-Więc żadna praca nie hańbi i nigdzie nie jest za daleko?
- Nie chodzi o to.. Po prostu muszę wiedzieć... Co wiesz o smokach ? - Spojrzał na niego.. Nie chciał nic okazywać, żadnych uczuć ani niczego.
Dłuższa, niepokojąca cisza się przeciągała.
Właściciel
Zero:
- Duże gady. No... co jeszcze? Latają, zioną ogniem, zżerają dziewice.... Każdy to wie.
Vader:
Owszem, przeciągała, aż nie wypełniły jej kroki Maga, który najwidoczniej postanowił odejść.
Krótka, gównowarta rozmowa.
Odwrócił się i odszedł.
Właściciel
I odeszliście w przeciwnych sobie kierunkach.
No i dobrze, do końca trzymał się tego, że nie ma złych intencji.
Pomyślał sobie "Ignorant" jednak bardziej spojrzał na niego przenikliwym spojrzeniem - Nie... Chodzi mi o bardziej specjalistyczną wiedzę, a nie te bajki.
Właściciel
- Mam książki, owszem. - przyznał się. - A co? Polujesz aby na jakiegoś?
A więc, warto wyczaić jakiegoś Maga dymu, lub cienia.
Właściciel
A więc warto wyczaić jakieś miejsce, gdzie jest pełno dymu lub cienia.
- Można tak powiedzieć, jednak chodzi mi bardziej o to... Czy zdarzyło się kiedyś, żeby smok uratował człowieka ?
Właściciel
- Nie przypominam sobie... A czemu pytasz?
- Z czystej ciekawości. Po prostu kiedyś czytałem taką bajkę i zastanawiałem się, czy to by było możliwe.
Właściciel
- Szczerze to jak chcesz pogadać, to chodź do środka, bo w wejściu tak trochę głupio. - powiedział i odsunął się, żebyś mógł wejść.
Trochę się obawiał tego, jednak i tak wszedł do domku.. Nie chciał być nieuprzejmy
Właściciel
//Właśnie trafiłeś do domu P O T Ę Ż N E G O A L C H E M I K A
Nie no, żart :V//
Dom był dość skromnie urządzony, lecz znalazło się tam miejsce na kilka pokoi, w tym właśnie salon, do którego się kierowaliście. Mag zasiadł w jednym z foteli, a Tobie wskazał identyczny naprzeciwko i, w międzyczasie, rozpalił drewno w kominku za pomocą kuli ognia wystrzelonej z własnej dłoni.
Skoro zaprasza aż tak bardzo, to lepiej usiąść. - No tak, może to i bajki, jednak w każdej bajce istnieje chociaż ziarno prawdy
Właściciel
Vader:
No to gdzieś indziej.
Zero:
- Z tym to zgodzę się od razu! Sam już tak raz miałem.
Ale przed wyruszeniem w drogę należy zebrać drużynę. A z racji na to, że nie wie, jakie koleje losu go czekają*, udał się do Pałacu Czarnego Słońca, do [Tutaj Kuba napisze, jak miałem tego ziomka nazywać].
////*Mam na myśli coś, co pozostało ze spuścizny pewnej użytkowniczki, której nazwy wymawiać nie wolno.
Właściciel
//*Która postać?//
Także wróciłeś tam, Rivert siedział przy barze, sącząc piwo.
Sam, czy w towarzystwie.
///Mam dać jeszcze raz?
Właściciel
//Zapomniało się. Wystarczy jak przypomnisz jej imię.//
Sam.
Podszedł do niego.
///Colytara Cylter, jeżeli niczego nie pomyliłem.
Właściciel
//Aha.//
Podszedłeś. Nie wymagało to wielkich możliwości fizycznych czy intelektualnych.
Właściciel
- Dobrze. A jak u Ciebie?
- No tak, jednak lepiej przejdźmy do rzeczy... Czy słyszałeś o takiej sytuacji ?
-Aktualnie nudy. Jak myślisz, znajdzie się jakieś nowe zadanie?
Właściciel
Zero:
Potarł w zamyśleniu podbródek.
- Tak, chyba coś obiło mi się o uszy.
Vader:
- Dla chętnych zawsze się coś znajdzie.
-Ta, omijając oczywiście transport paczek?
Właściciel
- Poza takimi nudnymi zadaniami też się coś znajdzie.
- No tak.. Ale może czy mógłbyś coś więcej o tym opowiedzieć ?
Właściciel
Vader:
- To nie ja tu rozdzielam zadania.
Zero:
- A niby po co? - spytał, wstał z fotela i wyciągnął jakąś książkę z regału po czym podał ją Tobie. - Tu masz wszystko.
Kiwnął głową i ruszył tam.
Właściciel
Znałeś już drogę, więc trafiłeś tam bez problemów.
Właściciel
Owszem, sala tronowa niezbyt się zmieniła od Twojej ostatniej wizyty.
///Jak to było? "-Vigo", czy "-Vigo Czarnego Słońca"?
Właściciel
//Oba tytuły są poprawne.//