. Wóz również zostawił i poszedł z buta do portu.
-I tak był pożyczony...
Szedł za nim bez słowa. Nie potrzebował wyjaśnień.
Właściciel
Wedle znajdującego się na niej pisma, zadanie było w sumie dwojakie: Nadrzędnym jego celem było odzyskanie ładunku skradzionego przez konkurencyjną bandę rzezimieszków, a drugim wybicie owej bandy co do nogi, tudzież przyprowadzenie dowódców. No i wszystko miało być zrobione po cichu oraz jak najszybciej. Czyli rzeczywiście, jest dość rozbudowane.
- Mam to wszystko zrobić samemu?
-Pewnie już ci powiedziałem, że jestem kapitanem fregaty. Jednak nie byle jakiej fregaty, tylko aż pięciomasztowej!
- O ja! To musi być piękna fregata. Właściwie to nie wiem, jak takowa wygląda. - Ostatnie zdanie rzucił ciszej, podbudowywanie ega nowego pana to póki co jego zadanie.
-I jest. Swoje zadanie też spełnia.
Milczał, na większość pytań najprawdopodobniej pozna odpowiedzi samodzielnie. Szedł dalej za swym panem.
W końcu wkroczyli do portu.
-Przy okazji poznasz załogę.
Przytaknął, nieszczególnie wiedząc, czy będą to dobre znajomości, czy wręcz przeciwnie. Rozglądał się wokół z uwagą.
W końcu jednak dotarli do fregaty.
//Zmiana tematu, ja zacznę jak jutro dodam temat.
Właściciel
- Im mniej osób weźmie udział w misji to tym więcej zapłaty na głowę dostaniecie, ale nie, nie musisz brać udziału sam. Przydzielę Ci swoich ludzi, ilu zechcesz.
Właściciel
- Jakieś konkretne preferencje co do nich?
- Póki co jeszcze nie mam planu, ale fajnie gdyby to nie byli okuci w ciężki pancerz wojowie robiący dużo hałasu. Kilku strzelców i może ktoś z magią dymu, bądź cienia.
Właściciel
- Da się załatwić. Coś jeszcze?
- Nie, to chyba wszystko.
Właściciel
Skinął głową i odprawił Cię gestem ręki, jasno dając do zrozumienia swoje intencje.
Opuścił kasyno. No, to teraz czekać na tych ludzi co to zamówił.
Właściciel
Trochę pewnie im to zajmie, ale cóż, to złoto musi być tego warte.
No to czekał na swoich ludzi obmyślając jakiś plan. // Pozwolisz, że będę w każdym poście pisał skład jego drużyny? " Póki co jeszcze nie mam planu, ale fajnie gdyby to nie byli okuci w ciężki pancerz wojowie robiący dużo hałasu. Kilku strzelców i może ktoś z magią dymu, bądź cienia."//
Właściciel
//Spoko.//
I w końcu przybyli, pięciu, tak jak chciałeś. Jeden był Drowem ze specyficznym jak na standardy swojej rasy trójzębem i siecią, a do tego uzbrojony w wielką kuszę z podpórką człowiek, wyposażony w dwa sztylety, tuzin noży, dwa jatagany i dwie kusze jednoręczne kolejny Mroczny Elf, zakuty od stóp do głów w pancerz Ork oraz podobnie odziany Krasnolud, może z tą różnicą, że ten pierwszy miał dwuręczny topór wpie**olu i pancerne rękawice z kolcami i kastetami, a brodacz dysponował dwoma jednoręcznymi toporzyskami i młotem bojowym.
// Póki co jeszcze nie mam planu, ale fajnie gdyby to nie byli okuci w ciężki pancerz wojowie robiący dużo hałasu. Kilku strzelców i może ktoś z magią dymu, bądź cienia//
- Który z Was to mag?//Pamiętam że kiedyś miałem w głowie jakiś plan ;-; //
Właściciel
Wystąpił Mroczny Elf ze specyficznym uzbrojeniem.
- Ja. - wyjaśnił krótko, raczej niepotrzebnie. - I ja nimi dowodzę.
- Dobra, to w takim razie może udamy się na miejsce akcji? Wiesz gdzie to ma być?
Właściciel
- To, że znam lokalizację, wcale nie oznacza, że ich tam zastaniemy.
- No, ale możemy spróbować jakąś zasadzkę przygotować... Chyba że masz na myśli że raczej już tam nie wrócą...
// Póki co jeszcze nie mam planu, ale fajnie gdyby to nie byli okuci w ciężki pancerz wojowie robiący dużo hałasu. Kilku strzelców i może ktoś z magią dymu, bądź cieni//
Właściciel
- Możemy przygotować zasadzkę, bo oni wrócą... Problem jest taki, że nie wiadomo do końca kiedy: Za kilka godzin, dni, tygodni, miesięcy?
- Ale ładunek który ukradli trzymają w tej bazie//Czy co to tam ma być :v//?
- No, to chodźmy się tam rozejrzeć. W końcu od czegoś trzeba zacząć...
Właściciel
Drow z trójzębem pokiwał głową i ruszył jako pierwszy, niemalże bezgłośnie, za nim jego pobratymiec i kusznik, a na koniec para dwóch ciężkozbrojnych wojów, chrzęszczących po drodze płytami pancerzy.
Ruszył za nimi. W sumie to jego plan zależy bardzo od miejsca do którego trafią.
Właściciel
Duży i przysadzisty budynek przy nadbrzeżu, wyglądający na magazyn, pilnowany przez Orka i człowieka, z czego obaj byli odziani w typowe stroje miejskiej straży, zaś uzbrojeni w halabardy i miecze długie.
- To są ich ludzie, czy po prostu staję się zbyt podejrzliwy?- Zapytał Drowa, wskazując na owych strażników.
Właściciel
- Wyglądają na straż miejską, rzeczywiście, ale równie dobrze mogą być tylko za nich przebrani. - wyjaśnił Drow.
- Albo dostali w łapę. - zauważył Krasnolud. - Przekupni, ku*wa. - dodał, spluwając.
- Jak każdy w tym mieście. - przypomniał ludzki kusznik, wywołując śmiech pośród wszystkich zebranych, może poza dwójką Mrocznych Elfów.
- Dobra, może uda mi się nimi szybko i bezgłośnie zająć. Wystarczy unieść ich nad ziemię i cisnąć do wody. Nikt się nie zorientuje, co Wy na to?
Właściciel
- Jeśli to rzeczywiście straż, to od razu powinieneś uciekać i modlić się, żeby przy spotkaniu próbowali Cię od razu zabić, bo Magów Bólu mają wyśmienitych. - odrzekł pogardliwe Mroczny Elf. - Wszyscy są na garnuszku Czarnego Słońca, z nim się nie zadziera.
.
- Czyli rozumiem że oszczędzić? Jest tam jakieś jeszcze inne wejście?