-Już to słyszałem od strażnika.. To chciałem wynająć pokój na dwie noce.

Zero:
- Za dwie noce to dwadzieścia złota. - odparł karczmarz.
Hejter:
- Czyżbyśmy już tego nie zrobili?

-rozmawialiśmy o rodzaju zapłaty a nie o żadnych szczegółach, więc zależy mi na: porządnym łuku najlepiej elfickim, księgach i zwojach magi ziemi, strzałach, oraz złocie-

- Wal się. - odparł nieznajomy i ruszył ku tłumowi na targu. Najwidoczniej, jak na jego standardy, cenisz się za wysoko.

-ehh nie ma to jak długa rozmowa handlowa-

Powiedziałeś to, mężczyzna zaczął znikać w tłumie.

Przekzał myślami- śledź go-

I ptak wzbił się w powietrze.

Oparł się o drzewo i czekał pogwizdując sobie pod nosem ~trzeba będzie zabić tego orka nie sądzisz~
//dwoe propozycje 1. Jak będe gadał z ptakiem w myślach dam znaczek ~
2. Możesz pisać.doalogi ptaka\\

//1. Używaj kursywy, ten znaczek trudniej zauważyć.
2. Nie jest to magiczny ptak, więc wątpię by Ci odpowiedział.//

//No nie no ale jakiś tam mózg ma, i myślałem że samo związanie z człowiekiem wyrobiło mu swego rodzaju świadomość\\

//Świadomość ma, jak każde żywe stworzenie. Osobowość też sobie wyrobił. Ale, bez jaj, nie będzie Ci składał słów, tylko po prostu przekazywał myśli.//

//dobra już dobra\\
Czekał

Czekałeś, gdy nagle poczułeś ogromny ból pod czaszką, co sygnalizowało, że więź z ptakiem się urwała.

Rizejrzał się wokół- co jest!?- zawołał i pobiegł w kierunku w którym leciał ptak

Znalazłeś się przed wejściem do ciemnej uliczki. Jeśli chcesz go znaleźć, to musisz tam wejść.

Wyjął nóż i wyczulił mahie natury na wszelkie istoty, po czym zaczął iść powoli przed siebię

Znait z kolei wydupczył się z teleportacją na środek jakiejś ulicy, po czym zaczął się rozglądać za jakąś karczmą

Znalazłeś swego ptaka, ze skręconym łbem i przyczepionym do drewnianej beczki dwoma sztyletami, które miał wbite w skrzydła.

Wziął ptaka w ręce deliatnie wyjął wszystkie ostrza i wyszedł z uliczki z łzami w oczach wyszedł z miasta by wśród lasów w których żył wyprawić przyjacielowi pogrzen

A więc wyprawiaj "pogrzen" tak, jak Ci się tylko podoba.

;v

Poszukał jakiegiś rozłożystego drzewa, przy pomocy magi ziemi stworzył tam dziure, złożył w niej sokoła po,czym wypowiedział formułke- Odwiecznym prawem lasu, wszystko co otrzymało życie musi je też stracić- zasypał dziure i na drzewie wyrył ,,obyś trafił na zielone równiny byś mógł wznosić się ponad nimi"
Chwile przesiedział w smutku i zadumie
//Czy moge za pomocą magi natury wyczuwać hdzie jest dana osoba?\\

Od razu daje mu odliczone monety, nie chce za bardzo wchodzić w dalszą interakcję

Hejter:
Piękny pogrzeb.
//No nie, to tak nie działa.//
Zero:
On zgarnął monety i dał Ci w zamian kluczyk.
Bilo:
//Ale to Ty miałeś zacząć ;-;//

Od razu zgarnia klucz i kieruje się do pokoju zadając wcześniej pytanie - Który to pokój ?

Bilo:
I wywaliło Cię tuż pod karczmą, więc masz szczęście.
Zero:
Odpowiedź stała się zbędna, gdyż do kluczyka przytwierdzono małe drewienko z numerem pokoju, w Twoim wypadku była to czwórka.

Z mocnym postanowieniem chłopak obszedł miasto wokół by wprawdzić ilość możliwych wyjazdów

Jak mogłeś się spodziewać, brama tylna i główna.

-którą mógłby wyruszyć ten gość? musimy sporządzić pułapke- sprawdził która jest na tyle duża by wyjechał tamtędy wóz

No.. Chyba, że tak. Czyli nie ma żadnego problemu i idzie do pokoju.

Tak więc Strażnik pochylając się nieco wszedł przez drzwi do karczmy i od razu ruszył do baru.

Hejter:
Obie, w końcu Linest utrzymywało się w znacznej mierze z handlu.
Zero:
I trafiłeś do pokoju. Szału nie ma: Zwykłe łóżko, kufer, szafa i szafka nocna. No i okno z widokiem na główny targ.
Bilo:
Karczmarz musiał mocno zadrzeć głowę, by Ci się przyjrzeć. A gdy już to zrobił, to nie miał zamiaru zaczynać rozmowy jako pierwszy.

Więc poszedł na główny rynek znaleźć wczej spotkanego gościa

Dałeś rade wypatrzyć go w tłumie.

Póki mógł schować się w tłumie to go śledził zależało mu na tym by dowiedzieć się którędy przeciwnik wyjedzie by przygotować pułapkę

Stali więc tak przez chwilę w ciszy gdy Znait nagle, spytał prosto z mostu.

-Co się stało z Ruhn- jego ton był niski, podobny do szeptu, tylko karczmarz to miał usłyszeć -.

Skoro ma miejsce, gdzie może w spokoju pobyć, to siada na łóżku i po odsłonięciu miecza skupia się próbując nawiązać kontakt ze smokiem "- Proszę, odezwij się"

Hejter:
I plan spalił na panewce, gdy odwrócił się i Cię ujrzał. Szybkim krokiem ruszył w Twoim kierunku.
- Czemu. Mnie. Śledzisz? - wycharczał, dobitnie akcentując każde słowo.
Zero:
O co chodzi? - spytał krótko Smok.
Bilo:
- To... to pan nie wie? - spytał wyraźnie zdziwiony. - Wiele miesięcy temu, niedługo będzie z rok, Nieumarli, Demony i Mutanty zniszczyły miasto, dostali się tam przez jakieś portale, wyrżnęli obrońców, pozabijali mieszkańców i zaczęli okupację, którą przerwała dopiero Armia Światła, odbijając miasto.

- Ciekawe.. ciekawe.. szkoda miasta..ładne miało początki, wie Pan ? Wiedziałem że od startu będzie wspaniałe po czym tyle lat się je widywało a tu nagle jeden rok i wszystko zniknęło..- stał tak przez chwilę zamyślony po czym dorzucił -.Niech da pan coś do picia

Pokiwał głową i szybko nalał Ci piwa.

Wyjął niepostrzeżenie nóż- mam coś ku*wa do załatwienia-

Tym razem Znait był łaskawszy dla właściciela, i zamiast czaszki jego głowa przybrała kształt zwykłej, ludzkiej..chociaż przezroczystej i niematerialnej. Gdy napił się ładnie było widać jak napój po prostu spada gdzieś wgłąb jego pancerza znikając.

Zero:
Zrobię wszystko, co będę musiał. Lub to co będzie w mojej mocy.
Hejter:
W chwili, gdy wyjąłeś nóż, wielka dłoń chwyciła Cię za gardło i powoli, acz systematycznie, pozbawiała dostępu do tlenu.
Bilo:
Jednak karczmarz patrząc na to widowisko, przełknął głośno kilka razy ślinę.
- Co sprowadza pana w te strony? - spytał wreszcie, najwidoczniej nie wytrzymując.

//Nie moge go tak na łonie śmierci zostawić\\
Użył magi ziemi by wystrzelić grude udeptanej twardej ziemi przeciwnikowi w krocze, jeśli poluźniło to jego chwyt wykonał cięcie na twarz póki był oszołomiony bólem

Przybrał teraz też zwyczajny ton głosu, jednak nadal tylko karczmarz go słyszał.

- Od przeszło czterech tysiącleci nie zawitałem do Ruhn...chciałem zobaczyć jak ma się miasto a tu..ot teleportowałem się na środek ruiny. I tak też znikł mi cel..teraz nie mam co robić więc zapewne wyruszę na ziemie orków lub nieumarłych..ot żeby poigrać z losem.

Hejter:
Niestety, nie poluźniło, ale wywołałeś reakcję, a mianowicie rzucił Tobą o ścianę najbliższego budynku z zadziwiająca łatwością.
Zero:
Smok pewnie kiwnął głową, ale nie mogłeś tego widzieć. Ale jesteś pewny, że potwierdził.
Bilo:
- Teraz pod Heresh największa zadyma. - rzucił karczmarz.