Czekał co zrobi reszta, nie chciałby uderzać w pierwszej linii, a może będzie to jakiś ciszy skok? Wiadomo, żeby od razu władze miasta się nie zbiegły.
Właściciel
Vader:
Pogrążona w półmroku komnata, jednakże widziałeś tu rozliczne zdobienia, ze złota, srebra, granitu, marmuru, bursztynu i wielu innych, cennych, minerałów. Pod ścianami widziałeś ledwo widoczne, rozmazane, sylwetki, a w centrum okazały tron oraz człowieka na nim siedzącego.
Wiewiur:
Mrocznoelfi przywódca grupy począł przekazywać sygnały swym podwładnym za pomocą zawiłych znaków języka gestów. Jego podwładni zaraz się ustawili, najpierw Krasnoludy, a po nich Orkowie. Mroczne Elfy niemalże zniknęły, znikając w kanałach lub na dachach.
Podszedł do dowódcy.
- Co mam robić, szefie?- Wyszeptał.
Ukłonił się.
-Vigo Czarnego Słońca, przyniosłem dla ciebie dość ważne zaproszenie.
Właściciel
Wiewiur:
Ocenił Cię krótkim spojrzeniem i wskazał na szereg Orków, sam zaś dołączy do swych kompanów w kanałach.
Vader:
Machnął ręką i oparł podbródek na dłoni, ciekaw, co to masz mu do zaoferowania.
Dołączył zatem do oddziału orków i czekał na rozwój wydarzeń.
-Trzech przedstawicieli trzech różnych ras: Zefirów, Ahlorian i Polomonów wspólnie utworzyli IMP, organizację, która ma mieć znaczący wpływ na rozwój świata. Należeć do niej mogą jedynie władcy państw i najważniejszych organizacji w naszym świecie, gdyż wspólnie mogą oni zmieniać świat na lepsze dla wszystkich. Profesor Gaster, Polomon, kazał przekazać mi zaproszenia dla kandydatów do IMP, a jedno z pierwszych jest dla Viga. Wraz ze zgodą wiąże się konieczność stawienia się na pierwszym zebraniu IMP, lub wysłanie kogoś, kto będzie mówił w imieniu Viga. Nie jest to żadna intryga mająca zniszczyć jakąś organizację. Sam Profesor stworzył miejsce, gdzie nie da się nikogo zabić, a magia nie istnieje. Nie trzeba też wędrować wiele kilometrów, gdyż wejście do miejsca obrad IMP może pojawić się nawet przed tym budynkiem.
Właściciel
Vader:
Cisza trwałą tak długo, że była wręcz namacalna, acz w końcu Vigo otrząsnął się z zadumy i odparł:
- Wyślę swego posła.
Wiewiur:
Po chwili zauważyłeś, jak pierwsi wartownicy patrolujący okolice budynku, oraz kilku cywili, padło nagle bez życia, zapewne dzięki zatrutym bełtom z kusz Drowów.
Czyli chwili też mordować... W sumie nie będzie musiał uważać. Zaczął rozglądać się za czymś, co może oderwać i rzucić w przeciwników.
-Czyli zaproszenie zostało zaakcepowane. Przekażę to Profesorowi.
Właściciel
Vader:
Zbył zarówno to, jak i Ciebie, machnięciem ręki, kończąc w ten sposób audiencję.
Wiewiur:
Nic takiego nie było, tymczasem Twoi towarzysze rzucili się do boju, przeprowadzając frontalny atak na osłabionych i zdezorientowanych strażników.
Spróbował unieść owych strażników, (znaczy ich największą liczbę) nad ziemię i cisnąć w ścianę.
A więc ukłonił się i opuścił salę.
Właściciel
Vader:
Na zewnątrz sali władcy Czarnego Słońca jakoś nic specjalnie się nie zmieniło.
Wiewiur:
Na pewno ich tym nie zabiłeś, ale wystawiłeś na atak swoich towarzyszy, a dzięki temu odnieśli oni tym szybsze zwycięstwo nad wrogiem.
Czekał dalej na to, co zrobi jego banda. W końcu on był tylko pionkiem, mógł stać i patrzeć. Oczywiście wykonując od czasu do czasu jakieś polecenia, ale na pewno od myślenia nie był. W końcu nie wiedział w jakim celu jest ten atak.
A więc opuścił ich siedzibę i ruszył ku bramie miasta, gdzie zostawił broń.
Właściciel
Vader:
Nadal tam była, nikt nie był na tyle głupi, by Ci ją ukraść lub schować gdzieś.
Wiewiur:
Banda podzieliła się właściwie na kilka grup: Krasnoludy zaczęły zabezpieczać okolicę i wejście, Orkowie szykowali się do szturmu i obszukiwali trupy, Mroczne Elfy zaś zebrały się na naradę w swym wyłącznie rasowym gronie.
Sprawdził, czy byłby w stanie zniszczyć bramę, czy na co oni tam szturmują magią grawitacji. Wiesz bramę wepchnąć do środka, bądź wyrwać ją z zawiasów, czy coś...
Zabrał broń i ruszył ku Miastowi Argent.
Właściciel
Vader:
//Zmiana tematu. Zacznę, gdy będziesz na miejscu.//
Wiewiur:
Może spróbować, nie ma zbytnio innej opcji na sprawdzenie tego.
To spróbował wepchnąć drzwi do środka.
Właściciel
Udało się, a sądząc po tym, że nie leżą równo i cichych jękach, to chyba przy okazji kogoś nimi przygniotłeś.
Sprawdził co zrobią inni.
Właściciel
- Na pohybel sku*wysonom! - poniosło się zarówno po szeregach Orków i Krasnoludów, a następnie wbiegli oni do budynku, zaś Mroczne Elfy zaczęły szturmować takowy od dołu i góry.
Pobiegł za tymi, którzy wbiegli do środka, szukając jakiegoś jeszcze zastosowania dla magii grawitacji. Wiesz coś wywarzyć, jakąś wrogą grupą gdzieś rzucić, i tym podobne.
Właściciel
Obecnie wszyscy wrogowie byli związani walką z Twoimi sojusznikami, także możesz im pomóc, na przykład chwytając ich Magią oraz unieruchamiając.
To ten... sprawdzał gdzie jego sojuszniczy sobie nie radzą, to nie mieli przewagi liczebnej, to byli przyparci do muru i skazani na śmierć. Jeśli znalazł kogoś w podobnym niebezpieczeństwie, zwyczajnie miotał wrogiem wysoko do góry i rzucał gdzieś tam dalej, na ścianę czy coś.
Właściciel
Musiałeś interweniować jedynie dwa razy, ale to dwóch kompanów żywych więcej, także nieźle.
Ma do wyprzenia coś jeszcze, czy teraz pozostaje mu ewentualna pomoc kompanom?
Właściciel
Zaczęli przeszukiwać okoliczne pomieszczenia i dawali sobie radę, tylko jedne z drzwi stawiały zaciekły opór.
Pomógł im je wyważyć, dalej zastanawiając się po co to robią. Może to bandyci? Może wplątał się w wojnę gangów, czy czegoś tam? Ewentualnie może to być nie tyle gang, co jakaś większa liczniejsza grupa. W sumie średnio go to interesowało, rozmyślał sobie, bo się nudził czekając aż jego kompani z tym skończą. Ważne, że dostanie za to pieniądze i będzie mógł wynająć pokój, zjeść coś, może się czegoś nauczy? Ma jakieś plany, które póki co może pokrzyżować jego śmierć, bądź jakieś przykre zdarzenie, ale w to raczej wątpił. // Nie ma to jak z nudów się rozpisać :v //
Wszedł do środka, w momencie kiedy wszystko ucichło.
Właściciel
Znalazłeś przede wszystkim dużo zwłok. O dziwo, uzbrojonych mężczyzn i kobiet było tu niewiele, przeważali odziani po cywilnemu ludzie, nie tylko mężczyźni, ale i kobiety, dzieci również...
Zaczął szukać wzrokiem kogoś kto przypominał dowódcę. W sumie, to póki co tymi ciałami się nie przejmuje, bo nie wie czym oni zawinili. Może czymś poważnym i kara im się należała?
Właściciel
Może tak, a może nie? Kto to wie? Niemniej, dowódcą na pewno był ciągle ten sam Drow, z tym że go tutaj nie ma.
Cóż w takim razie podszedł do pierwszej lepszej osoby.
- Co teraz?
Właściciel
- Obrabiamy sku*wysynów. - odparł Krasnolud. - Wszystko, co ma jakąś wartość, ma być wyniesione z tego budynku.
Zaczął więc dzięki magii wynosić różne drogocenne przedmioty z budynku i układać na stertę na zewnątrz obok drzwi.
Właściciel
I tym sposobem szybko ograbiliście (choć głównie Wy) owy budynek.
// Nie powinno być "Ty"? //
- Tooo... Co teraz?- Zapytał się jakieś losowej osoby, która mogła cokolwiek wiedzieć.
Właściciel
//Ta, mój błąd.//
Bez słowa zaczęli zrzucać do miejskich kanałów owe dobra, gdzie czekały już Mroczne Elfy oraz banda Goblinów-tragarzy.
Więc on także, dzięki magii wrzucał tam przeróżne dobrodziejstwa.
Właściciel
Udało się, w środku został tylko jeden Mroczny Elf, który kazał innym wyjść i wracać na tamten statek.
Wrócił więc na statek, po co miałby kwestionować rozkazy, skoro zaszedł w tej akcji tak daleko?
Właściciel
Wróciliście tam wszyscy, dołączył do Was także ten, który zabawił tam nieco dłużej.
Czekał na rozwój wydarzeń, bardzo go ciekawiło, czy coś mu powiedzą, powód na przykład, jaka zapłata, może pochwalą, bo się przydał?
Właściciel
Drowy miały Cię w sumie gdzieś, Orkowie poklepali po plecach i ramieniu, ale nic nie mówili, Krasnoludy zaproponowały wspólne picie. A jeśli chodzi o zapłatę, to warto udać się po nią do zleceniodawcy w jego pływającej jaskini hazardu.