Właściciel
A karczmarz oddalił się, by przygotować posiłek.
Właściciel
Po chwili wrócił z kuflem piwa i talerzem pełnym jajecznicy na boczku. Do tego pół bochna chleba.
Zabrał się za posiłek.
///Poprzednio podali do stołu, więc wiesz :P I było taniej :P
Właściciel
Zjadłeś, wypiłeś i te sprawy.
Podszedł przed bramę miasta
Właściciel
Oczywiście, zatrzymali Cię strażnicy ze standardowym zestawem pytań.
- Nazywam się Vergil Sparda i jestem najemnikiem. Chcę wkroczyć do tego miasta w poszukiwaniu pracy. Pochodzę z obrzeży Verden.
Wszedł do miasta i rozejrzał się za jakąś karczmą.
Właściciel
Karczma jak setki innych, nic niezwykłego.
Podszedł do karczmarza i zapytał się o cenę wynajmu pokoju.
Właściciel
- Dwie sztuki złota za noc.
- A kolacja za ile? I co ważniejsze. Co podajecie?
Właściciel
- Różne mięso, żurek, pomidorową i jajecznicę. - wymienił Ci szybko karczmarz.
Położył 2 sztuki złota na ladę
- Za kolację zapłacę wieczorem.
Właściciel
Wzruszył ramionami i zgarnął złoto z lady.
- Kluczyk teraz, czy później? - zapytał, chcąc się upewnić.
- Może być później. Nie chcę go zgubić. Wie pan gdzie można tu znaleźć jakąś pracę?
Właściciel
- W kuźni, stajni, karczmie, a na upartego można iść do jakiegoś z okolicznych gospodarstw. - wyjaśnił Ci karczmarz.
- A coś bardziej zbrojnego?
Właściciel
- Do wojska się zapisz, jak "czegoś zbrojnego" szukasz.
- Ehhh... Jakaś karawana nie potrzebuje przypadkiem ochrony?
Właściciel
- Nie, nie słyszałem jakoś.
//Żyję//
- Będę wieczorem. - po czym wyszedł z karczmy i zaczął rozglądać się za jakąś karawaną.
Właściciel
//Świetnie.//
Karawany brak, głównie samotni podróżni lub grupy po dwa, trzy wozy góra.
- Nie znajdę nic w tym marnym mieście. Trzeba będzie pójść gdzieś gdzie jest lepszy handel. - wrócił do karczmy i czekał tam do wieczora
Właściciel
Wieczór nadszedł dość szybko.
Zamówił jajecznicę i usiadł przy stoliku.
Właściciel
Jakiś kwadrans później otrzymałeś jajecznicę na boczku i nieco chleba, w zamian karczmarz chciał cztery sztuki złota.
Właściciel
Karczmarz odszedł zadowolony, a Ty spożyłeś posiłek.
Po zjedzeniu posiłku odebrał klucz i udał się do pokoju.
Właściciel
Powitał Cię widok łózka, małej szafki nocnej przy nim, kufra pod ścianą i okna z widokiem na ryk. I właściwie to tyle.
Położył się na łóżku i spróbował zasnąć.
Właściciel
Nie było to dość trudne więc zasnąłeś, a obudziłeś się wyspany, następnego dnia rano.
Szedł powolnym krokiem w stronę bramy wejściowej- śmierdzi tu ludźmi, głównie krew i pot- powiedział pod nosem.
Właściciel
Krótko po wygłoszeniu tej opinii stanąłeś przed bramą miasta, strzeżoną przez dwójkę strażników, którzy zagrodzili Ci drogę włóczniami.
- Imię, nazwisko, miejsce pochodzenia i cel przybycia do miasta? - zapytał jeden, dość rutynowo.
-Merkuriusz gwyntlade, przybyłem żeby kupić troche towaru i może nająć się do jakiejś roboty-
//kubusiu zapominasz o mnie
Właściciel
//Nie, nie zapomniałem. Jeśli nie ma mnie na Jeja, to nie ma mnie na Jeja, a jeśli jestem to odpisuję, tak szybko, jak potrafię.//
- A o jaki towar chodzi? - spytał podejrzliwie drugi strażnik.
-żarcie, głownie jakiś prowiant na droge, jestem wędrownym łowcą-
Właściciel
Pokiwał głową i przepuścił Cię, a bramy miasta stanęły otworem.
Szedł rozglądając się na boki
Właściciel
Idąc na boki, widziałeś głównie mieszkańców, sklepy i patrole straży.
Poszukał jakiegiś targu czy coś
Właściciel
Targ był w centrum, zajmował wiele metrów kwadratowych powierzchni, które zastawiono wieloma kramami, targowiskami czy nawet wozami, pełnymi najróżniejszych towarów.
Szukał dwóch rodzajów straganów, sprzedających strzały i suchy prowiant.
Właściciel
Te z suchym prowiantem znalazłeś bez problemów, strzał lepiej poszukać u kowala.