Właściciel
Udało się. Wszedłeś do małego pomieszczenia pełnego różnych rodzajów broni i pancerzy. Było tam też biurko, za którym siedział jakiś stary, podsiwiały facet.
Brutus szedł dalej, omijał miasto szerokim łukiem.
Właściciel
Udawało Ci się to zwłaszcza dlatego, że była już noc.
Szedł dalej lasem, przed siebie.
Właściciel
I szedłeś dalej lasem, przed siebie.
//do chaty pustelnika.. heh.
Zapytał starego posiwiałego faceta.
- Mogę zgłosić się do wojska jako wojownik? Umiem trochę magię i walczyć lekkimi broniami. Jestem dość doświadczony, bowiem już raz byłem w wojsku ale nie wiem czy można byłoby nazwać to wojskiem, ponieważ była to obrona cywilna elfów przed najazdem orków jakieś... 122 lata temu...
Właściciel
- Jasne. Potrzeba nam wojska. Chcesz do piechoty, kawalerii, łuczników, oddziałów inżynieryjnych czy oddziałów oblężniczych?
Zaczął myśleć, kiedyś takiego wyboru nie dawali, ino wcielali do piechoty i jedziem... A teraz.
Po chwili namyślił się.
- Piechota lub łucznicy, do którego mnie przybrać, niech pan wybierze już sam.
Właściciel
- Idziesz do piechoty. Oddział marszałka Hawera nie jest kompletny.
Właściciel
Wojtek:
Dotarłeś w pobliże miasta.
Szuka w okolicy jakiegoś zielarza.
Właściciel
W okolicy go nie ma. Może poszukasz w mieście?
Wchodzi do miasta i szuka.
Właściciel
Zatrzymali Cię dwaj strażnicy. Jeden miał włócznię, a drugi topór dwuręczny.
- Imię, nazwisko, status społeczny, cel przybycia do miasta i miejsce pochodzenia? - zapytał jeden patrząc na Ciebie z ukosa.
-Jestem Malthael Maslow i jestem znachorem. Przybywam tu, by sprzedać i kupić trochę lekarstw i różnego rodzaju ziół.
-Całe życie jestem podróżnikiem i jeżdżę po świecie sprzedając leki. (kłamie)
Właściciel
//I po co ten nawias? Znam Wasze postaci na wylot.//
- No dobra... Wchodź. - powiedział jeden odsuwając się nieco. Drugi nadal mierzył Cię podejrzliwym i nieco pogardliwym wzrokiem.
Wchodzi do miasta i od razu szuka jakiegoś zielarza.
Właściciel
Nie trafiłeś na niego pod bramą, ani w jej pobliżu.
Chodzi po mieście i go szuka.
Właściciel
Może to sklep z flakonikiem i liściem na szyldzie?
Najpierw idzie dookoła budynku, by zobaczyć czy są jakieś okna.
Właściciel
Były. Jakieś pięć metrów na górze, z widokiem na ulicę.
Wchodzi do budynku jak gdyby nigdy nic.
Właściciel
Jak gdyby nigdy nic budynek był zamknięty.
W takim razie idzie w ciemną uliczkę, kładzie w kącie ubrania i zmienia się w tygrysa.
Właściciel
Udało się, ale jest dzień i tygrysy nie są tu normalnym widokiem.
Jednak zrezygnował, zmienił się w człowieka, ubrał się i czeka na noc.
Właściciel
Jest południe więc sobie poczeka.
Właściciel
Obudziłeś się słysząc jakieś głosy. Blisko. Bardzo blisko.
Obudził się i szybko wstał rozglądając się.
Właściciel
- Ooo! Patrzcie! Nasza śpiąca królewna się obudziła! - powiedział jakiś męski głos.
- Hehehe.... Już po nim. - dodał kolejny facet.
Było ciemno i mogłeś polegać tylko na słuchu. Zauważyłeś też, że nie masz przy sobie broni.
-Uciekajcie, póki możecie. Daję wam chwilę, później będzie za późno.
Właściciel
- Jest nas trzech, a Ty jeden. - powiedział jeden.
- My mamy broń. A Ty nie. - dodał drugi.
- A ja... - powiedział trzeci i w tym momencie zobaczyłeś jasny płomień, który unosił się nad ręką jednego z drabów i oświetlał ich, Ciebie i uliczkę. -...jestem Magiem Ognia.
Mag uzbrojony był w sztylet, ale chyba bardziej polegał na Magii niż broni. Kolejny miał krótki miecz, a ostatni uzbrojony był w dwa jednoręczne topory. Swojej broni nie widziałeś.
Za późno. Wasza godzina nastała.
Pobiegł nisko, szybko na ścianie i w czasie biegu zamienił się w tygrysa i poderżnął gardło magowi. Było ciemno, a jego całkowicie nie było widać, bo ma czarne futro.
Właściciel
//Możesz zmienić się całkowicie lub wcale. A nie w połowie.//
Właściciel
//Ech....///
Nie zabiłeś go, ale rozorałeś mu klatkę piersiową. Pozostali zaatakowali Cię. O dziwo byłeś widoczny, bo płomień w ręce Maga nadal się palił.
Zmienił się w człowieka, zabrał leżącemu magowi sztylet, dobił maga i rzucił w bandytę z dwoma toporami.
Właściciel
Udało się dobić Maga, ale nie rzuciłeś żadnymi toporami. Ten, który je miał kopnął Cię w krocza i padłeś na ziemię wijąc się z bólu.
Wstał i skoro było już ciemno zamienił się w czarnego tygrysa i nie było go widać, a on jak to kot widział w ciemności. Rzucił się na gościa z toporami, pogryzł go i odskoczył.
//Co do tego "nie rzuciłeś żadnymi toporami", to niby, że ja sztyletem rzuciłem w niego, ale dobra. :p
Właściciel
Przemiana trwa kilka minut, a ból w kroczach an pewno ich nie przyspieszy.
- Ty sku*wysynu! - krzyknął jeden z bandziorów kopiąc Cię w brzuch.
Złapał go za nogę i wywrócił, zabrał broń i po prostu zabił. Wstał z bronią tego bandziora.
Właściciel
//Cóż za kreatywne posty...//
Udało się, ale został jeszcze jeden zakapior.
//A jaką teraz więc mam broń? ;-; Bo nie powiedziałeś który mnie kopał.
Podchodzi na wystarczającą odległość do tego z mieczami, udaje, że zaraz rzuci jednym toporem (żeby go zmylić) i w tej chwili rzuca toporem z drugiej ręki w wroga.