Jonathan i Severus z dziwnym zamieszaniem popatrzyli na barmana, a później znowu na talerz. Jak się okazało-był pusty. Brutus wygrywa tę rundę.
Właściciel
Jeden do zera dla Brutusa, a teraz pora na drugą rundę, bo został jeszcze kufel piwa.
Brutus mruknął pod nosem.
-Zjadłbym jeszcze barmana...
Jonathan
-Na moje, to lepiej sobie odpuść.
Severus
-Własnie. Nie wygląda na lekkostrawnego.
Właściciel
I rozmawialiście tak sobie.
Właściciel
//Ale najpierw to powinieneś mi powiedzieć gdzie się wybierasz (bo dałem Ci wybór w zamku), a także napisać, że tam idziesz, bo podróż swoje musi zająć.//
Właściciel
Vader:
Więc, ten... no... przybyliście w glorii chwały itepe, itede.
Niech bardziej energiczni jadą sobie z przodu, ich problem. Sam Xavier wynudził się i zmęczył w tej misji, ale w razie czego był gotowy do akcji.
Właściciel
Bezproblemowo przekroczyliście bramę, a po niej skierowaliście wprost do pałacu Czarnego Słońca.
Jechał za nimi, starając sobie przypomnieć, dlaczego ma/ nie ma złożyć raportu szefowi.
Właściciel
Nie masz go złożyć pewnie dlatego, że nie byłeś szefem na wyprawie.
Właściciel
Konie Wam odebrano i zabrano do stajni, a ludzie czekali i po chwili wrota pałacu otworzyły się.
Właściciel
Większość zaczęła wchodzić, a głupio zostać tu tak samemu.
Wszedł za nimi.
///Jako któryś z kolei, ale w głębi duszy 666-ty.
Właściciel
//Prędzej jako 69 - ty.//
Więc wszedłeś i trafiliście do wszystkim znanego holu z paniami do towarzystwa, alkoholami i grami hazardowymi.
A coś, co interesowało spokojnego Xaviera?
Właściciel
Cóż, wypada usiąść, odpocząć i coś zjeść.
No tak. Więc to robi. Nie są to jakieś skomplikowane czynności, prawda?
Właściciel
Nie, dość łatwo znalazłeś stolik. Teraz wypada zagadać do jednej z kelnerek o posiłek.
Poczekał, aż jakaś będzie mieć czas po obsłużeniu tamtych gęb i Riverta.
Właściciel
Akurat obok przechodziła jakaś kobieta.
Kelnerki miały ubrane coś szczególnego?
Właściciel
Krótkie koszulki odsłaniające brzuch i ze sporym dekoltem, krótkie spódniczki, pończochy, przynajmniej jeśli o to Ci chodziło.
A ta kobieta jak była ubrana?
Chciał mieć pewność, że nie woła "kelner" do kogoś, kto ma równe szanse z nim w walce.
Właściciel
Była ubrana tak samo, jak wcześniej zostało Ci przedstawione i jest dość drobnej budowy.
-Przepraszam. Pani również jest kelnerką? Chciałbym coś zamówić.
Pomimo swoich zdolności do mordowania innych, wiedział, że szacunek należy mieć do każdego, kto mógłby go mieć do niego.
Właściciel
- Słucham? - zapytała i jakąś chwile mierzyła Cię wzrokiem. - Jesteś tu nowy, prawda?
-Wynika to ze słów, czy z ubioru?
Właściciel
- Po prostu kojarzę twarze i Ciebie widzę tu pierwszy raz.
///Czarodziejka? Czy Kubuś zapomniał o mojej masce?
Właściciel
//Czy nie zapomniałeś od czasu do czasu napisać, czy masz ją na mordzie, czy nie?//
- Cóż, nie pamiętam nikogo kto nosiłby taką maskę.
//Masz.//
///Zawsze ją ma, chyba że je, lub pije .-.
-Tak. Masz rację. Nowy.
Właściciel
- Sporo jedzenia, ale do picia mamy aktualnie tylko piwo.
-Coś lekkostrawnego, odbędzie się bez alkoholu.
Właściciel
Po chwili otrzymałeś talerz wypełniony kaszą, z kawałkiem mięsa i obficie polanym sosem.
///Na koszt orga... a nie, każdy płaci sam, prawda?
///Nie mam takiego zamiaru, powinien być o tym poinformowany ;-;
///Kurna, ile mam przy sobie i czy wystarczająco? Jeżeli wkręciłeś mnie w obiad (chociaż nie chciałem) i mam za siebie płacić...
Właściciel
//Kurde, człowieku. Nie przejmuj się tak. Masz o wiele więcej złota, niż potrzeba.//
///Jeżeli kiedyś będziesz na randce, to nie idź do żadnej knajpy, ani restauracji .-.
-Ile płacę? Wolę to już mieć z głowy.
Właściciel
- Dziś nic. - odparła kelnerka i odeszła.
//Miałem to zrobić od początku, ale zamiast mi zaufać, wolałeś biedzić się nad kasą :V//
Kiwnął głową na znak zgody.
////"-Kuba, ta kolacja jest świetna!
-Dobrze że ci się podoba, bo płacisz za siebie.
-..."