Właściciel
Kiwnąłeś. O tym kiwnięciu będą śpiewać pieśni.
Zapewne kiedyś będą budowali miasta w kształcie dna kubka w miejscu, kiedy go położy gdzieś na mapie, ale takie plany i ambicje warto zachować na wiele lat później. Teraz- trzeba zjeść. Po posiłku warto czekać na Riverta.
Właściciel
Czekałeś ponad godzinę i zaczynałeś już się nudzić, nim zauważyłeś jak idzie, wyraźnie zirytowany. Lepiej się teraz nie odzywać i dać mu w spokoju wyładować złość.
I tak zrobił, przemilczał sprawę, ale i tak z ukosa obserwował, co Rivert chciał zrobić i kogo będą musieli pochować. Prawdopodobnie.
Właściciel
Kierował się do twojego stolika, ale z krzywym uśmieszkiem skręcił w bok dwa kroki przed nim i położył dłoń na ramieniu pierwszego z brzegu klienta baru Czarnego Słońca. Padło na wielkiego, barczystego, zielonego sku*wiela ze szpetną mordą, czyli Orka. W tym samym momencie, gdy się odwrócił, otrzymał solidny prawy sierpowy, który złamał mu szczękę i posłał na deski. W całym barze zapanowała cisza.
No cóż, wypadało milczeć, bo to może nie być koniec przedstawienia.
Właściciel
I nie był, bo po chwili zapanowała wielka wrzawa. Do walki stanęli prawie wszyscy. W ruch poszły pięści, kufle, krzesła, ale nie broń, gdyż takie były tu zasady.
Poszukał pierwszego optymalnego przedmiotu do obrony.
Właściciel
Masz swoją broń, ale że niezbyt możesz zrobić z niej użytek, zawsze możesz posłużyć się tacą lub krzesłem.
Taca posłuży dobrze w momencie, gdy ktoś zaatakuje siedzącego. Czyli trzymał ją jedną ręką i był gotów się nią obronić, jak coś go zaatakuje. Czyli może nawet i teraz.
Właściciel
Byłeś na uboczu, a oni zbyt chętnie prali po mordach tych, którzy byli w zasięgu wzroku, więc nie masz się co martwić. Na razie.
Właściciel
Czujność się przydała, gdy unik w Twoim wykonaniu sprawił, że nie zderzyłeś się z Goblinem rzuconym przez kogoś z tłumu.
Jeżeli Goblin nadal był w jego otoczeniu i jakoś zachował przytomność, to był gotów to rąbnięcia go w głowę. Tak, by go wykluczyć z zabawy. No i był ciągle gotów, bo zabawa widocznie się rozkręcała.
Właściciel
Podniósł łeb, ale szybko go opuścił, gdy dostał po nim tacą. Liczba nieprzytomnych i obitych zaczęła się gwałtownie zwiększać.
Czekał dalej, będąc nadal czujnym i gotowym.
Właściciel
Nadal nikt Cię nie zaczepiał.
Ale gotowym i przygotowanym warto być.
Właściciel
Niemniej, bójka skończyła się, gdy większość jej uczestników straciła przytomność, a reszta siłę i chęci.
Wiadome jest, że Rivert nadal przytomny?
Właściciel
Jego wygląd nie mówi nawet, żeby został choć raz draśnięty.
-I jak Rivert? Ulżyło ci?
Właściciel
- Bardzo. - odparł i usiadł przy stoliku.
Właściciel
Milczał, podobnie jak Ty.
-To jak? Pokażesz mi gdzie są ci spece od magii?
Właściciel
- Obstawiam, że już tu są, albo niedługo się tu pojawią.
Właściciel
- W sensie, że nawet Magowie muszą jeść, pić i dać komuś po mordzie. A to miejsce nadaje się do tego lepiej niż inne w okolicy.
Właściciel
No i czekasz. Wypada obserwować tłum, może wyłonisz kogoś, kto wygląda na Maga.
A co innego może robić człowiek czekający?
Właściciel
Wiele rzeczy. Jednak, wracając do tematu, w tłumie nie było nikogo w płaszczu z kapturem czy w spiczastej czapce.
Właściciel
No niestety, a tak to każdy w tłumie może być zakonspirowanym Magiem, a Tobie trudno wykryć kto.
Dlatego siedzi i sprawia wrażenie, że albo na kogoś czeka, albo odpoczywa po czymś.
Właściciel
I siedzisz, sprawiając takie wrażenie.
Właściciel
Wreszcie zauważyłeś jegomościa w czarnym płaszczu, który wyróżnia się najbardziej ze wszystkich.
Właściciel
Usiadł przy jednym ze stolików i złożył zamówienie.
Obserwował go. Miał maskę, więc nie powinien widzieć jego oczu. A głową starał się nie ruszać (A jak już, to nie mając jej skierowanej w stronę maga).
Właściciel
Zdawał się nie zwracać na to uwagi i dalej czekał, jednak wyjął z kieszeni płaszcza fajkę nabił ją tytoniem.
Właściciel
Zauważyłeś jak wyjął fajkę, na ułamek sekundy zasłonił ją dłonią, a gdy ją zabrał, takowa już się paliła.
Niestety, ale nadal to samo.
Właściciel
Pewnie nie dałby Ci świadectwa, że jest Magiem, gdyby nie pewna urodziwa Elfka w skąpym stroju, która dosiadła się do niego. On natomiast, zapewne chcąc zdobyć jej względy, wdał się w rozmowę, a po chwili zacisnął dłonie w pięści, a gdy znów je otworzył każdy palec pokryty był ogniem, który nie ranił Maga. Do tego ogień ten miał różne odcienie, łącznie z rzadko spotykanym niebieskim.
Ah, czyli niby taki master, ale nie Gandalf.
///Chyba, że coś przegapiłem.